2/24/2015

|ONE-SHOT XI| "Amnezja" cz.1 - JoongKi.



N/A: Przerobiłam opowiadanie, które miało być długie na trzy części. Będą one długie. Specjalnie dla tego upierdziucha u góry. Ale i tak kocham mojego wilczka ❤ 


ZBLIŻENIE

|3-osobówka|
 "Wiedzieć jest niczym, wyobrazić sobie - wszystkim"


JoongKi był zwyczajnym chłopakiem. Cieszył się życiem, dobrze się uczył, ale miał też swoje za uszami. Tuż przed studniówką miał wypadek, w którym stracił pamięć. Jednakże zawsze chodził rozbawiony i szczęśliwy. Niestety miał dosyć specyficznych rodziców, jak i całą rodzinę. Zerwał z nimi wszelkie kontakty.
Obecnie żyje sam. Ma sporo przyjaciół. Pewnego dnia pomógł mu pewien mężczyzna, który powiedział, że jeśli zajdzie jakąś potrzeba, może przyjść zawsze. Pan Ishi jest psychiatrą i z pochodzenia Japończykiem, samotnie wychowuje córkę i jej kuzyna, który mieszka z nimi, ze względu na bliskość do szkoły.
Song nie chce pamiętać tego, co było i pewnego dnia wprowadza się do pana Ishi'ego. Córka pana domu nie ma nic przeciwko, aczkolwiek jej kuzyn już tak. Rozpęta się piekło?

|*|
Całe pomieszczenie było spowite w ciemności. Jedynie, co chwilę pojawiło się światło księżyca, które oświetlało fragment pomieszczania i stopy chłopaka. Siedział na ziemi oparty o ścianę i wpatrywał się tępawo w przestrzeń. Nikogo poza nim nie było w pokoju. Nie było też żadnych mebli. Chłopak o czarnych włosach nie miał na sobie ani koszuli, ani skarpet. Jego spojrzenie było nieobecne. W jego dłoni trzymał lekko komórkę, z której rozległ się dźwięk. Przez kilka sekund ignorował to. W końcu spojrzał na ekran, na którym był napis „ChangHo”. Przejechał palcem po ekranie i przystawił sobie urządzenie do ucha.
- Yoboseyo? - mruknął, nie odwracając wzroku od niewidocznego punktu w przestrzeni.
- JoongKi, co powiesz, aby spotkać się z paczką? - zapytał go męski głos.
- Nie mam ochoty. Jutro się przeprowadzam do profesora – odpowiedział mu zmęczonym tonem.
- Racja... Może w czymś ci pomóc? - chłopak wypuścił ciężko powietrze i przymknął oczy.
- Podziękuję. Chcę pobyć sam – rozłączył się i wstał, chowając telefon do kieszeni.
JoongKi wyszedł z pomieszczenia i udał się do kuchni. Sięgnął po butelkę wody i nalał zawartość butelki do szklanki. Odłożył butelkę i za jednym razem wypił cała zawartość. Od razu włożył szklankę do umywalki i ruszył do salonu, gdzie położył się na kanapie. Po dłuższej chwili zasnął.

~*~
Pierwsze promienie słońca dostały się do pomieszczenia i zatrzymały się na twarzy bruneta. Przez chwilę jego wyraz twarzy zmieniał się ze zdegustowanej na spokojną i tak kilka razy. W końcu otwarł powieki i usiadł. Wstał i bez słowa poszedł do łazienki i rozebrał się. Wziął szybki prysznic i ubrał się w elegancką koszulę, spodnie i nałożył na siebie czarną marynarkę. Ułożył specjalnie grzywkę i wyszedł z pomieszczenia. Przeszedł przez korytarz do salonu. Usiadł na kanapie i włączył telewizor. Oglądał przez jakiś czas dramę, a po chwili wyłączył.
Westchnął ciężko. Wstał i wyszedł z mieszkania. Idąc powoli chodnikiem, wsunął dłonie do kieszeni i szedł zamyślony. Zatrzymał się i zatrzymał nogą piłkę. Podbiegł do niego mały chłopczyk, którego pyzate policzki dodawały tysiąc razy więcej uroku. Brunet uśmiechnął się i podał mu piłkę. Na twarzy małego szatyna, pojawił się szeroki uśmiech.
Serce JoongKi'ego drgnęło. Poczochrał chłopczyka po główce i zaśmiał się. Odszedł od niego, machając mu.
Idąc z uśmiechem na twarzy, znalazł się w parku. Przyglądał się przelotnie ludziom i uśmiechał się. Otrzymał wiadomość na telefon i zatrzymał się. Przeczytał sms-a i uśmiechnął się. Od razu przesunął się w bok. W miejsce, w którym stał chwile temu, uderzyła o ziemię piłka do koszykówki. Odwrócił się i uśmiechnął do szatyna z dużym uśmiechem.
- Miło cię widzieć ChangHo.
- Ciebie też stary.
Uścisnęli sobie dłonie i przytulili, klepiąc się wzajemnie po plecach. Odsunęli się od siebie i uśmiechali do siebie.
- Co tutaj robisz? - zapytał szatyn.
- Spaceruje. A ty? Idziesz na boisko? - zaśmiał się, ponieważ to było oczywiste.
Było to oczywiste z dwóch powodów. Pierwszym, rzucona piłka do koszykówki. Drugim, ubiór chłopaka.
- Dołączysz? - zaproponował.
- Drogi Kim'ie ChangHo. Jestem zmuszony ci odmówić, mój drogi przyjacielu. Za godzinę mam spotkanie z profesorem - powiedział poważnie.
Po chwili oboje się roześmiali. Kim poszedł po piłkę, nie przestając się śmiać.
- Jesteś świetnym aktorem, wiesz o tym? - zabrał piłkę z trawnika i wrócił do towarzysza.
- Wiem, ale serio. Umówiłem się z nim za godzinę - uśmiechnął się JoongKi.
- Zadzwonię. Reszta czeka - przytulił go znowu i zaczął się oddalać.
- Pozdrów ode mnie ChaeRin - dodał.
- Tak, tak Song! Jak zawsze - zniknął za drzewami.
Song odetchnął i ruszył powoli w swoim kierunku. Pogoda była wyśmienita. Było ciepło i słonecznie, więc ściągnął marynarkę i szedł, trzymając ją w ręku.
Chłopak często spacerował po parku. Od czasu wypadku,tylko tutaj potrafił się uspokoić i przestać myśleć o powrocie wspomnień. Nie chciał, aby wróciły. Postanowił żyć dalej, ignorując poprzednie życie.
Spojrzał na zegarek w komórce i odwrócił się na pięcie. Ruszył w stronę centrum, identycznym rytmem, co w swoim poprzednim kierunku. Nie zajęło mu to dłużej niż piętnaście minut. Wszedł do mniejszego, białego budynku z napisem "Klinika Psychiatryczna Haneul". Przywitał się z miło wyglądającą recepcjonistką i poszedł białym korytarzem, zatrzymał się przy drzwiach z napisem „DYREKTOR PROF. ISHI.
Wziął głęboki oddech i zapukał do środka. Usłyszał ciche „proszę”. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Starszy mężczyzna uśmiechnął się na jego widok i wstał. Brunet ukłonił się i podszedł do biurka. Profesor wstał i uścisnął jego dłoń, a drugą wskazał na fotel. JoongKi zasiadł w fotelu, uśmiechając się cały czas.
- JoongKi, możesz jechać sam do mojego domu? - westchnął ciężko dyrektor.
- Dobrze, tylko nie wiem, jak się zachować - podrapał się w tył głowy i zaśmiał głupio.
- Spokojnie. Zadzwonię do mojej córki, aby czekała na ciebie - uśmiechnął się i oparł o oparcie.
- Dziękuję.
Mężczyzna spojrzał na niego poważnie.
- Co z twoimi snami? - zapytał.
- Ciągle mam problem. Większość nocy siedzę i gapie się w przestrzeń - westchnął.
Zapadła cisza. JoongKi wiedział, jakie będzie następne pytanie.
- Czy... - zaczął mężczyzna.
- Nie wracają i lepiej, żeby nie wróciły. Wiem, że jestem teraz innym człowiekiem. Nie będę taki jak kiedyś. Nie będę taki, jak chciała moja rodzina - spojrzał na niego, jak najbardziej poważnie.
- Zawsze to mówisz - zaśmiał się. - Dam ci klucze i możesz iść. Mam dzisiaj sporo pracy z nowymi pacjentami.
- Rozumiem.
Profesor wyciągnął z kieszeni klucze i podał mu.
- Zaraz zadzwonię do Yuki - uśmiechnął się i wyciągnął telefon.
Chłopak siedział cicho.
- Hej, księżniczko - uśmiechnął się szeroko.
- Słucham Oto-san? - zapytał.
- Yuki, koreański - poprawił ją.
- Appa - poprawiła się.
- Gdzie jesteś?
- Wchodzę do kliniki, chciałam cię wyciągnąć na obiad - powiedziała.
- O! Cudownie! Pójdziemy...
Nagle do pomieszczenia weszła niższa blondynka o zielonych oczach. Spojrzała zdziwiona na ojca, a następnie na chłopaka. W ręku trzymała telefon.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że masz pacjenta - zaczęła się cofać.
- Spokojnie Yuki, wejdź - zaśmiał się.
Dziewczyna podeszła, ukłoniła się przed chłopakiem i uśmiechnęła.
- Yuki to jest JoongKi. Ten, który zamieszka z nami - uśmiechnął się.
- Miło mi cię poznać - wstał i wyciągnął do niej rękę.
Dziewczyna uśmiechnęła się i uścisnęła jego rękę.
- Mi również miło, JoongKi-Oppa.
Zielone oczy Ishi, zauroczyły go. Nie wiedział, co powiedzieć. Trzymał jej dłoń i patrzył jej w oczy.
- Idziemy na ten obiad? - zapytał dyrektor.
Puścili swoje ręce i odsunęli się od siebie.
- Tak, Appa – mruknęła.
W głosie blondynki było słychać silny akcent. Song był zauroczoną nowo poznaną. Bez sprzeciwu, a nawet z wielka chęcią i pozytywnym nastawieniem. Wybrali się do ulubionej restauracji córki dyrektora.
Każdy zamówił inne danie. Zjedli je z dużym smakiem, opowiadając sobie różne historie i żarty. Brunet włączył się do rozmowy. Yuki słuchała go z wielką uwagą. Reszta zdawała się nie istnieć. Milczała i bawiła się patyczkami w misce ryżu. Przez przypadek zepchnęła szklankę i jęknęła.
- Wszystko w porządku? - zapytał chłopak.
- Tak, tak - mruknęła.
- To dzieciaki, ja już pójdę. Zjedźcie deser na mój koszt - wyciągnął z portfela kartę kredytową i podał córce.
- Dziękujemy - powiedziała za ich oboje.
- Ale to do zwrotu - zaśmiał się.
Kelnerka posprzątała szkło, a pan Ishi opuścił restauracje.
- To, co? Zamawiamy? - zapytał.
Przytaknęła i zaczęła przeglądać menu. Wybrała dla siebie deser, a chłopak dla siebie. Zjedli, śmiejąc się i wydurniając. Zachowywali się, jakby znali się naprawdę długo.
Kiedy wyszli z budynku, udali sie do domu. Szli rozmawiali o tym, co ich w życiu spotkało. Zielonooka posmutniała słysząc jego historie. Kiedy opowiedziała swoją, o tym jakie miała problemy w życiu przez siostrę, o śmierci matki i problemach w szkole.
Prawie się rozpłakała. JoongKi przytulił ją mocno. Otwarła szerzej oczy ze zdumienia. Usłyszała bicie jego serca. „Każdy ma niezwykłe i niepowtarzalne bicie serca. Tak jak każdy ma inną twarz. Każdy rytm jest inny. Jest tylko jedna osoba, która dzieli z tobą bicie serca. Twoja bratnia dusza.” - usłyszała w głowie słowa swojej matki.
Ich serca biły jednakowo. Blondynka zamknęła oczy i wsłuchiwała się. Oboje nie chcieli się odsunąć. Było już ciemno. Latarnia jedna po drugiej zaczęły się zapalać. Lekko odsunęli się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Z chwilą ich twarze zaczęły się przybliżać do siebie. Usta JoongKi'ego musnęły delikatnie jej słodkie usta. Odwzajemniła delikatnie i zamknęła oczy. Całowali się przez chwile, zapominając o całym świecie. Kiedy odsunęli się od siebie, ona była czerwona jak burak, a on lekko zarumieniony.
- Prze...przepraszam - mruknął.
Naciągniętym rękawem zasłoniła sobie usta i nos. Pokręciła głową, że wszystko w porządku. Poczuła się dziwnie. Zakochała się w jednym dniu. Miłość od pierwszego wejrzenia? Bratnia dusza? Przeznaczenie - myśli kłębiły się w jej głowie.
- Wiesz... Ja chyba zakochałam się w tobie - szepnęła.
Brunet stanął osłupiały. Kiedy ją zobaczył po raz pierwszy, jego serce drżało. Przez cały dzień nie umiał go uspokoić, a po jej słowach samo się uspokoiło. Złapał jej policzki w dłonie i wpił się w jej usta. Całował je z pożądaniem i namiętnością. Dziewczyna starała się odwzajemniać, ale nie potrafiła.
Z transu wyrwał ich przejeżdżający samochód, który zatrąbił. Odsunęli się od siebie zawstydzeni. Yuki ponownie zasłoniła usta i nos, a drugą złapała go za rękę.
Ścisnął jej dłoń i zaczęli iść powoli. Szli w ciszy. Nie wiedząc, co teraz powiedzieć. Wiedzieli, że nie może dowiedzieć się o tym jej ojciec.
Weszli do domu i Ishi pokazała mu jego pokój i inne pomieszczenia. Ktoś wszedł do domu i rzucił czymś na ziemie.
- Wróciłem! - oznajmił męski głos.
- To JinYoung. Mój kuzyn - powiedziała do chłopaka.
Zeszli na dół i blondynka przywitała kuzyna, tuląc go.
- Witaj Oppa - uśmiechnęła się.
- Cześć księżniczko - zaśmiał się i spojrzał na Song'a. - Kto to?
- Nasz współlokator, o którym mówił ojciec - odsunęła się.
- Jung JinYoung. Miło mi - wyciągnął do niego dłoń.
- Song JoongKi, cała przyjemność po mojej stronie - uścisnął jego rękę.
- O nie! Nie zabieraj mi jej! - zaśmiał się szatyn.
- no dobrze, dobrze - zaśmiał się.
- Zjecie coś? - zapytała.
- Jasne - odpowiedzieli chórem.
Zaśmiali się znowu i poszli do salonu, a dziewczyna do kuchni. Zabrała się za przygotowywanie tostów, kiedy ktoś położył dłonie na jej pasie. Odwróciła się zdziwiona.
- Oppa, co ty robisz? - zapytała szeptem.
- Nic - uśmiechnął się i cmoknął ją w usta.
- Ale on może tu przyjść - mruknęła.
- Spokojnie - pocałował ją znowu.
- Jesteś słodki, ale daj mi skończyć - odwróciła się i wróciła do robienia tostów.
Brunet nalał sobie do szklanki soku i upił łyk. Widząc, jak zielonooka kieruje się ku ziemi, upuścił szklankę i ją złapał. Dziewczyna drżała i oddychała płytko. Nie wiedział, co zrobić, a był przerażony.
- JinYoung! Chodź tu szybko! - zawołał jej kuzyna.
Ten przyszedł szybko i kucnął obok.
- Yuki? Słabo ci? - poklepał ją po policzku.
Przytaknęła lekko.
Jung wstał szybko i wyciągnął pomarańczowe pudełeczko.
- Uważaj na szkło - powiedział przestraszony Song.
Kuzyn dziewczyny odsuną jej koszulkę, wykonał jej zastrzyk i nalał szybko soku. Przyłożył jej do ust i pomógł się jej napić.
- Co jej jest? - zapytał.
- Spadek cukru. Zaraz będzie dobrze - odetchnął JinYoung.
- To dobrze...
Telefon zielonookiej zadzwonił i odebrał szybko jej krewniak.
- Wujek?
- Co z Yuki?
- W porządku, cukier jej spadł.
- Okey. Muszę zostać na nocny dyżur.
- Mam trening, a potem spotkanie. Zostawię ją z JoongKi'm.
- Dobrze. Cieszę się, że mu ufacie. Dobrej nocy - rozłączył się.
Westchnął i odłożył telefon.
- Nieś ją na kanapę, ja muszę iść. Wrócę rano przed wujem - oznajmił.
- A gdyby coś się stało?
- Zadzwoń do profesora - uśmiechnął się i wyszedł.
Brunet zaniósł ją na kanapę i usiadł obok. Kiedy upewniony, że jej kuzyn wyszedł, zaczął ją głaskać po policzku.
Po kilkunastu minutach otwarła oczy.
- Hej. Jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze. Przepraszam, za to - uœuśmiechnęła się.
- Nie przepraszaj. Zostaliśmy sami do rana - odwzajemnił uśmiech i cmoknął ją w czółko. 
- Rozumiem. Wiec JinYoung idzie do dziewczyny...
- Głodna?
- Bardzo - zaśmiała się.
- Pójdę skończyć tosty.
Blondynka leżała i czekała. Włączyła telewizor i oglądała jakąś dramę. Po chwili Song przyszedł z tostami i herbatką.
Zjedli oboje, po czym chłopak posprzątał i poszedł zamknąć drzwi wejściowe. Wrócił do niej i zaczęli oglądać film, tuląc się nawzajem. Kiedy dochodziło do północy, poszli do jego pokoju posiedzieć. JoongKi miał w pokoju to, czego potrzebował. Telewizor, biurko, laptop, łózko i inne meble. Włączyli jego telewizor i oglądali jakiś film.
Spojrzał na nią i pogłaskał ją po policzku. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła. Przybliżył się do niej i zaczął ją delikatnie całować. Zamknęła oczy, obejmując go za szyje i odwzajemniła. Z czasem ich pocałunki pogłębiały się i stawały się gorące i namiętne.
Jego dłoń spoczęła na jej biodrze. Zarumieniła się. Nachylił się nad nią i zaczął całować z pożądaniem.
Po dłuższej chwili odsunęła się. Spojrzała w jego oczy.
- Jesteś uroczy - usiadła.
- Co się stało? - zapytał.
- Nic - uśmiechnęła się i wstała. - Pójdę do siebie. Dobranoc.
- Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics