N/A: Notka wstawiona na prośbę tego pana, który jest dobry w łóżku upierdziuchem jakich mało. Ciągle nie potrafi się doczekać, a samemu nie chce pisać już rozdziału 5.
SoRa weź nakuś Appe.
SoRa weź nakuś Appe.
Memory
Czas
mijał bardzo powoli. Na czole dziewczyny pojawiły się krople potu.
Brunet szybko wycierał jej czoło i policzki. Spojrzał na zegarek i
przygryzł wargę. Po całym domu roznosił się hałas i krzyki
mężczyzny. Brunetka oparła głowę o jego ramie. Było z nią
coraz gorzej.
-
Oppa... - szepnęła.
-
SooHyun! Tylko mi nie odpływaj! - uniósł się.
Położył
ją na łóżku i wycierał pot z jej czoła. Klną cicho pod nosem.
-
Oppa...? - spojrzała na niego.
Jej
wzrok był pusty i słaby. Na górze rozpętało się piekło, ktoś
się z kimś bił. KyungWoo nie zwracał na to uwagi, tylko nachylił
się nad nią. Spoglądając jej w oczy i na usta.
- Jeśli
mam umrzeć... To chciałabym się z kimś pocałować - powiedziała
bardzo cicho.
Zatkało
go. Przełknął ślinę i delikatnie musnął jej usta. Zamknął
oczy i całował ją. Przez chwile odwzajemniała, trzymając go
lekko za rękę.
Nagle
jej ręka opadła, a usta nie poruszały się. W jego oczach pojawiły
się łzy. Odsunął się i zaczął ją reanimować. Nie chciał,
żeby cokolwiek jej się stało, a szczególnie teraz.
Do jego
pokoju wbiegł HaJin z lekami. Szybko jej podał i westchnął.
- Obu
nie doszło do niedotlenienia - westchnął starszy.
Zakaszlała
chwile i oddychała spokojnie. Młodszy zabrał ją na ręce i
zaniósł do jej pokoju, gdzie podali jej tlen.
Spała
spokojnie. Kiedy brunet zapytał się, co stało się z jej ojcem,
szatyn westchnął. Powiedział tylko o tym, że NamJoon go pobił i
wyszedł z domu. Nie widział, o co chodzi, ale był bardzo
nabuzowany.
KyungWoo
został przy dziewczynie całą noc. Przysypiał trochę, trzymając
ją za rękę.
Rano
obudziła się, ale jej wzrok był słaby.
- Gdzie
ja jestem...? - zapytała cicho.
Chłopak
obudził się i uśmiechnął.
-
Spokojnie, nic ci nie grozi - powiedział.
- Kim
ty jesteś...? - spojrzała na niego.
-
Michingo...? - wyszeptał.
- Kim
ty jesteś?! - powtórzyła.
KyungWoo
opadł na podłogę, a do oczu cisnęły mu się łzy.
-
Michingo?! - on także powtórzył. Zerwał się i w tej samej chwili
do pokoju wszedł HaJin.
-
Obudziła się? - spytał.
Najmłodszy
wstał i wybiegł z pokoju, szturchając przez przypadek brata w
ramię.
-
KyungWoo-ya! - wykrzyczał, jednak tamten już tego nie usłyszał.-
SooHyun? Jak się czujesz?
- Kim
ty... wy jesteście?!
KyungWoo
wybiegł z domu. Ledwo się trzymał na nogach ze zmęczenia i ze
stresu. Wciąż płakał, biegł przed siebie bez celu. Nigdy nie
sądził, że słowa ''Kim jesteś?'' po tym czasie będą tak boleć.
W końcu
się zatrzymał i uspokoił. Dobiegł do rzeki, która płynęła
gdzieś pod miastem. Usiadł i położył się. Nie miał przy sobie
ani telefonu, ani portfela. Nawet nie założył butów i teraz jego
stopy ''wołały'' o pomstę do nieba. Wpatrywał się w chmury. W
kolorze mleka, z prześwitami, z których padały promienie
słoneczne. Zamknął oczy i otworzył je, dopiero gdy usłyszał
grzmot, a ściana deszczu spadła na niego. Poderwał się i
rozglądnął, po czym westchnął ciężko. Oparł dłonie na
kolanach i oddychał głęboko. Był przemoczony do suchej nitki, a
błyskawice rozświetlały wszystko niczym flesz aparatu. Jedna
uderzyła prawie w KyungWoo, w krzak obok, którego stał.
Przestraszył się okropnie i przez chwilę nie słyszał nawet
własnych myśli.
Zaciskał
oczy wystraszony. Przyciskał dłonie do uszu, gdy nagle jakiś
starszy mężczyzna zaczął nim szarpać lekko. Chłopak spojrzał i
widział, że coś mówi, ale nie szło mu zrozumieć co. Patrzył na
niego. Zacisnął oczy, lecz gdy je otworzył, nikogo już nie było.
Wystraszył się jeszcze bardziej, po czym wstał i zaczął wracać
do domu. Po drodze patrzył na domy i sklepy, które mijał. Dopiero
w połowie wrócił mu słuch, jednak uznał w duchu, że lepiej mu
było bez rozmów ludzi na ulicy i dźwięku przejeżdżających aut.
Szedł bardzo powoli, snuł się i wyglądał bardziej jak zjawa niż
człowiek. Miał podkrążone oczy, postawę jakby miał się rozpaść
na kawałki i włosy sterczące we wszystkie strony.
Kiedy
dotarł do domu, zrobiło się chłodno i ciemno. W środku było
ciemno. Żadnej żywej duszy. Przynajmniej tak mu się zdawało.
Nagle zadzwonił telefon leżący na blacie w kuchni. Wchodząc do
kuchni, potknął się o coś, był to jakiś kij. Schylił się, by
go podnieść i gdy się wyprostował, odebrał i usłyszał jedynie
''KyungWoo-ya! Jesteś pilnie potrzebny! Wybacz, ale ktoś z naszych
przełożonych...'' i wtedy ktoś go ścisnął od tyłu i przyłożył
nóż do gardła. Telefon wypadł mu z ręki. Przerażenie znowu
wróciło, chciał krzyczeć, ale ostrze było za blisko. Jeden zły
ruch i już po nim.
- Pięć
lat żeśmy się nie widzieli. Dla mnie to jak wieczność. - rzekł
jakiś mężczyzna chrypiącym głosem.
Po
jakiejś chwili chłopak był wolny i oślepiło go światło lamp.
- Nie
poznajesz starego przyjaciela? - spytał.
KyungWoo
podniósł wzrok i rozpoznał go. Han SeoYun. Siedział z nim pół
roku we więzieniu, gdy został niesprawiedliwie osądzony za
posiadanie narkotyków i przewożenie ich przez granicę. Na
szczęście przed rozprawą opłacił detektywa i pół roku później
znowu stanął przed sadem jako osoba niewinna. Przez co dostał
odszkodowanie w wysokiej sumie. Wpłacił to na swoje konto i ani
śmiał pisnąć słowem braciom. Jednak jego zniknięcie było dla
nich bardzo dziwne. Skłamał, że chciał zarobić trochę na studia
i wyjechał do Anglii, gdzie niby pracował jako korepetytor, a
wieczorami rozwoził z rożnymi ludźmi towar do jakiś restauracji i
barów.
-
Han... Seo... Yoon? - wymamrotał, po czym otrząsnął się. - Czego
tu chcesz? - spytał z gniewem w głosie.
- Co
tak ostro? Byłem w okolicy, pomyślałem, że wpadnę.
- Skąd
znałeś adres?
- Czy
to ważne?
- Kto
ci go dał?
- Długa
historia.
-
Odpowiedz mi do jasnej cholery!
Han
przycisnął chłopaka do ściany i przyłożył mu nóż znowu do
szyi.
- Nie
lubię, jak taki jesteś. - powiedział z lekką ironią.
- Czego
chcesz? - dodał KyungWoo, zaciskając oczy.
-
Właściwie to nic. - odpowiedział SeoYun i przyłożył brunetowi
czymś w głowę, przez co osunął się nieprzytomny po ścianie.
Ocknął
się. Przy stole ktoś siedział. Nadal on. Napakowany z tatuażami
na całych rękach i nogach. Han SeoYun był wysoki, a z twarzy
przypominał goryla, który jest łysy.
- O,
obudziłeś się? - zaczął - Nie wiem, kto zrobił tę sałatkę,
ale jest obłędna.
-
SooHyun... Co z nią? - mamrotał jeszcze śnięty brunet.
- Masz
dziewczynę? Gratulacje! Na lodówce była kartka od twojego brata,
że pojechał z nią do szpitala na badania.
-
HaJin...? Dzwonił? Był tutaj? - ciągnął pytaniami.
- Nie.
- mężczyzna wstał i przykucnął przy nim - Ej, KyungWoo... Pożycz
mi jedną bańkę. Oddam ci, obiecuje.
Chłopakowi
zdawało się, że to był sen, więc poszedł do pokoju, Han za nim
i wyciągnął z szuflady pieniądze. W tym samym momencie SeoYun
złapał go za ramię.
-
Pamiętasz zastrzyk snu? - zapytał z chamskim uśmiechem na ustach -
Pewnie się za nim stęskniłeś.
-
Nie... Nie...- KyungWoo próbował się wyszarpnąć z uścisku.
Mężczyzna popchnął go na podłogę i usiadł na nim. Chłopak się
szarpał dalej, jednak Yoon był za silny i ciężki. Kolanami
przygniatał mu ręce, z kieszeni wyciągnął strzykawkę i fiolkę.
Szybko napełnił strzykawkę, postukał delikatnie w nią i nacisnął
lekko.
-
Pamiętam, że zawsze mnie karciłeś, gdy tego nie robiłem. -
zaśmiał się i wbił to chłopakowi w szyję, wciskając całą
zawartość, po czym odsunął się i zaczął przeszukiwać pokój,
w celu znalezienia pieniędzy.
KyungWoo
krzyczał i miotał się po podłodze. Nie bolało, ale bał się.
-
Pozdrów brata - dodał mięśniak.
KyungWoo
dostał kopniaka w brzuch i w jednej chwili odleciał.
~*~
HaJin
wrócił z SooHyun do domu nad ranem. Dziewczyna nie mogła sobie nic
przypomnieć, jednak ufała lekarzowi. Od razu zażyła coś i poszła
spać.
Najstarszy
zrobił sobie coś do jedzenia, zjadł i posprzątał po SeoYun'ie
myśląc, że najmłodszy zostawił taki syf.
Mijało
południe. HaJin czekał, aż KyungWoo wyjdzie, z pokoju i zrobi coś
na obiad. Jakiś czas później lekarz zamówił sobie pizzę. Kiedy
ją dostarczono, wrócił NamJoon. Spytany czy wie coś o tym nie za
wysokim, mrocznym stworzeniu odparł, że nie. Zeszli razem do pokoju
najmłodszego brata. Było tam ciemno. Nie chciało im się odsuwać
zasłon, więc raper zaświecił światło.
To, co
zobaczyli, przeraziło ich. Pokój KyungWoo wyglądał jak po
przejściu huraganu.
Biurko
roztrzaskane, a szuflady leżały na drugim końcu pokoju. Łóżko w
kawałkach, pościel i materac podziurawione. Podarte ubrania leżały
rozwalone po całym pokoju, a szafy stały na nieswoich miejscach.
Bracia
dostrzegli jakiś ruch, pod stertą ubrań i odłamków, z szaf i
biurka. Szybko odwalili wszystko i ujrzeli bladego jak ścianę
najmłodszego brata.
-
KyungWoo-ya...? - powiedzieli obydwoje w jednym momencie.
Chłopak
miał już otwarte oczy, którymi błądził po przestrzeni.
- Co tu
się stało...? - zaczął, pytając HaJin.
-
Seo... Han... Yoon... Han... Yoon... - powtarzał, brunet drżąc.
- Kto
to jest?! - wykrzyczał NamJoon.
KyungWoo
zaczął kaszleć i stracił znowu przytomność. Najstarszy wziął
go na ręce i zaniósł do swojego pokoju, natomiast NamJoon wziął
duże siatki i zaczął wywalać do nich wszystko.
Po
jakiejś godzinie poszedł do brata, z owiniętą w kawałek
materiału strzykawkę, którą mu pokazał.
-
Myślisz, że on sam to zrobił? - spytał HaJin ,po czym pokręcił
głową - Nie, nie, nie! Wtedy jego pokój by tak nie wyglądał...
- Masz
racje...
- Nie
zgłaszałem tego jeszcze... - zaczęły mu drżeć dłonie i
spojrzał na rapera. - Niech młody się obudzi, wtedy będziemy
więcej wiedzieć... Kto wie, ile on tam leżał...
- Nie
został pobity? - dopytywał się zmartwiony NamJoon.
- Ma
siniaka na brzuchu i ślad na szyi...
- O
kurde, to gorzej niż w rękę... - powiedział na głos swoje myśli.
-
Słucham?
- Tak
czytałem... - bronił się.
-
Rozumiem... Wybacz mi... To za wiele dla mnie...
- Ktoś
musiał się włamać, nie zostawiając szkód, gdy wchodził...
Okradł młodego... Nie widziałem jego zegarków, czy spinek do
koszuli... Wiesz tych od ojca... I nie było też laptopa, czy
telefonu.
-
Posprzątałeś już...? - spytał HaJin.
-
Tak... Spokojnie, nic mu nie będzie. To twarda sztuka - uśmiechnął
się na siłę - Nie raz już był w gorszej sytuacji. Na przykład
ostatnio. Wyliże się, szybciej niż myślisz.
- Wiem,
wiem. Ale... - westchnął najstarszy i wstał od stołu. - Dam mu
coś, co go uspokoi i zredukuje działanie...
- Zjedz
najpierw, nie wyglądasz za dobrze...
Po
dłuższym namawianiu w końcu zjedli razem i NamJoon poszedł za dom
pograć w kosza, a HaJin do nieprzytomnego brata.
~*~
SooHyun
obudziła się w środku nocy. Wzięła szybki prysznic i poszła do
kuchni w samej bieliźnie i dużej koszulce za pośladki. Otwarła
lodówkę i wyciągnęła butelkę soku. Odwróciła się i jęknęła
,widząc przed sobą jakąś postać. Upuściła sok i oparła się o
blat. Postać zbliżała się ku niej.
- Co ty
tu robisz? - zapytał męski głos. - Jeszcze tak ubrana?
Z
ciemności wyłonił się HyoBin. Był wściekły i lekko przepity.
-
HyoBin-Oppa? - powiedziała przestraszona.
-
Uciekaj do pokoju, ale już! - wrzasnął.
- Ale
ja chciałam... Tylko soku... - jęknęła.
- To
bierz i spadaj! - uderzył pięścią w blat.
Zabrała
szybko sok i uciekła przestraszona. Zamknęła się w pokoju.
Siedziała
w pokoju do rana.
HaJin
był na nocnym dyżurze. Obiecał jej, że jak wróci, będzie przy
niej.
Leżała
w łóżku cały czas, nie mogąc zasnąć. Wstała i otwarła okno.
Przebrała się i wyszła z pokoju. Podeszła do pokoju najstarszego
i zapukała. Nie usłyszała odpowiedzi. Przez chwile się wahała,
ale weszła do środka.
Zasłony
były zasunięte, przez co wszędzie było ciemno. Usiadła i
przyjrzała się najmłodszemu. Martwiła się o niego. Nigdy nikogo
nie zostawiła w potrzebie.
-
Anioł... - szepnęła.
- Anioł
przyszedł teraz - otwarł oczy i spojrzał na nią.
Zarumieniła
się i odsunęła lekko.
-
Zostań... - szepnął.
Spojrzała
na jego twarz. Nie wyglądał za dobrze. Zamknęła na chwile oczy i
pomasowała sobie skroń. Poczuła się zmęczona i zaczęła bolec
ją głowa.
- Boli
cię głowa? - zapytał, siadając i trzymał się za brzuch.
-
Trochę. HyoBin mnie wystraszył i nie mogłam zasnąć... -
spojrzała na niego.
- A to
debil. Mam ochotę go jebnąć - zacisnął mocno zęby.
-
Oppa... Proszę, nie rób tego - opadła na jego kolana, zasypiając
od razu.
Przez
chwile patrzył zdziwiony na dziewczynę, ale pogłaskał ją po
włosach. Brzuch zaczął go boleć, więc położył dziewczynę
obok na poduszce i zaczął ją głaskać po włosach.
KyungWoo
zaczął zasypiać, przykrył ją pościelą i wtulił ją mocno w
siebie.
Kiedy
HaJin wrócił do pokoju, spojrzał na nich zdziwiony i
przestraszony. Nie wiedział, o co chodzi. Podszedł cicho do nich i
szturchnął lekko brata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz