Życzę miłego czytania~
Szczere Słowa
Ludziom
trudno wyznać uczucia. Pojawiają się kłamcy, którzy zrobią
wszystko, aby dojść do celu, do celu po trupach. Patrząc
przez okno widać wiele. Szpital dla chorych na raka, mieścił się
w centrum miasta. Kiedy prosiłam o jakieś drobiazgi, książki,
podręczniki czy BubbleTea, jedzenie kuchni orientalnej, jakaś
wolontariuszka lub pielęgniarka wychodziła. Musiałam uważać na
dietę, ale co jakiś czas mogłam zjeść fast foody. A BubbleTea
mogłam na okrągło, gdyż to tylko herbata z soczkiem. Posiadam
laptopa i oczywiście rozmawiam z ludzi normalnie. Jednakże nie
mówiłam o tym, iż jestem chora. Udawaliby współczucie, a ja
uważam, że to niemoralne i głupie. Jakiś czas temu, poznałam
pewną osobę, która mieszkała w Korei Południowej. Pisaliśmy ze
sobą długie e-mail'e. Ponieważ logiczne jest to, że mamy inne
pory dnia, aczkolwiek ja po nocach nie śpię. Mam małe problemy ze
snem. Mam koszmary, które kończą się lekami na uspokojenie. W
Korei imiona powtarzają się, Koreańczyk przedstawił mi się jako
MinHyun. Pisaliśmy różne rzeczy, jednakże nie miał zbyt
wiele czasu, powodem tego była jego praca. Nie powiedział jaka, ale
mówił, że kocha to, co robi.
Rozległo
się pukanie do drzwi i do środka weszła wolontariuszka. Trzymała
w ręku dwie BubbleTea. Podeszła do mnie i podała mi jedną, a
drugą postawiła na szafce.
-
Proszę Nate - uśmiechnęła się.
-
Dziękuję bardzo, Edyta - odwzajemniłam delikatnie uśmiech.
- Jak
się czujesz? - zapytała dziewczyna.
Edyta
Zachowicz była dwa lata starsza ode mnie. Była w wolontariacie od
ładnych sześciu lat. Często mnie odwiedzała, ale miała też
szkołę, aczkolwiek starała się pomagać wszystkim.
- W
porządku - spojrzałam przez okno, widząc stłuczkę.
Jeden z
samochodów był bardzo drogi, a drugi policyjny.
-
Pijany - mruknęłam.
-
Spokojnie. Zagramy w coś na konsoli? - zaśmiała się.
- Może
karaoke? - zapytała spokojnie.
- Jasne
- odparła szybko.
Wstałam
z parapetu, na którym cały czas siedziałam. Moja sala, a raczej
pokój wyglądał, jak pokój zwyczajnej nastolatki, która kochała
muzykę. Kiedy grałyśmy, a raczej śpiewałyśmy, wydurniałyśmy
się. Usiadłam na łóżku i napiłam się trochę Bubble.
- W
tych koreańskich piosenkach jesteś... Nie ma takiego słowa...
Lepiej niż CUDOWNA! - zaśmiała się i wyciągnęła z torby wodę.
- Muszę iść, bo mam korepetycje za godzinę.
Przytaknęłam.
Brunetka napiła się wody, po czym pożegnała się ze mną.
Westchnęłam, kiedy drzwi się zamknęły. Wyłączyłam światło,
zabrałam słuchawki i zabrałam telefon. Usiadłam na parapecie i
spojrzałam przez okno. Słońce zaszło i zapadła ciemność.
Dostałam e-mail i weszłam w telefonie na skrzynkę. Uśmiechnęłam
się.
Od
MinHyun:
Owszem
życie jest krótkie, ale trzeba się cieszyć, że ma się czas. Nie
sądzę, ażeby spotkało coś złego taką miłą osobę jak ty.
Moje życie jest pełne niespodzianek, boje się ich i nie tylko.
Przyjaciele mają ostatnio mają zły humor przed comeback'iem. Nie
chcę ci mówić o mojej pracy, ale znamy się tak długo, że powiem
ci. Jestem Hwang MinHyun. Jestem wokalistą w NU'EST, popularnego
zespołu muzycznego w Korei Południowej. Przepraszam, że nie
powiedziałem, ale nie chciałem, abyś wzięła mnie za głupiego
celebrytę. Mianhe.
Uśmiechnęłam
się. Wiedziałam, kim jest Nu'est, ale w życiu nie pomyślałabym,
że jest on nim. Westchnęłam.
Do
Minhyun:
Wiesz,
ja też nie mówiłam ci prawdy. Zaprzyjaźniłeś się z osobą,
której naprawdę nie zostało mi dużo czasu. Pytałeś się, gdzie
mieszkam. Nie odpowiedziałam, ale odpowiem teraz. Mieszkam w
szpitalu dla... No jeszcze dzieci z nowotworem. Tak mam nowotwór.
Przepraszam, ale miałam swoje powody, aby nie mówić. Jeśli
odsuniesz się, zapomnisz i wszystko zniknie, nie będę czuła nic.
Przeżywałam już takie coś.
Przepraszam.
Nie
musiałam czekać długo na odpowiedź. Szczerze, bałam się
odpowiedzi.
Od
MinHyun:
Nie
zostawię cię. O nie, nie po tym wszystkim. Polubiłem cię taką,
jaka jesteś, a nie udaje przyjaźń do ciebie ze względu na
pozycję, czy cokolwiek. Nie rozumiem, dlaczego tak ludzie ci robili,
ale ja taki nie jestem. Udowodnię ci to. Nate... Chciałbym z tobą
porozmawiać, naprawdę, nie pisząc. Zgodzisz się, Pauline? Wiem,
nie chciałaś, abym cię tak nazywał, ale musisz mi uwierzyć, że
jestem szczery, bo...
Wiadomość
się skończyła. Nagle, mój laptop zaczął wydawać z siebie
odgłos dzwonienia na SKYPE. Wstałam i podeszłam do szafki.
Usiadłam na łóżku i otwarłam go. Automatycznie odebrało się.
Przez chwile na ekranie widziałam męski tors. Jęknęłam i
odrzuciłam urządzenie kawałek od siebie.
- JR
cofnij się! - krzyknął ktoś.
- Hyung
ona się boi! - kolejny głos.
Widok
na ekran odsłonił się i rozpoznałam wściekłego MinHyun'a.
-
MinHyun? - mruknęłam.
- Tak
Nate, to ja. Miło cię widzieć. Przepraszam za przyjaciela, dopiero
wstał i zachowuje się jak pijany – westchnął.
Przytaknęłam
cicho, obserwując zamieszanie po drugiej stronie ekranu.
- Boże,
jaka ona słodka Hyung! -
powiedział Ren, o ile się nie mylę.
-
Ty patrz! Ona ma plakaty z Kpopu! -
odezwał się Aron.
Nagle
drzwi po pomieszczenia się otworzyły i do środka wbiegł lekarz.
-
Pauline! Chodź natychmiast ze mną! - rozkazał doktor.
- Co
się stało? - zapomniałam o laptopie i podeszłam do mężczyzny.
- Na
twoje konto została wpłacona ogromna suma! Będziesz miała
operacje! - powiedział i przytulił mnie.
-
A to prezent od Nu'est! -
wrzasnęli wszyscy do laptopa.
Stałam
osłupiała, nie wiedząc, co się dzieje. Zakręciło mi się w
głowie i przewróciłam się. Lekarz zaczął wołać pielęgniarkę,
a z laptopa wołał mnie MinHyun. Mój oddech przyśpieszył
znacznie. Wszystko przed oczami mi się mazało. Pielęgniarka zabrał
laptopa z łóżka i położyli mnie na łóżku. Podali mi tlen i po
poleceniu lekarza podano mi kroplówkę. Zasnęłam spokojnie.
Miesiąc
później...
Rozejrzałam
się uważnie po terminalu i szukałam osoby, która miała mnie
zabrać z lotniska. Rozglądałam się, ale nie zauważyłam nikogo.
Po chwili dostrzegłam machającą do mnie osobę. Doskonale znałam
ten uśmiech. Podbiegłam do chłopaka i mocno wtuliłam się w
niego. Przytulił mnie do siebie mocno, odniósł lekko nad ziemią i
wykonał obrót, po czym postawił.
- Jak
dobrze Cię widzieć - powiedział.
- Też
się bardzo cieszę, Oppa – uśmiechnęłam się szeroko.
- Jak
się czujesz? - zapytał.
-
Wszystko w porządku, tylko trochę zmęczona jestem – podrapałam
się w tył głowy.
- To
jedziemy i odpoczniesz, dobrze? Masz wszystko, co nie? - uśmiechał
się dalej.
- Tak,
tak – odsunęłam się.
Poszłam
za brunetem na zewnątrz, gdzie miał zaparkowany samochód. Zabrał
moją walizkę i schował do bagażnika. Stałam i obserwowałam go.
Otworzył mi drzwi do pojazdu i uśmiechnął się. Wsiadłam do
środka i uśmiechałam się lekko. Usłyszałam krzyk dziewczyn,
wołające Oppe po imieniu.
-
MinHyun-Oppa? - spojrzałam na niego.
Wsiadł
szybko do samochodu, zapiął pas i spojrzał na mnie.
-
Zapięłaś? - zapytał.
Przytaknęłam
ruchem głowy i wpatrywałam się przed siebie. Przestałam się
uśmiechać. Hwang ruszył samochodem i po chwili wyjechaliśmy na
autostradę.
- Nate?
Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak,
w najlepszym – mruknęłam i spojrzałam na drogę.
Wjechaliśmy
do miasta, rozglądałam się i uśmiechnęłam. Odwróciłam się w
stronę Oppy i szeroko się uśmiechnęłam.
-
MinHyun-Oppa! Kup mi jedne BubbleTea! - zaśmiałam się.
- Nie
teraz – mruknął.
-
MinHyun-Oppa... Proszę – odwróciłam się bardziej w jego stronę.
Spojrzał
na mnie i uśmiechnął się.
-
Dobrze, dobrze. Tylko nie rób mi tej miny słodkiej – zaśmiał
się i zjechał na parking.
Siedziałam
i uśmiechałam się szeroko.
-
Chodź, kotek dostanie swoje Bubble – zaśmiał się.
Nie
zdążyłam nacisnąć za klamkę, ponieważ otworzył mi drzwi.
Wszyła z samochodu i stanęłam zaraz za nim. Chłopak odwrócił
się w moją stronę z uśmiechem na twarzy. Złapał mnie za rękę
i dosłownie zarumieniłam się.
-
Trzymaj mocno, abyś się nie zgubiła – zaśmiał się.
-
Dobrze – złapałam mocniej jego rękę.
Zaczął
iść spokojnie.
Szłam
obok niego, nie odzywając się. Zaczęłam się rozglądać. Byłam
bardzo oczarowana miastem. Brunet spoglądał na mnie i śmiał się
cicho. Kiedy weszliśmy do kawiarni, ludzi nie było za dużo.
Sięgnęłam dłonią do torby, ale MinHyun zatrzymał moją rękę.
- Jak
zapłacisz, to cię ugryzę – spojrzał na mnie poważnie, przez co
opuściłam rękę.
-
Potrafisz przestraszyć - zaśmiałam się nerwowo.
- Którą
chcesz? Tak, jak zawsze - zaśmiał się.
-
Poproszę - mruknęłam.
Ciągle
czułam, jak mocno trzyma mnie za rękę. Kupił dwa kubki i podał
mi jeden.
- Ale
teraz jedziemy do dormu - przygryzł wargę.
Kelnerka
pisknęła i zaczęła wypowiadać jego imię. Spojrzała na niego
lekko przestraszona. Zacisnął mocniej rękę na mojej i czym
prędzej wyciągnął z budynku. Nie moglam biec, wiec szedł bardzo
szybko. Chciałam powiedzieć cokolwiek, ale brakowało mi tchu.
Posadził mnie szybko na siedzenie pasażera w swoim samochodzie.
Usiadł za kierownicą i podał mi kubek z herbatą. Nie zapięłam
psów. Nie miałam ręki i kręciło mi się w głowie. Chłopak
wyjechał na główną drogę i chciał jak najszybciej dojechać do
dormu.
-
MinHyun-Oppa... - szepnęłam.
Spojrzał
szybko na mnie i zjechał na pobocze.
- Jezu!
Nate, przepraszam - przytulił mnie mocno.
- Nie
przepraszaj... To w końcu twoje życie - oddychałam głęboko.
- Napij
się spokojnie. Możemy tu stać przez chwile. Dojdziesz do siebie -
pogłaskał mnie po głowie.
Wbiłam
słomkę do kubeczka i pociągnęłam łyk. Piłam, co jakiś czas.
Spojrzałam na szatyna i uśmiechnęłam się.
- Już
mi lepiej - oznajmiłam.
- Czy
mogę jechać spokojnie? - zapytał.
-
Oczywiście.
- To
zapnij pas - uśmiechnął się.
Wykonałam
jego polecenie i spojrzałam na drogę. Zapiął swój pas i ruszył
na drogę.
~*~
Dojechaliśmy
na miejsce. Wyszłam z samochodu i spojrzałam na dwupiętrowy
budynek. Chłopak otwierał bagażnik i wyciągnął moją walizkę.
Weszliśmy oboje do środka. Zabrał mnie na pierwsze piętro i
zatrzymał się przed drzwiami.
- Uwaga
- oznajmił i otwarł drzwi.
-
NIESPODZIANKA! - krzyknęli.
W
środku było wszystko udekorowane, na przyjęcie powitalne.
Widziałam napis „szybkiego powrotu do zdrowia”. Weszłam do
środka za szatynem trochę nieśmiało. Przygryzałam lekko wargę,
wiedząc cały zespół Nu'est. Każdy powoli się przedstawił.
Kiwałam tylko głową.
-
Jestem Pauline, ale mówią mi Nate - Powiedziałam nieśmiało.
-
Wiemy! Temu się dzióbek nie zamyka - powiedział JongHyun.
- ALE
ON NIE MA "DZIUBKA", ON MA KIBEL NA TWARZY!!- odezwał
się Ren.
Zasłoniłam
dłonią usta i zaśmiałam się cicho.
-
Śmieszy cię to?! No nie mogę! - westchnął zrezygnowany.
-
Chodź, mała zagramy - złapał mnie za rękę JR i pociągnął do
pokoju.
- W co?
- jęknęłam cicho.
-
TEKKEN! - powiedzieli wszyscy, wyciągając, pieść w górę.
- Okey
- mruknęłam.
Posadzili
mnie na kanapie, podali szklankę coli z lodem i pada. Upiłam
troszkę napoju przez słomkę i postawiłam na stolik.
- Kogo
wybierasz? - JongHyun.
- Asuka
Kazama - powiedziałam, patrząc na niego.
-
Grałaś?
- Gram.
- Wow,
to gdzie ty byłaś cale moje życie! - przytulił mnie mocno.
-
JongHyun-Oppa... Za mocno... - jęknęłam.
Osunął
się szybko i zaśmiał się. Zaczęliśmy grać. Po niecałej
minucie, na ekranie pojawiło się napis "Asuka Win".
Wszyscy spojrzeli na mnie. Krępowałam się i nerwowo bawiłam się
swoimi krótkimi, blond włosami.
-
C-co...? - zapytałam.
- Gdzie
ty byłaś całe moje życie - powiedział oszołomiony blondyn.
-
Eto... W Polsce? - zaśmiałam się nerwowo.
-
Zostań ze mną! - złapał mnie za ręce.
Między
nami usiadł Ren, czego skutkiem było, że chłopak mnie puścił.
Jeszcze przez chwile, czułam ciepło jego dłoni.
- Teraz
ja gram! - powiedział MinKi.
-
Okey... - odparłam po chwili.
- A
może by tak coś zjadła? - podszedł do nas MinHyun.
- A no
tak - wstałam i podałam Aron'owi pada.
Poszłam
za brunetem do kuchni, gdzie na stole stał duży, zielony tort.
Widziałam, że nie był miętowy, ale śmietankowo- jabłkowy.
Jęknęłam cicho.
-
Oppa... - spojrzałam na niego. - Jezu kocham cie!
Rzuciłam
mu się na szyję. Zapamiętał to, że chciałam dostać taki tort,
ale moja Umma nie miała ani talentu, ani pieniędzy i niestety, do
operacji nie mogłam jeść takich słodkości, a raczej takiej góry
słodkości.
- Już
spokojnie Nate - postawił mnie na ziemi i uśmiechał się uroczo.
Przez
chwile zawaham się. Zaczął głaskać mnie po policzku i patrzał
mi głęboko w oczy. Patrzył się na mnie, jakby była jego
dziewczyną. Nagle do pomieszczenia wbiegła reszta zespołu, przez
co szybko się odsunęliśmy. Zarumieniłam się i opuściłam
głowę.
- Mogę
do łazienki - zapytałam.
-
Naturalnie. Drugie drzwi po prawej - powiedział Hwang.
Poszłam
w tamte miejsce i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do umywalki
i odkręciłam kurek z zimną wodą. Przemyłam sobie twarz i
westchnęłam.
-
Pewnie mi się zdawało... - szepnęłam do siebie.
Wytarłam
dłonie w wiszący obok ręcznik, po czym opuściłam pomieszczenie.
Wróciłam do kuchni i usiadłam na wolnym miejscu obok Choi. Miałam
już przed sobą kawałek ciasta i szklane coli z lodem. Spojrzałam
na swojego przyjaciela.
- Zero?
- zapytałam.
- Zero.
Zjadłam
swój kawałek ciasta. Było cudowne. Delektowałam się jego
smakiem. Kiedy zjadłam i sięgnęłam po szklankę, szybko opuściłam
głowę. Tuż nad moją głową przeleciał kawałek ciasta.
Spojrzałam na nich i po chwili, śmiejący się JR dostał ciastem w
twarz. Wszyscy poza nim śmiali się i klaskali mi. Zaśmiałam się,
drapiąc w tył głowy. Zabrałam szklankę i napiłam się swojej
coli. Po chwili MinHyun i BaekHo zabrali mnie na kanapę, gdzie
graliśmy, a reszta w między, czasie sprzątała. Przez chwile
wpatrywałam się, jak Kang wygrywa z Oppą, ale po chwili sytuacja
się zmieniła. Walkę wygrał brunet.
-
Gratulacje - mruknęłam.
- To,
co kochani - do pomieszczenia wszedł Lider. - Oglądamy te horrory?
- zaśmiał się.
Przytaknęliśmy
we trójkę. Po chwili trafiłam między Ren'em a brunetem.
~*~
Widzieliśmy
już dwa filmy. Ren przestraszony, co chwile zasłaniał się
poduszką. Kiedy JongHyun włączył kolejny, który już widziałam,
wtuliłam się w przyjaciela. Zasypiałam powoli. Chłopak usiadł
tak, aby bokiem opierać się o bok kanapy. Tulił mnie i głaskał
po włosach, uprzednio ściągając mi czapeczkę, a nim się
obejrzałam, zasnęłam.
Po
jakiejś godzinie czy dwóch, zaniósł mnie do jakiegoś pokoju,
położył na łóżku i przykrył pościelą. Cmoknął mnie w
czółko i chciał odejść, ale obudziłam się i złapałam go za
koszulkę, siadając.
- Śpij
ze mną - powiedziałam zaspana.
-
Dobrze - uśmiechnął się.
Brunet
położył się obok mnie i przytulił. Znowu zaczął mnie głaskać,
przez co bardzo szybko zasnęłam.
~*~
Obudziłam
się rano, wtulona w MinHyun'a, który zasłaniał
moją twarz przed słońcem. Uśmiechnęłam się. „...ale
musisz mi uwierzyć, że jestem szczery, bo...”
- przypomniało mi się
ostatnie zdanie tamtej wiadomości.
- Co
się rumienisz? - zapytał.
-
He...? - mruknęłam i zauważyłam swoją rękę na jego policzku.
Cofnęłam
szybko rękę, jeszcze bardziej oblałam się rumieńcem.
-
Słodko - zaśmiał się.
Hwang
wstał i przeciągnął się, po czym podszedł do drzwi.
-
Ubierz się. Po śniadaniu wychodzimy do tego wodnego parku -
uśmiechnął się.
-
He...? - mruknęłam.
-
Ubieraj się.
- Ale
ja nie mam... - odwróciłam się plecami do niego.
- C-co?
- zdziwił się.
Westchnął.
Usiadł na łóżku i wyciągnął telefon z kieszeni. Usiadłam i
spojrzałam na niego. Chłopak mnie przytulił i pogłaskał po
głowie.
- Hej
YuHyeon, możesz coś dla mnie zrobić? - powiedział do telefonu,
patrząc na mnie cały czas.
-
Oczywiście Oppa! - usłyszałam jej głos.
-
Przyjedź do nas za kwadrans dobrze?
-
Dobrze. Do zobaczenia.
- Do
zobaczenia - rozłączył się.
- Kto
to? - zapytałam.
-
Przyjaciółka i dziewczyna G-Dragon'a - zaśmiał się.
-
Rozumiem.
Pocałował
mnie w czoło i wstał.
-
Przebierz się. Pójdziesz z YuHyeon na zakupy...
-
Ale...! - przerwałam mu.
-
Cicho. Przebieraj się, bo wpuszczę ci tu ”Zboczonego Lidera” -
zaśmiał.
- Nie!
Błagam nie!
- To
już. Ubieraj się.
Kiedy
wyszedł, opadłam na łóżku. Przewróciłam oczami i westchnęłam.
Po chwili wstałam i czym prędzej się przebrałam. Wyszłam z
pokoju i podeszłam do drzwi z łazienki. Zapukałam delikatnie.
Kiedy nic nie słyszałam, weszłam do środka. Na moje szczęście
nikogo nie było. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do środka.
Zamknęłam drzwi i jak najszybciej wykonałam poranne czynności.
Wyszłam z pomieszczenia i wpadłam na Aron'a.
-
Przepraszam, nie chciałam - jęknęłam.
Ukłoniłam
się i poszłam szybko do kuchni. Ren, BaekHo i JR siedzieli przy
stole, MinHyun gotował. Usiadłam obok Renatki i siedziałam cicho,
dopóki podczas przepychanki Ren nie wpadł na mnie. Wylądowałam na
ziemi, uderzając głową w ziemię. Dwójka dalej się kłóciła, a
brunet pomógł mi wstać i patrzył na mnie zmartwiony.
- Nate,
wszystko w porządku? - trzymał mnie w pasie i oglądał moją
głowę.
-
Przeżyję - mruknęłam.
- WY
DEBILE! WIDZICIE, COŚ CIE NAROBILI!!! - zabrał ręcznik i
wytarł mi krew z czoła.
- Nie
krzycz... Ja nie uważałam - mruknęłam cicho.
- Nie,
oni są takimi idiotami, że trzeba.
-
Jesteś straszny - poszłam szybko do pokoju, w którym spałam.
Usiadłam
na ziemi, opierając się o łóżko i czekałam, nawet nie wiem na
co. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Po chwili,
po moich policzkach spływały łzy. Bałam się nie wiedziałam, co
robić. Bardzo chciałam ich odwiedzić, zawdzięczałam im wiele,
ale nie miałam się jak odwdzięczyć. Z jednej strony chciałam
wrócić do szpitala, a raczej do domu opieki, natomiast z drugiej
zostać tutaj. Nim się spostrzegłam, MinHyun siedział przede mną.
Był naprawdę załamany. Wyciągnął słuchawki z moich uszu, z
których wydobyły się słowa "Haru, haru...". Chłopak
patrzył mi głęboko w oczy.
-
Przepraszam. Nie chciałem, abyś się mnie bała... - zauważyłam w
jego oczach łzy.
-
Oppa... - szepnęłam. - Nie płacz...
-
Przepraszam - wytarł szybko oczy.
Zapadła
cisza, dosyć stresująca.
-
Kocham cię - odezwał się nagle.
- Jako
przyjaciel?
- Nie.
- Z
litości.
- Nie!
- podniósł głos, przez co zasłoniłam dłońmi uszy.
Złapał
mnie za nadgarstki i przycisnął do łóżka. Spojrzałam na niego
zdziwiona.
- To są
szczere słowa. Kocham cię - wpił się w moje usta.
Przez
chwile szarpałam się z nim, ale odpuściłam. Jego usta były
cudowne. Uwierzyłam mu. Zamknęłam oczy. Kiedy zauważył, że nie
walczę, puścił moje dłonie. Przytuliłam go i odwzajemniłam jego
pocałunki. Po dłuższej chwili odsunął się.
-
Przepraszam.
- Ja
też... Cię kocham... - powiedziałam cicho.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz