Młodego
lekarza ze snu wyrwał telefon ze szpitala. Odebrał niechętnie.
Okazało się, że jakiś pacjent chciał być operowany tylko przez
niego, bo zrobił aferę, że reszta chirurgów nie jest dokładna.
- Co
się stało? - spytała zaspanym głosem SooHyun, gdy chłopak
skończył rozmawiać.
- Nic,
nic. Śpij, jeszcze wcześnie - pogłaskał ją po głowie i ucałował
w czoło.
Wychodząc
z pokoju, wpadł na Yuri - prawniczkę HyoBin'a.
- Pani
tutaj? Tak wcześnie? - spytał lekko zdziwiony.
- Nie
mów tak - zaśmiała się uwodzicielsko - Czuje się staro, jak tak
na mnie mówisz.
- D...
Dobrze - te słowa zdziwiły go jeszcze bardziej.
- Mamy dużo pracy z HyoBin'em. Ta baba to jakaś wariatka... - westchnęła cicho.
- Mamy dużo pracy z HyoBin'em. Ta baba to jakaś wariatka... - westchnęła cicho.
-
Wybacz mi, ale trochę się spieszę - powiedział po chwili.
-
Poczekaj sekundkę.
Blondynka
złapała jego dłoń i znalazła się niebezpiecznie blisko niego.
- Ta
małolata to twoja dziewczyna? - cmoknęła ustami - To trochę
dziwne. Pewnie nie możesz sobie pozwolić na wiele... Szkoda, zanim
ona dorośnie, zmarnujesz najlepsze lata swojego życia.
- Mi to
nie przeszkadza - powiedział szybko i odskoczył od niej, przy czym
zobaczył szatynkę wychylającą się zza drzwi.
-
Naprawdę muszę już iść.
KyungWoo
poszedł do swojego pokoju, przebrał się i chciał wyjść z domu,
jednak Yuri znowu zastąpiła mu drogę.
- Mogę
przyjść na twoje przyjęcie urodzinowe, dziś wieczorem.
Chłopak
uderzył się dłonią w czoło.
- To
dzisiaj... Cholera zapomniałem... - powiedział do siebie.
Zgodził
się, spławiając ją szybko, po czym wybiegł z domu.
W
szpitalu zrobił swoje, jednak wkręcili go w jeszcze jedną
operacje, która trwała bardzo długo. Tak że, jak wyszedł około
6, tak wrócił przed 15 do domu.
- Co tu
tak cicho? - powiedział do siebie, rozglądając się po salonie. -
Kawusi...
Poszedł
do kuchni, zrobił sobie mocnej kawy, którą chciał wypić na
kanapie. Nagle jednak z ukryć, zza zasłon, czy zza kanapy
wyskoczyli ludzie, krzycząc ''niespodzianka'', a kubek wraz z
zawartością wylądował na podłodze, rozbijając się.
-
Nienawidzę was... - zaśmiał się brunet.
Pierwszy
do składania życzeń był ChangHo - organizator imprezy.
Pozapraszał kilkoro znajomych, swoich i KyungWoo ze studiów,
pielęgniarki, z którymi brunet się ''trzymał'' oraz kilka innych
osobistości. Wszyscy młodzi i chętni do zabawy.
-
Patrz, te galaretki to odlot - zaczął ChangHo po jakimś czasie.
- Z
czym one są? - dopytał KyungWoo.
- Nie
wiem - zaśmiał się - Wiem, że niezły odlot po nich jest. Chcesz
spróbować?
- Ile
już zjadłeś?
- Z
trzy... Ale to przed chwilą, więc jeszcze mnie nie wzięło.
Zaserwowany
został na początku szampan, następne szły butelki z piwem, a na
końcu dopiero dorwali się do tych mocniejszych trunków. Oprócz
galaretek były małe kanapeczki, ciasta i pizza. Z początku zdawało
się, być drętwo, ale gdy bracia młodego lekarza dorwali się do
zabawiania gości, poprzez różnego rodzaju gry, wszystko się
rozkręciło. Grali w kosza na średniej wielkości boisku w
ogrodzie. Panowie w czteroosobowych drużynach grali przeciwko sobie,
zachowując się aż za głośno. KyungWoo był trochę zmęczony,
ale nie mógł pójść spać w czasie własnej imprezy urodzinowej,
tak więc pełnił rolę obserwatora. W pewnym momencie trafiła go
piłka w głowę.
- Nie
umiecie grać?! - zirytował się i podniósł piłkę. - zakład o
dychę, że stąd trafię dziesięć razy pod rząd?
- Nie
masz szans, jesteś za daleko - powiedział jeden z kolegów.
-
KyungWoo pożegnaj się z pachnącą dychą - rzucił HyoBin.
- Albo
nie... - prychnął cicho na brata - Ostatnio opierdalasz się w domu
strasznie.
- Nie
mam czasu. Jestem zajęty.
-
Hmm... Nie sądzę. Co chcesz, jeśli przegram zakład?
- Robi
się ciekawie - ktoś rzucił.
-
Dajcie popcorn!
-
Kuszące byłoby, gdybyś był na każde moje zawołanie, w domu
oczywiście. - powiedział chytrze czerwono włosy.
-
Spędzisz ze mną miło następną sobotę i niedzielę. - wtrąciła
się Yuri. -
Dołączam się.
-
Zgoda. Jak ja wygram... Hmm. Będziesz mi kupować albo robić
jedzenie, przez następne pół roku. - uśmiechnął się brunet. -
A ty, Noona...
-
Zrobisz mu loda! - rzucił ChangHo, który był już w swoim świecie,
za co dostał piłką w głowę.
-
Pewnie ty też byś chciał. - powiedziała cicho Yuri - Bo jeszcze
żadna ci tego nie robiła. Hmm, to bardzo ciekawe.
Na
około rozległo się głośne ''Oooooo''.
-
Słuchaj mała. - odrzekł jej szatyn - Może chcę, ale na pewno nie
od ciebie. Jeszcze byś sobie paznokcie zniszczyła.
Kolejny
głośny okrzyk.
- A
widziałeś się w lustrze?
- A
próbowałaś galaretki? Jest obłędna. KyungWoo też już jest na
fali, więc wątpię, że trafi i że będzie przestrzegać tego
wszystkiego...
-
Zobaczymy!
-
Młody, zaczynaj! - rzucił HyoBin.
Chłopak
trafiał, co zdziwiło nawet jego braci. Siódme trafienie, ósme,
dziewiąte.
- Dawaj
młody! - wykrzyknął Namjoon.
- Dasz
radę Oppa! - usłyszał z góry głos SooHyun.
Obrócił
się i zobaczył ją na balkonie.
- Dla
ciebie wszystko! - uśmiechnął się, zamachnął i rzucił.
Wszyscy
wstrzymali oddech. Piłka odbiła się od obręczy, zatańczyła po
niej dwa razy i wpadła do środka.
-
Wiedziałam, że ci się uda - zaśmiała się Yuri i pocałowała
młodego lekarza w usta.
SooHyun
poczuła łzy w oczach. KyungWoo zdziwił się lekko i odepchnął ją
od siebie.
-
Ups...~ - rzuciła blondynka.
Trzej
bracia stali jak wryci. Nikt nic nie powiedział. Najmłodszemu
wyleciała z głowy myśl o swojej dziewczynie i wpadł w wir zabawy.
Kiedy zrobiło się ciemno i późno, a każdy był już pijany, jak
bela zaczęli grać w butelkę. Na dwa końce, wyzwanie i pytanie.
Padało pełno dziwnych pytań takich jak. „|Całowałeś się
kiedyś z delfinem?”, „Miewasz orgazmy w najmniej spodziewanym
momencie?”, a także „Czemu jesteś taki brzydki?” „Czemu
jesteś taka chuda?” i tym podobne. Co do wyzwań bywało różnie.
Były to najprostsze zachcianki. By zanieść kogoś pod toaletę, bo
nie chce się im wstawać. Czy by facet pocałował dziewczynę. Ale
Namjoon zjarany, schlany i tym podobne, gdy kręcił i wypadło na
KyungWoo, przeszedł samego siebie.
- Jako,
że zanim młody zdobył dziewczynę, ja z HyoBin'em uznawaliśmy go
za geja, a wybrankiem jego serca według nas był ChangHo, do czego
zmierzam... - zastanowił się chwile, gdy wszyscy cisnęli z niego
bekę - Przeliż się, drogi braciszku z ChangHo.
Nie
trzeba było ich namawiać. Szatyn złapał kolegę za koszule i
przyciągnął go do siebie, po czym zaczął całować. KyungWoo nie
został mu dłużny i odwzajemniał jego każdy pocałunek, nawet gdy
wepchał mu język do ust. Trwali tak przez jakiś czas. Wszyscy
gapili się na nich, nagrywając ich ''czułości''. ChangHo położył
kolegę, nachylając się nad nim i nie odsuwając ust. Zdziwieniu
nie było końca, kiedy dwóch przyjaciół okazywało sobie tak
''uczucia''.
-
Dosyć! - krzyknęła Yuri, zwalając szatyna na bok.
-
Wyluzuj! - rzucił Namjoon.
ChangHo
i KyungWoo, zaczerwienieni cali usiedli na swoich miejscach. Przez
resztę zabawy posyłali sobie całusy i oczka i mając przy tym
niezłą bekę. W pewnym momencie, gdy wyzwaniem dla Yuri, od
KyungWoo było zrobienie mu drinka, dziewczyna pobiegła do kuchni
„cała w skowronkach”. Zrobiła mu, co chciał, ale coś wrzuciła
do szklanki, rozpuściło się i dokładnie wymieszała. W końcu mu
przyniosła i obserwowała uważnie każdy łyk, który brunet
pociągnął. Jakiś czas później KyungWoo poczuł, że kręci mu
się w głowie.
-
Pomogę ci. - wyskoczyła Yuri.
-
Dziękuję - wstał i razem poszli w stronę łazienki.
Jednak
pod pokojem SooHyun, blondynka wepchnęła chłopaka do środka. Nie
czekając na nic, Yuri zamknęła drzwi i wpiła się w usta młodego
lekarza. Ten zdziwił się strasznie, ale nie mając już siły, by
ją odepchnąć, zaczął odwzajemniać. Gdy ktoś wszedł do pokoju,
nawet się nie odsunęli od siebie.
Impreza
szalała, a SooHyun była zazdrosna, że nie mogła być ze swoim
chłopakiem. Po zabawie w kosza miała dylemat, czy nie powinni się
rozstać, gdyż on potrzebuje kobiety, która spełni jego wszelkie
zachcianki. Niestety musiała wrócić do domu po laptopa, gdyż
miała na nim projekt. Brat podwiózł ją i powiedział, że jedzie
do stacji zatankować i wróci za chwile. Dziewczyna przytaknęła i
weszła do domu. Cicho przemknęła się do pokoju, nie patrząc na
nic. Nie chciała, aby ktokolwiek ja zauważył. Z przyzwyczajenia
zostawiła na szafce obok drzwi do pokoju kurtkę. Kiedy weszła do
pokoju, jej serce stanęło. Scenę, jaką zastała, sprawiła, że
jej serce pękło na miliardy kawałków. Pani prawnik siedziała na
kolanach KyungWoo i całowali się na namiętnie. Również kobieta
ocierała się o niego biodrami. Szatynka podeszwa do biurka zabrała
laptopa i wyciągnęła z szuflady zapakowane ozdobnie pudełko.
Rzuciła nim w chłopaka i wybiegła z pokoju, a następnie z domu,
zapominając o kurtce. Jej brata jeszcze nie było, ale nie chciała
go widzieć. Po prostu biegła przed siebie ściskając laptopa i łzy
leciały jej strumieniami po policzkach. Rozpadało się, a
dziewczyna cała przemokła. Biegła tak długo, że znalazła się
za miastem. Dotarła do miejsca, w którym siedziała z matką za nim
umarła. Usiadła pod drzewem, pod którym mogła schronić się
przed deszczem. Usiadła na ziemi i płakała. Teraz poczuła, że
jej wątpliwość była prawdą. Że między nimi nic nie było. W
końcu przestała płakać, ale siedziała i wpatrywała się
beznamiętnie w rzekę. Ściskała w dłoni pudełko tabletek.
Obecnie za bardzo ja bolało, aby myśleć racjonalnie.
W
czasie, gdy SooHyun uciekała, między KyungWoo a Yuri zaczęło być
coraz bardziej gorąco. Pani prawnik pozbawiła go koszuli, a
następnie spodni. Brunet nie pozostawał jej dłużny i również ją
rozebrał. Nie przejmował się tym, że ktoś wszedł do pokoju i
rzucił w nim czymś, zapomniał również o tym, że miał
dziewczynę. Yuri położyła go na plecach i usiadła na nim,
wkładając jego męskość w siebie. Głośna muzyka zagłuszała
głośne jęki blondynki, po co nikt nie wiedział, co się dzieje w
pokoju SooHyun. Prawniczce było cudownie, kiedy poruszała się
szybko i intensywnie na młodym lekarzu. Temu również było dobrze,
ale narkotyk, który mu dała kobieta, przestawał działać i zaczął
go usypiać. Kiedy doszli oboje, leżeli przykryci pościelą i
próbowali zasnąć.
HaJin
nie mógł tego dnia świętować z bratem, gdyż miał bardzo dużo
pracy i nie mógł sobie znaleźć zastępstwa na dzisiejszy dzień.
Kiedy wszedł do domu, od razu uderzył w niego smród alkoholu i
papierosów. Wszyscy imprezowicze leżeli na ziemi nawaleni i
naćpani. Lekarz westchnął i udał się do swojego pokoju, chcąc
odpocząć po ciężkiej pracy. Zatrzymał się przy pokoju SooHyun.
Zdziwił się, widząc kurtkę dziewczyny. Przestrzegał ją, że
zawsze ma mieć przy sobie kurtkę. Przez chwilę myślał, że jest
w pokoju, ale umówili się, że będzie u brata. Wszedł do pokoju i
zamarł. Jego najmłodszy brat leżał z panią prawnik, nagi,
zresztą ona również. W jednej chwili ogarnęła go wściekłość.
Zabrał poduszkę i rzucił w nich, budząc kochanków ze snu. Kiedy
młodszy zorientował się, co się wydarzyło, odsunął się od
blondynki i szybko się ubrał.
- Już
za późno - powiedział starszy lekarz i rzucił mu kurtkę
dziewczyny. - Nie mam siły na ciebie wrzeszczeć. Chociaż należy
ci się porządnie - westchnął. - zdaje się, że to na ziemi, to
twój prezent od SooHyun. Brawo, braciszku - Poszedł do swojego
pokoju.
Kyungwoo
podniósł torebkę z prezentem i zajrzał do środka.
- Oj... Kochana... - westchnął cicho, widząc małego, niebieskiego misia i niewielki perfumy męski.
- Oj... Kochana... - westchnął cicho, widząc małego, niebieskiego misia i niewielki perfumy męski.
-
Wracaj do łóżka. - powiedziała cicho Yuri.
Chłopak
nie odpowiedział jej i wyszedł z pokoju. Dopiero wtedy uderzył go
ból głowy i uczucie mdłości. W salonie zaczął budzić
wszystkich, ale tylko niewielu się dało. Brunet zaczął się
denerwować i krzyczeć na wszystkich. Rozsadzało go i nie mógł
zapanować nad sobą. Kiedy wszyscy już wyszli, KyungWoo otworzył
sobie piwo i pijąc, czytał gazetę, w którym był jakiś artykuł
o szpitalu, gdzie pracuje i jeden akapit był poświęcony całkowicie
o nim. Chwalił go jakiś reporter i dokładność jego pracy.
Westchnął znowu i odrzucił gazetę na podłogę.
- Jak
główka? - spytał Namjoon, czochrając brata po włosach. - Widzę,
że nie chcemy, by bolała.
- Wal
się. - rzucił mu brunet.
- Jak
się odzywasz do brata? - trzepnął go w głowę blondyn.
-
Spadam na basen. Muszę się wyżyć.
- Idź
na siłownie.
- Nie
lubię się pocić jak świnia.
Namjoon
zaczął się śmiać, wyciągając mleko z lodówki.
KyungWoo
na basenie pływał, jak szalony pozwalając sobie użyć złą
energie siedzącą mu w ciele. Wychodząc z szatni, w stronę wyjścia
wpadł na Yuri, która pocałowała go na dzień dobry.
- Witaj
kochanie.
- Dla
jasności - rzucił jej brunet - Nie łączy mnie...
Nie
zdążył skończyć, bo cios poleciał prosto w jego twarz.
- Gdzie
jest SooHyun?! - wykrzyknął JungHyun, przyciskając KyungWoo do
ściany.
Chłopak
patrzył na niego przestraszony, a krew ciekła mu ze złamanego
nosa.
- Nie
wróciła do domu?
- Nie!
Nie wróciła! Teraz widzę dlaczego.
Podszedł
do nich jakiś ochroniarz i spytał czy mają jakiś problem.
JungHyun odsunął się od młodego lekarza, po czym wyszli na
parking przed budynkiem. Brat blondynki już chciał rzucić się na
bruneta, ale zatrzymał go krzyk młodej dziewczyny dochodzący z
parkingu. Krzyczała o pomoc, płacząc i łkając głośno. Panowie
spojrzeli po sobie i pobiegli w jej stronę. Zobaczyli młodego
chłopca leżącego na ziemi, którego ciało mocno drżało.
- Co mu
jest? - spytał KyungWoo, klękając przy dziecku.
- N...
Nie wiem... Pierwszy raz coś takiego widzę... - łkała kobieta.
-
Trzeba go zabezpieczyć, by nie zrobił sobie krzywdy. KyungWoo
odchyl mu głowę, by się nie udusił. - rzucił szybko, na co młody
lekarz zareagował od razu - proszę zadzwonić po karetkę!! -
krzyknął do kobiety.
JongHyun
pojechał do szpitala raz z nieprzytomnym chłopcem. Oczywiście
KyungWoo również. Będąc w szpitalu, czekali na pediatrii na
wieści o małym pacjencie. Kiedy poszli do dyżurki chirurgów,
siedział tam już wściekły HaJin. Rozmawiał przez telefon z
HyoBin'em.
-
Rozumiem, szukaj dalej - powiedział i rzucił telefon na stół.
Park i
najmłodszy z braci weszli do pomieszczenia, nawet nie wstał.
Wpatrywał się zamyślony i wściekły w przestrzeń.
-
SooHyun nigdzie nie ma. NamJoon i HyoBin szukają ją, ale na ramię
bez skutecznie. Nikt o niej nie słyszał ani nie widział. Tylko
jedna osoba, nasza sąsiadka powiedziała, że wiedziała ją podczas
burzy, jak wybiegała z domu, trzymając laptopa.
-
Musiała wrócić po laptopa, gdyż miała na nim materiały do
projektu, czy miała tam projekt - wyjaśnił JongHyun.
Najstarszy
spojrzał na brata i westchnął.
- Coś
ty znowu zrobił? - westchnął.
- To
moja sprawka. Wykorzystał tylko moją siostrę i zranił ją...
- Wcale
nie! Ta upierdliwa laska mi coś podała! Nie zrobiłbym tego nigdy z
własnej woli! - przerwał mu KyungWoo.
-
KyungWoo ma rację. Gdy go budziłem, było widać, że był pod
wpływem narkotyku - dodał starszy lekarz.
Poirytowany
NamJoon chciał dzisiaj odpocząć po wczorajszej imprezie, którą
tak rozkręcili. z jednej strony był z siebie dumny, że zrobił
takie cudowne przyjęcie dla swojego brata. Jednakże czuł się
odpowiedzialny za to, że jego brat został poddany narkotykowi i
dziewczyna uciekała.
Szedł
właśnie po polanie, szukając natchnienia, gdzie może ją szukać,
gdy zobaczył ją przy rzece. Podbiegł do niej i próbował obudzić,
ale nie reagowała. Wyciągnął telefon i zadzwonił do brata.
-
Znalazłem ją! Jest nieprzytomna! - wrzasnął.
-
Znalazłeś?! - Wstał z miejsca, co spowodowało, że dwaj mężczyźni
również wstali.
- Co
mam robić?!
-
Sprawdź jej oddech i upewnij się czy nie przedawkowała tabletek!
- Jej
oddech jest bardzo słaby - powiedział przestraszony. - A ta
buteleczka, nie jest nawet odpakowana!
-
Wyciągnij jedną i włóż jej ostrożnie pod język. Następnie
przywieź ją tu jak najszybciej!
Raper
zrobił wszystko, co rozkazał mu brat i zabrał ją do samochodu.
Pamiętając kurs pierwszej pomocy, położył ją na boku w tzw.
pozycji bocznej i usiadł za kółkiem. Jechał jak wariat, mijając
wszystkie samochody. Przejechał nawet na światłach i zatrzymał
się dopiero pod szpitalem jego braci, którzy już czekali przy
wejściu. Położyli SooHyun na noszach, a następnie HaJin szybko ją
przebadał i odetchnął z ulgą.
- Na
szczęście nic jej nie jest. Jest odwodniona, przemoczona i nie brała
leku - spojrzał na pielęgniarkę. - Proszę ją przebrać,
podłączyć tlen i kardiomonitor, do tego, co dwie godziny sprawdzać
jej glikemie.
- Tak
jest, panie doktorze - powiedziała jedna i zabrali ją na górę.
JongHyun'a
znowu ogarnęła wściekłość i tym razem uderzył prosto w nos
NamJoon'a, a następnie ponownie w KyungWoo. Starszy lekarz zabrał
lekarza pacjentki na górę i dał mu coś na uspokojenie. Dwaj
bracia spojrzeli po sobie i poszli do pielęgniarki po opatrunek.
Śmiała sie ona widząc, że KyungWoo przychodzi ponownie.
SooHyun
spała pod tlenem i budziła się na najwyżej kilka minut. KyungWoo
przychodził do niej codziennie i trzymał ją za rękę, głaszcząc
ją delikatnie. Nawet przyniósł jej kwiaty i postawił w wazonie
obok jej łóżka. Kiedy chciał ją złapać za rękę, odsunęła
ją. Zmartwiony lekarz mimo wszystko usiadł i przyglądał się jej,
jak śpi.
SooHyun
obudziła się i usiadła, ściągając sobie maskę z twarzy.
Rozejrzała się i próbowała wstać. Była jeszcze słaba, ale dała
radę i wyszła z sali, podpierając się, o ścianę. Usłyszała
krzyki pielęgniarki, ale postanowiła porozmawiać z KyungWoo i
HaJin'em.
-
Wiesz, ile mógł cię kosztować ten błąd, gdybym nie zareagował?!
Co się ostatnio z tobą dzieje! Zachowujesz się jak dziecko! -
wrzasnął starszy. - Od tej pory, nie wykonujesz operacji - dodał
ostro.
Szatynka
weszła do środka i jęknęła zdziwiona, widząc, jak HaJin
przyciska młodszego do ściany.
-
HaJin, przestań! - wrzasnęła.
Mężczyzna
odsunął się i oboje spojrzeli na nią zdziwieni.
-
HaJin... zostaw nas samych - dodała cicho.
Przytaknął
i wyszedł. Młodszy lekarz posadził ją na krześle i usiadł
naprzeciwko niej. Cisza panowała długo, KyungWoo przez ostatnie dni
tracił nadzieje, że mu wybaczy.
- To
prawda, że... się z nią przespałeś? - zapytała cicho.
-
Tak... - odpowiedział.
- A czy
to prawda, że... byłeś pijany i naćpany?
- Tak -
opuścił głowę - Nic mnie nie usprawiedliwia.
SooHyun
położyła dłoń na jego policzku.
-
Proszę, spójrz na mnie - szepnęła.
- Nie
potrafię...
-
Proszę. Spójrz na mnie - patrzy na niego zmartwiona.
Spojrzał
jej w oczy, mając w swoich oczach łzy.
- Byłeś
pijany, naćpany, mimo wszystko...
- Nie
mam nic na swoje usprawiedliwienie, nie oczekuję, że mi
wybaczysz...
-
Miałeś urodziny... szczerze... nie mam ci, co wybaczać... to nie
była twoja wina. Tylko ty mi musisz wybaczyć, że to ze sobą
zrobiłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz