2/27/2016

Cisza przed burzą

*"siano pachnie snem
siano pachniało w dawnych snach
słońce dzwoni w rzekę rozbłyskanych blach
życie pola złotolite(…)"

Wieś. Mieszkańców niewielu, domy stojące w dużych odległościach od siebie porozdzielane rozległymi polami. Kukurydza, zboża rozmaite, wszelakich rodzajów warzywa oraz sady owocowe.
Na granicy wsi stała niewielka chatka, odłączona od cywilizacji, żyjąca własnym tempem. To ją zawsze jako pierwszą oblewały promienie budzącego się słońca. Właściciele, młodzi państwo z kilkorgiem rozbrykanych dzieci, szczekającym psem i jednym koniem w stajni.

Z samego rana z tej właśnie chatki wybiegł mały chłopiec. Odziany w spodenki, przydługą koszulę i niezawiązane buciki. Przecierając nadal zaspane oczka rozglądnął się po włościach. Koń, poczciwy kasztanek stał już na polanie posilając się. Wokół niego biegał kundelek koloru biszkoptu, którego tak wszyscy w domu uwielbiali. Szczekanie łączyło się ze świergotem ptaków, cichego szumu strumyka za domem oraz ze śmiechem matki próbującej poradzić sobie z ubieraniem najmłodszej córeczki.


Poranek był chłodny, chłopiec zadarł nosek ku górze i pozwolił promieniom, tak samo zaspanym jak i on sam, ogrzać jego lice. Uśmiechając się przy tym usłyszał melodyjny śmiech dziewczynki. Otworzył oczy i zbliżył się do pola pszenicy. Dziewczynka tańczyła między źdźbłami, jednocześnie na wietrze, jak i z wiatrem. Jej rozwiane, rude włosy zataczały okręgi w powietrzu, jakoby ich prawa grawitacji nie dotyczyły. Skakała, okręcała się wokół własnej osi nie przestając się śmiać, cieszyć z tak pięknego poranka. Odziana w blado – niebieską sukienkę zdawała się być promyczkiem, który zstąpił z błękitnego nieba.




(…)wieczór przez niebo pomost
wieczór i nieszpór
mleczne krowy wracają do domostw
przeżuwać nad korytem wiecznym zmierzchu

Nie mogąc się nacieszyć widokiem tak ślicznej i uroczej dziewczynki chłopiec przesiedział cały dzień w polu. Rodzice dziwili się, czemu tak samotnie siedzi wlepiając swój wzrok, swe małe oczka w pustą przestrzeń. Martwili się, gdy się śmiał, gdy klaskał i podskakiwał udając, że swoimi małymi rączkami obejmuje czyjeś dłonie.

Jak mawiali romantycy dzieci, starcy i szaleńcy potrafią zobaczyć więcej.
Potrafią ujrzeć zjawiska oczami duszy.
Nie są ograniczeni do świata realnego.
Widzą kilka światów oraz przestrzenie je oddzielające.
Jednak czasem, jak powiedziano w pewnym utworze…
„Król Olch”
Czy woła do zabawy? Czy woła w swe ramiona, by utulić na wieki do snu?

Przychodził tylko na posiłki, opowiadając rodzinie o nowej koleżance. O zabawach, tańcach i śpiewach. Matka nie chcąc ukazywać przed nim swojej troski słuchała z zaciekawieniem, to samo ojciec i rodzeństwo. Mając wypieki na licach pałaszował wszystko bardzo szybko, by nie kazać swej towarzyszce zabaw czekać długo i wracał w podskokach na pole.

Kiedy nastał wieczór, ostatnie promyki słońca rozlewały się na czyste niebo, kilka chmur tworzyło pierzynkę, a różowe poświaty rozlały się po całym błękicie nieba. Dziewczynka miała nadal energię do tańców. Zmęczony, ale nadal chętny chłopiec nie chciał być gorszy i dotrzymywał jej kroku. W oddali dało się słyszeć muczenie krów wracających z polan do stajen,  by właściciele mogli wreszcie posmakować słodkiego mleka i dać dzieciom do kolacji.


(…)nocami spod ramion krzyżów na rozdrogach
sypie się gwiazd błękitne próchno
chmurki siedzą przed progiem w murawie
to kule białego puchu
dmuchawiec

księżyc idzie srebrne chusty prać
świerszczyki świergocą w stogach
czegóż się bać(…)

To co każdy uwielbia, spokojną, cichą pachnącą noc. Jedyne co zaburza ciszę to świerszcze. Wygrywają swe symfonie do gwiazd, księżyca. Milkną i tworzą zupełnie coś nowego, pięknego. Jednak z drugiej strony słychać w tym melancholię. Życie, śmierć, choroby i bieda.
Księżyc przegląda się, podziwiając swe odbicie w lustrze wody płynącej spokojnie strumykiem. Co jakiś czas przesłania go chmurka, ale zaraz ją odgania i ponownie nie może oderwać wzroku od siebie.

Pies już dawno śpi przy ogniu w kominku. Koń jeszcze przestępuje z nogi na nogę przygotowując się do snu, do odpoczynku po całym dniu.

Jedyną osóbką nie śpiącą, nie leżącą w łóżeczku z całego gospodarstwa jest nasz mały chłopiec. Zmęczony kładzie główkę na kolanach ukochanej. Ta gładzi jego miękkie włoski.
Otula ich przyjemne ciepło nagrzanej ziemi oraz zapach nocy zmieszanej z nutką lawendy rosnącą kilka kroków dalej.
Niechętnie dziecko zamyka oczka, czując jak bardzo jest wykończony po całym dniu. Zdaje mu się, że jest we własnym łóżeczku, na miękkiej poduszce, pod rozgrzaną kołderką. Swój promyk trzyma mocno za sukienkę. Ostatnie ziewnięcie.
Ostatni oddech.
Ostatni rytm wybijany przez serduszko.
Odpływa do świata snu. W bezpieczne miejsce, pełne boskich stworzeń.
Tak szybko jak zasypia, słychać krzyk, ale po krzyku i strachu nie nadchodzi ulga, a płacz i ból.

"(…)przecież siano pachnie snem
a ukryta w nim melodia kantyczki
tuli do mnie dziecięce policzki
chroni przed złem


by JK


*Józef Czechowicz "Na wsi"
Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics