10/10/2015

|Classic perfection, no defects| - Rozdział 6



Przydałoby się wkońcu zabrać porządnie do nauki T-T xD
                                                             JK

 


#46 Dzień

W piątkowe wieczory na hali odbywał się trening łączony szkolnej drużyny koszykarskiej, damskiej i męskiej. Zazwyczaj mieli osobno, ale trener sądził, że jeden taki rodzaj treningu w tygodniu pomoże im także zaakceptować swoje i płci przeciwnej umiejętności.
Rozgrzewka, ćwiczenie akcji i potem krótki mecz. Pomieszane pierwsze składy.
Po boku trenera, stała jego siostra, robiąca za drugiego trenera. Przez swoją kontuzje jedynie tak mogła uczestniczyć w treningach. Mimo wszystko wszyscy jej słuchali i była bardziej surowa od Sungmina. Dla niej wszystko musiało być perfekcyjne. Ciągle krzyczała, żeby dawali z siebie wszystko, by nie stali w miejscu, ale biegali i kryli wyznaczonych przeciwników. Za każde dwa, stracone punkty osoba kryjąca tego, co trafił, robiła po dziesięć pompek.
Najlepszym „strzelcem” w drużynie męskiej był Kang Daesung, a w damskiej Kang Yejin, bliźniacy, jedynie z charakteru i upodobań podobni. Dlatego zawsze trafiali do przeciwnych drużyn, a kiedy im szło odebrać sobie piłkę dochodziło nawet i do przemocy fizycznej. Nikt nie pytał się ich jak żyją w jednym domu, ale podejrzewali, że na boisku wyżywają się na sobie, a w domu są kochającym się rodzeństwem. Dlatego także zawsze oni robili najwięcej karnych pompek.
Sungmin zawsze sobie powtarzał, że robi to tylko dla ich dobra. Tak samo jak stawianie naprzeciwko siebie Myungsoo i Krystal, byłej, uroczej pary miało być pomocą na polepszenie ich stosunków, więc za każde brzydkie słowo dostawali po piętnaście brzuszków.
- Pamiętajcie, to tylko dla waszego dobra – mówił Bang Sungmin uśmiechnięty od ucha do ucha.

Tego dnia Ah In i Hyuna zaliczyli najkrótszą akcje w swojej historii. Ktoś wyrzucał piłkę z połowy, po aucie. Podał do Yoo, który odbił piłkę kilka razy i rzucił do Hyuny. Ta stojąc praktycznie pod koszem, odbiła raz i wpakowała piłkę do kosza.
- Mówiłem byście rozgrywali szybkie i intensywne akcje – mówił Bang.
- Ale nie aż tak – dokończyła zaskoczona SooJi.
- To było ładne, co wy chcecie – odezwał się nagle Sangwoo stojący obok SooJi.
Ta odskoczyła i wpadła na trenera.
- Wystraszyłeś mnie! – krzyknęła.
- Mogę porwać Hyune na chwilę? – spytał Shin – Dosłownie na sekundkę?
- Poczekaj – odpowiedział Sungmin – Już kończymy.
Odezwał się gwizdek. Yejin zaproponowała, by pójść do jakiegoś klubu się zabawić, ale wszyscy byli zbyt wymęczeni po całym dniu. Na dodatek przegrana drużyna musiała zrobić kolejne dwadzieścia pompek, gdy zwycięzcy zrobili krótkie rozciąganie i pobiegli do szatni.
Ah In po pompkach i rozciąganiu podszedł do szatyna.
- Trzymasz się? – spytał Yoo.
- Tak, dzięki. – odpowiedział Shin.
- Kim mi powiedział wszystko…
- W porządku. Już taki jest – Sangwoo się uśmiechnął i wyminął sportowca, po czym podszedł do Hyuny.
- Przypomniałeś sobie o mnie – spytała ponuro podnosząc się z ziemi.
- Przepraszam, nie chciałem by to tak wyszło. Miałem trudny ostatni tydzień i nie… Nie mogłem się z tobą spotkać czy wyjść gdzieś.
- Nie mogłeś? – powtórzyła z ironicznym śmiechem – Rodzice ci zabronili?
- Nie masz pojęcia, co się wydarzyło.
- Więc oświeć mnie! – krzyknęła.
- Nie tu, nie teraz. Przebierz się. Pójdziemy coś zjeść. – dodał spokojnie.

- Nie przeszkadza ci, jeżeli się przejdziemy? – spytał Shin, po pół godzinie, gdy dziewczyna wkońcu wyszła ze szkoły.
- Nie. Pewnie – odpowiedziała Hyuna, była już spokojna, ale widać było, że płakała niedawno.
Podszedł do niej blisko i przytulił ją mocno.
- Przepraszam, że taki byłem. – mówił cicho.
W drodze do jakiegoś baru opowiedział jej wszystko, ciągle ją przepraszał, że to tak wyszło i że ma nadzieję, że mu wybaczy. Ona siedziała cicho, nic nie mówiąc po prostu szła przed siebie z opuszczoną głową.
- Sangwoo – zaczęła nagle – Pamiętasz jak mówiłeś, byśmy się w to zbytnio nie angażowali?
- Tak.
- Więc niech tak zostanie – uśmiechnęła się trochę nerwowo.
- Znalazłaś już sobie kogoś innego? – spytał Shin prosto z mostu – Rozumiem. Odtrąciłem cię, czułaś się zagubiona, czy coś takiego. – zatrzymał się i odwrócił się plecami do dziewczyny unosząc głowę – Jesteś ładna, nie dziwię się, że ktoś się tobą już zaopiekował.
- Stawiasz mnie w świetle, jakbym ja była tą winną – powiedziała brunetka – Poza tym nawet nie potwierdziłam niczego.
- Ha! – wykrzyknął i spojrzał na nią – Mam cię!
- Wiesz, ta rozmowa nie ma sensu. Poza tym… - westchnęła – Przypomniałam sobie, że mam coś ważnego do zrobienia jeszcze. Jakby co to możesz zadzwonić. To cześć. – uśmiechnęła się smutno i zaczęła iść dalej szybkim krokiem.
Wyciągnął telefon i zadzwonił, patrząc w ziemię.
- Sangwoo – powiedziała, gdy odebrała – Nie tak…
- Kocham cię. Tyle chciałem powiedzieć. Naprawdę kocham. – uniósł głowę i spojrzał w jej kierunku – Chciałem po prostu, żebyś wiedziała. – rozłączył się i ruszył w przeciwnym kierunku.
- Sangwoo! – krzyknęła dziewczyna, przez co szatyn się odwrócił – Też cię kocham – zachichotała i dalszą drogę podskakiwała z radości.



#50 Dzień

Wcześnie rano niektórzy z klas sportowych wybierali się na zawody pływackie, odbywające się w innej szkole. Stali w małych kupkach przed szkołą, czekając na trenerów. Było już dość zimno i wszyscy przeskakiwali z jednej nogi na drugą, by się chociaż odrobinę rozgrzać.
Wśród nich także byli także Dongwoon trzymający za rękę Misoo, a obok Hyoyeon. Rozmawiali i śmiali się dość głośno.
- Myślisz, że twój brat… - zaczął Son, ale pokręcił głową – Sangwoo hyung pójdzie z tobą?
- Nie wiem. Muszę go złapać, gdy będzie wchodzić do szkoły – odpowiedziała Misoo.
- Idzie – powiedziała cicho Hyo.
- Oppa! – wykrzyknęła radośnie Misoo, aż przestraszyła przechodzącego obok tłumu Sangwoo ze słuchawkami w uszach.
- Co się stało? – spytał oddychając głęboko.
- Mam zawody pływackie dzisiaj. Pojedziesz ze mną? Proszę.
- A co mnie to obchodzi – prychnął, po czym się roześmiał – Mam lekcje, potem próbę i trochę trudno, to olać. Jedziesz już z Dongwoon’em i Hyoyeon, oni się tobą zajmą. – odwrócił się i zaczął iść pod wejście do szkoły.
- Kiedyś zawsze jeździłeś!
- Kiedyś – powtórzył otwierając drzwi i przenosząc wzrok na nią – Wybacz. Wszystko się zmieniło.
- Ja tak nie uważam.
- To już twój problem. – rzucił i wszedł do budynku.

Pierwsza lekcja, najwspanialszy przedmiot, królowa nauk. Matematyka!
Sangwoo będący w dość dobrych stosunkach  z nauczycielem, na jego pytania odpowiadał fragmentami z różnych dzieł Szekspira.
- Masz za dużo czasu? – spytał Daniel Choi.
- Można tak powiedzieć. – zaśmiał się Shin.
- Ktoś ma jeszcze za dużo czasu? – dopytał nauczyciel i rozglądnął się po klasie – Nie? To dobrze, tak więc panie Shin na jutro dodatkowo dziesięć wybranych zadań, z tego tematu i oczywiście, to co zadam po lekcji. Tak, żebyś wykorzystał swój wolny czas pożytecznie. Rozumiemy się?
- Ale…
- „Tu z mej nauki zbierałaś, Mirando,
Lepsze owoce od innych księżniczek,
Którym czas zbiega na pustej nauce,
Pod okiem mistrzów mniej ode mnie bacznych.”
Sangwoo krzyknął ze zdziwienia.
- Więc? – zaśmiał się Choi – Jeszcze pięć?
Shin machał ręką próbując sobie przypomnieć co było dalej. Przyłożył dłoń do czoła.
- Dziesięć plus dziesięć? Co ty na to? – śmiał się nauczyciel.
Chłopak uniósł palec do góry, coś mu już świtało.
- „Boże ci zapłać za twoje starania!
Lecz teraz, ojcze, powiedz mi przyczynę
(Bo myśl ta ciągle duszę moją dręczy),
Dla której straszną burzę wywołałeś.”
- A niech cię Shin Sangwoo! Tylko dziesięć! – zaklaskał Choi.
Gwangsuk poklepał szatyna po ramieniu.
- Brawo Mirando – zaśmiał się Oh.
- Kij z Mirandą, tylko dziesięć…
- Z drugiej części rozdziału, czyli te dłuższe, a nie na jedną linijkę – przerwał mu Daniel.

Po lekcji SooJi złapała szatyna.
- Gratuluje. Jesteś niesamowity – powiedziała – Już widziałam to szczęście na jego twarzy, że dowali ci jeszcze dziesięć. Ma za swoje! Ale skąd znasz to tak na pamięć?
- Pracuje i mam dość… Dość… Lekką pracę. – odpowiedział, ale wtedy Taejong odsunął go siłą od dziewczyną. – Co jest?
- Feeldog.
- Co z nim?
- Choi go znowu poprosił do siebie – powiedział zdyszany Nam.
Rzucili się biegiem w stronę klasy, gdzie przed chwilą mieli lekcję. Sangwoo chwycił za klamkę, ale drzwi były zamknięte.
- Jesteś pewien, że on  nie wyszedł? – dopytał Shin.
- Tak. – Nam wyszperał coś w telefonie i pokazał koledze – Wysłał mi tylko krótkie „Ratuj”.
- Cholera.
Z klasy wychylił się nauczyciel i patrzył na nich zdziwiony.
- Co się stało? – spytał. – Chcieliście wejść? Drzwi musiały się zatrzasnąć.
- Proszę się odsunąć i nie robić zamieszania. – rzucił Shin.
Taejong odsunął nauczyciela siłą i wszedł do klasy. Gwangsuk siedział na ławce skulony i trząsł się.
- Sukkie? – zaczął Nam kładąc dłoń na jego ramieniu – Już wszystko w porządku.
- Nie nazywaj mnie tak – rzucił Oh i uniósł głowę.
- Zbierajmy się stąd. – dodał Sangwoo po czym wziął plecak kolegi i pomógł mu stanąć na nogi.
W ciszy opuścili salę podtrzymując nadal trzęsącego się Feeldoga. Wyszli z nim na zewnątrz, by mógł poczuć świeże podmuchy na twarzy. Ten wyciągnął coś na kształt „piersiówki”, rozejrzał się, po czym wziął kilka łyków.
- Nienawidzę tej dziwki – powiedział wkońcu. – Shin, ty lepiej uważaj na niego. Pogrywasz z nim. Jeszcze pomyśli, że w twoich słowach jest jakiś głębszy sens. Szczególnie na tych twoich próbach, nie zostawaj z nim sam na sam. Zabraniam ci tego.
- Dobrze, dobrze – powiedział Sangwoo siadając obok.
- Panowie nie idą na lekcje? – wykrzyczała nagle dyrektorka – Już po dzwonku.
- Już idziemy! – odpowiedział jej Nam.
- Jak będziesz się przebierać w rajstopy, czy coś, też musisz uważać, czy tego pedofila nie ma w pobliżu – ciągnął Gwangsuk mając już odrobinę lepszy nastrój – Jakby co, daj mu w mordę i spierdalaj, gdzie pieprz rośnie. A ty… - zwrócił się do Taejonga, ale prawe od razu machnął ręką – A nie, bo ty jesteś brzydki.
Nam rozłożył ręce po czym się roześmiał.
- Chodźmy już. Czas zmalować kolejną tonę jabłek i dzbanków z wodą – zaśmiał się Shin.
- Szkoda, że ta baba już nie każe ci się rozbierać przy całej klasie.
- Ta, bardzo szkoda. – szatyn pokazał język. – Idziemy?
- Poczekaj. – zatrzymał go Oh.
- Co jest?
- Sooyoonie idzie. – uniósł dłoń w geście powitalnym.
- Pójdę pierwszy – Sangwoo wstał, ale Feeldog go pociągnął tak, że usiadł znowu.
Kim był w samej bluzie, jego włosy rozwiewał wiatr we wszystkie strony i raczej trudno było stwierdzić jaki obecnie mają kolor. Widząc Shin’a zawahał się chwile, rozglądnął, po czym podszedł do kolegów wymyślając temat do rozmowy.
- No hej – zaczął – Nie zgadniecie kto wczoraj dzwonił.
- Ten gość i chce byśmy znowu zagrali, by mógł nas posłuchać i upewnić się, czy na pewno nas chce? – spytał bez wyrazu Gwangsuk po czym wziął jeszcze jeden łyk swojego „napoju”.
- Cholera, mógłbyś się chociaż ucieszyć! – zaśmiał się Kim.
- A z czego tu się cieszyć? – spytał Oh, po czym spojrzał na Sangwoo udającego, że robi coś na telefonie.
Ten podniósł wzrok, czując, że wszyscy na niego patrzą, rozejrzał się po kolegach.
- Co?
- Sangwoo, nie bądź taki! Wróć do nas! Bez ciebie nie damy rady – powiedział histerycznie Nam – Dzięki tobie jak wychodzimy na scenę mamy tę wiarę i pewność siebie.
- Już zdecydował – rzucił Sooyoon.
- Przestańcie tacy być! – wykrzyczał Feeldog – Ile wy macie lat, by strzelać fochy jak nastolatka w czasie okresu?
- Jesteśmy zespołem! – dodał Taejong.
- Wybaczcie chłopaki. – wtrącił Shin wstając – Moja sytuacja jest dość skomplikowana. Mam pracę, potrzebuje pieniędzy, by jakoś przeżyć. Nie mogę tego tak rzucić w cholerę.
- Jeśli się nam uda, będziesz mieć hajsu jak lodu!
- Jeśli… – powtórzył szatyn i wrócił do szkoły.

Shin wszedł do klasy artystycznej, gdzie odbywały się zajęcia plastyczne. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach, a w środku był przygotowany, pusty podest
- Gdzieś ty był!? – wykrzyknęła nauczycielka - Nie za to ci płacą, byś się spóźniał.
- Nikt mi nie płaci – wzbraniał się szatyn.
- Dostaniesz jabłko jak się spiszesz.
- Nie lubię jabłek – rzucił Shin.
- To arbuza.
- Uwielbiam arbuzy.
- Ale tym razem nie możesz mieć niczego na sobie.
- Co!?
- Nie co, tylko proszę i to był tylko żart. Rzuć gdzieś plecak i stań tam po prostu.
- To nie było zabawne – powiedział chłopak kładąc plecak po ścianą i stając na środku sali na podeście.
Kobieta obeszła go dookoła kilka razy ustawiając go w odpowiedniej pozycji, jednak ciągle jej coś nie pasowało. To że marynarka źle wygląda rozpięta, ale zapięta jeszcze gorzej. Że koszula źle się układa i tak samo rozpięta.
- Może jednak ściągnę wszystko? – zaproponował zirytowany model.
- Dobry pomysł.
W międzyczasie do klasy wszedł Gwangsuk z Taejongiem i obiecali się nie śmiać.
Sangwoo ściągnął koszulę, spodnie i skarpetki.
- Serio nosisz bokserki – spytał jakiś chłopak po drugiej stronie sali.
- Trzeba je zakryć, albo…
- Nie ściągnę ich! – wykrzyknął Shin.
- W porządku… SooJi! Rozbieraj się!
- Słucham?! – wykrzyknęła dziewczyna.
- Słyszałaś!
- Ale…
- Żadnych ale, już. Nie mamy czasu na marnowanie cennych minut.
Sangwoo usiadł na podeście i po chwili obok usadzono SooJi. Dziewczyna miała na sobie jedynie całą białą bieliznę.
Musieli siedzieć naprzeciwko siebie, dość blisko. Niektóre części ciała mieli zasłonięte prześcieradłami. Kiedy nauczycielka miała powiedzieć „Wspaniale” znowu zmieniła zdanie. Ściągnęła blondynce stanik, zakryła przód prześcieradłem i uniosła dłoń Shina do policzka dziewczyny.
- Wspaniale! – kobieta zaklaskała w dłonie – Zostało wam dwadzieścia minut tej lekcji i następnej czterdzieści. Nie ma przerwy, przeżyjecie. Z tego będzie ocena. Ważna, więc starajcie się.
Bang i Shin czuli się dość niezręcznie. Ich twarze, usta dzieliły milimetry, na dodatek musieli patrzeć sobie w oczy.
- Nienawidzę cię – powtarzała dziewczyna, to się śmiejąc to prawie płacząc – Mogłeś przyjść na czas.
- Uwierz mi, chciałem… Zaraz mi ręka odpadnie
- Słyszałam, że ty i Hyuna znowu jesteście razem – wyszeptała Bang.
- A ty? Nie znalazłaś sobie kogoś?
- Nie, ale wiem, że Krystal leci na Gwangsuka i trzeba coś z tym zrobić, bo mój brat jest trochę zazdrosny. – dodała znowu szeptem.
- Ciekawe. – zaśmiał się Shin, po czym dostał jakąś gazetą po głowie od nauczycielki.
- Nie płacą wam za gadanie!! – wykrzyknęła.
 


Po lekcji do klasy wparowała Hyuna. Nie dała się ubrać swojemu chłopakowi, bo ciągle nawijała, że to ona powinna z nim tam siedzieć. Szatyn jedynie się śmiał. Uważał, że to słodkie, że jest zazdrosna i jeszcze tak uroczo się denerwuje.
Wziął jej policzki w dłonie i złożył na ustach namiętny pocałunek. Na tym się nie skończyło. Brunetka zapragnęła więcej i zarzuciła ręce na jego szyje całując dalej. Jemu nie pozostało nic prócz odwzajemniać jej pieszczot. Brakowało mu tego przez ostatni czas, jej ciepła, zapachu włosów i smaku ust.
Po dłuższej chwili obydwoje oberwali po głowach gazetą.
- Nie płacą wam za całowanie się! Shin ubieraj się! Jeszcze się rozchorujesz, a tylko ty przyjmujesz takie liche wynagrodzenie. – zaśmiała się i podała mu pudełeczko, a w nim pokrojony arbuz. – Pojemnik do zwrotu, smacznego.
Chłopak także się zaśmiał, po czym ubrał się z pomocą brunetki, która zapięła mu guziki w koszuli. Poprawiła kołnierzyk po czym klepnęła go w tyłek, mówiąc, że to na szczęście. Posyłając mu buziaka wyszła z pomieszczenia.
- Urocza z was parka – odezwał się nagle Sooyoon.
- Nie zaprzeczę – uśmiechnął się Sangwoo wsuwając buty na nogi.
- Wszystko porządku? – spytał Kim.
- Trzymam się jakoś. Musiałem się wyprowadzić z domu. Ma… Znaczy… Dyrektorka chciała bym się do niej przeniósł… Poza tym chciała bym zgłosił, to co ojciec… Znaczy… - uniósł głowę i pociągnął nosem.
- Zrobiłeś to? - dopytał wyjadając kawałki owoców z pudełeczka.
- Nie, wtedy nie wiadomo, co by się stało z Misoo. Jej nic nie robił, nic nie zrobi. A ja nie mogę pozwolić, by była nieszczęśliwa. Poza tym teraz się hajta. – zaśmiał się – I będzie w domu więcej czasu.
- Widziałem twój motor pod szkołą.
- Po trzeciej wojnie światowej odzyskałem co nieco.
- A co… Między nami? – spytał szeptem.
- We’re good – odpowiedział kładąc dłoń na ramieniu kolegi. – Złapię cię po lekcjach.



Jednak po lekcjach Sangwoo uciekł z terenu szkoły, tak szybko jak było to możliwe, ale także by nie wzbudzać podejrzeń. Powiedział Hyun’ie, że spotkają się wieczorem, gdyż narazie musi  zrobić zadanka z matematyki. Jednak te zadania mało go obchodziły na chwilę obecną. Jedyne o czym myślał, to by nie dać się złapać Sooyoon’owi. Mimo to nie zorientował się, że ten wiedziony ciekawością, śledzi go. Kiedy Shin wsiadł na swój motor, Kim dosiadł swoje cudeńko i jechał za szatynem w bezpiecznej odległości.
Zatrzymali się dopiero jakiś kilometr za miastem.
Sangwoo zaparkował za jakimś hotelem, po czym wszedł do niego wejściem dla personelu.
Sooyoon zdziwiony trochę zatrzymał się przed hotelem.
Zadzwonił do Hyuny, zapytał się jej, czy wie gdzie Shin pracuje, udając, że nic nie wie. Jednak dziewczyna też zdawała się nic nie wiedzieć, przynajmniej tak mówiła.
- Nie wierzę… - powiedział Kim do siebie, po czym wszedł do środka.
Hotel wyglądał na dość nowoczesny i elegancki. Przed wyjściem znajdował się stojak z broszurami. Kim wziął jedną i przeglądnął. Wtedy gdzieś z boku zauważył Sangwoo kręcącego się przy recepcji.
Chłopak odłożył ulotkę na miejsce i powolnym krokiem podszedł w stronę kolegi.

W tym samym czasie Sangwoo przygotowywał swoje stanowisko pracy. Zajmował się witaniem i przyjmowaniem nowych gości, a także zdarzało mu się oprowadzać ich po rekreacyjnych miejscach hotelu.
Jednak w chwili, gdy zobaczył Sooyoona schował się pod ladą i przekazał jakiejś dziewczynie stojącej obok, że jakby co jego tu nie ma.
- Dzień dobry – zaczął Kim.
- Witamy pana. Czym mogę służyć? – spytała uprzejmie dziewczyna.
- Szukam… Znaczy, chciałbym wynająć pokój na jedną noc. Nie musi być jakiś wyrafinowany, jakikolwiek mnie zadowoli, bym mógł się przespać i zjeść.
- Rozumiem – zaśmiała się brunetka – Proponuję panu pokój jednoosobowy, na drugim piętrze z widokiem na miasto. W nocy naprawdę zapiera dech w piersiach.  – dodała z szerokim uśmiechem. – Cena nie jest wysoka. Standardowa, czy wliczyć kolację i śniadanie?
- Tak, poproszę – odpowiedział Sooyoon.
- Poproszę jeszcze jakiś dokument.
Dalej wszystko przeszło normalnie. Chłopak zapłacił, życzył miłego dnia, po czym poszedł do pokoju.
- Sangwoo? Co to ma znaczyć? Jesteś tu dopiero pięć dni, a już się dzieją takie rzeczy. – dziewczyna skarciła szatyna, gdy ten wstał.
- Przepraszam, to już się nie powtórzy. – powiedział i ukłonił się nisko.
- Ah, zapomniałbym… - nagle wrócił się Sooyoon, ale widząc Sangwoo uśmiechnął się i ruszył do „ataku” – Chciałbym zamówić coś do pokoju, a skoro jestem jeszcze na dole, to wykorzystam ten fakt – dodał uśmiechając się szeroko. Udał, że przywitał się z Shinem, jak z osobą której nie zna i ponownie broszurę hotelową.
- Polecamy dzisiejsze danie dnia. – zaczęła dziewczyna – Owoce morza. Podane niby prosto, tradycyjnie, ale naprawdę są wyśmienite.
- Tak? To wspaniale. Więc poproszę. Wraz z butelką jakiegoś dobrego wina. – uśmiechnął się i poszedł.
Sangwoo przez cały czas wstrzymywał oddech, a właściwie zapomniał o oddychaniu, aż zrobiło mu się słabo.
- Musi być bogaty ten dzieciak. Słodki jest, nie uważasz? – powiedziała zasłaniając dłonie policzkami.
- Ta, tylko szkoda, że to gej. – zaśmiał się chłopak, po czym się uśmiechnął.
- Co ty gadasz? – zaśmiała się, ale musieli skończyć pogaduszki, gdyż jacyś klienci podeszli do lady recepcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics