2/13/2015

|ONE-SHOT X | „Love Rain” - Moon ChaeWon.

 N/A: Troche mi zajęło ostatnio pisanie, gdyż miała problem z weną. Podziękowania składać JungSuk'owi. Doctor Stranger foreva! Haha jeszcvze nie skończyłam, a tu zaczyna się szkoła. 
Jutro. Fifty Shades of Grey!!!!!! Będę się nudzić xD Jak tam ponoś sexu nie ma xD 
Drugie podziękowania. Dla mojej MARUdy ♥♥♥♥♥♥


Love Rain
Deszcz padał i uderzał o szybę, tworząc w ten sposób melodię, która z czasem zmieniła się w dzwonienie. Dziewczyna podniosła wzrok znad podręcznika i westchnęła. Nie lubiła takiej pogody. Wróciła do nauki, ale z czasem ten dźwięk zaczął ją denerwować, więc włożyła słuchawki i włączyła muzykę w telefonie. Historia pasjonowała szatynkę, pomimo faktu, że niektóre wydarzenia były tragiczne.
Ponownie spojrzała przez okno. Zauważyła chłopaka o brązowych włosach. Kiedy mu się przyjrzała, dostrzegła, iż chłopak jest pobity i ledwo stoi na nogach. Nagle upadł. Szatynka wstała i otwarła szerzej oczy. Pobiegła szybko do drzwi wejściowych. Wciągnęła buty i wybiegła z domu. Kucnęła przy nieznajomym, który leżał twarzą do ziemi. Wyglądał tragicznie. Sprawdziła czy oddycha i odetchnęła z ulgą. Wzięła go do siebie i położyła go na swoim łóżku. Poszła po ręczniki i Wytarła go trochę. Spojrzała na jego rany i poszła, czym prędzej po apteczkę. Po powrocie opatrzyła mu rany, a następnie sprawdziła mu temperaturę. Wszystko było w porządku, więc poszła zrobić herbaty, uprzednio przykrywając go pościelą.
Szatyn nie budził się, więc wróciła do nauki ze słuchawkami w uszach. Po jakie ją godzinie dostrzegła, że chłopak się wybudza.
- Ohayo - szepnęła i odwróciła się do niego.
- Co się stało? - zapytał.
- Wylądowałeś na trawniku przed moim domem - wyjaśniła.
Brązowooki dopiero teraz przyjrzał się swojej bohaterce. Zamarł. Nie potrafił nawet słowa wykrztusić. Znał ją. Powiedziano mu dwa lata temu, że zmarła, a teraz siedzi przed nią.
- Jak się czujesz? - zapytała z uśmiechem.
Chłopak dalej nie potrafił powiedzieć czegokolwiek. Dziewczyna go nie poznała, a raczej nie znała.
- Przepraszam - usiadła bliżej.
Spojrzał jej głęboko w oczy. Teraz dotarło do niego, że to naprawdę ona. Nie wiedział co zrobić.
- Soo...Hyun? - szepnął i usiadł.
- Kim jest SooHyun? - zapytała z uśmiechem.
- To ty - powiedział głośniej.
- Coś chyba ci się pomyliło. Nazywam się Kim YuKi - zaśmiała się.
- Nie... Jesteś Park SooHyun. Nie poznajesz mnie? To ja Ahn KyungWoo - zdziwił się.
- Przepraszam. Ja mieszkam tu od tygodnia. Dopiero jutro idę do szkoły. Przyleciałam z Japonii.
- Przepraszam. Pomyliłem się - westchnął.
Teraz zwątpił, że to ona. Położył się i zasłonił dłonią oczy.
- Czy możesz dać mi telefon? Nie mam swojego. I adres.
- Dobrze - podała mu telefon.
Spojrzał na ekran. Był włączony odtwarzacz, a tytuł obecnej piosenki był mu doskonale znany. Gdyż dziewczyna śpiewała ją zawsze na karaoke.
- Missing You - szepnął.
Pokręcił głową i zadzwonił do kolegi.
- Hey, możesz mnie odebrać skądś?
- Czemu nie. Ty skąd.
YuKi podała mu adres i wyszła z pokoju.
- Wiesz... SooHyun... Ona żyje - mruknął.
- Co ty pierdolisz?
- to.
Rozłączył i wysłał mu adres. Wstał i poprawił swoje włosy. Podszedł do drzwi, którymi dostał w nos. Złapał się za niego i odsunął.
- Aish! Przepraszam! - przycisnęła mu chustkę do nosa, z którego zaczęła mu lecieć krew.
KyungWoo wytarł nos i oparł się o ścianę. Był roztrzęsiony, widząc ją. Nie potrafił wypowiedzieć słowa. Przymknął oczy i przypomniał sobie ją sprzed lat. Fakt była inna. Miała inne włosy i talie, ale nigdy by nie ścięła włosów.
Nagle do pomieszczenia weszła starsza kobieta. Ahn widział ją pierwszy raz.
- YuKi, kto to? - zapytała.
- Leżał nieprzytomny na trawie - uśmiechnęła się.
- Ty i ta twoja pomoc - zaśmiała się. - YuKi po śmierci rodziców bardzo che pomóc. A dwa lata temu straciła pamięć. Jeśli będziesz częściej przychodzić, uważaj na nią. Jest straszną niezdarą - zaśmiała się i wyszła.
- Ciociu! - zawołała za nią i westchnęła.
- Straciłaś pamięć? - przestraszył się.
- Tak. Mówili, że z czasem wróci – uśmiechnęła się do niego.
- YuKi, wychodzę! - zawołała jej ciotka.
- Dobrze - westchnęła. - Może herbaty?
KyungWoo nie wytrzymał. Złapał jej policzki w dłonie i zaczął całować ją delikatnie w usta. Znam ich smak. Uwielbiał je. Były delikatne i słodkie. Dziewczyna opierała mu się, ale po chwili uległa. Chłopak był dla niej za silny, a na dodatek poczuła znajomy zapach. Przycisnął ją do ściany. Chciała go odsunąć, ale nie mogła. Złapał jedną ręką za jej nadgarstki i oparł je nad jej głową. Czuła się w pułapce. Nie wiedziała, co zrobić. Ulec mu jeszcze bardziej, czy uciec? Drugą dłoń wsunął pod jej koszulkę. Znała jego dotyk, ale w tym momencie była przerażona. Z całej siły go odepchnęła. Osunęła się po ścianie i rozpłakała. Szatyn upadł na ziemię i złapał się za głowę. Kim rozbolała głowa.
- Wynoś się... Powiedziałam, wynoś się!
Przestraszony i zawstydzony swoim zachowaniem, wybiegł czym prędzej z jej domu. Był już całkowicie przekonany, że to SooHyun.

~*~
Ahn KyungWoo przyszedł normalnie do szkoły. Usiadł z tyłu w swojej ławce i położył na niej głowę. Był rozdarty po wczorajszym wydarzeniu. Jednocześnie chciał ją przeprosić, a z drugiej strony znowu to zrobić. Nawet nie zorientował się, że przyszedł za wcześnie. Poluzował krawat i zasnął na ławce.
Śnił mu się koszmar. Ponownie widział miejsce, w którym żegnał się z SooHyun. Byli razem w wesołym miasteczku. Niestety nie mógł jej tamtego dnia jej odprowadzić, ponieważ musiał wrócić do domu. Jego babcia, która go wychowuje, przewróciła się i nie potrafiła podnieść. Następnego dnia dostał e-mail o jej śmierci. Był tak załamany, że przez rok nie potrafił sobie poradzić z uczuciami. Jej uśmiech tamtego dnia i radość, był to dla niego obecnie koszmar.
Ktoś nim potrząsnął i obudził się. Spojrzał na blondynkę, z którą bardzo dobrze się dogadywał. Stali się przyjaciółmi, a raczej on pacjentem ona psychiatrą. Jej marzeniem właśnie było zostanoe psychiatrą. Jej pomoc, którą ofiarowała KyungWoo, była nieoceniona.
- Dzień dobry śpiochu - zaśmiała się.
- Hej, AhJin - uśmiechnął się.
- Nie ładnie spać w szkole. Coś się stało? - zapytała.
- Powiem na następnej przerwie. Teraz matma, więc trzeba się skupić, skoro maturka w tym roku - roześmiał się i zaczął się huśtać na krześle.
Do klasy wszedł nauczyciel matematyki, razem z Kim YuKi. Chłopak spadł z krzesła i jęknął z bólu. AhJin zaśmiała się cicho i poszła na miejsce.
- Ahn! Wstawaj w tej chwili! - powiedział stanowczo nauczyciel.
- Hai, hai... - mruknął i wstał.
Przyjrzał się szatynce i jej krótkim włosom. Po chwili dostrzegł bliznę na jej szyi. Na jej jednym nadgarstku też znajdowała się blizna.
KyungWoo... SooHyun miała wypadek... Samochód ciężarowy ją potracił...
Przełknął ślinę i spojrzał w bok. Dalej czuł do niej to, co kiedyś. Dlatego postanowił, że zrobi wszystko, co może, aby wróciła jej pamięć. Won dostrzegła jego zaciśnięte pięści i rzuciła w niego papierową kulką.
- To jest Kim YuKi, od dzisiaj będzie w waszej klasie. Liczę, że przyjmiecie ją ciepło - powiedział nauczyciel.
- Tak. Pan „liczy” - zaśmiał się Ahn.
- KyungWoo! Chcesz iść do dyrektora?!
YuKi spojrzała na nauczyciela.
- Czy może pan, z łaski swojej, nie krzyczeć mi do ucha?! - oburzyła się.
- Przepraszam. Usiądź obok Won AhJin - zaśmiał się.
- Powinien pan bardziej uważać, niedługo wszyscy poznają pana tajemnice.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Pan jest gejem. Spotyka się pan z pewnym mężczyzną od pół roku.
Nauczyciel zamarł podobnie jak klasa. W jednej chwili zezłościł się.
- Ty mała pizdo! Wypierdalaj do dyrektora!
- A dyrektor wie, że pan ma wyrok w zawiasach za pedofilstwo?
Mężczyzna szarpnął ją mocno za ramie. KyungWoo nie wytrzymał i podbiegł do nich i odepchnął nauczyciela.
- W porządku? - spojrzał na nią.
- Nie twoja sprawa - odpowiedziała obojętnie.
- OBOJE DO DYREKTORA! - wrzasnął nauczyciel i wyrzucił ich z sali.
Stali chwile w ciszy.
- Skąd to wszystko wiedziałaś? - zapytał.
- Wiedziałam - spojrzała na niego. - Chyba przesadziłam.
- Trochę - uśmiechnął się do niej.
- Musimy tam iść, co nie? - spojrzała na ziemie.
- Raczej tak, ale muszę cię przeprosić za wczoraj - ukłonił się.
- Rozumiem i ci wybaczam, Ahn KyungWoo - uśmiechnęła się.
Podniósł się i spojrzał zdziwiony na nią. SooHyun... - powiedział w myślach i uśmiechnął się.
- Może jestem do niej podobna. Nie widziałeś jej tyle czasu i zamiast ocenić coś sercem, oceniłeś wzrokiem. Impuls, który jest tak bardzo naturalny - zaśmiała się.
- Masz racje. Może mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytał.
- Bądź moim przyjacielem - złapała go za rękę.
Ahn zdziwił się bardzo. Nie przewidział, że wybaczy mu tak szybko. Widocznie, gdzieś w środku coś pamiętała. Uśmiechnął się i przytulił ją mocno. Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. Czuła znajomy zapach, ale nie mogła go z niczym powiązać.
- Dziękuje - zamknął oczy.
- YuKi! Co ty robisz?! - zabrzmiał potężny głos mężczyzny.
Odsunęli się od siebie. Dziewczyna zarumieniona spojrzała na osobę, do której należał głos. Mężczyzna był w towarzystwie dwóch rosłych policjantów i mężczyzny w garniturze bez krawata.
- Pan Song, wyrzucił mnie i KyungWoo z klasy. Zezłościł mnie i powiedziałam mu prawdę - przygryzła wargę i opuściła głowę.
- YuKi - położył dłonie na jej ramionach. - Musisz się uspokoić. Idź, się połóż do pielęgniarki. - spojrzał na jej towarzysza. - KyungWoo, zgaduję, że stanąłeś w jej obronie. Zabierz ją do pielęgniarki.
- Tak, panie dyrektorze - ukłonił się chłopak.
Mężczyźni weszli do sali i zabrali nauczyciela. Szatyn wykonał polecenie dyrektora i zabrał przyjaciółkę do pielęgniarki. Pomógł jej się położyć i usiadła na skraju łóżka.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak. Tylko od kiedy straciłam pamięć, jestem słaba i chorowita. Do tego niewielkie problemy z sercem - westchnęła i odwróciła się w jego stronę.
- Kim jest do ciebie dyrektor Kim? - usiadł wygodnej.
- Ojcem, wujkiem, opiekunem. Adoptowali mnie - uśmiechnęła się.
- Rozumiem - odwzajemnił uśmiech.
- Czy mógłbyś mnie oprowadzić po szkole? - zapytała.
- Oczywiście, z przyjemnością.
Siedzieli chwile cicho. Pielęgniarka musiała wyjść na chwile, więc prosiła KyungWoo, aby został z nią. Zgodził się.
- Powiedz mi. Chciałabyś, aby wspomnienia wróciły? - spojrzał na nią pytająco.
- Z jeden strony tak, z drugiej nie. Wiesz. Trochę mi się przypomniało, ale to było trochę bolesne. Również chce, ponieważ odczuwam pewną pustkę w środku - położyła dłoń na sercu. - Pragnę tego, a zarazem się boje. Nie mam przyjaciół, znajomych. Mieszkałam z ciotką w Tokyo. Miałam zajęcia domowe. Kiedy jej kontrakt z tamtą firmą wygasł, wróciliśmy tutaj.
- Ciekawe, ale wiesz, że teraz masz przyjaciela we mnie - uśmiechnął się szeroko.
- Wiem i dziękuje - usiadła. - Nie wiem, dlaczego przy tobie się nie boje. Mogę cię poprosić, o jedną rzecz?
- Rozumiem. O co chodzi?
- Pomóż mi odzyskać wspomnienia. Przy tobie się nie boje - złapała go z rękę.
Zawahał się przez chwile. ...to było trochę bolesne... - usłyszał jej głos w głowie. Przełknął ślinę i uśmiechnął się czule.
- Postaram się. Wiesz, gdzie mieszkałaś, zanim to wszystko się wydarzyło?
- Nie, aczkolwiek mam adres w domu.
- Przejdziemy się tam. Szkołę pamiętasz?
- Chodziłam do Myung Woo.
- Rozumiem.
Ahn nie chciał powiedzieć, że też tam chodził. Nie chciał powiedzieć też, że ją znał i kochali się w sobie.
- Jakieś inne miejsca? - zapytał. - Osoby?
- Różne miejsca na mieście i chyba park rozrywki chyba... - pomasowała sobie skroń.
- Rozumiem. To przez najbliższy czas mamy, co robić - zaśmiał się.
- Nie wiem, dlaczego w snach widzę, jak siedzę przed kimś, uśmiecha się promiennie i czule. Chce być przy nim, czuje się zakochana, ale nie widzę jego twarzy...
Łzy spływały po jej policzkach. Zacisnęła dłonie na łóżku.
- W końcu mam okazję z kimś, o tym porozmawiać... - łkała.
Przytulił ją mocno i głaskał po włosach. Pamięta mnie... - powiedział do siebie w duchu.
Zamknęła oczy i uspokoiła się powoli, wtulając się w niego. Zasnęła w jego ramionach. Szatyn położył ją delikatnie na łóżku i zaczął głaskać ją po policzku.
Przykrył ją pościelą i uśmiechał się. Czuł się lepiej w środku. Bał się trochę, co będzie, kiedy sobie przypomni i zapyta, czemu jej nie powiedział od razu.
- ...Wil...czek... - szepnęła przez sen.
Pocałował ją w czoło i trzym za rękę, delikatnie opuszkami palców głaszcząc jej dłoń.

~*~
Kim obudziła dwie godziny później. Miała mętlik w głowie. Chłopak zasnął, trzymając ją za rękę. Nie chciała go obudzić, więc leżała i głaskała go po włosach. Były miękkie i delikatne w dotyku. Obudził się, ale nie otworzył oczu, tylko uśmiechnął się. Czuł się, jakby nic się nie zmieniło.
Zaczął powoli otwierać oczy, poniósł się i przeciągnął, ziewając. Spojrzał na nią i uśmiechnął się szeroko.
- Wybacz, zasnąłem - zaśmiał się.
- Spokojnie, nic się nie stało - uśmiechnęła się.
Szatyn podrapał się w tył głowy, przeciągając się.
- Oppa, możemy się zerwać dzisiaj z lekcji? - powiedziała słodko.
- Jeśli tego chcesz - spojrzał na nią zdziwiony.
- Chcę.
- Pierwszego dnia szkoły? No ładnie - zaśmiał się.
- Nie lubię chodzić do szkoły...
- ... ale przez wujka musisz - dokończył za nią.
- No tak, ale dzisiaj chce już iść.
- Jak chcesz.
- Co z tymi ranami ze wczoraj? - zapytała.
- Jest już dobrze, po prostu wpadłem na złe towarzystwo - zaśmiał się.
- Ale to niepierwszy raz - dodała.
- Skąd wiesz? - zdziwił się.
Podrapała się palcem w policzek i odwróciła wzrok, patrząc zarumieniona.
- Jak wczoraj cię wycierałam, zauważyłam nieco - uśmiechnęła się lekko.
- Okey. Wstajesz? Czy cię nieść? - zaśmiał się.
- Pójdę sama. Musisz iść po torbę, co nie?
- To poczekaj, zaraz tu wrócę – wstał i wybiegł szybko z pomieszczenia.
Była przerwa więc bez trudu zabrała torbę i wyszedł z klasy. Zabrał YuKi od pielęgniarki i razem, trzymając się za rękę, opuścili teren szkoły.
KyungWoo wiedział dobrze jakie miejsca jej pokazać. Poprzednia szkoła, jej stary dom, okolica i centrum. Za każdym razem odpowiadała, że pamięta, tylko niektóre miejsca w centrum. Kupili sobie po BubbleTea. Ahn przez przypadek wybrał ulubiony smak dziewczyny.
Zbliżał się wieczór, więc szatyn postanowił ją. Idąc, trzymali się za rękę. Dziewczyna była smutna, że to wszystko nic nie dało. Westchnęła. Sam Ahn był załamany, że tak się stara i nic. Jego ostatnia nadzieja była w wesołym miasteczku. Niestety było już zamknięte.
Zaprosiła go do siebie i przebrała się w łazience. Została jeszcze w spódniczce i przyszła się zapytać, czy nie potrzebuje czegoś. Pokręcił głową, ale poprosił, żeby z nim poszła. Niestety, nie wytrzymał już.
Pociągnął ją za rękę i ruszył w stronę tamtego miejsca. Szatynka szamotała się, ale wiedziała, że nie da rady, więc uległa. Pozwoliła się ciągnąć, ale była już zmęczona więc chłopak zabrał ją na plecy. Kiedy byli już na miejscu, pomógł jej przejść przez zamkniętą bramę, uważając, aby nie spojrzeć jej pod spódniczkę. Zarumienił się i sam przeszedł na drugą stronę.
Złapał ją mocno za rękę i oprowadził ją. Starał się ze wszystkich sił, aby przypomniała sobie cokolwiek. Jego „terapia” zdawała się działać, ponieważ co chwile masowała sobie skroń. Uznał to za dobry znak.
Przechodzili akurat obok diabelskiego młynu, kiedy upadła na ziemię. KyungWoo w ostatniej chwili ją złapał.
- YuKi? Wszystko w porządku?! - zapytał zmartwiony.
- Hai, hai... zakręciło mi się w głowie.
- Mam nadzieje, że to nie tylko to – powiedział ciszej przeczenie.
Siedział z nią chwile na ziemi. Jej wzrok utkwił w ziemi, był pusty i obojętny. Nie wiedział, czy przypomniała sobie cokolwiek, czy jest zawiedziona, że nic nie pamięta.
Zagrzmiało. Kim wystraszyła się i wtuliła w niego. Ten wstał z nią i głaskał ją po włosach.
- CO WY TU KURWA ROBICIE?! - odwrócili się.
Zobaczyli kilku gości z pałkami w rękach. SooHyun schowała się za przyjaciela i zacisnęła dłonie na jego koszulce. Nie widziała, że za nimi ktoś jest. Jeden z nich odciągnął ją.
- YuKi!
- KyungWoo! - zawołali siebie nawzajem.
Ahn chciał podejść, ale dostał w głowę pałką. Upadł na kolana, a na jego twarz zaczęła ciec krew.
- KyungWoo! - wrzasnęła i łzy napłynęły jej do oczu.
- To nasz teren. Ile razy mówiliśmy ci, abyś tu nie przychodził? NO ILE?! PYTAM SIĘ ILE! - wrzasnął jakiś blondyn.
- Teraz dostaniesz nauczkę – zagroził mężczyzna, który trzymał dziewczynę.
- Zostaw mnie! - wrzasnęła.
Blondyn kopnął chłopaka w brzuch i ten zaczął zwijać się na ziemi. Łzy spłynęły po jej policzkach.
- DLACZEGO TU PRZYCHODZISZ?! WAE?! WAE?! - wrzeszczał ich przywódca.
- Dlaczego? - zaśmiał się słabo szatyn. - Powiem ci... - spojrzał na niego jak na debila. - Aby zapamiętać.
- Gówno mnie to – spojrzał na kolegę – zrób z nią, co chcesz. Taką będzie miał nauczkę.
- Nie błagam! Tylko nie ona! - krzyknął.
- STUL DZIUB! - wrzasnął, któryś z pobocznych.
Mężczyzna zaciągnął dziewczynę do Domu Strachów i rzucił na ziemię. Poczuła ogromny ból głowy, złapała się za nią i zaczęła się trząść. Oddychała szybko i głęboko.
- NIECH TO KURWA PRZESTANIE BOLEĆ! - wrzasnęła.
- Ej... - zdziwił się mężczyzna.
Pokręcił głową i wyszedł.
W tym czasie reszta mężczyzn pobiła licealistę. Leżał posiniaczony i zakrwawiony na ziemi. Kiedy się ogarnęła, zaczęła go szukać. Klęknęła przy nim i próbowała obudzić.
Ucieszyła się, kiedy otworzył oczy. Uśmiechnęła się przez łzy.
- KyungWoo... KyungWoo – wtuliła się w niego lekko.
- Nic ci nie jest? - zapytał słabo.
- Zabrał mnie do Domu Strachów... rozbolała mnie głowa i nie wytrzymałam... - kręciła głową.
Tam jej powiedziałem, że ją kocham... - powiedział sobie w myślach.
- Wystraszył się... - zaśmiał się słabo.
- Co mogę dla ciebie zrobić?
- Tam gdzie byłaś, jest apteczka. Biegnij – powiedział.
Kiwnęła głową, po czym pomogła mu usiąść, opierając go o murek i pobiegła. Zabrała ją szybko i wróciła po kilku minutach. Opatrzyła mu rany i siedziała z nim chwilę.
Wracał powoli do siebie. Był lekko zakrwawiony, ale większość mu wytarła. Kiedy się rozpadało, zaczęli wracać. KyungWoo uświadomił sobie, że jej wspomnienia nie wróciły.
Zatrzymała się, gdy byli już za bramą.
- Co robisz...? Musimy iść – powiedział zarówno słabo, jak i smutno.
Spojrzała na niego zmartwiona.
- Ja... pamiętam – powiedziała cicho.
Zamarł.
- Zaraz. Co?! - wrzasnął.
- Pamiętam. Pamiętam, ciebie Ahn KyungWoo. Pamiętam to, że cię kochałam. Dalej to czuje... - łzy spłynęły po jej policzkach.
Złapał w dłonie jej policzka i zaczął całować delikatnie, ale z dużym pożądaniem. Odwzajemniła jego pocałunki i zamknęła oczy, zaciskając dłonie na jego ubraniu.
Całowali się długo, ale w końcu musieli odetchnąć.
- Idziemy? - zapytał, uśmiechając się szeroko. - … Kotku?
- Tak... wilczku – wtuliła się w niego.

~*~
Zamiast pójść do niej, poszli do niego. Mieszkał z babcią, ale obecnie była w szpitalu. Zamknął drzwi na zamek i zaczął ją całować namiętnie. Przycisnął ją do ściany i położył na niej ręce. YuKi odwzajemniła jego pocałunki, zaciskając dłonie na jego koszulce. Pragnęła go tak bardzo, jak on ją.
Odsunął się na chwile.
- Kiedy sobie przypomniałaś? - zapytał, głaszcząc ją po policzku.
- Bałam się... powiedzieć... bałam się przeszłości... nie sądziłam, że mnie kochasz...
- Kiedy...? - zapytał błagalnie.
- Po pocałunku... w nocy... bolało... wróciło... ale nie wszystko... Dopiero w tym domu wróciło... - opuściła wzrok.
- SooHyun... - szepnął. - Spokojnie... liczy się to, że jesteśmy razem.
- YuKi... proszę, przyzwyczaiłam się...
- Dobrze – mruknął.
Znowu zaczął ją całować namiętnie, osuwając dłonie po jej tali i położył je na jej biodrach. Przyciągnął ją do siebie i zaczął iść z nią do pokoju, nie odrywając ust od jej. Opadł z nią na łóżko, całując i po chwili zjechał na jej szyję, wkładając ręce pod jej koszulkę. Ściągnął jej koszulę i zaczął całować ją po obojczykach.
Sama ściągnęła mu koszulkę. Natomiast on, zszedł na jej piersi i pozbawił ją stanika, który wylądował w kącie pokoju. Zaczął całować jej jedną pierś, a dłonią ściskał drugą. Zaczerwieniła się i mruczała cicho.
Wrócił z pocałunkami na jej usta, tym razem wpychając język do jej ust. Szturchał nim jej, a dłonią zjechał na jej podbrzusze. Po chwili wsunął dłoń pod jej spodnie i zaczął ją delikatnie ją masować. Zaczęła mu jęczeć cicho do ust.
Odpiął sobie spodnie i osunął je wraz z bielizną. Szybko pozbawił ją reszty ubrań i nachylił się nad nią.
- Obiecuję. Będę delikatny - szepnął.
Przytaknęła ruchem głowy.
Wpił się w jej usta i całował namiętnie. Wszedł w nią powoli.
Zacisnęła mocno oczy i jęknęła mu do ust, zaciskając dłonie na pościeli.
Poruszał się powoli i delikatnie, ale z czasem mocniej i szybciej, przez co jej jęki stawały się coraz głośniejsze.
Odsunął usta i dyszał jej do ucha, poruszając się najszybciej, jak mógł. Doszedł w niej obficie i jęknął cicho.
Kim jęknęła głośno i zacisnęła mocno powieki. Czuła jak wypełnia ją fala gorąca.
Opadł na nią i dyszał. Po chwili pocałował ją w usta i wyszedł z niej, po czym położył się obok. Głaskał ją po policzku i uśmiechnął się.
- jesteś cudowna - szepnął.
- Kocham cię - wtuliła się w niego, zamykając oczy.
- Ja ciebie tez - przytulił ją i również zamknął oczy.
Szatyn przykrył siebie i Yuki pościelą. Tulił ją mocno i zasnęli oboje.

~*~
KyungWoo obudził się pierwszy. Wciągnął bokserki i poszedł do kuchni. Przygotował dla niej śniadanie, kiedy zobaczył ją owiniętą, jak w sukienkę, prześcieradłem.
- Dzień dobry - powiedział z dużym uśmiechem.
- Dzień dobry - odpowiedziała.
Kochali się i to się dla nich liczyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics