2/27/2015

|Our Lies| Rozdział 2

 N/A: Notka wstawiona na prośbę tego pana, który jest dobry w łóżku upierdziuchem jakich mało. Ciągle nie potrafi się doczekać, a samemu nie chce pisać już rozdziału 5.
SoRa weź nakuś Appe.


Memory
Czas mijał bardzo powoli. Na czole dziewczyny pojawiły się krople potu. Brunet szybko wycierał jej czoło i policzki. Spojrzał na zegarek i przygryzł wargę. Po całym domu roznosił się hałas i krzyki mężczyzny. Brunetka oparła głowę o jego ramie. Było z nią coraz gorzej.
- Oppa... - szepnęła.
- SooHyun! Tylko mi nie odpływaj! - uniósł się.
Położył ją na łóżku i wycierał pot z jej czoła. Klną cicho pod nosem.
- Oppa...? - spojrzała na niego.
Jej wzrok był pusty i słaby. Na górze rozpętało się piekło, ktoś się z kimś bił. KyungWoo nie zwracał na to uwagi, tylko nachylił się nad nią. Spoglądając jej w oczy i na usta.
- Jeśli mam umrzeć... To chciałabym się z kimś pocałować - powiedziała bardzo cicho.
Zatkało go. Przełknął ślinę i delikatnie musnął jej usta. Zamknął oczy i całował ją. Przez chwile odwzajemniała, trzymając go lekko za rękę.
Nagle jej ręka opadła, a usta nie poruszały się. W jego oczach pojawiły się łzy. Odsunął się i zaczął ją reanimować. Nie chciał, żeby cokolwiek jej się stało, a szczególnie teraz.
Do jego pokoju wbiegł HaJin z lekami. Szybko jej podał i westchnął.
- Obu nie doszło do niedotlenienia - westchnął starszy.
Zakaszlała chwile i oddychała spokojnie. Młodszy zabrał ją na ręce i zaniósł do jej pokoju, gdzie podali jej tlen.
Spała spokojnie. Kiedy brunet zapytał się, co stało się z jej ojcem, szatyn westchnął. Powiedział tylko o tym, że NamJoon go pobił i wyszedł z domu. Nie widział, o co chodzi, ale był bardzo nabuzowany.
KyungWoo został przy dziewczynie całą noc. Przysypiał trochę, trzymając ją za rękę.

Rano obudziła się, ale jej wzrok był słaby.
- Gdzie ja jestem...? - zapytała cicho.
Chłopak obudził się i uśmiechnął.
- Spokojnie, nic ci nie grozi - powiedział.
- Kim ty jesteś...? - spojrzała na niego.
- Michingo...? - wyszeptał.
- Kim ty jesteś?! - powtórzyła.
KyungWoo opadł na podłogę, a do oczu cisnęły mu się łzy.
- Michingo?! - on także powtórzył. Zerwał się i w tej samej chwili do pokoju wszedł HaJin.
- Obudziła się? - spytał.
Najmłodszy wstał i wybiegł z pokoju, szturchając przez przypadek brata w ramię.
- KyungWoo-ya! - wykrzyczał, jednak tamten już tego nie usłyszał.- SooHyun? Jak się czujesz?
- Kim ty... wy jesteście?!
KyungWoo wybiegł z domu. Ledwo się trzymał na nogach ze zmęczenia i ze stresu. Wciąż płakał, biegł przed siebie bez celu. Nigdy nie sądził, że słowa ''Kim jesteś?'' po tym czasie będą tak boleć.
W końcu się zatrzymał i uspokoił. Dobiegł do rzeki, która płynęła gdzieś pod miastem. Usiadł i położył się. Nie miał przy sobie ani telefonu, ani portfela. Nawet nie założył butów i teraz jego stopy ''wołały'' o pomstę do nieba. Wpatrywał się w chmury. W kolorze mleka, z prześwitami, z których padały promienie słoneczne. Zamknął oczy i otworzył je, dopiero gdy usłyszał grzmot, a ściana deszczu spadła na niego. Poderwał się i rozglądnął, po czym westchnął ciężko. Oparł dłonie na kolanach i oddychał głęboko. Był przemoczony do suchej nitki, a błyskawice rozświetlały wszystko niczym flesz aparatu. Jedna uderzyła prawie w KyungWoo, w krzak obok, którego stał. Przestraszył się okropnie i przez chwilę nie słyszał nawet własnych myśli.


Zaciskał oczy wystraszony. Przyciskał dłonie do uszu, gdy nagle jakiś starszy mężczyzna zaczął nim szarpać lekko. Chłopak spojrzał i widział, że coś mówi, ale nie szło mu zrozumieć co. Patrzył na niego. Zacisnął oczy, lecz gdy je otworzył, nikogo już nie było. Wystraszył się jeszcze bardziej, po czym wstał i zaczął wracać do domu. Po drodze patrzył na domy i sklepy, które mijał. Dopiero w połowie wrócił mu słuch, jednak uznał w duchu, że lepiej mu było bez rozmów ludzi na ulicy i dźwięku przejeżdżających aut. Szedł bardzo powoli, snuł się i wyglądał bardziej jak zjawa niż człowiek. Miał podkrążone oczy, postawę jakby miał się rozpaść na kawałki i włosy sterczące we wszystkie strony.
Kiedy dotarł do domu, zrobiło się chłodno i ciemno. W środku było ciemno. Żadnej żywej duszy. Przynajmniej tak mu się zdawało. Nagle zadzwonił telefon leżący na blacie w kuchni. Wchodząc do kuchni, potknął się o coś, był to jakiś kij. Schylił się, by go podnieść i gdy się wyprostował, odebrał i usłyszał jedynie ''KyungWoo-ya! Jesteś pilnie potrzebny! Wybacz, ale ktoś z naszych przełożonych...'' i wtedy ktoś go ścisnął od tyłu i przyłożył nóż do gardła. Telefon wypadł mu z ręki. Przerażenie znowu wróciło, chciał krzyczeć, ale ostrze było za blisko. Jeden zły ruch i już po nim.
- Pięć lat żeśmy się nie widzieli. Dla mnie to jak wieczność. - rzekł jakiś mężczyzna chrypiącym głosem.
Po jakiejś chwili chłopak był wolny i oślepiło go światło lamp.
- Nie poznajesz starego przyjaciela? - spytał.
KyungWoo podniósł wzrok i rozpoznał go. Han SeoYun. Siedział z nim pół roku we więzieniu, gdy został niesprawiedliwie osądzony za posiadanie narkotyków i przewożenie ich przez granicę. Na szczęście przed rozprawą opłacił detektywa i pół roku później znowu stanął przed sadem jako osoba niewinna. Przez co dostał odszkodowanie w wysokiej sumie. Wpłacił to na swoje konto i ani śmiał pisnąć słowem braciom. Jednak jego zniknięcie było dla nich bardzo dziwne. Skłamał, że chciał zarobić trochę na studia i wyjechał do Anglii, gdzie niby pracował jako korepetytor, a wieczorami rozwoził z rożnymi ludźmi towar do jakiś restauracji i barów.
- Han... Seo... Yoon? - wymamrotał, po czym otrząsnął się. - Czego tu chcesz? - spytał z gniewem w głosie.
- Co tak ostro? Byłem w okolicy, pomyślałem, że wpadnę.
- Skąd znałeś adres?
- Czy to ważne?
- Kto ci go dał?
- Długa historia.
- Odpowiedz mi do jasnej cholery!
Han przycisnął chłopaka do ściany i przyłożył mu nóż znowu do szyi.
- Nie lubię, jak taki jesteś. - powiedział z lekką ironią.
- Czego chcesz? - dodał KyungWoo, zaciskając oczy.
- Właściwie to nic. - odpowiedział SeoYun i przyłożył brunetowi czymś w głowę, przez co osunął się nieprzytomny po ścianie.

Ocknął się. Przy stole ktoś siedział. Nadal on. Napakowany z tatuażami na całych rękach i nogach. Han SeoYun był wysoki, a z twarzy przypominał goryla, który jest łysy.
- O, obudziłeś się? - zaczął - Nie wiem, kto zrobił tę sałatkę, ale jest obłędna.
- SooHyun... Co z nią? - mamrotał jeszcze śnięty brunet.
- Masz dziewczynę? Gratulacje! Na lodówce była kartka od twojego brata, że pojechał z nią do szpitala na badania.
- HaJin...? Dzwonił? Był tutaj? - ciągnął pytaniami.
- Nie. - mężczyzna wstał i przykucnął przy nim - Ej, KyungWoo... Pożycz mi jedną bańkę. Oddam ci, obiecuje.
Chłopakowi zdawało się, że to był sen, więc poszedł do pokoju, Han za nim i wyciągnął z szuflady pieniądze. W tym samym momencie SeoYun złapał go za ramię.
- Pamiętasz zastrzyk snu? - zapytał z chamskim uśmiechem na ustach - Pewnie się za nim stęskniłeś.
- Nie... Nie...- KyungWoo próbował się wyszarpnąć z uścisku. Mężczyzna popchnął go na podłogę i usiadł na nim. Chłopak się szarpał dalej, jednak Yoon był za silny i ciężki. Kolanami przygniatał mu ręce, z kieszeni wyciągnął strzykawkę i fiolkę. Szybko napełnił strzykawkę, postukał delikatnie w nią i nacisnął lekko.
- Pamiętam, że zawsze mnie karciłeś, gdy tego nie robiłem. - zaśmiał się i wbił to chłopakowi w szyję, wciskając całą zawartość, po czym odsunął się i zaczął przeszukiwać pokój, w celu znalezienia pieniędzy.
KyungWoo krzyczał i miotał się po podłodze. Nie bolało, ale bał się.
- Pozdrów brata - dodał mięśniak.
KyungWoo dostał kopniaka w brzuch i w jednej chwili odleciał.

~*~
HaJin wrócił z SooHyun do domu nad ranem. Dziewczyna nie mogła sobie nic przypomnieć, jednak ufała lekarzowi. Od razu zażyła coś i poszła spać.
Najstarszy zrobił sobie coś do jedzenia, zjadł i posprzątał po SeoYun'ie myśląc, że najmłodszy zostawił taki syf.
Mijało południe. HaJin czekał, aż KyungWoo wyjdzie, z pokoju i zrobi coś na obiad. Jakiś czas później lekarz zamówił sobie pizzę. Kiedy ją dostarczono, wrócił NamJoon. Spytany czy wie coś o tym nie za wysokim, mrocznym stworzeniu odparł, że nie. Zeszli razem do pokoju najmłodszego brata. Było tam ciemno. Nie chciało im się odsuwać zasłon, więc raper zaświecił światło.
To, co zobaczyli, przeraziło ich. Pokój KyungWoo wyglądał jak po przejściu huraganu.
Biurko roztrzaskane, a szuflady leżały na drugim końcu pokoju. Łóżko w kawałkach, pościel i materac podziurawione. Podarte ubrania leżały rozwalone po całym pokoju, a szafy stały na nieswoich miejscach.

Bracia dostrzegli jakiś ruch, pod stertą ubrań i odłamków, z szaf i biurka. Szybko odwalili wszystko i ujrzeli bladego jak ścianę najmłodszego brata.
- KyungWoo-ya...? - powiedzieli obydwoje w jednym momencie.
Chłopak miał już otwarte oczy, którymi błądził po przestrzeni.
- Co tu się stało...? - zaczął, pytając HaJin.
- Seo... Han... Yoon... Han... Yoon... - powtarzał, brunet drżąc.
- Kto to jest?! - wykrzyczał NamJoon.
KyungWoo zaczął kaszleć i stracił znowu przytomność. Najstarszy wziął go na ręce i zaniósł do swojego pokoju, natomiast NamJoon wziął duże siatki i zaczął wywalać do nich wszystko.
Po jakiejś godzinie poszedł do brata, z owiniętą w kawałek materiału strzykawkę, którą mu pokazał.
- Myślisz, że on sam to zrobił? - spytał HaJin ,po czym pokręcił głową - Nie, nie, nie! Wtedy jego pokój by tak nie wyglądał...
- Masz racje...
- Nie zgłaszałem tego jeszcze... - zaczęły mu drżeć dłonie i spojrzał na rapera. - Niech młody się obudzi, wtedy będziemy więcej wiedzieć... Kto wie, ile on tam leżał...
- Nie został pobity? - dopytywał się zmartwiony NamJoon.
- Ma siniaka na brzuchu i ślad na szyi...
- O kurde, to gorzej niż w rękę... - powiedział na głos swoje myśli.
- Słucham?
- Tak czytałem... - bronił się.
- Rozumiem... Wybacz mi... To za wiele dla mnie...
- Ktoś musiał się włamać, nie zostawiając szkód, gdy wchodził... Okradł młodego... Nie widziałem jego zegarków, czy spinek do koszuli... Wiesz tych od ojca... I nie było też laptopa, czy telefonu.
- Posprzątałeś już...? - spytał HaJin.
- Tak... Spokojnie, nic mu nie będzie. To twarda sztuka - uśmiechnął się na siłę - Nie raz już był w gorszej sytuacji. Na przykład ostatnio. Wyliże się, szybciej niż myślisz.
- Wiem, wiem. Ale... - westchnął najstarszy i wstał od stołu. - Dam mu coś, co go uspokoi i zredukuje działanie...
- Zjedz najpierw, nie wyglądasz za dobrze...
Po dłuższym namawianiu w końcu zjedli razem i NamJoon poszedł za dom pograć w kosza, a HaJin do nieprzytomnego brata.

~*~
SooHyun obudziła się w środku nocy. Wzięła szybki prysznic i poszła do kuchni w samej bieliźnie i dużej koszulce za pośladki. Otwarła lodówkę i wyciągnęła butelkę soku. Odwróciła się i jęknęła ,widząc przed sobą jakąś postać. Upuściła sok i oparła się o blat. Postać zbliżała się ku niej.
- Co ty tu robisz? - zapytał męski głos. - Jeszcze tak ubrana?
Z ciemności wyłonił się HyoBin. Był wściekły i lekko przepity.
- HyoBin-Oppa? - powiedziała przestraszona.
- Uciekaj do pokoju, ale już! - wrzasnął.
- Ale ja chciałam... Tylko soku... - jęknęła.
- To bierz i spadaj! - uderzył pięścią w blat.
Zabrała szybko sok i uciekła przestraszona. Zamknęła się w pokoju.
Siedziała w pokoju do rana.
HaJin był na nocnym dyżurze. Obiecał jej, że jak wróci, będzie przy niej.
Leżała w łóżku cały czas, nie mogąc zasnąć. Wstała i otwarła okno. Przebrała się i wyszła z pokoju. Podeszła do pokoju najstarszego i zapukała. Nie usłyszała odpowiedzi. Przez chwile się wahała, ale weszła do środka.
Zasłony były zasunięte, przez co wszędzie było ciemno. Usiadła i przyjrzała się najmłodszemu. Martwiła się o niego. Nigdy nikogo nie zostawiła w potrzebie.
- Anioł... - szepnęła.
- Anioł przyszedł teraz - otwarł oczy i spojrzał na nią.
Zarumieniła się i odsunęła lekko.
- Zostań... - szepnął.
Spojrzała na jego twarz. Nie wyglądał za dobrze. Zamknęła na chwile oczy i pomasowała sobie skroń. Poczuła się zmęczona i zaczęła bolec ją głowa.
- Boli cię głowa? - zapytał, siadając i trzymał się za brzuch.
- Trochę. HyoBin mnie wystraszył i nie mogłam zasnąć... - spojrzała na niego.
- A to debil. Mam ochotę go jebnąć - zacisnął mocno zęby.
- Oppa... Proszę, nie rób tego - opadła na jego kolana, zasypiając od razu.
Przez chwile patrzył zdziwiony na dziewczynę, ale pogłaskał ją po włosach. Brzuch zaczął go boleć, więc położył dziewczynę obok na poduszce i zaczął ją głaskać po włosach.
KyungWoo zaczął zasypiać, przykrył ją pościelą i wtulił ją mocno w siebie.
Kiedy HaJin wrócił do pokoju, spojrzał na nich zdziwiony i przestraszony. Nie wiedział, o co chodzi. Podszedł cicho do nich i szturchnął lekko brata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics