2/18/2015

|Our Lies| Prolog.


Życie jest największym darem, który można otrzymać. Aczkolwiek powstaje pytanie. Co to za dar? Przecież wszyscy go mają. Mówią to głównie osoby, którzy mają je za nic. Każdy lekarz wie, jak cenne jest ludzkie życie. Pragną oni ratować ludzkie istnienie, ale nie są tylko bohaterami, są również mordercami. Ich celem jest walka o życie pacjenta, każdego. Są po to, aby pomagać.


Pod szpital Myung Woo podjechała karetka, która wydała z siebie syrenę. Wyciągnięto z niej zaledwie szesnastoletnią dziewczynę o czarnych włosach. Była nieprzytomna i leżała na łóżku, mając na twarzy maskę tlenową. Na jej twarzy widniały lekkie zadrapania. Tuż za nią, obok dwóch ratunkowych, wyszedł wysoki brunet. Był on starszym bratem poszkodowanej.
Brunetka po kłótni z pijanym ojcem, który przez alkoholizm stracił nad nią prawa zaledwie rok wcześniej, została przez niego uderzona butelką. Emocje sprawiły, ujawniła się od dawna skrywana choroba serca.
Zaraz przed wejściem stało kilku lekarzy. Wśród nich była dwójka braci Ahn, HaJin i KyungWoo. Ahn HaJin szef grupy chirurgów, spojrzał na nią, a następnie na ratowników.
- Co się stało? - zapytał szybko.
- Dziewczyna po kłótni z ojcem, została uderzona butelką. Straciła przytomność i doszło do zatrzymania akcji serca. Jej brat, który obecnie jest jej opiekunem, przeprowadził resuscytacje. Jednakże w kartce dwukrotnie jej serce się zatrzymało - wyjaśnił jeden.
Starszy z braci ocenił ją i zadecydował o szybkiej operacji. Kiwnął głową do swojego zespołu i zabrano ją szybko na blok operacyjny. Jej brat, był całkowicie przejęty i nie potrafił wypełnić nawet papierów.
Jeszcze w trakcie operacji przyszła do niego pielęgniarka powiedzieć, iż wszystko w porządku. Upewniła go, iż operacje przeprowadzają najlepsi lekarze tego szpitala. Poprosiła tylko o imię operowanej. Park SooHyun - odpowiedział, biorąc głęboki oddech.
Sekundy zmieniały się w minuty, minuty w godziny. Przez cały czas pielęgniarki dbały o brata Park SooHyun. Przynosiły mu herbatę i pytały, czy nie przyjmie leku na uspokojenie.
Z bloku operacyjnego wyszło dwóch mężczyzn, ubranych w niebieskie stroje. Podeszli do niego, a brunet energicznie wstał. Obecnie zegar wskazywał na trzecią trzydzieści trzy w nocy.
- Jesteś bratem Park SooHyun? - zapytał niższy.
- Tak. Jestem Park JungHyun. Co z nią?! - zapytał przejęty.
- Trzy krotnie jej serce zatrzymało się. Jest chora na poważną chorobę serca. Konieczna jest hospitalizacja, gdyż obecnie niemożliwy jest przeszczep serca - odpowiedział szef zespołu.
- Ale my nie mamy na to pieniędzy! Ja ledwo zarabiam jako barman! - złapał się za głowę.
- To będzie do uzgodnienia później. Obecnie przewieziemy ją na oddział intensywnej terapii. Proszę uzupełnić papiery - dodał młodszy, spoglądając na brata znacząco.
Z bloku wyjechała na łóżku SooHyun. Spała spokojnie, jakby nic się nie stało. JungHyung podbiegł do łóżka i złapał ją za rękę.
- SooHyun – wyszeptał, patrząc na nią zmartwiony.
- Proszę się nie martwić. Operacje przeprowadzili bracia Ahn, najlepsi lekarze, jakich posiada nasz szpital - powiedziała kobieta.
- Dziękuje bardzo - spojrzał na kobietę i skinął jej głową.
Ukłonił się przed braćmi Ahn i poszedł za siostrą na oddział.
Siedząc obok niej na krześle, wypełnił papiery. Spoglądał na nią, co chwile. W końcu któraś z pielęgniarek powiedziała, aby szedł do domu. Gdyby coś się stało, zadzwonią. Zmęczony, przytaknął i pożegnał się z młodszą siostrą, całując ją w czółko. Opuścił oddział, a następnie Szpital.

~*~
Dwa dni później, SooHyun nie potrzebowała rurki intubacyjnej. Leżała na oddziale kardiologii i spała jeszcze. Jej organizm był bardzo słaby, ale i wytrzymały.
Brunet podszedł do jej łóżka i zaczął badać pacjentkę. Jego spojrzenie było poważne i lekko obojętnie. Wszystko było w porządku.
Powieki dziewczyny otwarły się lekko. Nie widziała za dobrze przez chwile. Kiedy dostrzegła młodego, przystojnego lekarza, otwarła lekko usta.
- Jesteś aniołem? - zapytała cicho.
Nie dosłyszał jej. Nachylił się lekko nad nią.
- Słucham? - zapytał.
- Jesteś aniołem? - zapytała ponownie.
- Nie. Jestem Ahn KyungWoo twój nowy lekarz - wyjaśnił.
Przewróciła się na bok, leżąc plecami do niego i zamknęła oczy.
- Mam przystojnego anioła - szepnęła.
Zasnęła ponownie. KyungWoo zaśmiał się cicho i wyszedł. Kiedy wyszedł z jej sali, poczuł się dziwnie. Spojrzał na nią przez ramię i uśmiechnął się lekko.
Poczuł czyjąś dłoń na ramieniu i odwrócił się, spoglądając na starszego brata ponuro. Na twarzy szatyna widniał szeroki uśmiech, a na nosie spoczywały okrągłe okulary.
- Co braciszku? Wszystko z nią w porządku? - zapytał starszy.
- Tak, jakoś. Budząc się, nazwała mnie aniołem... - westchnął ciężko i wsunął dłonie do kieszeni.
Młody Ahn zaczął iść korytarzem, ale zatrzymał się, widząc jej brata. Odwrócił się i skinął głową do brata. Przeszli z Park'iem do ich gabinetu i usiedli w fotelach.
- Co z moją siostrą? - zapytał szybko.
- Póki, co stan pacjentki jest stabilny...
- Jest dziwna - dodał szybko brunet.
- Sam jesteś dziwny debilu - powiedział mu brat.
Najmłodszy z braci westchnął i odwrócił głowę.
- Niestety, jej stan zdrowia, mimo że obecnie jest stabilny, może się pogorszyć, a opieka domowa nie jest tania - mówił starszy.
- Nie mamy pieniędzy... Ja ledwo zarabiam... - opuścił głowę przerażony.
JongHyun był załamany. Dopiero kilka tygodni temu dostał prawo opieki nad swoją siostrą. Jeśli miałby je znowu stracić, nie wie, co by ze sobą zrobił.
HaJin przyglądał mu się uważnie. Nie chciał, aby coś stało się tej pacjentce. Spotkał już ją kiedyś, a dokładniej, to ona mu pokazała, iż być lekarzem i nie jest się tylko mordercą. Jej brat nie rozpoznał go, ale to właśnie Ahn HaJin był asystentem podczas operacji ich matki.
Podczas tej operacji popełnił błąd. Od tamtej pory miał ogromne poczucie winy, które nie chciało go opuścić.
- Zajmę się ją osobiście. W naszym domu jest dużo wolnych pokoi.
- Hyung! Nie możesz! NamJoon i HyoBin będą wściekli! - odezwał się KyungWoo.
- Jestem najstarszy i ja decyduję, co się będzie w tym domu robić! Poza tym nie będzie tam za darmo - skarcił go wzrokiem.
- Nie rozumiem - odezwał się Park.
- Będziemy z bratem się nią opiekować. Zamieszka z nami, ale będzie pomagać w pracach domowych - wyjaśnił.
- Nie pójdą na to - wtrącił się kardiolog.
- Chcę, aby SooHyun sama zdecydowała o swoim losie - wstał i ukłonił się lekarzom.
Wyszedł pośpiesznie i ruszył do siostry. Zatrzymali go jednak, tuż przed jej drzwiami. Brunet wyjaśnił mu, żeby jeszcze z nią o tym nie rozmawiał, gdyż jest za słaba.
Westchnął i zgodził się.

~*~
Po kilku dniach, SooHyun odzyskała siły i bawiła się z jakąś dziewczynką na korytarzu. KyungWoo ją obserwował. Jej spojrzenia, jej uśmiech, jej pogodę ducha. Kiedy miał tego dość, te dziwne uczucie zaczęło go denerwować, podszedł do niej.
- Wiesz dobrze, że powinnaś leżeć - powiedział ponuro.
Lekarz przerażał dziewczynę. Nie chciała mu się sprzeciwiać, ponieważ znała swój stan zdrowia.
Pożegnała się z dziewczynką i poszła na sale. Poszedł za nią i dopilnował, aby została w pokoju. Zanim weszła, jej brat i doktor HaJin zawołali ją do gabinetu.
Usiadła w fotelu obok brata. Pocieszał ją jego uśmiech. Kiedy spojrzała na brata kardiologa, odczuła wrażanie, że już kiedyś go widziała.
Przepraszam... To moja wina, proszę, wybacz mi ...- złapała się za głowę.
- Wszystko w porządku? - zapytał doktor.
- Głowa mnie boli... - mruknęła.
- Przełożymy może na jutro tę rozmowę - zaproponował młodszy.
- Nie, spokojnie - uśmiechnęła się lekko.
- Więc. Wiesz, jaki jest twój stan zdrowia i jaka opieka jest ci wymagana.
- Umrę - spojrzała na nich. - Dobrze wiem, że nas nie stać na opiekę domowa. Na leki też będzie trudno, a JungHyun-Oppa ledwo za szpital płaci - spojrzała na ziemię.
- Nic takiego się nie stanie. Doktor Ahn zaproponował, żebyś zamieszkała u nich. Będziesz u nich mniej więcej gospodynią domową. Będziesz im pomagać, a oni będą cię leczyć i przygotują do przeszczepu. Oczywiście, decyzja należy do ciebie - Powiedział JungHyun.
- Rozumiem, tylko słyszałam, że u nich w domu jest czterech mężczyzn...
- Krępujesz się tak?
Przygryzła wargę i przytaknęła. Szatyn spojrzał na brata i skinął mu głową.
- Ja i HaJin, nie pozwoliły, żeby ci się cokolwiek stało - powiedział brunet, klnąc siebie w duchu, że to powiedział.
- Niech będzie - przytaknęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics