N/A: Troche mi zajęło ostatnio pisanie, gdyż miała problem z weną. Podziękowania składać JungSuk'owi. Doctor Stranger foreva! Haha jeszcvze nie skończyłam, a tu zaczyna się szkoła.
Jutro. Fifty Shades of Grey!!!!!! Będę się nudzić xD Jak tam ponoś sexu nie ma xD
Drugie podziękowania. Dla mojej MARUdy ♥♥♥♥♥♥
Love Rain
Deszcz
padał i uderzał o szybę, tworząc w ten sposób melodię, która z
czasem zmieniła się w dzwonienie. Dziewczyna podniosła wzrok znad
podręcznika i westchnęła. Nie lubiła takiej pogody. Wróciła do
nauki, ale z czasem ten dźwięk zaczął ją denerwować, więc
włożyła słuchawki i włączyła muzykę w telefonie. Historia
pasjonowała szatynkę, pomimo faktu, że niektóre wydarzenia były
tragiczne.
Ponownie
spojrzała przez okno. Zauważyła chłopaka o brązowych włosach.
Kiedy mu się przyjrzała, dostrzegła, iż chłopak jest pobity i
ledwo stoi na nogach. Nagle upadł. Szatynka wstała i otwarła
szerzej oczy. Pobiegła szybko do drzwi wejściowych. Wciągnęła
buty i wybiegła z domu. Kucnęła przy nieznajomym, który leżał
twarzą do ziemi. Wyglądał tragicznie. Sprawdziła czy oddycha i
odetchnęła z ulgą. Wzięła go do siebie i położyła go na swoim
łóżku. Poszła po ręczniki i Wytarła go trochę. Spojrzała na
jego rany i poszła, czym prędzej po apteczkę. Po powrocie
opatrzyła mu rany, a następnie sprawdziła mu temperaturę.
Wszystko było w porządku, więc poszła zrobić herbaty, uprzednio
przykrywając go pościelą.
Szatyn
nie budził się, więc wróciła do nauki ze słuchawkami w uszach.
Po jakie ją godzinie dostrzegła, że chłopak się wybudza.
- Ohayo
- szepnęła i odwróciła się do niego.
- Co
się stało? - zapytał.
-
Wylądowałeś na trawniku przed moim domem - wyjaśniła.
Brązowooki
dopiero teraz przyjrzał się swojej bohaterce. Zamarł. Nie potrafił
nawet słowa wykrztusić. Znał ją. Powiedziano mu dwa lata temu, że
zmarła, a teraz siedzi przed nią.
- Jak
się czujesz? - zapytała z uśmiechem.
Chłopak
dalej nie potrafił powiedzieć czegokolwiek. Dziewczyna go nie
poznała, a raczej nie znała.
-
Przepraszam - usiadła bliżej.
Spojrzał
jej głęboko w oczy. Teraz dotarło do niego, że to naprawdę ona.
Nie wiedział co zrobić.
-
Soo...Hyun? - szepnął i usiadł.
- Kim
jest SooHyun? - zapytała z uśmiechem.
- To ty
- powiedział głośniej.
- Coś
chyba ci się pomyliło. Nazywam się Kim YuKi - zaśmiała się.
-
Nie... Jesteś Park SooHyun. Nie poznajesz mnie? To ja Ahn KyungWoo -
zdziwił się.
-
Przepraszam. Ja mieszkam tu od tygodnia. Dopiero jutro idę do
szkoły. Przyleciałam z Japonii.
-
Przepraszam. Pomyliłem się - westchnął.
Teraz
zwątpił, że to ona. Położył się i zasłonił dłonią oczy.
- Czy
możesz dać mi telefon? Nie mam swojego. I adres.
-
Dobrze - podała mu telefon.
Spojrzał
na ekran. Był włączony odtwarzacz, a tytuł obecnej piosenki był
mu doskonale znany. Gdyż dziewczyna śpiewała ją zawsze na
karaoke.
-
Missing You - szepnął.
Pokręcił
głową i zadzwonił do kolegi.
- Hey,
możesz mnie odebrać skądś?
- Czemu
nie. Ty skąd.
YuKi
podała mu adres i wyszła z pokoju.
-
Wiesz... SooHyun... Ona żyje - mruknął.
- Co ty
pierdolisz?
- to.
Rozłączył
i wysłał mu adres. Wstał i poprawił swoje włosy. Podszedł do
drzwi, którymi dostał w nos. Złapał się za niego i odsunął.
- Aish!
Przepraszam! - przycisnęła mu chustkę do nosa, z którego zaczęła
mu lecieć krew.
KyungWoo
wytarł nos i oparł się o ścianę. Był roztrzęsiony, widząc ją.
Nie potrafił wypowiedzieć słowa. Przymknął oczy i przypomniał
sobie ją sprzed lat. Fakt była inna. Miała inne włosy i talie,
ale nigdy by nie ścięła włosów.
Nagle
do pomieszczenia weszła starsza kobieta. Ahn widział ją pierwszy
raz.
- YuKi,
kto to? - zapytała.
- Leżał
nieprzytomny na trawie - uśmiechnęła się.
- Ty i
ta twoja pomoc - zaśmiała się. - YuKi po śmierci rodziców bardzo
che pomóc. A dwa lata temu straciła pamięć. Jeśli będziesz
częściej przychodzić, uważaj na nią. Jest straszną niezdarą -
zaśmiała się i wyszła.
-
Ciociu! - zawołała za nią i westchnęła.
-
Straciłaś pamięć? - przestraszył się.
- Tak.
Mówili, że z czasem wróci – uśmiechnęła się do niego.
- YuKi,
wychodzę! - zawołała jej ciotka.
-
Dobrze - westchnęła. - Może herbaty?
KyungWoo
nie wytrzymał. Złapał jej policzki w dłonie i zaczął całować
ją delikatnie w usta. Znam ich smak. Uwielbiał je. Były delikatne
i słodkie. Dziewczyna opierała mu się, ale po chwili uległa.
Chłopak był dla niej za silny, a na dodatek poczuła znajomy
zapach. Przycisnął ją do ściany. Chciała go odsunąć, ale nie
mogła. Złapał jedną ręką za jej nadgarstki i oparł je nad jej
głową. Czuła się w pułapce. Nie wiedziała, co zrobić. Ulec mu
jeszcze bardziej, czy uciec? Drugą dłoń wsunął pod jej koszulkę.
Znała jego dotyk, ale w tym momencie była przerażona. Z całej
siły go odepchnęła. Osunęła się po ścianie i rozpłakała.
Szatyn upadł na ziemię i złapał się za głowę. Kim rozbolała
głowa.
- Wynoś
się... Powiedziałam, wynoś się!
Przestraszony
i zawstydzony swoim zachowaniem, wybiegł czym prędzej z jej domu.
Był już całkowicie przekonany, że to SooHyun.
~*~
Ahn
KyungWoo przyszedł normalnie do szkoły. Usiadł z tyłu w swojej
ławce i położył na niej głowę. Był rozdarty po wczorajszym
wydarzeniu. Jednocześnie chciał ją przeprosić, a z drugiej strony
znowu to zrobić. Nawet nie zorientował się, że przyszedł za
wcześnie. Poluzował krawat i zasnął na ławce.
Śnił
mu się koszmar. Ponownie widział miejsce, w którym żegnał się z
SooHyun. Byli razem w wesołym miasteczku. Niestety nie mógł jej
tamtego dnia jej odprowadzić, ponieważ musiał wrócić do domu.
Jego babcia, która go wychowuje, przewróciła się i nie potrafiła
podnieść. Następnego dnia dostał e-mail o jej śmierci. Był tak
załamany, że przez rok nie potrafił sobie poradzić z uczuciami.
Jej uśmiech tamtego dnia i radość, był to dla niego obecnie
koszmar.
Ktoś
nim potrząsnął i obudził się. Spojrzał na blondynkę, z którą
bardzo dobrze się dogadywał. Stali się przyjaciółmi, a raczej on
pacjentem ona psychiatrą. Jej marzeniem właśnie było zostanoe
psychiatrą. Jej pomoc, którą ofiarowała KyungWoo, była
nieoceniona.
- Dzień
dobry śpiochu - zaśmiała się.
- Hej,
AhJin - uśmiechnął się.
- Nie
ładnie spać w szkole. Coś się stało? - zapytała.
-
Powiem na następnej przerwie. Teraz matma, więc trzeba się skupić,
skoro maturka w tym roku - roześmiał się i zaczął się huśtać
na krześle.
Do
klasy wszedł nauczyciel matematyki, razem z Kim YuKi. Chłopak spadł
z krzesła i jęknął z bólu. AhJin zaśmiała się cicho i poszła
na miejsce.
- Ahn!
Wstawaj w tej chwili! - powiedział stanowczo nauczyciel.
- Hai,
hai... - mruknął i wstał.
Przyjrzał
się szatynce i jej krótkim włosom. Po chwili dostrzegł bliznę na
jej szyi. Na jej jednym nadgarstku też znajdowała się blizna.
„KyungWoo...
SooHyun miała wypadek... Samochód ciężarowy ją potracił...”
Przełknął
ślinę i spojrzał w bok. Dalej czuł do niej to, co kiedyś.
Dlatego postanowił, że zrobi wszystko, co może, aby wróciła jej
pamięć. Won dostrzegła jego zaciśnięte pięści i rzuciła w
niego papierową kulką.
- To
jest Kim YuKi, od dzisiaj będzie w waszej klasie. Liczę, że
przyjmiecie ją ciepło - powiedział nauczyciel.
- Tak.
Pan „liczy” - zaśmiał się Ahn.
-
KyungWoo! Chcesz iść do dyrektora?!
YuKi
spojrzała na nauczyciela.
- Czy
może pan, z łaski swojej, nie krzyczeć mi do ucha?! - oburzyła
się.
-
Przepraszam. Usiądź obok Won AhJin - zaśmiał się.
-
Powinien pan bardziej uważać, niedługo wszyscy poznają pana
tajemnice.
- Nie
wiem, o czym mówisz.
- Pan
jest gejem. Spotyka się pan z pewnym mężczyzną od pół roku.
Nauczyciel
zamarł podobnie jak klasa. W jednej chwili zezłościł się.
- Ty
mała pizdo! Wypierdalaj do dyrektora!
- A
dyrektor wie, że pan ma wyrok w zawiasach za pedofilstwo?
Mężczyzna
szarpnął ją mocno za ramie. KyungWoo nie wytrzymał i podbiegł do
nich i odepchnął nauczyciela.
- W
porządku? - spojrzał na nią.
- Nie
twoja sprawa - odpowiedziała obojętnie.
- OBOJE
DO DYREKTORA! - wrzasnął nauczyciel i wyrzucił ich z sali.
Stali
chwile w ciszy.
- Skąd
to wszystko wiedziałaś? - zapytał.
-
Wiedziałam - spojrzała na niego. - Chyba przesadziłam.
-
Trochę - uśmiechnął się do niej.
-
Musimy tam iść, co nie? - spojrzała na ziemie.
-
Raczej tak, ale muszę cię przeprosić za wczoraj - ukłonił się.
-
Rozumiem i ci wybaczam, Ahn KyungWoo - uśmiechnęła się.
Podniósł
się i spojrzał zdziwiony na nią. SooHyun... - powiedział w
myślach i uśmiechnął się.
- Może
jestem do niej podobna. Nie widziałeś jej tyle czasu i zamiast
ocenić coś sercem, oceniłeś wzrokiem. Impuls, który jest tak
bardzo naturalny - zaśmiała się.
- Masz
racje. Może mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytał.
- Bądź
moim przyjacielem - złapała go za rękę.
Ahn
zdziwił się bardzo. Nie przewidział, że wybaczy mu tak szybko.
Widocznie, gdzieś w środku coś pamiętała. Uśmiechnął się i
przytulił ją mocno. Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. Czuła
znajomy zapach, ale nie mogła go z niczym powiązać.
-
Dziękuje - zamknął oczy.
- YuKi!
Co ty robisz?! - zabrzmiał potężny głos mężczyzny.
Odsunęli
się od siebie. Dziewczyna zarumieniona spojrzała na osobę, do
której należał głos. Mężczyzna był w towarzystwie dwóch
rosłych policjantów i mężczyzny w garniturze bez krawata.
- Pan
Song, wyrzucił mnie i KyungWoo z klasy. Zezłościł mnie i
powiedziałam mu prawdę - przygryzła wargę i opuściła głowę.
- YuKi
- położył dłonie na jej ramionach. - Musisz się uspokoić. Idź,
się połóż do pielęgniarki. - spojrzał na jej towarzysza. -
KyungWoo, zgaduję, że stanąłeś w jej obronie. Zabierz ją do
pielęgniarki.
- Tak,
panie dyrektorze - ukłonił się chłopak.
Mężczyźni
weszli do sali i zabrali nauczyciela. Szatyn wykonał polecenie
dyrektora i zabrał przyjaciółkę do pielęgniarki. Pomógł jej
się położyć i usiadła na skraju łóżka.
-
Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak.
Tylko od kiedy straciłam pamięć, jestem słaba i chorowita. Do
tego niewielkie problemy z sercem - westchnęła i odwróciła się w
jego stronę.
- Kim
jest do ciebie dyrektor Kim? - usiadł wygodnej.
-
Ojcem, wujkiem, opiekunem. Adoptowali mnie - uśmiechnęła się.
-
Rozumiem - odwzajemnił uśmiech.
- Czy
mógłbyś mnie oprowadzić po szkole? - zapytała.
-
Oczywiście, z przyjemnością.
Siedzieli
chwile cicho. Pielęgniarka musiała wyjść na chwile, więc prosiła
KyungWoo, aby został z nią. Zgodził się.
-
Powiedz mi. Chciałabyś, aby wspomnienia wróciły? - spojrzał na
nią pytająco.
- Z
jeden strony tak, z drugiej nie. Wiesz. Trochę mi się przypomniało,
ale to było trochę bolesne. Również chce, ponieważ odczuwam
pewną pustkę w środku - położyła dłoń na sercu. - Pragnę
tego, a zarazem się boje. Nie mam przyjaciół, znajomych.
Mieszkałam z ciotką w Tokyo. Miałam zajęcia domowe. Kiedy jej
kontrakt z tamtą firmą wygasł, wróciliśmy tutaj.
-
Ciekawe, ale wiesz, że teraz masz przyjaciela we mnie - uśmiechnął
się szeroko.
- Wiem
i dziękuje - usiadła. - Nie wiem, dlaczego przy tobie się nie
boje. Mogę cię poprosić, o jedną rzecz?
-
Rozumiem. O co chodzi?
- Pomóż
mi odzyskać wspomnienia. Przy tobie się nie boje - złapała go z
rękę.
Zawahał
się przez chwile. ...to było trochę
bolesne... - usłyszał jej głos w głowie. Przełknął
ślinę i uśmiechnął się czule.
-
Postaram się. Wiesz, gdzie mieszkałaś, zanim to wszystko się
wydarzyło?
- Nie,
aczkolwiek mam adres w domu.
-
Przejdziemy się tam. Szkołę pamiętasz?
-
Chodziłam do Myung Woo.
-
Rozumiem.
Ahn nie
chciał powiedzieć, że też tam chodził. Nie chciał powiedzieć
też, że ją znał i kochali się w sobie.
-
Jakieś inne miejsca? - zapytał. - Osoby?
- Różne
miejsca na mieście i chyba park rozrywki chyba... - pomasowała
sobie skroń.
-
Rozumiem. To przez najbliższy czas mamy, co robić - zaśmiał się.
- Nie
wiem, dlaczego w snach widzę, jak siedzę przed kimś, uśmiecha się
promiennie i czule. Chce być przy nim, czuje się zakochana, ale nie
widzę jego twarzy...
Łzy
spływały po jej policzkach. Zacisnęła dłonie na łóżku.
- W
końcu mam okazję z kimś, o tym porozmawiać... - łkała.
Przytulił
ją mocno i głaskał po włosach. Pamięta mnie... - powiedział do
siebie w duchu.
Zamknęła
oczy i uspokoiła się powoli, wtulając się w niego. Zasnęła w
jego ramionach. Szatyn położył ją delikatnie na łóżku i zaczął
głaskać ją po policzku.
Przykrył
ją pościelą i uśmiechał się. Czuł się lepiej w środku. Bał
się trochę, co będzie, kiedy sobie przypomni i zapyta, czemu jej
nie powiedział od razu.
-
...Wil...czek... - szepnęła przez sen.
Pocałował
ją w czoło i trzym za rękę, delikatnie opuszkami palców
głaszcząc jej dłoń.
~*~
Kim
obudziła dwie godziny później. Miała mętlik w głowie. Chłopak
zasnął, trzymając ją za rękę. Nie chciała go obudzić, więc
leżała i głaskała go po włosach. Były miękkie i delikatne w
dotyku. Obudził się, ale nie otworzył oczu, tylko uśmiechnął
się. Czuł się, jakby nic się nie zmieniło.
Zaczął
powoli otwierać oczy, poniósł się i przeciągnął, ziewając.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się szeroko.
-
Wybacz, zasnąłem - zaśmiał się.
-
Spokojnie, nic się nie stało - uśmiechnęła się.
Szatyn
podrapał się w tył głowy, przeciągając się.
- Oppa,
możemy się zerwać dzisiaj z lekcji? - powiedziała słodko.
- Jeśli
tego chcesz - spojrzał na nią zdziwiony.
- Chcę.
-
Pierwszego dnia szkoły? No ładnie - zaśmiał się.
- Nie
lubię chodzić do szkoły...
- ...
ale przez wujka musisz - dokończył za nią.
- No
tak, ale dzisiaj chce już iść.
- Jak
chcesz.
- Co z
tymi ranami ze wczoraj? - zapytała.
- Jest
już dobrze, po prostu wpadłem na złe towarzystwo - zaśmiał się.
- Ale
to niepierwszy raz - dodała.
- Skąd
wiesz? - zdziwił się.
Podrapała
się palcem w policzek i odwróciła wzrok, patrząc zarumieniona.
- Jak
wczoraj cię wycierałam, zauważyłam nieco - uśmiechnęła się
lekko.
- Okey.
Wstajesz? Czy cię nieść? - zaśmiał się.
- Pójdę
sama. Musisz iść po torbę, co nie?
- To
poczekaj, zaraz tu wrócę – wstał i wybiegł szybko z
pomieszczenia.
Była
przerwa więc bez trudu zabrała torbę i wyszedł z klasy. Zabrał
YuKi od pielęgniarki i razem, trzymając się za rękę, opuścili
teren szkoły.
KyungWoo
wiedział dobrze jakie miejsca jej pokazać. Poprzednia szkoła, jej
stary dom, okolica i centrum. Za każdym razem odpowiadała, że
pamięta, tylko niektóre miejsca w centrum. Kupili sobie po
BubbleTea. Ahn przez przypadek wybrał ulubiony smak dziewczyny.
Zbliżał
się wieczór, więc szatyn postanowił ją. Idąc, trzymali się za
rękę. Dziewczyna była smutna, że to wszystko nic nie dało.
Westchnęła. Sam Ahn był załamany, że tak się stara i nic. Jego
ostatnia nadzieja była w wesołym miasteczku. Niestety było już
zamknięte.
Zaprosiła
go do siebie i przebrała się w łazience. Została jeszcze w
spódniczce i przyszła się zapytać, czy nie potrzebuje czegoś.
Pokręcił głową, ale poprosił, żeby z nim poszła. Niestety, nie
wytrzymał już.
Pociągnął
ją za rękę i ruszył w stronę tamtego miejsca. Szatynka szamotała
się, ale wiedziała, że nie da rady, więc uległa. Pozwoliła się
ciągnąć, ale była już zmęczona więc chłopak zabrał ją na
plecy. Kiedy byli już na miejscu, pomógł jej przejść przez
zamkniętą bramę, uważając, aby nie spojrzeć jej pod spódniczkę.
Zarumienił się i sam przeszedł na drugą stronę.
Złapał
ją mocno za rękę i oprowadził ją. Starał się ze wszystkich
sił, aby przypomniała sobie cokolwiek. Jego „terapia” zdawała
się działać, ponieważ co chwile masowała sobie skroń. Uznał to
za dobry znak.
Przechodzili akurat obok diabelskiego młynu, kiedy upadła na
ziemię. KyungWoo w ostatniej chwili ją złapał.
- YuKi?
Wszystko w porządku?! - zapytał zmartwiony.
- Hai,
hai... zakręciło mi się w głowie.
- Mam
nadzieje, że to nie tylko to
– powiedział ciszej przeczenie.
Siedział
z nią chwile na ziemi. Jej
wzrok utkwił w ziemi, był pusty i obojętny. Nie wiedział, czy
przypomniała sobie cokolwiek, czy jest zawiedziona, że nic nie
pamięta.
Zagrzmiało.
Kim wystraszyła się i wtuliła w niego. Ten wstał z nią i głaskał
ją po włosach.
-
CO WY TU KURWA ROBICIE?!
- odwrócili się.
Zobaczyli
kilku gości z pałkami w rękach. SooHyun schowała się za
przyjaciela i zacisnęła dłonie na jego koszulce. Nie widziała, że
za nimi ktoś jest. Jeden z nich odciągnął ją.
- YuKi!
-
KyungWoo! - zawołali siebie nawzajem.
Ahn
chciał podejść, ale dostał w głowę pałką. Upadł na kolana, a
na jego twarz zaczęła ciec krew.
-
KyungWoo! - wrzasnęła i łzy napłynęły jej do oczu.
-
To nasz teren. Ile razy mówiliśmy ci, abyś tu nie przychodził? NO
ILE?! PYTAM SIĘ ILE!
-
wrzasnął jakiś blondyn.
- Teraz
dostaniesz nauczkę – zagroził mężczyzna, który trzymał
dziewczynę.
-
Zostaw mnie! - wrzasnęła.
Blondyn
kopnął chłopaka w brzuch i ten zaczął zwijać się na ziemi. Łzy
spłynęły po jej policzkach.
-
DLACZEGO
TU PRZYCHODZISZ?! WAE?! WAE?!
-
wrzeszczał ich przywódca.
-
Dlaczego? - zaśmiał się słabo szatyn. - Powiem ci... - spojrzał
na niego jak na debila. - Aby zapamiętać.
- Gówno
mnie to – spojrzał na kolegę – zrób z nią, co chcesz. Taką
będzie miał nauczkę.
- Nie
błagam! Tylko nie ona! - krzyknął.
-
STUL
DZIUB! -
wrzasnął, któryś z pobocznych.
Mężczyzna
zaciągnął dziewczynę do Domu Strachów i rzucił na ziemię.
Poczuła ogromny ból głowy, złapała się za nią i zaczęła się
trząść. Oddychała szybko i głęboko.
-
NIECH
TO KURWA PRZESTANIE BOLEĆ! -
wrzasnęła.
- Ej...
- zdziwił się mężczyzna.
Pokręcił
głową i wyszedł.
W tym
czasie reszta mężczyzn pobiła licealistę. Leżał posiniaczony i
zakrwawiony na ziemi. Kiedy się ogarnęła, zaczęła go szukać.
Klęknęła przy nim i próbowała obudzić.
Ucieszyła
się, kiedy otworzył oczy. Uśmiechnęła się przez łzy.
-
KyungWoo... KyungWoo – wtuliła się w niego lekko.
- Nic
ci nie jest? - zapytał słabo.
-
Zabrał mnie do Domu Strachów... rozbolała mnie głowa i nie
wytrzymałam... - kręciła głową.
Tam
jej powiedziałem, że ją kocham... -
powiedział sobie w myślach.
-
Wystraszył się... - zaśmiał się słabo.
- Co
mogę dla ciebie zrobić?
- Tam
gdzie byłaś, jest apteczka. Biegnij – powiedział.
Kiwnęła
głową, po czym pomogła mu usiąść, opierając go o murek i
pobiegła. Zabrała ją szybko i wróciła po kilku minutach.
Opatrzyła mu rany i siedziała z nim chwilę.
Wracał
powoli do siebie. Był lekko zakrwawiony, ale większość mu
wytarła. Kiedy się rozpadało, zaczęli wracać. KyungWoo
uświadomił sobie, że jej wspomnienia nie wróciły.
Zatrzymała
się, gdy byli już za bramą.
- Co
robisz...? Musimy iść – powiedział zarówno słabo, jak i
smutno.
Spojrzała
na niego zmartwiona.
- Ja...
pamiętam – powiedziała cicho.
Zamarł.
-
Zaraz. Co?! - wrzasnął.
-
Pamiętam. Pamiętam, ciebie Ahn KyungWoo. Pamiętam to, że cię
kochałam. Dalej to czuje... - łzy spłynęły po jej policzkach.
Złapał
w dłonie jej policzka i zaczął całować delikatnie, ale z dużym
pożądaniem. Odwzajemniła jego pocałunki i zamknęła oczy,
zaciskając dłonie na jego ubraniu.
Całowali
się długo, ale w końcu musieli odetchnąć.
-
Idziemy? - zapytał, uśmiechając się szeroko. - … Kotku?
-
Tak... wilczku – wtuliła się w niego.
~*~
Zamiast
pójść do niej, poszli do niego. Mieszkał z babcią, ale obecnie
była w szpitalu. Zamknął drzwi na zamek i zaczął ją całować
namiętnie. Przycisnął ją do ściany i położył na niej ręce.
YuKi odwzajemniła jego pocałunki, zaciskając dłonie na jego
koszulce. Pragnęła go tak bardzo, jak on ją.
Odsunął
się na chwile.
- Kiedy
sobie przypomniałaś? - zapytał, głaszcząc ją po policzku.
- Bałam
się... powiedzieć... bałam się przeszłości... nie sądziłam,
że mnie kochasz...
-
Kiedy...? - zapytał błagalnie.
- Po
pocałunku... w nocy... bolało... wróciło... ale nie wszystko...
Dopiero w tym domu wróciło... - opuściła wzrok.
-
SooHyun... - szepnął. - Spokojnie... liczy się to, że jesteśmy
razem.
-
YuKi... proszę, przyzwyczaiłam się...
-
Dobrze – mruknął.
Znowu
zaczął ją całować namiętnie, osuwając dłonie po jej tali i
położył je na jej biodrach. Przyciągnął ją do siebie i zaczął
iść z nią do pokoju, nie odrywając ust od jej. Opadł z nią na
łóżko, całując i po chwili zjechał na jej szyję, wkładając
ręce
pod jej koszulkę. Ściągnął jej koszulę i zaczął całować ją
po obojczykach.
Sama
ściągnęła mu koszulkę. Natomiast on, zszedł na jej piersi i
pozbawił ją stanika, który wylądował w kącie pokoju. Zaczął
całować jej jedną pierś, a dłonią ściskał drugą.
Zaczerwieniła się i mruczała cicho.
Wrócił
z pocałunkami na jej usta, tym razem wpychając język do jej ust.
Szturchał nim jej, a dłonią zjechał na jej podbrzusze. Po chwili
wsunął dłoń pod jej spodnie i zaczął ją delikatnie ją
masować. Zaczęła mu jęczeć cicho do ust.
Odpiął
sobie spodnie i osunął je wraz z bielizną. Szybko pozbawił ją
reszty ubrań i nachylił się nad nią.
-
Obiecuję. Będę delikatny - szepnął.
Przytaknęła
ruchem głowy.
Wpił
się w jej usta i całował namiętnie. Wszedł w nią powoli.
Zacisnęła
mocno oczy i jęknęła mu do ust, zaciskając dłonie na pościeli.
Poruszał
się powoli i delikatnie, ale z czasem mocniej i szybciej, przez co
jej jęki stawały się coraz głośniejsze.
Odsunął
usta i dyszał jej do ucha, poruszając się najszybciej, jak mógł.
Doszedł w niej obficie i jęknął cicho.
Kim
jęknęła głośno i zacisnęła mocno powieki. Czuła jak wypełnia
ją fala gorąca.
Opadł
na nią i dyszał. Po chwili pocałował ją w usta i wyszedł z
niej, po czym położył się obok. Głaskał ją po policzku i
uśmiechnął się.
-
jesteś cudowna - szepnął.
-
Kocham cię - wtuliła się w niego, zamykając oczy.
- Ja
ciebie tez - przytulił ją i również zamknął oczy.
Szatyn
przykrył siebie i Yuki pościelą. Tulił ją mocno i zasnęli
oboje.
~*~
KyungWoo
obudził się pierwszy. Wciągnął bokserki i poszedł do kuchni.
Przygotował dla niej śniadanie, kiedy zobaczył ją owiniętą, jak
w sukienkę, prześcieradłem.
- Dzień
dobry - powiedział z dużym uśmiechem.
- Dzień
dobry - odpowiedziała.
Kochali
się i to się dla nich liczyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz