4/30/2015

|Our Lies| Rozdział 8

 

extreme birthday or loser?

Młodego lekarza ze snu wyrwał telefon ze szpitala. Odebrał niechętnie. Okazało się, że jakiś pacjent chciał być operowany tylko przez niego, bo zrobił aferę, że reszta chirurgów nie jest dokładna.
- Co się stało? - spytała zaspanym głosem SooHyun, gdy chłopak skończył rozmawiać.
- Nic, nic. Śpij, jeszcze wcześnie - pogłaskał ją po głowie i ucałował w czoło.
Wychodząc z pokoju, wpadł na Yuri - prawniczkę HyoBin'a.
- Pani tutaj? Tak wcześnie? - spytał lekko zdziwiony.
- Nie mów tak - zaśmiała się uwodzicielsko - Czuje się staro, jak tak na mnie mówisz.
- D... Dobrze - te słowa zdziwiły go jeszcze bardziej.
- Mamy dużo pracy z HyoBin'em. Ta baba to jakaś wariatka... - westchnęła cicho.
- Wybacz mi, ale trochę się spieszę - powiedział po chwili.
- Poczekaj sekundkę.
Blondynka złapała jego dłoń i znalazła się niebezpiecznie blisko niego.
- Ta małolata to twoja dziewczyna? - cmoknęła ustami - To trochę dziwne. Pewnie nie możesz sobie pozwolić na wiele... Szkoda, zanim ona dorośnie, zmarnujesz najlepsze lata swojego życia.
- Mi to nie przeszkadza - powiedział szybko i odskoczył od niej, przy czym zobaczył szatynkę wychylającą się zza drzwi.
- Naprawdę muszę już iść.
KyungWoo poszedł do swojego pokoju, przebrał się i chciał wyjść z domu, jednak Yuri znowu zastąpiła mu drogę.
- Mogę przyjść na twoje przyjęcie urodzinowe, dziś wieczorem.
Chłopak uderzył się dłonią w czoło.
- To dzisiaj... Cholera zapomniałem... - powiedział do siebie.
Zgodził się, spławiając ją szybko, po czym wybiegł z domu.
W szpitalu zrobił swoje, jednak wkręcili go w jeszcze jedną operacje, która trwała bardzo długo. Tak że, jak wyszedł około 6, tak wrócił przed 15 do domu.
- Co tu tak cicho? - powiedział do siebie, rozglądając się po salonie. - Kawusi...
Poszedł do kuchni, zrobił sobie mocnej kawy, którą chciał wypić na kanapie. Nagle jednak z ukryć, zza zasłon, czy zza kanapy wyskoczyli ludzie, krzycząc ''niespodzianka'', a kubek wraz z zawartością wylądował na podłodze, rozbijając się.
- Nienawidzę was... - zaśmiał się brunet.
Pierwszy do składania życzeń był ChangHo - organizator imprezy. Pozapraszał kilkoro znajomych, swoich i KyungWoo ze studiów, pielęgniarki, z którymi brunet się ''trzymał'' oraz kilka innych osobistości. Wszyscy młodzi i chętni do zabawy.
- Patrz, te galaretki to odlot - zaczął ChangHo po jakimś czasie.
- Z czym one są? - dopytał KyungWoo.
- Nie wiem - zaśmiał się - Wiem, że niezły odlot po nich jest. Chcesz spróbować?
- Ile już zjadłeś?
- Z trzy... Ale to przed chwilą, więc jeszcze mnie nie wzięło.
Zaserwowany został na początku szampan, następne szły butelki z piwem, a na końcu dopiero dorwali się do tych mocniejszych trunków. Oprócz galaretek były małe kanapeczki, ciasta i pizza. Z początku zdawało się, być drętwo, ale gdy bracia młodego lekarza dorwali się do zabawiania gości, poprzez różnego rodzaju gry, wszystko się rozkręciło. Grali w kosza na średniej wielkości boisku w ogrodzie. Panowie w czteroosobowych drużynach grali przeciwko sobie, zachowując się aż za głośno. KyungWoo był trochę zmęczony, ale nie mógł pójść spać w czasie własnej imprezy urodzinowej, tak więc pełnił rolę obserwatora. W pewnym momencie trafiła go piłka w głowę.
- Nie umiecie grać?! - zirytował się i podniósł piłkę. - zakład o dychę, że stąd trafię dziesięć razy pod rząd?
- Nie masz szans, jesteś za daleko - powiedział jeden z kolegów.
- KyungWoo pożegnaj się z pachnącą dychą - rzucił HyoBin.
- Albo nie... - prychnął cicho na brata - Ostatnio opierdalasz się w domu strasznie.
- Nie mam czasu. Jestem zajęty.
- Hmm... Nie sądzę. Co chcesz, jeśli przegram zakład?
- Robi się ciekawie - ktoś rzucił.
- Dajcie popcorn!
- Kuszące byłoby, gdybyś był na każde moje zawołanie, w domu oczywiście. - powiedział chytrze czerwono włosy.
- Spędzisz ze mną miło następną sobotę i niedzielę. - wtrąciła się Yuri. - Dołączam się.
- Zgoda. Jak ja wygram... Hmm. Będziesz mi kupować albo robić jedzenie, przez następne pół roku. - uśmiechnął się brunet. - A ty, Noona...
- Zrobisz mu loda! - rzucił ChangHo, który był już w swoim świecie, za co dostał piłką w głowę.
- Pewnie ty też byś chciał. - powiedziała cicho Yuri - Bo jeszcze żadna ci tego nie robiła. Hmm, to bardzo ciekawe.
Na około rozległo się głośne ''Oooooo''.
- Słuchaj mała. - odrzekł jej szatyn - Może chcę, ale na pewno nie od ciebie. Jeszcze byś sobie paznokcie zniszczyła.
Kolejny głośny okrzyk.
- A widziałeś się w lustrze?
- A próbowałaś galaretki? Jest obłędna. KyungWoo też już jest na fali, więc wątpię, że trafi i że będzie przestrzegać tego wszystkiego...
- Zobaczymy!
- Młody, zaczynaj! - rzucił HyoBin.
Chłopak trafiał, co zdziwiło nawet jego braci. Siódme trafienie, ósme, dziewiąte.
- Dawaj młody! - wykrzyknął Namjoon.
- Dasz radę Oppa! - usłyszał z góry głos SooHyun.
Obrócił się i zobaczył ją na balkonie.
- Dla ciebie wszystko! - uśmiechnął się, zamachnął i rzucił.
Wszyscy wstrzymali oddech. Piłka odbiła się od obręczy, zatańczyła po niej dwa razy i wpadła do środka.
- Wiedziałam, że ci się uda - zaśmiała się Yuri i pocałowała młodego lekarza w usta.
SooHyun poczuła łzy w oczach. KyungWoo zdziwił się lekko i odepchnął ją od siebie.
- Ups...~ - rzuciła blondynka.
Trzej bracia stali jak wryci. Nikt nic nie powiedział. Najmłodszemu wyleciała z głowy myśl o swojej dziewczynie i wpadł w wir zabawy. Kiedy zrobiło się ciemno i późno, a każdy był już pijany, jak bela zaczęli grać w butelkę. Na dwa końce, wyzwanie i pytanie. Padało pełno dziwnych pytań takich jak. „|Całowałeś się kiedyś z delfinem?”, „Miewasz orgazmy w najmniej spodziewanym momencie?”, a także „Czemu jesteś taki brzydki?” „Czemu jesteś taka chuda?” i tym podobne. Co do wyzwań bywało różnie. Były to najprostsze zachcianki. By zanieść kogoś pod toaletę, bo nie chce się im wstawać. Czy by facet pocałował dziewczynę. Ale Namjoon zjarany, schlany i tym podobne, gdy kręcił i wypadło na KyungWoo, przeszedł samego siebie.
- Jako, że zanim młody zdobył dziewczynę, ja z HyoBin'em uznawaliśmy go za geja, a wybrankiem jego serca według nas był ChangHo, do czego zmierzam... - zastanowił się chwile, gdy wszyscy cisnęli z niego bekę - Przeliż się, drogi braciszku z ChangHo.
Nie trzeba było ich namawiać. Szatyn złapał kolegę za koszule i przyciągnął go do siebie, po czym zaczął całować. KyungWoo nie został mu dłużny i odwzajemniał jego każdy pocałunek, nawet gdy wepchał mu język do ust. Trwali tak przez jakiś czas. Wszyscy gapili się na nich, nagrywając ich ''czułości''. ChangHo położył kolegę, nachylając się nad nim i nie odsuwając ust. Zdziwieniu nie było końca, kiedy dwóch przyjaciół okazywało sobie tak ''uczucia''.
- Dosyć! - krzyknęła Yuri, zwalając szatyna na bok.
- Wyluzuj! - rzucił Namjoon.
ChangHo i KyungWoo, zaczerwienieni cali usiedli na swoich miejscach. Przez resztę zabawy posyłali sobie całusy i oczka i mając przy tym niezłą bekę. W pewnym momencie, gdy wyzwaniem dla Yuri, od KyungWoo było zrobienie mu drinka, dziewczyna pobiegła do kuchni „cała w skowronkach”. Zrobiła mu, co chciał, ale coś wrzuciła do szklanki, rozpuściło się i dokładnie wymieszała. W końcu mu przyniosła i obserwowała uważnie każdy łyk, który brunet pociągnął. Jakiś czas później KyungWoo poczuł, że kręci mu się w głowie.
- Pomogę ci. - wyskoczyła Yuri.
- Dziękuję - wstał i razem poszli w stronę łazienki.
Jednak pod pokojem SooHyun, blondynka wepchnęła chłopaka do środka. Nie czekając na nic, Yuri zamknęła drzwi i wpiła się w usta młodego lekarza. Ten zdziwił się strasznie, ale nie mając już siły, by ją odepchnąć, zaczął odwzajemniać. Gdy ktoś wszedł do pokoju, nawet się nie odsunęli od siebie.

Impreza szalała, a SooHyun była zazdrosna, że nie mogła być ze swoim chłopakiem. Po zabawie w kosza miała dylemat, czy nie powinni się rozstać, gdyż on potrzebuje kobiety, która spełni jego wszelkie zachcianki. Niestety musiała wrócić do domu po laptopa, gdyż miała na nim projekt. Brat podwiózł ją i powiedział, że jedzie do stacji zatankować i wróci za chwile. Dziewczyna przytaknęła i weszła do domu. Cicho przemknęła się do pokoju, nie patrząc na nic. Nie chciała, aby ktokolwiek ja zauważył. Z przyzwyczajenia zostawiła na szafce obok drzwi do pokoju kurtkę. Kiedy weszła do pokoju, jej serce stanęło. Scenę, jaką zastała, sprawiła, że jej serce pękło na miliardy kawałków. Pani prawnik siedziała na kolanach KyungWoo i całowali się na namiętnie. Również kobieta ocierała się o niego biodrami. Szatynka podeszwa do biurka zabrała laptopa i wyciągnęła z szuflady zapakowane ozdobnie pudełko. Rzuciła nim w chłopaka i wybiegła z pokoju, a następnie z domu, zapominając o kurtce. Jej brata jeszcze nie było, ale nie chciała go widzieć. Po prostu biegła przed siebie ściskając laptopa i łzy leciały jej strumieniami po policzkach. Rozpadało się, a dziewczyna cała przemokła. Biegła tak długo, że znalazła się za miastem. Dotarła do miejsca, w którym siedziała z matką za nim umarła. Usiadła pod drzewem, pod którym mogła schronić się przed deszczem. Usiadła na ziemi i płakała. Teraz poczuła, że jej wątpliwość była prawdą. Że między nimi nic nie było. W końcu przestała płakać, ale siedziała i wpatrywała się beznamiętnie w rzekę. Ściskała w dłoni pudełko tabletek. Obecnie za bardzo ja bolało, aby myśleć racjonalnie.

W czasie, gdy SooHyun uciekała, między KyungWoo a Yuri zaczęło być coraz bardziej gorąco. Pani prawnik pozbawiła go koszuli, a następnie spodni. Brunet nie pozostawał jej dłużny i również ją rozebrał. Nie przejmował się tym, że ktoś wszedł do pokoju i rzucił w nim czymś, zapomniał również o tym, że miał dziewczynę. Yuri położyła go na plecach i usiadła na nim, wkładając jego męskość w siebie. Głośna muzyka zagłuszała głośne jęki blondynki, po co nikt nie wiedział, co się dzieje w pokoju SooHyun. Prawniczce było cudownie, kiedy poruszała się szybko i intensywnie na młodym lekarzu. Temu również było dobrze, ale narkotyk, który mu dała kobieta, przestawał działać i zaczął go usypiać. Kiedy doszli oboje, leżeli przykryci pościelą i próbowali zasnąć.
HaJin nie mógł tego dnia świętować z bratem, gdyż miał bardzo dużo pracy i nie mógł sobie znaleźć zastępstwa na dzisiejszy dzień. Kiedy wszedł do domu, od razu uderzył w niego smród alkoholu i papierosów. Wszyscy imprezowicze leżeli na ziemi nawaleni i naćpani. Lekarz westchnął i udał się do swojego pokoju, chcąc odpocząć po ciężkiej pracy. Zatrzymał się przy pokoju SooHyun. Zdziwił się, widząc kurtkę dziewczyny. Przestrzegał ją, że zawsze ma mieć przy sobie kurtkę. Przez chwilę myślał, że jest w pokoju, ale umówili się, że będzie u brata. Wszedł do pokoju i zamarł. Jego najmłodszy brat leżał z panią prawnik, nagi, zresztą ona również. W jednej chwili ogarnęła go wściekłość. Zabrał poduszkę i rzucił w nich, budząc kochanków ze snu. Kiedy młodszy zorientował się, co się wydarzyło, odsunął się od blondynki i szybko się ubrał.
- Już za późno - powiedział starszy lekarz i rzucił mu kurtkę dziewczyny. - Nie mam siły na ciebie wrzeszczeć. Chociaż należy ci się porządnie - westchnął. - zdaje się, że to na ziemi, to twój prezent od SooHyun. Brawo, braciszku - Poszedł do swojego pokoju.
Kyungwoo podniósł torebkę z prezentem i zajrzał do środka.
- Oj... Kochana... - westchnął cicho, widząc małego, niebieskiego misia i niewielki perfumy męski.
- Wracaj do łóżka. - powiedziała cicho Yuri.
Chłopak nie odpowiedział jej i wyszedł z pokoju. Dopiero wtedy uderzył go ból głowy i uczucie mdłości. W salonie zaczął budzić wszystkich, ale tylko niewielu się dało. Brunet zaczął się denerwować i krzyczeć na wszystkich. Rozsadzało go i nie mógł zapanować nad sobą. Kiedy wszyscy już wyszli, KyungWoo otworzył sobie piwo i pijąc, czytał gazetę, w którym był jakiś artykuł o szpitalu, gdzie pracuje i jeden akapit był poświęcony całkowicie o nim. Chwalił go jakiś reporter i dokładność jego pracy. Westchnął znowu i odrzucił gazetę na podłogę.
- Jak główka? - spytał Namjoon, czochrając brata po włosach. - Widzę, że nie chcemy, by bolała.
- Wal się. - rzucił mu brunet.
- Jak się odzywasz do brata? - trzepnął go w głowę blondyn.
- Spadam na basen. Muszę się wyżyć.
- Idź na siłownie.
- Nie lubię się pocić jak świnia.
Namjoon zaczął się śmiać, wyciągając mleko z lodówki.
KyungWoo na basenie pływał, jak szalony pozwalając sobie użyć złą energie siedzącą mu w ciele. Wychodząc z szatni, w stronę wyjścia wpadł na Yuri, która pocałowała go na dzień dobry.
- Witaj kochanie.
- Dla jasności - rzucił jej brunet - Nie łączy mnie...
Nie zdążył skończyć, bo cios poleciał prosto w jego twarz.
- Gdzie jest SooHyun?! - wykrzyknął JungHyun, przyciskając KyungWoo do ściany.
Chłopak patrzył na niego przestraszony, a krew ciekła mu ze złamanego nosa.
- Nie wróciła do domu?
- Nie! Nie wróciła! Teraz widzę dlaczego.
Podszedł do nich jakiś ochroniarz i spytał czy mają jakiś problem. JungHyun odsunął się od młodego lekarza, po czym wyszli na parking przed budynkiem. Brat blondynki już chciał rzucić się na bruneta, ale zatrzymał go krzyk młodej dziewczyny dochodzący z parkingu. Krzyczała o pomoc, płacząc i łkając głośno. Panowie spojrzeli po sobie i pobiegli w jej stronę. Zobaczyli młodego chłopca leżącego na ziemi, którego ciało mocno drżało.
- Co mu jest? - spytał KyungWoo, klękając przy dziecku.
- N... Nie wiem... Pierwszy raz coś takiego widzę... - łkała kobieta.
- Trzeba go zabezpieczyć, by nie zrobił sobie krzywdy. KyungWoo odchyl mu głowę, by się nie udusił. - rzucił szybko, na co młody lekarz zareagował od razu - proszę zadzwonić po karetkę!! - krzyknął do kobiety.

JongHyun pojechał do szpitala raz z nieprzytomnym chłopcem.  Oczywiście KyungWoo również. Będąc w szpitalu, czekali na pediatrii na wieści o małym pacjencie. Kiedy poszli do dyżurki chirurgów, siedział tam już wściekły HaJin. Rozmawiał przez telefon z HyoBin'em.
- Rozumiem, szukaj dalej - powiedział i rzucił telefon na stół.
Park i najmłodszy z braci weszli do pomieszczenia, nawet nie wstał. Wpatrywał się zamyślony i wściekły w przestrzeń.
- SooHyun nigdzie nie ma. NamJoon i HyoBin szukają ją, ale na ramię bez skutecznie. Nikt o niej nie słyszał ani nie widział. Tylko jedna osoba, nasza sąsiadka powiedziała, że wiedziała ją podczas burzy, jak wybiegała z domu, trzymając laptopa.
- Musiała wrócić po laptopa, gdyż miała na nim materiały do projektu, czy miała tam projekt - wyjaśnił JongHyun.
Najstarszy spojrzał na brata i westchnął.
- Coś ty znowu zrobił? - westchnął.
- To moja sprawka. Wykorzystał tylko moją siostrę i zranił ją...
- Wcale nie! Ta upierdliwa laska mi coś podała! Nie zrobiłbym tego nigdy z własnej woli! - przerwał mu KyungWoo.
- KyungWoo ma rację. Gdy go budziłem, było widać, że był pod wpływem narkotyku - dodał starszy lekarz.

Poirytowany NamJoon chciał dzisiaj odpocząć po wczorajszej imprezie, którą tak rozkręcili. z jednej strony był z siebie dumny, że zrobił takie cudowne przyjęcie dla swojego brata. Jednakże czuł się odpowiedzialny za to, że jego brat został poddany narkotykowi i dziewczyna uciekała.
Szedł właśnie po polanie, szukając natchnienia, gdzie może ją szukać, gdy zobaczył ją przy rzece. Podbiegł do niej i próbował obudzić, ale nie reagowała. Wyciągnął telefon i zadzwonił do brata.
- Znalazłem ją! Jest nieprzytomna! - wrzasnął.
- Znalazłeś?! - Wstał z miejsca, co spowodowało, że dwaj mężczyźni również wstali.
- Co mam robić?!
- Sprawdź jej oddech i upewnij się czy nie przedawkowała tabletek!
- Jej oddech jest bardzo słaby - powiedział przestraszony. - A ta buteleczka, nie jest nawet odpakowana!
- Wyciągnij jedną i włóż jej ostrożnie pod język. Następnie przywieź ją tu jak najszybciej!
Raper zrobił wszystko, co rozkazał mu brat i zabrał ją do samochodu. Pamiętając kurs pierwszej pomocy, położył ją na boku w tzw. pozycji bocznej i usiadł za kółkiem. Jechał jak wariat, mijając wszystkie samochody. Przejechał nawet na światłach i zatrzymał się dopiero pod szpitalem jego braci, którzy już czekali przy wejściu. Położyli SooHyun na noszach, a następnie HaJin szybko ją przebadał i odetchnął z ulgą.
- Na szczęście nic jej nie jest. Jest odwodniona, przemoczona i nie brała leku - spojrzał na pielęgniarkę. - Proszę ją przebrać, podłączyć tlen i kardiomonitor, do tego, co dwie godziny sprawdzać jej glikemie.
- Tak jest, panie doktorze - powiedziała jedna i zabrali ją na górę.
JongHyun'a znowu ogarnęła wściekłość i tym razem uderzył prosto w nos NamJoon'a, a następnie ponownie w KyungWoo. Starszy lekarz zabrał lekarza pacjentki na górę i dał mu coś na uspokojenie. Dwaj bracia spojrzeli po sobie i poszli do pielęgniarki po opatrunek.  Śmiała sie ona widząc, że KyungWoo przychodzi ponownie.

SooHyun spała pod tlenem i budziła się na najwyżej kilka minut. KyungWoo przychodził do niej codziennie i trzymał ją za rękę, głaszcząc ją delikatnie. Nawet przyniósł jej kwiaty i postawił w wazonie obok jej łóżka. Kiedy chciał ją złapać za rękę, odsunęła ją. Zmartwiony lekarz mimo wszystko usiadł i przyglądał się jej, jak śpi.
SooHyun obudziła się i usiadła, ściągając sobie maskę z twarzy. Rozejrzała się i próbowała wstać. Była jeszcze słaba, ale dała radę i wyszła z sali, podpierając się, o ścianę. Usłyszała krzyki pielęgniarki, ale postanowiła porozmawiać z KyungWoo i HaJin'em.
- Wiesz, ile mógł cię kosztować ten błąd, gdybym nie zareagował?! Co się ostatnio z tobą dzieje! Zachowujesz się jak dziecko! - wrzasnął starszy. - Od tej pory, nie wykonujesz operacji - dodał ostro.
Szatynka weszła do środka i jęknęła zdziwiona, widząc, jak HaJin przyciska młodszego do ściany.
- HaJin,  przestań! - wrzasnęła.
Mężczyzna odsunął się i oboje spojrzeli na nią zdziwieni.
- HaJin... zostaw nas samych - dodała cicho.
Przytaknął i wyszedł. Młodszy lekarz posadził ją na krześle i usiadł naprzeciwko niej. Cisza panowała długo, KyungWoo przez ostatnie dni tracił nadzieje, że mu wybaczy.
- To prawda, że... się z nią przespałeś? - zapytała cicho.
- Tak... - odpowiedział.
- A czy to prawda, że... byłeś pijany i naćpany?
- Tak - opuścił głowę - Nic mnie nie usprawiedliwia.
SooHyun położyła dłoń na jego policzku.
- Proszę, spójrz na mnie - szepnęła.
- Nie potrafię...
- Proszę. Spójrz na mnie - patrzy na niego zmartwiona.
Spojrzał jej w oczy, mając w swoich oczach łzy.
- Byłeś pijany, naćpany, mimo wszystko...
- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, nie oczekuję, że mi wybaczysz...
- Miałeś urodziny... szczerze... nie mam ci, co wybaczać... to nie była twoja wina. Tylko ty mi musisz wybaczyć, że to ze sobą zrobiłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics