Dzień
zaczął się dla SooJi od wyjątkowo przykrej pobudki. Trudno
wyobrazić sobie coś bardziej koszmarnego niż gwałtownie przerwany
sen. SooJi uwielbiała spać, a przejście od snu do jawy w żadnym
razie nie mogło odbywać się raptownie. Przez ostanie dni nie
sypiała za dobrze. Zbliżał się finałowy mecz jej drużyny, będąc
kapitanem, nie mogła pozwolić sobie na błędy. Było dopiero po
piątej rano, a już ktoś się krzątał po kuchni. Mieszkanie
blondynki nie było wielkie, a jej pokój był zaraz obok kuchni. Zła
wstała i poszła do kuchni. Wchodząc do kuchni, przewróciła się
o garnek, który stał na podłodze. Kiedy podniosła głowę,
ujrzała swoich starszych braci. Była najmłodsza z całej trójki,
chociaż, MyungSoo był starszy od niej o kilka minut, a SungMin był
już „starym capem” jak go nazywała. Podniosła się z ziemi i
spojrzała na nich wściekła. Kiedy chciała coś powiedzieć,
starszy z braci wyciągnął zza siebie małego rudo-białego kotka.
SooJi jęknęła i od razu go zabrała.
- Co ci
dwaj debile ci zrobili? Wyglądasz okropnie – powiedziała słodkim
głosem.
- Nic
mu nie zrobiliśmy! Znalazłem go, kiedy biegałem – tłumaczył
się brunet.
- Daj
spokój. Idź, umyj się – powiedział SungMin.
- Oke,
oke – mruknął i poszedł do łazienki.
- SooJi
…
-
Znalazłeś już sobie dziewczynę? - zapytała, patrząc na kotka.
-
SooJi...! - powiedział groźnie. - Idź, przygotuj się, dzisiaj
mecz finałowy.
- A
znalazłeś? - ciągnęła dalej.
- Nie!
Sio do pokoju! - wrzasnął.
-
Uważaj, bo matkę obudzisz – zaśmiała się i pobiegła do
pokoju.
~*~
Mecz
był niebywale trudny, ale zwycięstwo należało do SooJi i jej
drużyny. Wszystkie dziewczyny cieszyły się z wygranej i przytulały
się. Niestety, jak to bywa przeciwna drużyna nie była zadowolona,
a szczególnie jedna dziewczyna. Szatynka rzuciła z całej siły
piłą w stronę blondynki. Kiedy ta dostrzegła zmierzającą ku
niej piłę, zdołała tylko cofnąć się o krok w tył i piła
uderzyła ją pod kolanem. Niestety siła była tak duża, że upadła
i uderzyła głową o ziemię. Wszyscy do niej podbiegli, ale przez
chwilę nie było z nią kontaktu. Przerażony SungMin, który był
też trenerem, od razu zrozumiał, co się stało, a widząc jej już
sinom nogę, tylko syknął cicho pod nosem. Spojrzał na brunetkę i
pokręcił głową.
SooJi
trafiła do szpitala. Niestety nie obeszło się tylko na pęknięciu,
ale i złamaniu. Jej kość była pod kolanem tak ukruszona i
zmiażdżona, że tylko dzięki rehabilitacji będzie mogła
normalnie chodzić. Blondynka się załamała. Straciła coś, co
kochała nad życie.
~*~
SooJi
siedziała w dużym barze, wyczekując no coś, co jako jedyne, mogło
poprawić jej humor. Obok niej siedziały dziewczyny z jej drużyny,
jedne mniej, drugie bardziej podekscytowane.
Był to ostatni dzień wakacji. Jutro zaczyna się szkoła, nowa, ale jednak wciąż ta sama, gdyż liceum i gimnazjum znajdowały się w jednym budynku.
Był to ostatni dzień wakacji. Jutro zaczyna się szkoła, nowa, ale jednak wciąż ta sama, gdyż liceum i gimnazjum znajdowały się w jednym budynku.
Bar był
pełny. Znajdowały się w nim osoby zarówno młodsze, jak i
starsze.
Nagle
na scenę weszło kilku chłopaków. SooJi bardzo dobrze ich znała,
mimo że nie znała ich osobiście. Pięciu wysokich i
utalentowanych.
Dziewczyna
przedstawiła ich sobie w głowie. Blondyn, SooYoon, perkusista.
Oliver, najlepiej zbudowany, grający na basie. GwangSuk, najniższy,
jeden z gitarzystów. TaeJong, klawiszowiec. No i oczywiście
SangWoo. Wokalista i gitarzysta prowadzący. Zawsze wchodził ostatni
na scenę i wywoływał okrzyki zachwytu i pisk młodszych fanek.
Było
gorąco, mimo że w pomieszczeniu była klimatyzacja. Wszyscy z
zespołu mieli koszulki bez rękawów i krótkie spodenki. Wyglądali
mało profesjonalnie, ale całe zwątpienie minęło już po
pierwszych dźwiękach.
Pierwszym kawałkiem, jaki wykonali, było „Eat you alive”, Emigrate. SangWoo śpiewał, przechylając głowę na bok przez co, czarne jak smoła włosy opadały mu na oczy. W pewnym momencie do śpiewania dołączył się GwangSuk. Główny wokalista oblizał usta i wyciągnął mikrofon ze stojaka po czym uśmiechnął się lekko do kolegi. Kolejną cześć śpiewali razem, odwróceni do siebie przodem, jakby się kłócili i nic nie istniało poza nimi.
Następną piosenką był ich własny kawałek, trochę spokojniejszy, ale z ostrymi momentami, który SangWoo śpiewał sam, uśmiechając się chytrze do publiczności. SooJi wychwyciła kilka razy ten uśmiech i czuła, że spłonie ze szczęścia. Większości szczęki poopadały, gdy SangWoo i GwangSuk mieli gitarowe solo, a SooYoon uderzał o bębny co jakiś czas i popisywał się swoimi umiejętnościami w operowaniu pałeczkami.
Pierwszym kawałkiem, jaki wykonali, było „Eat you alive”, Emigrate. SangWoo śpiewał, przechylając głowę na bok przez co, czarne jak smoła włosy opadały mu na oczy. W pewnym momencie do śpiewania dołączył się GwangSuk. Główny wokalista oblizał usta i wyciągnął mikrofon ze stojaka po czym uśmiechnął się lekko do kolegi. Kolejną cześć śpiewali razem, odwróceni do siebie przodem, jakby się kłócili i nic nie istniało poza nimi.
Następną piosenką był ich własny kawałek, trochę spokojniejszy, ale z ostrymi momentami, który SangWoo śpiewał sam, uśmiechając się chytrze do publiczności. SooJi wychwyciła kilka razy ten uśmiech i czuła, że spłonie ze szczęścia. Większości szczęki poopadały, gdy SangWoo i GwangSuk mieli gitarowe solo, a SooYoon uderzał o bębny co jakiś czas i popisywał się swoimi umiejętnościami w operowaniu pałeczkami.
Owacji
i krzyków nie było końca.
Mimo że
to były tylko dwie piosenki, nastolatkowie wyglądali na zmęczonych,
ale i tak uśmiechali się szeroko, kłaniając się publiczności.
SooJi
pierwszy raz od tego felernego meczu zapomniała o kontuzji, gdy
SangWoo pomachał do niej by podeszła, po czym wręczył jej swoją
kostkę i przytulił mocno.
- Mam
nadzieję, że się zobaczymy jeszcze kiedyś - wyszeptał jej i
zszedł wraz z zespołem, ze sceny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz