Dziecko wróciło. Oblana z dużą ilością wolnego czasu i lenistwa, w końcu coś napisała. Może więcej niż "coś", ponieważ jeszcze coś mam, a nie mogę dłużej zwleka, ponieważ JoongKi będzie na mnie zły. Zapraszam do czytania.
~♥~
Blondynka
zgrabnie poruszała się między stolikami, zabierając puste
naczynia i zastępując je pełnymi. Mężczyźni, jak i kobiety
dziękowali jej, ale to tylko płeć przeciwna wysyłała do niej
sprośne komentarze. Dziewczyna była nazywana przez wszystkich
„księżniczką”, ponieważ była córką właściciela, który
bardzo lubił rozmawiać ze stałymi bywalcami lokalu. Do personelu
lokalu należał jeszcze bratanek właściciela, który przeniósł
się na studia do Seoulu. Miał dosyć spore doświadczenie jako
barman, dlatego też wujek nie wahał się przyjąć swojego
krewniaka na to stanowisko.
Zbliżała
się godzina pierwsza w nocy, kiedy już najdłużej zostający
goście, opuszczali lokal, żegnając się z właścicielem, który
zawsze stał przy wyjściu i dziękował konsumentom za miły
wieczór.
Kiedy
bar opustoszał, rodzina zabrała się za sprzątanie. Blondynka po
wysprzątaniu sali poszła wynieść śmieci na zaplecze, a następnie
na zewnątrz. Nigdy nie lubiła tego miejsca, ze względu na to, że
nie było dobrze oświetlone i wszystko w tym miejscu ją przerażało.
Starała się robić zawsze wykonywać swoją czynność jak
najszybciej.
Brązowooka
usłyszała dziwny dźwięk i odwróciła się, wydobywając ze
swoich ust ciche jęknięcie. Poczuła się jak w filmie klasy B,
kiedy to jakieś zwierze przewróciło pojemnik na śmieci, odzywając
się przeraźliwie. Westchnęła, przyznając się w duchu do swojej
głupoty. Zabrała ostatni worek i chciała go wrzucić do kontenera,
kiedy zastygła w jednej pozycji. Powietrze w zaułku ochłodziło
się diametralnie.
Księżniczka
opuściła ręce, zaciskając dłonie na worku ze śmieciami, ale
bała się odwrócić. Jednak ciekawość wzięła górę nad jej
poczynaniami i przygryzając lekko wargę, odwraca się. Kontenery
po jednej i drugiej stronie, stare meble, a pośrodku ciemność. Tak
gęsta, że nie mogła być zwyczajna.
Przełknął
ślinę i przyjrzała się uważniej. Nie zdążyła nawet mrugnąć,
kiedy znalazła się na ziemi i wpatrywała w niebo, które było
dosłownie oblane gwiazdami. Spanikowana spojrzała w stronę, skąd
coś ją zaatakowało. Ciemność.
Nagle
ktoś ją podniósł i odsunął się, trzymając ją za ramię.
Blondynka był tak przerażona, że nie potrafiła podnieść wzroku
na tę osobę. Wiedziała tylko, że to mężczyzna, ponieważ żadna
kobieta nie trzymałaby jej tak mocno.
Kiedy z
usta mężczyzny padły słowa, przez które chciała czym prędzej
uciec. Odepchnęła go, myśląc, że to on jej zagraża i upadł na
ziemię, uderzając się w głowę i tracąc przytomność.
Ironia
losu? Pech? A może to była tylko wyobraźnia dziewczyny? Zwykłe
urojenia po wdychaniu dymu tytoniowego i zapachu alkoholu przez tyle
godzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz