8/29/2015

|Classic perfection, no defects| Rozdział 1

Two days left, but who cares.
ENJOY~! 
~ JK 

 |Classic perfection, no defects|

#1 Dzień

Nadszedł wielki dzień. Wyczekiwany i znienawidzony przez uczniów na całym świecie. Dziewczyny stroiły się przed lustrem godzinami, panowie zarzucali marynarki na świeżo wyprasowane koszule, jak co roku, jak w każdym pokoleniu.
Niedługo przed ósmą na drodze przed szkołą jechał czarny, dwudrzwiowy mercedes. Przed wjazdem na parking szkolny śmignął mu przed maską srebrny motor. Kierowca zaklął głośno. – Oppa! – krzyknęła dziewczyna w pojeździe.
- Dolar do słoika! – zaśmiał się chłopak na tylnym siedzeniu.
Samochód został zaparkowany na części dla nauczycieli. Trzy osoby wysiadły ze środka. Zaraz po zamknięciu drzwi mężczyzna podszedł do kłócącego się rodzeństwa. Dziewczyna o włosach czarnych jak smoła, w białej sukience z szerokimi rękawami biła swojego brata po ramieniu, wysokiego szatyna ze srebrnym kaskiem pod pachą.
- Widzisz? Nawet siostra wie, że źle zrobiłeś – powiedział mężczyzna i wyciągnął prawą dłoń do ucznia – Bang Sungmin, nauczyciel wychowania fizycznego. Musicie być nowi, bo nie widziałem tu jeszcze tego typu japońskich silników. – wskazał na motor.
- Tak, tak… Nowi… Shin Sangwoo – wyrwał dłoń z za mocnego uścisku – Honda się sprawuje dobrze.
- Shin Misoo – przywitała się dziewczyna, wkładając swój kask do niewielkiego bagażnika pod siedzeniem.
- Nie szalej już tak więcej. Oczywiście jeśli nie chcesz trafić na wózek lub gorzej – dodał nauczyciel i oddalił się w stronę szkoły.
Zaraz po starszym bracie do rodzeństwa podbiegła SooJi.
- Hej… - zaczęła nieśmiale.
- Witaj piękna – odrzekł jej Sangwoo. Widząc, że dziewczyna się zaczerwieniła zaśmiał się cicho.
– Jestem…
- Tak, tak wiem – przerwała mu – Nazywam się Bang SooJi.
- Och, och… Trochę niewygodne, ale nic się nie dzieje. – patrzyli na siebie przez chwilę w ciszy.
– Myśmy się nie widzieli już gdzieś?
- Słucham? – dziewczyna wyrwała się z zamyślenia – Na koncercie. – Widząc, że ten nic nie kojarzy dodała – Wczoraj.
- Ah! Tak, tak! No tak. Zgubiłem kostkę – zaczął się śmiać – znaczy dałem ci ją. Przepraszam, nie za wiele pamiętam z wczorajszego wieczora.
- Rozumiem. – speszyła się dziewczyna.
- Oppa? – wtrąciła się MiSoo – Chodźmy już, bo się spóźnimy.
- Dobrze, już. – Sangwoo spojrzał na siostrę potem na SooJi – Miło było poznać… Zobaczyć znowu.
Hala sportowa była w stu procentach wypełniona uczniami, wymieszanymi z rodzicami i nauczycielami. Shin wszedł lekko przerażony ilością osób, gdyby nie dłoń, która nagle znalazła się na jego ramieniu zapewne by uciekł i czekał na nową klasę pod salą.
- Sangwoo! – wykrzyknął Gwangsuk i wskoczył w ramiona kolegi.
- Nie widzieliśmy się sześć godzin – zaśmiał się szatyn.
- Z nim ośmiu – poprawił go Sooyoon. – Padł pierwszy.
- No tak, tak. – odrzekł i zwalił przyjaciela na podłogę. – Gdzie Ollie?
- Zrezygnował – zaśmiał się TaeJong. – Inny świat. Różnice czasu.
- Szkoda – dodała z niezadowoleniem MiSoo i wszyscy obrócili wzrok w jej kierunku. – Co?
- Zabronię mu widywania się z tobą – powiedział stanowczo Shin.
Dyrektorka szkoły zaczęła przemówienie. Cały czas powtarzała, że cieszy się na widok tylu nowych uczniów, że wita z powrotem starych uczniów. Ćwierkała tak przez dobre pół godziny po czym wszyscy rozeszli się do sal.
- Widzimy się u mnie po tym całym przedstawieniu? – zaproponował Sangwoo stojąc jeszcze na hali.
- Pewnie – odpowiedzieli pozostali.
- MiSoo, czekaj na mnie przy motorze. – Shin zwrócił się do siostry.
- Nie wiem, czy nie pójdę z Hyoyeon do sklepu, na zakupy. – zaśmiała się słodko – Potrzebuję nowych ciuchów.
- To napisz mi jak się zdecydujesz.
- Tak jest, generale! – rzuciła, po czym widząc przyjaciółkę podeszła do niej w podskokach.
W klasie pierwszej licealnej, artystyczno – muzycznej panował harmider. Przekrzykiwano się i poznawano nowe osoby, nowych kolegów z klasy. Sangwoo złapał Feeldoga, by ten usiadł z nim, a za nimi TaeJong.
- Same gwiazdy? – spytała wychowawczyni na dzień dobry. – Jestem Han Jimin, uczę muzyki i od dziś jestem waszą wychowawczynią. Dzień dobry, a teraz sprawdzę obecność.
Czytała powoli nazwiska, ci co się zgłosili mówili o sobie dwa, trzy zdania.
- Bang SooJi?
- Jestem! – wykrzyknęła blondynka – Przeniosłam się tu w ostatniej chwili. Miałam chodzić do klasy sportowej. – mówiła i wyłapała wzrok szatyna, przez co odwróciła wzrok rumieniąc się trochę. – Mam dwóch braci, jeden w klasie sportowej, w pierwszej klasie liceum, a drugi… - zawahała się – Powinnam powiedzieć „pan”… Nieważne. A drugi jest nauczycielem wf-u, w tej szkole. Nie jestem uzdolniona zbyt artystycznie, ale myślę, że jakoś dam radę.
- Oh! Więc pan Bang jest twoim bratem – ucieszyła się Han – Miło wiedzieć – zaśmiała się i zaczęła czytać dalej.
Kiedy doszła do SangWoo, po czym na niego spojrzała, wyglądała na trochę zdziwioną.
- No kogo my tu mamy? – spytała samą siebie.
- Obrażam się! – krzyknął TaeJong z ostatniej ławki śmiejąc się.
Shin wstał, ukłonił się lekko i poprawił skórzaną kurtkę na białej koszuli.
- Dzień dobry – uśmiechnął się wyćwiczonym uśmiechem – Nazywam się Shin Sangwoo. Mam młodszą siostrę…
- Śliczna jak Anioł – przerwał mu GwangSuk
- Ostrzegam gryzę, jeśli ktoś niepowołany kręci się zbyt blisko niej. – mówił dalej – Tworzę razem z kolegami zespół Blue Curry, nazwa beznadziejna, ale lepiej brzmi jak się to je, zwłaszcza, gdy…
- To nie ta klasa – znowu wtrącił się Feeldog. – I to Europejczyk – zrobił minę jakby zjadł coś gorzkiego i pokręcił głową.
- Tak, tak. – kontynuował SangWoo – No i gram, powiem nieskromnie, dość dobrze na gitarze. To tyle, dziękuję – usiadł na swoim miejscu.
- Tak, tak. My też dziękujemy – dodała nauczycielka. Kiedy skończyła sprawdzać obecność rozdała małe karteczki. – Za tydzień jedziemy na wycieczkę integracyjną. – mówiła spokojnie – Macie mi to przynieść, podpisane przez rodziców. Nie trzeba nic płacić. Niewielki kurort należy do szkoły i nie jest daleko, ale i tak pojedziemy wszyscy razem.
- Można nie jechać? – zaczął Sangwoo.
- A można wiedzieć dlaczego?
TaeJong i Gwangsuk spojrzeli po sobie.
- Mam siostrę w pierwszej klasie gimnazjum i…
- Nie martw się, oni też jadą – przerwała mu.
- Rozumiem, ale mimo wszystko…
- Nie ma mu kto podpisać – rzucił stanowczo Feeldog.
- Jak to? – zdziwiła się nauczycielka. – Żyjesz sam?
- Nie, nie, nie – zaśmiał się SangWoo – Po prostu ojca nie ma w domu przez następne dwa tygodnie i… No a mama… - odchrząknął i przetarł dłońmi twarz.
- Rozumiem… To naprawdę ważne, by klasa się zgrała – powiedziała pani Han – W takim wypadku ja ci to podpiszę, ale wcześniej muszę zadzwonić do twojego ojca. Dobrze?
- Proszę też zapytać o moją siostrę, MiSoo.
- Oczywiście – powiedziała melodyjnie – Powinno pójść gładko, a za tydzień będziecie nad jeziorem.
- Jeziorem? – powtórzył przerażony SangWoo.
- Małe nie jest, więc rozumiem twoje uczucia, ale są tam ratownicy. Nikt się tam jeszcze nie utopił.
- Pocieszające – zaczął się śmiać jakiś chłopak z pierwszej ławki.
- Na dziś starczy tych przyjemności. Na biurku leżą plany lekcji, a jutro pogadamy więcej. Miłego dnia.

- Nie wydaje wam się, że była wyjątkowo… - zaczął TaeJong.
- Uprzejma dla SangWoo. – skończył Gwangsuk.
- Co? – Shin podniósł wzrok znad telefonu. – Wybaczcie MiSoo mi napisała, że wybija na miasto i mam na nią nie czekać.
- Młoda jest, leci na ciebie. – „Wykaszlał” Feeldog.
- C… Co…? – oburzył się SangWoo – O Boże… Niedobrze mi… Kupcie coś po drodze. – wskoczył na motor, założył kask i odjechał.
- Mógł zabrać kogoś…
- Mnie też byłoby niedobrze – rzucił Nam.
- Tyle, że ty jesteś brzydki.





#8 Dzień

Cztery klasy liceum i cztery klasy gimnazjum, każda po około dwadzieścia osób stało na dworcu i czekało na pociąg. Około szesnastu nauczycieli biegało wokół swoich klas, byli to wychowawcy i głównie ci od wf-u. W tym Bang SungMin przyglądający się swojej siostrze i chłopakowi od japońskiego silnika. Nie słyszał o czym mówią, ale przyjemna rozmowa to nie była.
- Przepraszam, ale nie mam ochoty się z nikim umawiać – ciągnął SangWoo i był dość zażenowany, że ta dyskusja odbywała się na oczach czterech przyjaciół i siostry. – Bardzo się cieszę, że jesteś ze mną w klasie i będziemy się widywać codziennie i tyle mi starczy.
- Daj m jedną szansę – prosiła SooJi. – Co jest z tobą nie tak? Tam gdzie jedziemy jest podobno świetny klub.
- Tak, mamy załatwione tam kilka koncertów – wtrącił się Oliever.
- Możemy iść razem na jakąś dyskotekę, gdy nie będziecie grać – ciągnęła Bang.
- SangWoo… - wyszeptała MiSoo – Zgódź się. Ja też idę, z Hyoyeon i z DongWoonem.
- No dobrze, tylko nie licz na zbyt wiele. – powiedział w końcu szatyn.
- Dziękuję. – ucieszyła się SooJi i odeszła w stronę swoich koleżanek z klasy sportowej.
Chwilę potem podszedł do kolegów SooYoon. Miał czarne, duże okulary na nosie i zdawało się, że ledwo stoi na nogach. W dłoni trzymał dużą, czarną torbę, lecz zaraz ją upuścił na ziemię.
- Ciężkie cholerstwo – powiedział dość głośno.
- Wszystko w porządku? – spytał go SangWoo.
- Ciężka noc, ciężki poranek. Ledwo się z domu wyrwałem. – odpowiedział i przeczesał palcami włosy.
Do miejscowości dojechali pociągiem, po godzinie jazdy. Po następnej pół godzinie jazdy autokarami znaleźli się na miejscu, gdzie stały drewniane domki letniskowe, a za nimi rozpościerało się jezioro. Po bokach znajdowały się różnego rodzaju boiska. Wszyscy byli zachwyceni widokiem i myślą ostatnich chwil wolności.
Klasy podzieliły się po pięć osób do jednego domku. Panowie z Blue Curry znaleźli się w jednym budynku. SooYoon mimo klasowych planów poszedł spać i koledzy nie mogli go wybudzić.
- Nieźle się załatwił… - powiedział cicho GwangSuk.
- Chłopaki… Idźcie. – zaczął SangWoo – Zostanę z nim i też się prześpię. Powiedzcie, że źle znosi podróże i musi to odespać.
Mimo, że piątka nastolatków była zgraną paczką, Kim i Shin wiedzieli kilka rzeczy więcej o sobie i trzymali to w tajemnicy. Obawiali się, że jak coś wyjdzie na jaw ich przyjaźń może się skończyć, zespół rozpaść, dlatego omijali drażliwe tematy.
- Teraz idziemy na plażę, więc jak się lepiej poczuje, to przyjdźcie – mówił Ollie – Albo zadzwoń.
- Okej, zrobię to – uśmiechnął się SangWoo.
Szatyn usiadł na podłodze przy łóżku kolegi, oparł łokieć na materacu i głowę na dłoni.
- Kim? Coś ty brał? – pytał po cichu.
Kiedy SooYoon się obudził, przy łóżku zobaczył drzemiącego SangWoo. Nie miał zamiaru go budzić, uważał, że jak śpi jest jeszcze bardziej uroczy. Zaczął go głaskać po policzku, ale w tym samym czasie ten się ocknął i odsunął jak rażony prądem.
- Mówiłem ci, byś mnie nie dotykał! – krzyknął szatyn.
- Nie chciałem ci nic zrobić, po prostu jesteś taki słodki, gdy śpisz.
- Uznam, że tego nie słyszałam – powiedziała MiSoo, która po cichu weszła do środka.
- Nic nie słyszałaś! – krzyknął SangWoo znowu. – Nic nie widziałaś! Zachowaj to dla siebie. I co ty tu robisz? Nie możesz tak poprostu wchodzić. Uznaj to za mój pokój i pukaj oraz wejdź dopiero, jak ci ktoś odpowie.
- Co cię ugryzło? Nie krzycz na mnie – powiedziała MiSoo ze łzami w oczach. – To tylko Kim, wiem co z nim nie tak. Jestem dziewczyną. Myślisz, że nie widzę jak on na ciebie patrzy? Proszę cię… Jakby mógł, już dawno by cię przeleciał.
- Wyjdź stąd… - rzucił szatyn czując jak się trzęsie.
- Chyba, że już to zrobił – dziewczyna wybiegła trzaskając za sobą drzwiami.
- Przepraszam SangWoo – powiedział cicho SooYoon wstając. – Nie wiedziałem, że to tak widać…
- Kurwa mać!
Blondyn podszedł pewnym krokiem do kolegi i objął go, by go uspokoić.
- Przepraszam. MiSoo nic nie powie… Nie skarze cię na takie pośmiewisko.
- Gadasz jakbyśmy serio coś zrobili! – wkurzył się szatyn.
- SangWoo uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Po prostu uspokój się.
- Muszę przeprosić MiSoo. Ale później…
Po dłuższej chwili poszli w stronę jeziora, gdzie znaleźli kolegów z zespołu. Byli cali mokrzy i rozgrzani od słońca. Leżeli na ręcznikach i pozostała dwójka wzięła z nich przykład. Zaczęli rozmawiać o piosenkach jakie zagrają w klubie i jak wymkną się z domków, by nikt ich nie nakrył.
- Po dwudziestej drugiej zamykają bramę. – mówił Ollie – W planach jest kilka wyjść później, ale wtedy wszyscy się bawią, więc nie gramy wtedy.
- Czemu? – zdziwił się SangWoo.
- Chcesz mieć dodatkowe wakacje, czy odpędzanie się od napalonych dziewczyn?
Nagle dosiadła się do nich SooJi i rozdała im butelki z wodą. Przysunęła się do SangWoo. Była w samym bikini i było widać jej opalone, wysportowane ciało.
- Nie przeszkadzam? – spytała i pociągnęła łyk z butelki.
- Przeszkadzasz. – odpowiedział SangWoo.
- Świetnie. – ucieszyła się dziewczyna – W piątek robią małą imprezę na plaży, muzyka, grill. Może i wy coś zagracie?
- Nie mam perkusji. – rzucił SooYoon.
- A ja swoich klawiszy – dodał TaeJong.
Rozmawiali jeszcze przez dłuższą chwilę, jednak Shin nie był zbyt miły dla koleżanki. Ta mimo wszystko nie traciła humoru i miło spędzała czas z nastolatkami. Tematów mieli mnóstwo, zaczęli od szkoły, przez sport i muzykę. Dziewczyna cały czas się śmiała poprawiając co chwila rozwiane, długie blond włosy. Kiedy spytała, czy nie chcą iść do wody, wszyscy się zgodzili prócz SangWoo. Dzięki SooYoonowi udało mu się uniknąć wejścia do wody. Kiedy wrócili wyglądali na jeszcze bardziej szczęśliwych.
Szatyn leżał na ręczniku z zamkniętymi oczami i ze słuchawkami w uszach.
- O stary. – zaczął Riedel wyciągając koledze słuchawki – Nieźle zjarałeś sobie plecki.
- Głodny jestem – odrzekł SangWoo podnosząc się na łokciach i odwracając na plecy.
- To wstań gwiazdo i coś przynieś – zaśmiał się GwangSuk.
Shin wyciągnął telefon.
- To co? Dwie hawajskie? – spytał szatyn – Jaki tu jest adres?
- Shin SangWoo jesteś niemożliwy. – powiedział Ollie.
- Czyli jedna…
- Nie, nie, nie… Dwie są okej. Tylko musimy się ulotnić, bo zjedzą nam wszystko.
- To tutaj nie ma żadnych obiadów? – spytała SooJi.
- Wiesz jakie obiady serwują klasie artystyczno – muzycznej? – spytał Feeldog.
- Inne? – zdziwiła się dziewczyna.
- Sportowe mają kupę zdrowego i niedobrego żarcia, te normalne mają tradycyjnie, ryż, jakaś sałatka i mięso lub ryba. – mówił dalej brunet – A artystyczna to sama sałatka, bo prawie wszyscy ludzie to tancerze łamane na muzycy, a ci dbają o linię.
- Mogę się dołączyć do pizzy? – spytała rozentuzjowana blondynka.
Wszyscy spojrzeli na SangWoo.
- Ja nie płacę za wszystko, więc skoro chcesz. – rzucił niedbale.

Resztę dnia spędzili w szóstkę i rozstali się dopiero wieczorem. Nastolatkowie siedzieli w domku, GwangSuk i SangWoo i ćwiczyli chwyty na gitarach, SooYoon uderzał pałeczkami o ramy łóżka, a Ollie chodził tam i z powrotem grając coś na basie.
- Myślę, że SooJi jest gorąca – przerwał ciszę Feeldog.
- Myślę, że nie masz szans u niej. – powiedział Riedel.
- Wolna jest. – zaczął SangWoo – Przynajmniej da mi spokój – zaśmiał się SangWoo – Ale mnie plecy bolą, może MiSoo ma jakiś krem. Ale szczypie…
- Idź – zachęcił go Kim – Tylko wróć na noc. Kto wie, jaki towar mają tam w gimnazjum.
- Nienawidzę cię – powiedział Shin. – Chyba muszę ubrać koszulkę…
- Nie pewnie, pójdź bez. Na dobry wieczór każda będzie twoja.
- Mrr… - zaśmiał się szatyn, wziął koszulkę bez rękawów po czym wstał z łóżka i wyszedł.
Zatrzymał się dopiero przed domkiem najbliżej jeziora, gdzie najprawdopodobniej mieszkała jego siostra. Zapukał i oparł się o ścianę przy drzwiach. Jakaś dziewczyna otworzyła mu i spojrzała na niego zdziwiona. Miała czekoladowe włosy i w świetle lampy wyglądały jak rude. Była ładna i dość duży biust został podkreślony przez obcisłą sukienkę.
- Słucham?
- Hej… - zaczął Shin – Wybacz… Musiałem pomylić domki.
- Nic się nie stało – powiedziała dziewczyna i wyciągnęła do niego dłoń w geście przywitania. – Kim Hyuna.
- Mam się przedstawić, czy też mnie znasz? – przywitał się z nią oczarowany.
- O! SangWoo! – zawołała SooJi ze środka.
- Cholera… - powiedział cicho Shin pod nosem.
- Co tu robisz? – spytała Bang.
- Szukam siostry. Wybaczcie, ale pogubiłem się.
- Z której jest klasy? – spytała Hyuna.
- Pierwsza klasa gimnazjum, językowa.
- Są naprzeciwko. – powiedziała mu melodyjnie.
- Oh, tak, tak. Faktycznie – zaśmiał się patrząc na Hyunę – Dziękuję.
Pomachał jej i ruszył do domku naprzeciwko. Poczuł jak nagle zrobiło mu się gorąco, ale wytłumaczył to sobie przez spalone słońcem plecy.
Wparował bez pukania do właściwego budynku i zatrzasnął za sobą drzwi opierając się o nie. Ucieszył się na widok swojej siostry, chociaż wszystkie gimnazjalistki w domku były tak samo zszokowane.
- Zapomniałeś zapukać. – powiedziała zdenerwowana MiSoo.
- Ale nie rozumiesz… Ta… Ta… - SangWoo się jąkał – Dziewczyna… Z naprzeciwka… UGH! R… Rozierała mnie wzrokiem.
- Jesteś pewien, że ty tego nie robiłeś? – spytała Hyoyeon, która wyglądnęła za drzwi, gdzie Hyuna cały czas stała i patrzyła w tą stronę.
- Co? N… N… Nie! – wypierał się SangWoo.
- I tak ci nie wierzę – zaśmiała się Kim.
- Czego tu chcesz? Znowu będziesz na mnie krzyczeć? – spytała MiSoo.
- Nie, Myszko… Nie. – odpowiedział spokojnie Shin. – Przepraszam za to…
- Więc czego chcesz?
- Kocham cię, naprawdę. – zaśmiał się szatyn i przytulił siostrę, ale odsunął się zaraz. – Aj, aj, moje plecy. Potrzebuję jakiegoś kremu, bo umrę i najlepiej jeśli moja kochana siostrzyczka mi pomoże.
- Kładź się – powiedziała szatynka odsuwając pościel z łóżka.
SangWoo ściągnął koszulkę  i położył się na brzuchu.
Nastolatek spędził noc w tym domku. Miał tego nie robić, ale niespodziewanie usnął w łóżku Hyoyeon. Natomiast rano obudził się wtulony w blondynkę. Odsunął się od niej z krzykiem i obudził resztę dziewczyn. Ubrał koszulkę, po czym powiedział do gimnazjalistek, że go tu w nocy nie było i żeby niczego nie rozpowiadały. Wyszedł z domku i w tym samym momencie zrobiła to Hyuna.
- Hej. – przywitała się i pomachała dwoma butelkami z piwem. – Poznamy się?
- Tak z samego rana? – zdziwił się.
- No co? Kto bogatemu zabroni?
- Nie pogardzę.
Poszli razem nad jezioro, usiedli na piasku i powoli popijali alkohol z butelek rozmawiając.
 - Jestem w klasie humanistycznej, z SooYoonem. – mówiła cicho – Ale nie wydaje mi się, żeby lubił dziewczyny. – zaśmiała się – Ale mimo to fajny jest, przystojny, zabawny.
- To może pójdę po niego i nawrócisz go na dobrą drogę? – śmiał się szatyn.
- Nie, nie. Wolę ciebie. – powiedziała i zrobiło cię cicho - Co lubisz robić?
- Grać, śpiewać. Lubię grać na konsoli z siostrą i smutne jest to, że prawie zawsze przegrywam. A ty?
- Gram w szkolnej drużynie koszykarskiej, mimo Humana – uśmiechnęła się – Zajmuje się też zdjęciami do gazety, robię, obrabiam i BANG pięć stów za każdy numer.
- BANG dwa razy tyle za koncert. – zaśmiał się.
- Też tańczę, ale raczej mało. Wolę czytać książki. A właśnie! Szukam modela, kazali mi znaleźć kogoś przystojnego i coś napisać o nim. – powiedziała powoli patrząc na szatyna.
- Fajnie. – dopiero po chwili zrozumiał o co jej chodzi – Że ja? Co ty, ja nie… Znaczy nie mówię, że jestem brzydki czy coś, ale nie wiem jak wychodzę przed obiektywem, ani…
- Zapłacą dodatkowo.
- Okej, zastanowię się.
Rozmawiali jeszcze przez następną godzinę, o rodzinie, o przyszłości aż do czasu, gdy nauczyciele zaczęli wychodzić z domków, by obudzić uczniów.
- A państwo co tu robią? – przestraszył tę dwójkę SungMin – Siedzicie tu od szóstej. Uznam, że nie widziałem tego Browarka, ale obiecacie mi, że to pierwszy i jedyny raz… Przynajmniej na tej plaży.
SangWoo pomógł wstać Hyunie.
- Też się cieszę, że pana widzę. – powiedział SangWoo, po czym odprowadził dziewczynę pod domek i wrócił do siebie.
- Ha! Wiedziałem, że pierwszej nocy cię tu nie będzie – wykrzyknął Feeldog na dzień dobry.
Plan dnia był dość długi, śniadanie, następnie jedna lekcja z wychowawcami. Potem były rozgrywki licealistów na boiskach. W tym samym czasie gimnazjaliści poszli na dłuższy spacer po okolicy. Następnym punktem był obiad, krótki odpoczynek i każda klasa zajmowała się swoją „specjalizacją”. I tak cały tydzień, aż do piątku do imprezy na plaży.
- SangWoo. – SooJi złapała chłopaka przed swoim domkiem – Idziesz na…
- Wybacz SooJi, ale czas go rozdziewiczyć, bo jeszcze ani razu nie wszedł do wody. – powiedział Oliver i przewrócił kolegę, po czym złapał go za nogi i zaczął ciągnąć.
- Ollie, nie! Błagam nie! – krzyczał Shin.
Zaraz do Riedela dołączył się GwangSuk i TaeJong. Złapali go jeszcze za ręce i wynieśli na pomost.
- SooYoon! MiSoo! – szarpał się szatyn krzycząc.
Zauważył Kima rozmawiającego z jakimś chłopakiem z czarnymi włosami, z wygolonymi bokami. Jednak było już za późno. Wyleciał w powietrze i wylądował w wodzie. Zamiast się wynurzyć czuł jak opada coraz głębiej.
Trzech nastolatków czekało, aż kolega się wynurzy. Patrzyli w toń, ale nic się nie działo. Wkońcu rozpędzony SooYoon przepchnął się między nimi i wskoczył do wody. Wypłynął dopiero jak złapał SangWoo i z pomocą kolegów wyciągnął go na pomost.
Szatyn trząsł się cały, nie stracił przytomności, ale przez chwilę nie było z nim kontaktu. Wpatrywał się w pusty punkt w przestrzeni kołysząc się na boki. Kim przykucnął przed przyjacielem i złapał w dłonie jego policzki. W tej samej chwili nad jeziorem rozbrzmiała muzyka, nikt nie był zainteresowany sytuacją na pomoście, wszyscy zaczęli się bawić, tańczyć.
- SangWoo! Shin SangWoo! – krzyczał SooYoon. – Już jesteś u góry! Bezpieczny! Woda… - wstał i zwrócił się do reszty – Musimy go przenieść z dala od wody.
- Kim? Co jest grane? – spytał GwangSuk biorąc szatyna pod ramię.
- Po prostu go przenieśmy…
Kiedy znaleźli się w domku posadzili SangWoo na podłodze. Nadal drżał, ale można było z nim porozmawiać.
- Kiedy zamierzaliście nas oświecić? – spytał zirytowany TaeJong.
- Nie zamierzaliśmy… - odpowiedział SooYoon.
- To na pewno nie jest jedyna rzecz, którą ukrywacie, prawda?
- Co? TaeJong pomyśl. Co moglibyśmy ukrywać? Jesteśmy przyjaciółmi, zespołem. Nie wystawialibyśmy tego dla kłamstw i przekrętów. – oburzył się SooYoon, ale dla dobra ich wszystkich musiał kłamać.
- Więc czemu SangWoo został z tobą w domku pierwszego dnia? Nie dlatego, że się o ciebie martwił. On nie jest tego typu osobą. Martwi się tylko o siebie i o siostrę.
- Błagam cię. Możemy się nim zająć, a nie kłócić teraz?! – wykrzyknął blondyn.
- Muszę się przebrać. – SangWoo wkońcu wstał – Idźcie na plażę. Umówiłem się z Hyuną, więc zaraz też tam przyjdę.
- A co z SooJi? – dopytał GwangSuk.
- Jest twoja.
- Pamiętajcie tylko, o północy gramy w tym klubie, więc pilnujcie czasu – powiedział Shin ściągając koszulkę i wycierając się ręcznikiem.
Pięć minut później przywitał się z Hyuną na „parkiecie”.
- Czemu masz mokre włosy? – spytała.
- Kąpałem się w jeziorze.
- Muszę coś  zrobić – powiedziała, po czym zaczęła całować SangWoo namiętnie, wplątując palce w jego wilgotne włosy.
Ten nie pozostał jej dłużny, zamknął oczy  odwzajemniał jej pocałunki. Nie wiedział, że SooJi wszystko widzi. Zorientował się dopiero, gdy blondynka odsunęła go od Hyuny i dała mu z otwartej dłoni w policzek.
- Nie masz czasu się z nikim spotykać? Nie masz ochoty? Chociaż mogłeś mi powiedzieć, a nie czekam na ciebie jak idiotka i cieszę się, że spędzę z tobą wieczór! – krzyknęła i pobiegła gdzieś.
- Umówiłeś się z nią, a potem kręciłeś się wokół mnie? – spytała oburzona Hyuna.
- Nie umówiłem się. Zgodziłem się, bym z nią spędził ten wieczór, zgodziłem się, by dała mi spokój. Jest zwykłą zakochaną fanką, która chciała poznać bliżej swojego idola.
- Słucham?
- Nieważne. Spadam stąd – powiedział SangWoo i zaczął iść w stronę swojego domku.
Wszedł do środka, przebrał się w dżinsy, białą koszulkę i skórzaną kurtkę, zabrał swoją gitarę i wyszedł. Jednak przed drzwiami czekała na niego Hyuna. Przebrana w luźniejszą sukienkę, w trampkach.
- Szybka jesteś – powiedział zdziwiony.
- To dokąd idziemy? – spytała.
- Na miasto. – uśmiechnął się szeroko. – Mam koncert o północy, więc będziesz przeskakiwać przez ogrodzenie.



 
#12 Dzień

Dokładnie o północy zaczął się koncert. Chłopaki dawali czadu śpiewając kilka coverów i dwie własne piosenki. Kim Hyuna siedziała przy stoliku i oglądała występ. Nie spodziewała się, że po drugiej stronie jest połowa nauczycieli z ich szkoły i bawią się jeszcze lepiej jak ona przy procentach. Nie podejrzewali, że na scenie występują uczniowie.
Dopiero po zamknięci klubu SangWoo i spółka wpadli na nauczycieli.
- Ty mnie prześladujesz. – rzucił Bang SungMin na widok grupki i Shina na przodzie.
- Dobry wieczór. – przywitał się szatyn.
Mężczyzna złapał go za ramię mocno i zaczął pchać w stronę obozu.
- Czas do spania drogie dzieci, jutro też jest dzień.
- Wiać! – krzyknął SangWoo, kopnął nauczyciela w kostkę po czym wziął Hyune za ręke i zaczął biec w przeciwnym kierunku, a za nim reszta zespołu.
- Oszalałeś? – spytał SooYoon.
- Był nawalony. Nie widziałeś? Ledwo na nogach się trzymał. – odpowiedział Shin – My też mieliśmy się nawalić i coś zjeść.
Na terenie z domkami znaleźli się dopiero przed czwartą rano. Przeskoczyli przez płot, Kim rozdarła sobie sukienkę i musiała resztę drogi wrócić z kurtką wokalisty przewiązaną w pasie.
- Widzimy się później – powiedziała Hyuna i obdarowała SangWoo długim namiętnym pocałunkiem.
- Ty to masz szczęście – zaśmiał się TaeJong i wszedł do domku.
Około szóstej obudził ich dźwięk dzwonka. Okazało się, że to Bang SungMin ze szmatą z lodem przy głowie nie pozwoli m dziś na sen.
- No, moje panienki. Czas pobiegać, jezioro na was czeka! – krzyczał – Przebrać się, założyć wygodne buty i do truchciku stawić się.
- Zgubiłem buta… - zaczął GwangSuk.
- Ja kostkę… Jak zwykle – dodał Shin.
- Ja też – powiedzieli w jednym momencie Feeldog i Ollie.
- Panienki z was, przykładacie wagę do rzeczy materialnych… Wstawać!
- Gdzie jest TaeJong? – spytał Oh. – wszedł do domku pierwszy.
- W łazience jestem! – wykrzyknął Nam.
Pięć minut później stanęli przy brzegu jeziora, w sportowym ubraniu, w sportowych butach. Zaczęli biegać wokół, po jednym okrążeniu wszyscy mieli dosyć, szczególnie, że TaeJong rzygał po drodze. SungMin siedział na składanym krzesełku na pomoście i liczył panom okrążenia. Był bez koszulki i opalał się w porannym słońcu.
- Biegać, biegać! – powtarzał cały czas.
Po następnych czterech cała piątka padła na piasek dysząc. Cali mokrzy spoceni, zaciskający oczy, upaprani ziemią pomieszaną z trawą po kilku glebach. Nogi jak i całe ciała odmawiały im posłuszeństwa.
- Oppa! – krzyknęła SooJi – Znaczy profesorze Bang! Pora na śniadanie!
- Już idę. – powiedział mężczyzna. – Tylko strzel im fotkę i gróź im za każdym razem, że to udostępnisz gdzieś, gdy będą cię wkurzać.
Dziewczyna zrobiła tak jak powiedział jej brat, zrobiła zdjęcia pięciu rozgrzanym do czerwoności chłopakom.
- A to jakaś kara?
- Wróciłem o pierwszej do swojego domku, oni zrobili to później i jeszcze dali się złapać. – odpowiedział blondyn.
- A to cioty… Na śniadanie są naleśniki – powiedziała i razem z bratem poszli na jadalnie.
- Ej. Chłopaki… - zaczął SangWoo – SooYoon stracił przytomność!
- Pójdę po kogoś – zaproponował Feeldog.
- Nie, nie. Nie możesz.
- Kolejny sekret? – spytał TaeJong. – Po prostu nam powiedz, będziemy wiedzieć jak pomóc!
- Nie zaczynaj znowu… Po prostu… Wsadźcie go do wody i pilnujcie jego oddech! - wkurzył się Shin i nie dokończył tylko się podniósł i pobiegł w stronę jadalni.
Tam złapał czyjąś butelkę, przeprosił i nalał wodę do środka.
- SangWoo! – wykrzyknęła Han Jimin. – Co się dzieje?
- Nie mogę powiedzieć.
- Jesteś cały brudny.
- To już wina profesora Bang. – uśmiechnął się i wrócił nad jezioro.
Mimo wszystko wszedł do wody po kolana, uchylił lekko usta blondyna i wlał mu trochę wody. Ten się ocknął i zaczął kaszleć.
- Ty chory pojebie! – uniósł się SangWoo – Nie możesz chociaż raz sobie darować?! Chociaż tutaj?!
- Wybacz stary… Postaram się nie brać nic do końca wyjazdu. – SooYoon wstał i Shin od razu go objął.
- Nie brać nic? – powtórzył TaeJong. – Czy Kim coś ćpie?
- Zachowajcie to dla siebie – powiedział stanowczo szatyn odsuwając się od przyjaciela.
- Czyli tak?!
- Tak! Zadowolony? Jak przyjechaliśmy tu dałem sobie za dużo po prostu i zgonowałem.
- Macie nam coś jeszcze do powiedzenia? – spytał poirytowany Ollie.
- Jestem gejem. – rzucił SooYoon.
- Panicznie boję się wchodzić do wody. – powiedział SangWoo.
- Mój ojciec jest wariatem i muszę ciągle nocować u SangWoo, by ten mnie nie zabił.
- Jak mój ojciec przyjeżdża nie mogę spać, bo też się boję o swoje życie. O MiSoo nie, jest bezpieczna.
- Mam kilka długów.
- Pomagam mu je spłacać.
- Przeleciałem raz SangWoo. – powiedział szybko Kim.
- Co!? – wykrzyknęli wszyscy w jednym momencie.
- N… No tak… Kiedyś się schlał po tym jak dostał lanie od swojego starego i sam mówił, że chce, ale rano nic nie pamiętał.
- Nie wierzę… Nie wierzę ci! – Shin chciał się rzucić na blondyna, ale Ollie złapał go w ostatniej chwili i odsunął od SooYoona.
- Coś jeszcze? – dopytał rozbawiony TaeJong.
- Nauczyciel mnie molestuje – powiedział nagle GwangSuk.
- To nie było pytanie do… - zaczął Nam, ale po chwili, gdy zakodował w głowie to co Oh powiedział zmienił ton – Kto?
- Nieważne. – rzucił szatyn drżąc lekko. – Wracajmy do domu, zaraz się zejdą wszyscy, gdy zjedzą śniadanie.
Wrócili w piątkę do drewnianego budynku, zamknęli drzwi, zasunęli rolety w oknach. Przebrali mokre ubrania i siedli na podłodze. Omówili jeszcze raz wszystko, by nie ominąć niczego. Jednak to o czym zaczął Feeldog zdziwiło wszystkich jeszcze bardziej niż wszystko inne, czego dowiedzieli się dzisiaj.
- Gość od matmy. Ten pedał, Choi Daniel. Już pierwszego dnia, po lekcji pozwolił sobie na zbyt wiele. – mówił GwangSuk roztrzęsiony – Nie mogłem go uderzyć, nie mogłem nic powiedzieć, zagroził mi, że mnie wywalą jeśli powiem choć słowo… Albo rozprawi się ze mną w jakiejś ciemnej stodole…
Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Po chwili zmieniło się w dudnienie. Po kolejnej minucie ustało i pozostała cisza.
- Poleje wam chłopaki – powiedział nagle SooYoon i wyciągnął z torby butelkę z wódką. – Akurat mam pięć kubków plastikowych.
Blondyn rozdał kubeczki, napełnił wszystkie do połowy i po krótkim „Zdrowie” wypili wszystko za jednym razem.
- Tego mi było trzeba. – rzucił Feeldog – Czemu dopiero teraz nam powiedziałeś, że masz flaszkę?
- Bo na wagę złota każda kropla – odpowiedział Kim i nalał jeszcze kolejkę, którą od razu wypili.
- Ej, panowie. – wtrącił się SangWoo. – Ostatnio rozmyślałem, że gdy wszystko się wyda nie będziecie chcieli nas znać… Zespół się rozpadnie i takie tam…
- Czuję się dość urażony, ale jestem facetem, więc do jutra mi przejdzie. Jednak mamy procenty i cała złość mi przeszła. – powiedział TaeJong.
- Ma rację – zgodził się Ollie.
- Ja nadal mam doła. – zaśmiał się Feeldog – potrzebuje jeszcze kolejki.
Jak powiedział tak zrobili i po jeszcze następnej odstawili butelkę, a SooYoon schował ją głęboko do torby. Resztę dnia, który był całkowicie wolny spędzili na odsypianiu, nie jedli nic, nie pili, dopiero o północy wymknęli się znowu na koncert. Nie wrócili na noc, spali w  garderobie, w klubie.




#13 Dzień

Nadszedł dzień, gdy trzeba było spakować manatki i zapomnieć na następny rok o wolności i zabawie.
Blue Curry wróciło do obozu jakąś godzinę przed wyjazdem, spakowali niedbale swoje rzeczy, wzięli szybkie prysznice i stanęli gotowi do wyjazdu przed domkiem, na czas.
- A gdzie moje panienki były całą noc? – spytał Bang SungMin z SooJi u boku. – Ale zdążyły się spakować, gratuluję.
- Zgłaszamy gotowość do działania, generale! – wykrzyknął SangWoo.
- Byliśmy na zwiadach, pilnowaliśmy terenów przed wrogiem, generale! – GwangSuk załapał zabawę.
- Widzieliśmy kilkoro nie naszych i pomyślnie ich zdjęliśmy, generale! – odezwał się TaeJong.
- Jeden był wyjątkowo brzydki i od razu skojarzył mi się z panem, generale! – dogryzł SooYoon.
- A ty nic nie powiesz, kadecie? – spytał Bang Riedela.
- Wróciliśmy do koszar dopiero po zakończonej misji, generale! – krzyknął Ollie – Tak jak nas pan trenował!
- Zaczynam was coraz bardziej lubić – zaśmiał się SungMin i odszedł do swojej klasy.
- Gratuluje – podbiegła do nich MiSoo bijąc im brawo. – SangWoo – oppa, znajdź swoje własne odzywki.
- Tak jest, ma’am. – Shin zaczął się śmiać i przybił piątki z przyjaciółmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics