N/A: Opowiadanko dla SoRy, która tak bardzo pragnęła swojego SungGyu. Doczekałaś się. Love, love, love... ~ Masz happy ending ~
60 sec. for Love.
Światło
na przejściu dla pierwszych zmieniło się z czerwonego na zielona.
Ludzie po obu stronach ruszyli w swoim kierunku, ale nie jedna
dziewczyna. Stała i wpatrywała się tępawo w przestrzeń. Jej
powieki były do połowy otwarte, a spojrzenie beznamiętnie. Była
bowiem pogrążona we własnych myślach. Obudziło ją dopiero
uderzenie w ramię przez podirytowanego mężczyznę. Pokręciła
przeciwnie głową i weszła na jezdnię. Będąc w połowie drogi,
światło na sygnalizatorze zmieniło swoją barwę. Z przeciwnej
strony nadjeżdżał z dużą szybkością samochód. Blondynka nie
dostrzegła go, również miała słuchawki w uszach, więc nie
słyszała nadchodzącego niebezpieczeństwa. Ludzie, którzy stali
na chodnikach, wstrzymali oddech. Pojazd wpadł w poślizg i uderzył
w drzewo kawałek dalej. Wszyscy świadkowie wypadku podbiegli do
dziewczyny, która leżała na ziemi, a niej jakiś chłopak z
gitarą. Odsunął się i przyjrzał się, czy dziewczyna nie jest
przypadkiem ranna. Blondynka otwarła oczy i lekko przestraszona
przyjrzała się swojemu bohaterowi. Wyglądał zwyczajnie; krótkie
brązowe włosy, ciemne oczy i przyjazne rysy twarz. Szybko
wyciągnęła z uszu słuchawki i dostrzegła jego zadrapane kolano.
-
Mianhe – wskazała na jego już krwawiące kolano.
-
Wszystko w porządku? - zapytał.
-
Raczej tak – podrapała się w tył głowy.
-
Odprowadzę cię do domu – powiedział i zabrał ją na chodnik.
- Ja...
- zaczęła niepewnie. - … nie pamiętam, gdzie mieszkam …
- Jak
to?! - pociągnął ją za rękę. - Idziemy do szpitala!
Dziewczyna
nie ruszyła się, więc chłopak zabrał ją na ręce i pobiegł w
wybranym kierunku. Blondynka była bardzo zdziwiona, jak i
zawstydzona, że nie potrafiła wydusić z siebie najmniejszego słowa
ani nie potrafiła wykonać żadnego ruchu.
Do
pobliskiego szpitala dotarli bardzo szybko, szatyn nawet się nie
zmęczył. Dziewczyna myślał, że musi cokolwiek trenować.
Dostrzegł, że ma na sobie mundurek z tym samym herbem, który
widnieje na jego mundurku. Chłopak postawił ją, kiedy znaleźli
się na ostrym dyżurze. Zawołał lekarza i opowiedział, co się
stało. Blondynka była poddana wielu badaniom, ale diagnoza była
prosta "amnezja krótkotrwała". Oznaczało to, że
pacjentka odzyska pamięć w ciągu kilku dni, tygodni, maksymalnie
kilku miesięcy. Jej bohater był z nią cały czas i trzymał ją za
rękę, a ona zaczęła czuć się bezpiecznie w jego towarzystwie.
- Masz
przy sobie telefon, młoda damo? - zapytał lekarz.
- Chyba
tak - mruknęła.
Po
sprawdzeniu kieszeni, wyciągnęła białe urządzenie i podała
mężczyźnie. Ten szybko zadzwonił pod numer zatytułowany „Appa”.
Po chwili rozpoczął rozmowę ze starszym mężczyzną. Rozmowa
trwała długo, a dziewczyna siedziała wtulona w szatyna. Zdziwiło
go to, ale objął ją i pozwolił pielęgniarce opatrzyć sobie
kolano. Jednakże ciągle martwił się o blondynkę.
- Boję
się - szepnęła.
- Nie
musisz się bać - uśmiechnął się. - Jestem SungGyu, chodzimy do
jednej szkoły, tylko ja do starszej klasy. Wiem tylko, że nazywasz
się Park SoRa - skłamał.
- Co ja
teraz zrobię? - głos się jej załamał.
-
Spokojnie. Zostanę z tobą i będę cię wspierał - uśmiechnął
się do niej łagodnie.
SoRa
zasnęła oparta o niego, czekając na ojca. Do pomieszczenia wbiegł
starszy blondyn i spojrzał na spiącą dziewczynę. Odetchnął z
ulga, kiedy dostrzegł, że nic jej nie ma. Pogłaskał ją
delikatnie po głowie, ale zaczepił go lekarz i poprosił go na
stronę. Wrócił dopiero po kilkunastu minutach. Podszedł do córki
i szturchnął ją lekko.
-
Kochanie? - zapytał, uśmiechając się łagodnie.
Obudziła
się i spojrzała na niego.
- Appa?
- szepnęła.
- Tak,
chodźmy do domu - uśmiechnął się szeroko.
Złapał
ją za rękę, ale ciągnęła się i wtuliła w SungGyu.
-
Czy... SungGyu-Oppa może iść z nam? - zapytała nieśmiało.
- Kim
on jest?
-
Uratował mnie, przy nim czuje się bezpieczna - szepnęła.
-
Dobrze, może jechać - westchnął.
-
Nazywam się SungGyu, proszę pana - ukłonił się lekko.
- Miło
mi poznać - uśmiechnął się. - Czy możemy porozmawiać w cztery
oczy?
-
Oczywiście - puścił dziewczynę i poszedł za jej ojcem.
Pan
Park zdecydował, że Kim zamieszka z nimi do czasu, aż wróci jej
pamięć. Chłopak nie miał nic przeciwko. Jednakże obawiał się
jednej rzeczy. Ukrywał to. Park była bardzo słaba, więc zabrał
ją na barana i poszedł za mężczyzną do samochodu. Jak się
spodziewali, blondynka zasnęła. Na twarzy SungGyu pojawił się
lekki uśmiech. Mimo wszystko cieszył się, że jest tak blisko
niej. Posadził ją na tylnim siedzeniu i usiadł obok niej. Podał
jej ojcu adres, aby mógł zabrać trochę rzeczy. Powiedział matce
o wszystkim, oczywiście się zgodziła. Kiedy był pod jej domem,
wyciągał ją z samochodu i poszedł za panem Park do środka. Żyli
skromnie, ale z klasą. Położył ją na łóżku w jej pokoju.
Nagle śpiąca królewna się obudziła i spojrzała na niego.
- Oppa?
- szepnęła.
- Tak,
SoRa? - usiadł na łóżku.
- Wiesz
może, kto mnie znał? Chciałabym wiedzieć, jaka byłam - spojrzała
na niego, siadając.
-
Pewnie twoja klasa - zamyślił się. - Jest taka jedna blondynka,
nie wiem, jak ma na imię, ale jest ładna i jest Japonką.
-
Rozumiem. Tylko przez jakiś czas nie będę chodziła do szkoły.
Boję się... - opuściła głowę.
-
Spokojnie. Pójdziesz w poniedziałek, razem ze mną - pogłaskał ją
po policzku.
Cofnął
szybko rękę, widząc jej rumieniec i zdziwioną minę. Sam nie
wiedział, dlaczego to zrobił, ale chciał się o nią troszczyć.
- Ja
wyjadę na chwilę, a ty się przebierz. Sam też pójdę. Twój
ojciec robi kolację - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
Kiedy
szatyn wyszedł, blondynka wstała i rozebrała się, po czym ubrała
się w dres. Weszła z pokoju i poszła do kuchni. Mężczyzna
przygotował kolację, składającą się z tostów i sałatki
warzywno-jajecznej. Podszedł do niej i cmoknął ją w czółko.
- Muszę
iść do pracy córeczko. SungGyu się tobą zaopiekuj. Wrócę rano.
Wyśpij się.
Park
uśmiechnął się i wyszedł z domu. Dziewczyna usiadła i zaczęła
jeść. Smakowało jej, pamiętała ten smak. Uśmiechnęła się pod
nosem.
- Mówił
Ci ktoś, że masz piękny uśmiech? - zapytał Kim, śmiejąc się.
- Nie
wiem, nie pamiętam - zarumieniła się i posmutniała lekko.
- To
było pytanie retoryczne - pogłaskał ją po włosach - jedz
grzecznie.
Park
przytaknęła i jadła spokojnie. Przez chwilę SungGyu przyglądał
się jej, a następnie zaczął jeść. Kiedy zjedli, blondynka długo
się nie odzywała. W końcu złapała go za koszulkę.
- Coś
się stało? - odwrócił do niej.
-
Możesz iść... położyć się... ze mną? - zapytała i
zarumieniła się.
Kim się
zmieszał, lecz przytaknął i poszedł z nią do pokoju. Położył
ją na łóżku, sam położył się obok i uśmiechnął się.
Dziewczyna długo na niego patrzyła, ale w końcu zasnęła. Kiedy
szatyn był pewien, że śpi, poszedł do kuchni i posprzątał.
Chciał iść do pokoju, który dał mu właściciel, ale przychodzić
obok pokoju koleżanki, usłyszał jej płacz. Wszedł do pokoju i
położył się obok niej. Delikatnie ją głaskał i tulił do
siebie. Niespodziewanie sam zasnął.
Nad
ranem, kiedy ciepłe promienie słońca wdarły się do pomieszczenia
i oświetliły twarz blondynki, która wpychała prawie nos w tors
chłopaka, przewróciła się na drugi bok. Odsunęła się i zaczęła
tulić poduszkę. Szatyn przebudził się i usiadł. Przyjechał
dłonią po włosach i wypuścił całe powietrze z płuc. Poszedł
do łazienki, a kiedy wychodził, minął się z jej ojcem, który
odwiesił płaszcz i uśmiechnął siebie do niego.
- Dzień
dobry - skłonił się młody.
- Nie
musisz tak oficjalnie, młody - zaśmiał się cicho.
- Mogę
o coś zapytać? - podniósł się.
- Tak.
- Pan
pracuje w policji, nie?
- Tak,
jestem detektywem policyjnym. Boisz się?
- Nie,
po prostu byłem ciekawy.
SungGyu
odwrócił się i poszedł do „swojego” tymczasowego pokoju.
Położył się na łóżku i gapił się w sufit. Westchnął ciężko
i po jakimś czasie zasnął. Dochodziła godzina jedenasta, kiedy
blondynka się obudził. Miała mętlik w głowie. Zabrała brania i
poszła do łazienki. Umyła się i ubrała świeżą bieliznę.
Nałożyła na siebie szlafrok i zmierzała umyć zęby, kiedy
zobaczyła swoje odbicie w lustrze, poczuła ogromny ból głowy.
Przed oczami migały jej różne wspomnienia, różne osoby w tym
SungGyu. Złapała się za głowę, nie potrafiła sobie tego
poukładać. Ból był coraz większy. Upadła na kolana i krzyknęła,
zaciskając mocno oczy. Szatyn słysząc krzyk dziewczyny, zbudził
się i pobiegł do łazienki. Zdziwił się, że jej ojca nie było.
Wszedł do łazienki i kucnął przed nią.
- SoRa,
co jest? - zapytał zmartwiony.
- Boli
głowa... strasznie – jęknęła i rozpłakała się.
SungGyu
przytulił ją mocno i głaskał po głowie.
- Zaraz
przestanie – uciszał ją.
Kiedy
się uspokoiła, zasnęła nieoczekiwanie. Gdy chłopak to dostrzegł,
zabrał ją na ręce i zaniósł do pokoju. Dopiero kiedy ją
położył, zauważył, że jest ona w samej bieliźnie. Zaczerwienił
się i odwrócił głowę. Chciał wyjść, ale spojrzał na nią
jeszcze raz. Przejechał dłonią po jej płaskim brzuchu, aż do jej
jak się okazało, jędrnych piersi. Przesunął rękę i przejechał
po jej szyi. Pogłaskał ją chwile po policzku, ale w końcu
zwalczył to w sobie i czym prędzej wyszedł z pokoju. Zamknął się
w swoim pokoju i osunął się po drzwiach na ziemię. Krytykował
się, a wręcz krzyczał na siebie w myślach. Nie spodziewał się,
że po tym wszystkim, co się stało, zakocha się w niej.
Blondynka
obudziła się i czym prędzej ubrała się. Przygryzła wargę i
zaczęła szukać czegoś w biurku. Znalazła swój pamiętnik. Były
w nim numery telefonu i jej najbardziej skrywane myśli. Co chwile
powtarzała, że jest zakochana w chłopcu od kwiecistej piosenki.
Zamyśliła się, kto to może być, aczkolwiek nie potrafiła sobie
przypomnieć. Schowała na miejsce zeszyt z małym aniołkiem i
wyszła z pokoju. Poszła do kuchni, gdzie zauważyła na stolę
kartkę od ojca. „Przepraszam was, musiałem iść do pracy
pilnie”. SoRa zaczęła robić coś w rodzaju śniadania-obiadu.
Ugotowała to, co pamiętała. Czyli spaghetti. Nagle z łazienki w
samym ręczniku wyszedł chłopak. Był wściekły na coś i drapał
się po mokrych włosach. Łyżka z ręki dziewczyny spadła na
podłogę, przez co rozległ się charakterystyczny dźwięk metalu.
Jej twarz zaczęła przypominać buraczka i warga jej lekko drżała.
Kiedy spojrzał na nią, sam się zarumienił i cofnął się powoli.
Zamknął się w łazience, a ona zasłoniła dłońmi usta i
próbowała się uspokoić. Znowu przed oczami mignęło jej coś z
przeszłości. Jakiś chłopak ściągnął przed nią koszulkę,
była ona sportowa, jak z zajęć wf. Przełknął ślinę i
przypadkowo oparzyła się. Jęknęła i szybko dała rękę pod
wodę. Na jej łokciu pojawiło się czerwone znamię. Gry chłopak
wyszedł z łazienki, od razu podszedł do niej.
-
Wszystko w porządku? - zapytał.
- To
nic – przyłożyła sobie ręcznik na miejsce oparzenia.
- Daj,
zobaczę – odwróciła się i pokazała mu oparzenie.
Podmuchał
je ostrożnie i cmoknął, czego skutkiem było ponowne pojawienie
się rumieńca. Uśmiechnął się do niej.
- Ja...
chce iść jutro do szkoły... - szepnęła.
-
Powinnaś odpoczywać – zdziwił się.
- Ale
chcę odzyskać pamięć – spojrzała na niego błagalnie.
- Nich
będzie.
Do domu
wszedł mężczyzna i spojrzał na nich zdziwiony.
-
Wszystko w porządku? - zapytał.
-
Oparzyłam się … to nic takiego – westchnęła.
- To
co? Jemy? - zaśmiał się chłopak.
Dziewczyna
podała na stół posiłek i wszyscy zjedli spokojnie. Wieczór SoRa
spędziła z SungGyu. Oglądali razem film w salonie, kiedy jej
ojciec musiał wyjść. Oglądali amerykańską komedię. Śmiali się
i rozmawiali. Kiedy nagle chłopak zaczął ją łaskotać. Nim się
obejrzeli, nachylał się nad nią i wpatrywał się jej głęboko w
oczy. Blondynka również wpatrywała się w jego ciemne oczy. Nie
minęła sekunda, musnął delikatnie jej usta i całował ją
delikatnie. Park poczuła, że zna go od bardzo dawna. Nie wiedziała,
co do niego czuje, ale zaczęła odwzajemniać jego pocałunki. Po
chwili oboje poczuli mocne pożądanie do drugiej osoby. Jednakże
odsunęli się od siebie. Zarumieniona nastolatka odwróciła głowę
i nie wiedziała, co powiedzieć. Pokręciła głową, szybko się
pożegnała i poszła spać. Wtuliła się mocno, w poduszę i
walczyła z bólem głowy. Ponownie wspomnienia do niej wracały. Tym
razem powoli i delikatnie. Nie wierzyła, że to jej wspomnienia, że
była taką wredną i arogancką dziewczyną, że miała takie
problemy z ojcem.
Rano
obudziła się zalana potem. Poszła szybko się umyć i ubrała
mundurek. Nagle ktoś zapukał do jej drzwi i wszedł ostrożnie.
SungGyu zarumienił się lekko.
- Czyli
się jednak zdecydowałaś? Wejdziemy do mnie do domu na chwilę, nie
zabrałem go ze sobą – wyszedł spokojnie.
Blondynka
nie przyznała mu się. Zabrała torbę i czekała na niego przy
drzwiach. Wyszedł z pokoju i od razu wciągnął buty i wyszedł z
nią. Trzymał ją delikatnie za rękę i zabrał jej torbę. Kiedy
dotarli do jego domu, nikogo w nim nie było. Szatyn wytłumaczył
jej, że jego matka ciężko pracuje od rana. Posadził ją w swoim
pokoju na łóżku i uśmiechnął się.
- Daj
mi chwilę – powiedział i cmoknął ją w czółko.
Przytaknęła
cicho. Chłopak uśmiechnął się, zabrał rzeczy i poszedł do
łazienki. Wyszedł z niej, kiedy miał na sobie wszystko poza
marynarką, a jego koszula była rozpięta. Poczuł uścisk na
nadgarstku i odwrócił się. Stałą przed nim blondynka,
zaczerwieniona. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wpiła się w
jego usta i zaczęła całować go delikatnie. Kim nie miał nic
przeciwko, odwzajemniał i kierował się po chwili z nią do pokoju.
Opadli razem na łóżku i ich pocałunki stały się namiętnie i
szybsze. Ściągnął z jej marynarkę i rozpiął koszulę. Gładził
dłonią delikatnie jej brzuch i złapał jej pierś, którą ściskał
lekko. Dziewczyna wydała z siebie cichy jęk i drapała go lekko po
torsie swoimi paznokciami. Osunął z niej spódniczkę i delikatnie
dłońmi jeździł palcami po jej majtkach. Po chwili poczuł, że ma
ciasno w spodniach, osunęła mu je, wsuwając język do jego ust.
Pozbył się jej bielizny i wszedł w nią szybko. Jęknęła mu do
ust, ale nie zamierzała się odsunąć. Bolało ją to, gdyż to był
jej pierwszy raz. Oboje właśnie przeżywali swój pierwszy raz.
SungGyu poruszał się w niej szybko i intensywnie, póki oboje równo
nie doszli. Położył się szybko obok i zaczął głaskać ją po
policzku.
-
Wiesz... zakochałem się w tobie – uśmiechnął się lekko.
- Ja w
tobie też – uśmiechnęła się do niego.
- Dalej
chcesz iść do szkoły? - zapytał i dał jej dłuższego buziaka.
- Chce
sobie przypomnieć. Wszystko. Pójdziesz ze mną? - zapytała i
zaczęła bawić się jego ręką.
-
Oczywiście. To ubieraj się – wstał i ubrał się.
Dziewczyna
poszła w jego ślady i ubrała się.
Kiedy
dotarli do szkoły. Kilka dziewczyn zaczęło plotkować na temat
tego, że SungGyu i SoRa idą razem za rękę. W momencie
przechodzenia obok jej klasy zabrała mu ją jakaś blondynka.
Rozmawiały z boku.
- Jak
się czujesz? - zapytała japonka.
-
Dobrze.
-
Pamiętasz, czy wyznałaś mu miłość? - zapytała.
Park
zmieszała się.
- Już
tak...
- Nie
powiedziałaś jeszcze mu … ?
-
Porozmawiamy potem.
SoRa
podeszła do SungGyu i poszła z nim na dach.
- Co
się stało? - zapytał zdziwiony.
- Nie
możemy być razem...
-
Dlaczego?! - zdziwił się jeszcze bardziej.
Łzy
spłynęły jej po policzkach, ale stała do niego tyłem. Odwróciła
się i spojrzała na niego.
-
Odrzuciłeś mnie … - rozpłakała się.
-
Pamiętasz?
- Przed
tym wypadkiem, wyznałam ci miłość. Odrzuciłeś mnie, śmiejąc
się! - krzyknęła.
- Ale …
- Nie
jestem taka jak wtedy. Ten wypadek mnie zmienił!
-
Potrzebowałem sześćdziesiąt sekund, tak długich, tak wolnych,
aby zrozumieć, że cię kocham. Gdybym tego nie czuł, nie
uratowałbym cię!
Zapadła
cisza, wpatrywała się w niego zdziwiona i przestraszona.
-
Błagam, zacznijmy od nowa. Razem – spojrzał na nią błagalnie.
Dziewczyna
nie wiedziała, co odpowiedzieć. Pamiętała wszystko, co jej
zrobił, jak go kochała i dalej kocha. Zmienił się. Kiedyś nie
rzuciłby wszystkiego i nie chciałby pomóc nikomu.
-
Chcę...
Wpił
się w jej ustach, kładąc dłonie na jej policzkach. Nic ani nikt
nie mógł tego zniszczyć.
Wybacz, że tak długo musiałaś czekać na ten wyczekujący komentarz~.
OdpowiedzUsuńAle w końcu jest~^^.
Gyu, Gyu, Gyu~ Będę miała dziwne, erotyczne sny właśnie z nim. Mogę się założyć. Ale to dobrze <3 Bo to właśnie dzięki temu one shotowi! <3.
To było takie romantyczne *q*
Normalnie nie mogę wytrzymać~ *.*
fkwas,d.jas;ocvawk,sdhlqwoajdsakjzxcbjhxgvasodfhna
AWR *,*