N/A: Bosze jaka ta historia robi się piękna... ja nie mogę xD Jeszcze tylko brakuje seksu... Może jednak będzie. Ale tak patrząc zostały tylko dwie tajemnice do odkrycia, a raczej trzy. Będzie ciekawie i pojawią się nowe postacie. Pani prawnik i studenta medycyny, podopieczna HaJin'a. Ale to w następnym rozdziale.
blame
-
SooHyun? Była tuż za mną... - spojrzeli po sobie i wybiegli z
pomieszczenia.
NamJoon
zrozumiał, że popełnił błąd, rozkazując chłopaka wykonać
drugą część planu. Wyszli chwile temu, więc powinni być jeszcze
blisko. Wyciągnął telefon, ale nagle na ekranie pojawił się
napis „nieznany kontakt”. Odebrał i przełknął ślinę.
- Nie
myśl sobie, że to koniec - powiedział mężczyzna, śmiejąc się.
- Fuck!
- wrzasnął.
Rozłączył
się i zadzwonił do Sugi.
-
Zmiana planów. Powracacie do szpitala, ale już!
W tym
czasie brunetka siedziała na ławce przed szpitalem, gdzie znajdował
się duży plac z odrobiną zieleni. Nie potrafiła wytrzymać dłużej
w szpitalu, dusiła się w nim. W oczach miała łzy, ciągle się
bała. Gdyby poszła na normalnie na badania, nie porwaliby KyungWoo.
Obwiniała się o to, cały czas. Zezłościła się i uderzyła się
kilka razy w głowę. Rozpłakała się, kiedy nagle wysoki mężczyzna
w garniturze podał jej chusteczkę. Spojrzała na jego twarz, która
była zasłonięta przez okulary. Łzy spływały po jej policzkach,
mimo że chciała uciec, gangster złapał ją za nadgarstek i
ciągnął za sobą. Stawiała mu opór, ale była za słaba w
porównaniu do tak rosłego mężczyzny. Zaczęła krzyczeć i jednym
płynnym ruchem, zwichnął jej nadgarstek. Ponownie krzyknęła, a
ten wepchnął ją na tył czarnego wana. Domknął za sobą drzwi i
pobił ją lekko. Chciał pozbawić ją przytomności, ale pojawili
się Hope i Suga. Wyciągnęli mężczyznę i przycisnęli do ziemi.
Kiedy czerwonowłosy trzymał go mocno. Szatyn ostrożnie pomógł
dziewczynie wyjść, która widząc już najstarszego z braci,
wtuliła się mocno w niego. Rozpłakała się strasznie.
- Już
spokojnie, jestem przy tobie - uciszał ją.
-
Zabierajcie go stąd i wiecie, co należy zrobić. Do tego widzimy
się za godzinę - powiedział stanowczo blondyn.
HaJin
zabrał dziewczynę na prześwietlenie i wykonał jej podstawowe
badania. Dziewczynie nic nie dolegało, tylko kilka zadrapań i
siniaków, aczkolwiek jej ręka była zwichnięta. Usztywnił ją i
dał leki na uspokojenie. Uśmiechnął się do nie lekko, a ta znowu
się w niego wtuliła.
-
Zabierz mnie do KyungWoo... Błagam... - zacisnęła dłonie na jego
koszuli.
-
Oczywiście - uśmiechnął się szerzej.
Szatyn
zaprowadził Park do najmłodszego brata. Usiadła na skraju łóżka
i pogłaskała go po policzku. Wypowiedziała ciche „Oppa” i łzy
spłynęły po jej policzkach. Po jakiejś godzinie siedziała na
krześle, mając ręce i głowę na łóżku. Trzymała rękę
swojego chłopaka i spała. Nie chciała zostawić go samego. Drugi
lekarz przyniósł jej koc i przykrył ją. Kiedy zamknął drzwi,
młodszy lekarz zaczął się wybudzać. Chłopak otworzył oczy i
rozejrzał się. Odetchnął z ulgą, że to nie był sen, że nie
obudził się znowu w tym bagażniku.
SooHyun,
śpiąc, gładziła KyungWoo po dłoni, którą był podczepiony do
kroplówki. Pogłaskał dziewczynę po głowie i poprawił koc na jej
ramionach. Spojrzał na jej drugą dłoń owiniętą bandażem,
wystraszył się, że jej też zrobili krzywdę. Uniósł delikatnie
jej głowę i przyjrzał się uważnie. Miała małego siniaka na
policzku i rozciętą wargę. Kiedy kichnęła przez sen, KyungWoo
zaśmiał się słodko. Podniósł ją powoli, by jej nie obudzić i
położył obok siebie, pod kołdrą. Stęsknił się za nią
okropnie. W końcu mógł ją przytulić, poczuć jej zapach.
Ucałował delikatnie jej usta i śpiąca królewna nagle się
obudziła.
- Witaj
- uśmiechnął się delikatnie.
- Oppa!
- wykrzyknęła i przytuliła go mocno.
- Oj,
uważaj, uważaj - zaśmiał się cicho. Bolało go wszystko, ale nie
chciał jej martwić zbytnio.
-
Wybacz - rozluźniła uścisk. - Tak się cieszę, że nic ci nie
jest.
-
Spokojnie, śpij - pogłaskał ją po policzku.
Uśmiechnęła
się i zasnęła szybko. Chłopak długo ją obserwował, ale sam
zasnął. Nie puszczał jej delikatniej dłoni.
Następnego
dnia wieczorem, kiedy para jadła kolacja, a raczej SooHyun karmiła
KyungWoo. Cieszyli, się tą chwilą, ale została ona przerwana
przez HaJin'a. Był wściekły i usiadł na krześle.
-
Dlaczego wy nie możecie być tacy, jak HyoBin?! - prychnął.
-
Przepraszam, czy coś się stało? - zapytała brunetka, odkładając
talerz.
- To,
że NamJoon... - urwał, nie chcąc krzyczeć - on i jego zgraja chcą
zaatakować tych ludzi. Ma to być zemsta - dodał cicho.
- Co z
policją? - zapytała.
-
Przecież wiesz, że jak wezwiemy policje, zgarną też naszego
brata! - wrzasnął.
Dziewczyna
zasłoniła dłońmi uszy. Wystraszyła się, nie chciała, żeby
cokolwiek się stało mechaniką, ponieważ zawdzięczała im życie.
Brunet przytulił ją mocno i pocałował w główkę.
-
Hyung, przesadziłeś - mruknął.
Nagle
do pomieszczenia wszedł HyoBin, który był lekko pijany.
- Jak
tra... - nie dokończy starszy, gdyż do pomieszczenia weszła
pielęgniarka.
-
Doktorze! Mamy wypadek, a raczej strzelanine, jest dwóch
postrzelonych wymagających pilnej operacji! - powiedziała szybko.
Wszyscy
spojrzeli po sobie i HaJin wybiegł. Był wściekły, gdyż jednym z
postrzelonych był NamJoon.
- Co mu
odwaliło? - zapytał starszy.
- Kiedy
wróci NamJoon, wszystko ci opowiemy - westchnął KyungWoo.
- Ona
wie?
- Tak -
odparła.
-
Czemu, kurwa ufacie obcej osobie, a nie własnemu bratu! Kim ona
jest?! Nikim! Kurwa nikim!
Słowa
muzyka zabolały Park. Rozpłakała się i wyszła z pomieszczenia.
Wściekły brunet sprzezywał brata i kazał mu natychmiast ją
znaleźć i przeprosić. Poszedł za nią i Zobaczył ją na
korytarzu przy oknie. Podszedł i przeprosił ją. Przytulił ją
lekko, mówiąc, aby przestała płakać. Tłumaczył, że nie
wiedział, iż najmłodszy i ona są parą. Przytaknęła i wróciła
z nim na sale. Usiadła na łóżku i wtuliła się w chłopaka.
Operacja
powiodła się, ale HaJin był wściekły, a raczej już wkurwiony na
brata. Kiedy ten się obudził, wyprawił mu kazanie, jakie nikt inny
nie słyszał. NamJoon był zdziwiony, gdyż lekarz nigdy nie używał
takich słów, ani nie zachowywał się tak agresywnie. Dopiero kiedy
do pomieszczenia weszła młoda studentka i dała mu w twarz,
opamiętał się. Kardiolog zadzwonił do najmłodszego, aby
przyszedł z resztą do sali NamJoon'a. SooHyun posadziła KyungWoo
na wózku i zawiozła do sali rapera. Natomiast HyoBin snuł się
powoli za nimi.
Kiedy
wszyscy już byli w pomieszczeniu, blondynowi każde słowo
przychodziło z trudem. Przepraszał wszystkich, ale najbardziej
KyungWoo i SooHyun. Opowiedział o tym, jak poprzez karierę wpadł w
nałóg, a następnie w handel.
- Nie
potrafię ci wybaczyć... - powiedziała przerażona. - Teraz się
boje na ulicę wyjść. To dla mnie za wiele - puściła rękę
młodszego lekarza.
Wyszła
z pomieszczenia i poszła do windy. Wyciągnęła telefon i prosiła
brata, aby przyjechał po nią.
JongHyun
przyjechał po kilku minutach i zabrał ją stamtąd. Po drodze do
domu, opowiedziała mu, co się wydarzyło i woli umrzeć, niż
znajdować się obok NamJoon'a. Starszy chciał na nią nakrzyczeć,
ale zrezygnował, widząc, jakie to do niej trudne, gdyż zostawiła
tam bez słowa swojego chłopka.
-
Oppa... Zawieź mnie do mamy - powiedziała cicho.
Przytaknął.
SooHyun zastanawiała się czy tamte słowa młodszego lekarza, nie
wskazywały na to, że jej nie kocha. Usiadła na ławeczce przed
grobem matki i rozpłakała się. Siedziała tam dosyć długo, kiedy
usiadł obok niej nie kto inny, jak NamJoon. Chciała uciec, gdyż
bała się go.
-
Proszę, nie uciekaj - Powiedział cicho.
- Boje
się ciebie - mruknęła.
- Wróć,
błagam cię. KyungWoo się martwi o ciebie, kocha cię.
- Ale
przez twoje interesy znów będziemy w niebezpieczeństwie. Nie chcę,
aby się potem narażał dla mnie.
-
Obiecuje, że nic takiego się nie zdarzy - złapał ją za rękę.
Odsunęła
się szybko od niego.
- To
dla mnie za wiele... Boje się... - rozpłakała się.
-
Kochasz go?
-
Tak...
- To
wróć. On cię potrzebuje - położył dłoń na jej ramieniu.
Spojrzała
na grób matki i przymknęła oczy.
-
SooHyun! - odwróciła się.
Odwróciła
się i zdziwiła. Brunet stał na nogach, lekko pochylony, a obok
stał najstarszy, podtrzymując go. Wstała i spojrzała na nich
smutno.
-
SooHyun... - zaczął niepewnie najmłodszy. - chodź do mnie.
Dziewczyna
podeszła i wtuliła się w niego mocno.
-
Kocham cię. Zrobie dla ciebie wszystko, tylko wróć... Na co mi to
wszystko, skoro nie będę miał ciebie? - szeptał jej do ucha.
- Ja...
Wrócę... - wtuliła się mocno w niego.
-
Kotku, to boli... - syknął cicho z bólu.
-
Powinieneś być w szpitalu - odsunęła się.
- I
jeden i drugi debil uciekł. Z tym młodym było, gorzej. Ledwo ze
szpitala wyszedł, a ten starszy debil wyszedł, kiedy HyoBin zaczął
pić.
-
Uciekliście?
Odwróciła
się do blondyna, który ukłonił się jej.
-
Błagam, wybacz mi - powiedział.
Brunetka
spojrzała na niego, a następnie na młodszego lekarza.
-
Wybaczę... ale... Ktoś zaniesie mnie do łóżka...
Upadła
na kolana. Zbliżała się godzina 22, więc była już zmęczona.
HaJin wziął ją na „barana”.
- Wy
debile, podtrzymujecie się nawzajem - prychnął najstarszy.
KyungWoo
usiadł z tyłu, aby dziewczyna mogła położyć głowę na jego
kolanach. Najstarszy zdecydował, że zamknie ich w domu. HaJin
kierował, a NamJoon usiadł obok. Kiedy dotarli na miejsce, brunet
zaniósł brunetkę do jej pokoju, a najmłodszy poszedł za nim.
Usiadł na łóżku i głaskał ją chwile po włosach.
- Jak
myślisz, znajdzie się dawca? - zapytał młodszy kardiolog.
-
Miejmy nadzieję. Na pewno ktoś się znajdzie, wierze w to –
uśmiechnął się i wyszedł.
Brunet
położył się obok dziewczyny i głaskał ją po policzku. Bolało
go wiele miejsc, ale ukrywał to, żeby nie wrócić do szpitala i
nie zostawić jej samej. Wiedział, że ze strony NamJoon'a nic jej
nie grozi, ale ze strony HyoBin'a mogło. Ostatnio zmienił się. A
to, że przyszedł do szpitala pijany, złamało wszelkie normy.
Westchnął ciężko i nim się obejrzał, zasnął.
SooHyun
obudziła się w środku nocy. Nie chcąc budzić chłopaka i żeby
nie nadwyrężał się, postanowiła sama iść do kuchni. Wyszła
ostrożnie z łóżka i przykryła go pościelą. Poszła spokojnie
do kuchni po ciemku. Kiedy była w owym pomieszczeniu, przejechała
dłonią po ścianie i zapaliła mniejsze światło. Wyciągnęła z
szafki mniejszy garnek i mleko z lodówki. Postawiła mleko na piecu
i czekała oparta o blat obok. Usłyszała, że ktoś wchodzi do
domu, ale nie zareagowała, w końcu nie mieszka sama. Przelała
mleko do kubka i pociągnęła malutki łyczek. Było za gorące,
więc odsunęła je od ust, lecz w tej samej chwili poczuła ręce na
swoim pasie. Opuściła kubek i trochę gorącej cieczy ochlapało
jej nogi i HyoBin'a, który nie zareagował na to, tylko opuścił
niżej dłonie. Park szybko się odwróciła i odepchnęła go. Była
zdziwiona i przestraszona jego zachowaniem. Dopiero teraz poczuła
okropny zapach alkoholu. Zauważyła też, że był pijany w trzy
dupy i trochę. Jednakże, mimo że go odepchnęła, muzyk nie
przestawał. Załapał jej dłonie i uniósł nad nią. Obezwładnił
ją i zaczął całować ją po szyi. Dziewczyna jęknęła głośno,
czując, jak przygryzł kawałek jej szyi. Po omacku znalazła
patelnie położoną na wyższej półce. Pijany mężczyzna jedną
rękę zsunął na jej biust, ale brunetka uderzyła go patelnią w
głowę, przez co rozległ się głośny huk, a Ahn padł na ziemię.
Do pomieszczenia wbiegł najstarszy i spojrzał zdziwiony na leżącego
na ziemi brata, który trzymał się za głowę i przerażoną
dziewczynę. Wyczuł smród alkoholu i zrozumiał, do czego doszło.
-
Dzisiaj opierdoliłem NamJoon'a, mam jeszcze ciebie?! Ostatnio
zmieniasz się na gorsze! Przychodzisz pijany! A raczej upity w trzy
dupy, a nawet więcej! Weź się w garść, bo się uzależnisz!
Chcesz siedzieć na odwyku, czy jak?!
Do
pomieszczenia wszedł najmłodszy i od razu podszedł do licealistki.
Przytulił ją i zasłonił jej uszy.
- Ty
nie przesadzasz za bardzo? Wiesz, że nie możesz podnosić tak
bardzo głosy przy niej – powiedział wściekły.
- Nasz
pijany brat chciał się do niej dobrać. Pewnie teraz ma guza po
oberwaniu od niej patelnią – skomentował i pociągnął młodszego
brata za ubrani do pokoju.
-
Wszystko dobrze? Nic ci nie zrobił? - przyjrzał się jej uważnie.
-
Tak... tylko rozwaliłam kubek – powiedziała cicho, wtulając się
w niego.
-
Mogłaś mnie obudzić...
- Ale
jesteś jeszcze w złym stanie – spojrzała na niego zmartwiona.
-
Mleczko mogę ci zawsze zrobić – cmoknął ją czubek główki.
KyungWoo
poszedł z nią do pokoju i położył się z nią. Obiecał jej, że
rano zrobi jej gorące mleczko i zobaczą razem jakiś ciekawy
program. Gładził ją po włosach, ale kiedy zasnęła, przestał.
Obserwował ją długo. Po jakimś czasie wyraz jej twarzy zmienił
się, zmartwił się. Śnił jej się koszmar. Próbował ją budzić,
ale nic to nie dało. Złożył więc czuły i delikatny pocałunek
na jej ustach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz