N/A: Historia życiem pisana. Gdyż póki co, nie ma końca. Historia dramatyczna i romantyczna. Za niektore cytaty prosze mnie nie winić. To nie tylko moja fantazja, ale i JoongKi'ego Oppy. Autorką tego u góry cuda jest Joonki z Graphic Miracles.
Zapraszam do czytania ^.^
Zapraszam do czytania ^.^
Rozdział 1
Panowała zima, dosyć
ciepła i łagodna. Drzewa nie posiadły już żadnych liści, a noc
sprawiała, że strach było tamtędy przechodzić. Ulice oświetlały,
tylko rozstawiono równomiernie latarnie. Na cienkiej warstwie śniegu
znajdowały się ślady niewielkich butów. Były rozstawione równo.
Osobą, która pozostawiała po sobie ślady, była niewielką
blondynką. Temperatura powietrza była poniżej zera, czego skutkiem
było wydobywanie się pary z jej malutkich ust. Szła zamyślona
przed siebie, nie oglądając się w różne strony. W jej uszach
znajdowały się słuchawki, z których dobiegała głośna muzyka.
Kierowała się w jednym kierunku bardzo długo. Park zakończył się
i poruszała się pośród wielkich budynków. Przeszła przez
przedmieścia, aż znalazła się na górce, z której widziała całe
miasto. Jednakże, kiedy kucnęła, spojrzała w niebo, na którym
jasno lśniły gwiazdy. Wyciągnęła słuchawki i uśmiechnęła
się.
- Piękne - mruknęła.
Dwa miesiące
później...~
Dziewczyna jak, co
piątek pojawiła się przed domem swojej pracodawczyni i nacisnęła
na dzwonek. Miała na sobie tylko czarno białą bluzę. Robiło się
coraz cieplej. Zima skończyła się, a marzec ciągnął się
jeszcze. Długie spodnie, trampki, bluza i zwyczajny t-shirt. Z domu
wyszła starsza już kobieta.
- Dobrze, że
przyszłaś wcześniej. Muszę być wcześniej w pracy, bo coś się
zepsuło - oznajmiła kobieta i wpuściła blondynkę.
- Nic się nie stało.
Nie mam dzisiaj nic do zrobienia, więc czemu nie - powiedziała z
uśmiechem i ściągnęła buty oraz bluzę.
Poszła za kobietą
do salonu, gdzie siedziała dwójka dzieci. Dziewięcioletnia SunRi i
sześcioletni SunBae. Dziewczyna schowała telefon do torby i
położyła ją na fotelu. Spojrzała na dzieci, którymi miała się
zająć. SunRi czytała lekturę, a SunBae oglądał bajki, oboje
siedzieli na kanapie.
- Dzień dobry,
SunRi, SunBae - powiedziała.
- Yuki-Noona! -
powiedział chłopczyk, odrywając się od telewizora i podszedł do
niej.
Yuki zabrała go na
ręce i uśmiechnęła się szeroko.
- SunBae, znowu
urosłeś. Niedługo przestanę cię nosić - zaśmiała się.
- Do zobaczenia
dzieci - powiedziała kobieta, całując po kolei każdego w główkę.
Kiedy kobieta
podeszła do drzwi, rozległ się dzwonek. Otwarła je i uśmiechnęła
się.
- JoongKi, coś się
stało? - zapytała.
Jej głos był lekko
uwodzicielski. Blondynka spojrzała w kierunku korytarza, ale tylko
słyszała imię. Postawiła dziecko na ziemi.
- Dzień dobry, pani.
Chciałbym pożyczyć od pani mikser. Mój się zepsuł przed chwilą
- podrapał się nerwowo w tył głowy.
- Przepraszam, ale
teraz wychodzę - odwróciła się w kierunku wnętrza. - Yuki?
Dziewczyna podeszła
do swojej pracodawczyni, ukłoniła się przed nią i nieznajomym.
- Słucham? -
zapytała.
- Pan Song, przyszedł
pożyczyć mikser. Zaprowadź go do kuchni. Ja już idę, spóźnię
się jeszcze - wyminęła zgrabnie chłopaka i podeszła do
samochodu.
Kobieta zniknęła za
zakrętem.
- Proszę za mną -
powiedziała dziewczyna.
- A, tak.
Przepraszam. Zamyśliłem się - zaśmiał się cicho.
Szatyn poszedł za
dziewczyną, zamykając za sobą drzwi. Spojrzał na dzieci i
przywitał się z nimi. Dziewczynka jęknęła i uciekła do pokoju,
a chłopczyk podszedł do Yuki, która zabrała go na ręce.
- Yuki-Noona,
upieczemy ciasto? - zapytał błagalnym głosikiem.
- Przykro mi SunBae,
pan przyszedł pożyczyć mikser - pogłaskała go po główce.
SunBae spojrzał na
JoongKi'ego i pokazał mu język.
- SunBae! Zachowuj
się, inaczej powiem twojej Ummi'e - spojrzała na niego poważnie,
stawiając go na ziemi.
- Spokojnie
SunBae-ya. Za godzinę zwrócę mikser i ta piękna panienka zrobi ci
ciacho - uśmiechnął się i poklepał chłopczyka po główce.
Dziewczyna stała
obok zarumieniona i spoglądała nieśmiało w bok. Kiedy napotkała
wzrok chłopaka, szybko odwróciła się i podeszła do szafki.
Wyciągnęła mikser i podeszła do szatyna.
- Proszę, pana
mikser - powiedziała.
- Spokojnie, możesz
mówić mi Oppa - uśmiechnął do niej słodko.
Blondynka
odwzajemniła uśmiech lekko. Nie czuła się zbyt komfortowo w jego
obecności. Nagle zaczęło płakać najmłodsze dziecko, które
miało zaledwie roczek.
- Przepraszam na
moment - ukłoniła się i poszła szybko do dziecka.
Weszła do pokoju i
uśmiechnęła się.
- LeeHyeon, co się
stało? - wyciągnęła go z łóżeczka i wróciła z nim do kuchni.
Kiedy przyszła
brązowooki bawił się z dzieckiem.
- Przepraszam, że
musiałeś czekać Oppa. Już cię odprowadzę - powiedziała.
- Może pomogę ci z
tymi dzieciaczkami - poczochrał SunBae po główce.
- Nie trzeba, daje
sobie radę sama - powiedziała spokojnie.
- Zostanę, w sumie i
tak chciałem upiec coś z nudów, a tak będę miał mnóstwo
zabawy, pichcąc z wami - uśmiechał się szeroko.
- Yuki-Noona, proszę.
Niech Hyung zostanie - spojrzał na nią błagalnie.
- Dobrze, niech
będzie - westchnęła.
Zaniosła najmłodsze
dziecko do kojca w salonie i poszła zamknąć drzwi wejściowe.
Następnie udała się do pokoju najstarszej z trójki rodzeństwa.
Zapukała do drzwi i weszła do środka.
- Wszystko w
porządku, SunRi? - zapytała.
- Wiesz, kto jest u
nas w domu?! - spojrzała na nią, jak na idiotkę.
- Wiem, ale powinnaś
się zachowywać - westchnęła. - Wiem, że to celebryta, aczkolwiek
trzeba przyjąć gościa.
- No dobrze... -
mruknęła.
- To ja idę zrobić
obiad, jak chcesz, to przyjdź - uśmiechnęła się i wyszła.
Yuki wróciła do
salonu. Na dywanie SunBae bawił się z JoongKi'm. Uśmiechnęła się
i podeszła do LeeHyeon'a. Pogłaskała go po główce i poszła do
kuchni. Przeczytała notatkę w notesie i zabrała się za robienie
obiadu. Po półgodzinie, kiedy miała wszystko przygotowane i wywar
na zupe wydzielał swój potężny aromat.
- Co tak ładnie
pachnie? - do pomieszczenia wszedł szatyn.
- Dzisiaj na obiad
ramen, potem... Zresztą widzisz. Co robi SunBae? - odwróciła się,
a chłopak stał tuż za nią.
Na jej twarzy pojawił
się rumieniec, ale szybko zniknął. Stała się poważna i bez
słowa zostawiła wszystko, pobiegła do salonu, skąd zabrała
torbę, i pobiegła do łazienki. Zdziwiony jej zachowaniem
celebryta, poszedł za nią i zapukał do łazienki.
- Yuki? Wszystko w
porządku? - zapytał.
Odpowiedziała mu
cisza. Zapukał kilkukrotnie, ale dalej się nie odzywała. Zaczął
się martwić i nacisnął na klamkę, a drzwi uchyliły się. Kiedy
zauważył dziewczynę na ziemi, otwarl drzwi szerzej i podbiegł do
niej. Trzęsła się i miała, zamknęła oczy.
- Yuki, co się
dzieje?! - zapytał przestraszony.
- Mo-mo-możesz
przy-nieść mi .... Soku...? - ledwo mówiła.
Głos jej tak drżał,
że zrozumiał tylko, że potrzebuje soku. Poderwał się gwałtownie
i pobiegł do kuchni. Otwarł lodówkę, ale tam była tylko woda.
Zaczął sprawdzać szafki, aż znalazł karton soku
multiwitaminowego jednolitrowy, sięgnął po szklankę i sprawdził
szybko piec, żeby nic się nie przypaliło. Pobiegł z powrotem do
łazienki, otworzył sok, nalał do szklanki i przyłożył jej do
ust. Pomógł jej wypić wszystko i odetchnął z ulgą, kiedy
przestała się trząść. Sięgnął po ręcznik i wytarł jej
spocone czoło, kiedy piła kolejną szklankę.
- Już dobrze? -
zapytał.
- Tak, dziękuję -
wpatrywała się w ziemię.
- Na pewno? - złapał
ją za podbródek i odwrócił w swoją stronę.
- Tak...
- Możesz mi
powiedzieć, co to było? - usiadł obok niej.
- Jestem chora, mam
cukrzyce, problemy z sercem i tarczycą - wyjaśniła. - Czyli
zwyczajny spadek cukru.
- To wiem, grałem w
dramie doktora - zaśmiał się.
- Muszę skończyć
obiad. Jak ci się odwdzięczę za pomoc? - spojrzała na niego.
- Daj się zaprosić
na wieczorny spacer - uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, ale teraz
muszę skończyć obiad - podniosła się, opierając o wannę i
ścianę.
- O nie, tak nie
będzie - powiedział poważnie.
- Hm? - spojrzała na
niego kątem oka.
Chłopak wziął ją
na ręce i zaniósł na kanapę. Blondynka opierała się, ale
JoongKi nie dawał za wygraną.
- Albo tu leżysz,
albo lądujesz w basenie - wskazał na basen.
- Masz pecha. Nie
potrafię pływać - zaśmiała się i uśmiechnęła się chytrze.
- Ty na poważnie? -
zdziwił się.
- Tak. Jak
najbardziej.
- Trudno leżysz tu -
powiedział i ruszył do kuchni.
Dziewczyna podniosła
się, ale od razu usłyszała głos chłopaka, żeby się położyła.
Co, on ma oczy dookoła głowy, że widzi, co robię? -
pomyślała. Westchnęła i leżała z naburmuszoną miną. Czuła
przyjemny zapach z kuchni, ale bała się podnieść. Kiedy chłopak
przyszedł i usiadł obok niej z uśmiechem, westchnęła.
- Jak się czujesz? -
zapytał.
- Już dobrze,
przeszło mi - usiadł.
- Obiad już na
stole, zawołasz tę małą? - zapytał.
- Dobrze.
Yuki wstała i poszła
do pokoju SunRi.
- SunRi, obiad na
stole - powiedziała i otwarła drzwi.
- Już idę -
odpowiedziała, nie odrywając wzroku od laptopa.
Dziewczyna westchnęła
i podeszła do niej. Zamknęła laptop i spojrzała na nią,
wskazując na drzwi.
- Obiad, potem
przyjemności - powiedziała normalnie.
- Dobrze - mruknęła
i odeszła od biurka.
Obie przyszły do
kuchni i usiadły do stołu. Były lekko zdziwione widząc, jak
JoongKi karmi LeeHyeon'a. Blondynka spojrzała na SunBae, który
kończył już posiłek. Zaczęła sama jeść i uśmiechnęła się.
Kiedy wszystkie talerze były puste, zebrała je i włożyła do
zmywarki.
- Yuki-Noona? Kiedy
wróci mama? - zapytał.
- Nie wiem kochanie,
wróci jak zawsze - uśmiechnęła się.
- Idź się przespać,
bo widzę, że zasypiasz - westchnęła, zabrała go na ręce i
spojrzała na JoongKi'ego. - Dasz sobie radę z LeeHyeon'em?
- Oczywiście -
zaśmiał się, trzymając dziecko.
- To połóż go
spać, śpioszek z niego - uśmiechnęła się.
- Dobrze,
- A SunRi, ty do
lekcji. Nie gap się tak na Oppe - powiedziała i poszła do pokoju z
SunBae.
Ułożyła go do
łóżka i pogłaskała po główce.
- Prześpij się, a
potem się pobawimy - uśmiechała się do niego uroczo.
Szatyn przechodząc
obok, zatrzymał się i widział jej twarz. Wpatrywał się w nią,
nieuważnie popchał drzwi. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Oppa? - szepnęła.
Odchrząknął i
poprawił koszule.
- LeeHyeon zasnął -
oznajmił zakłopotany i szukał czegoś wzrokiem.
- To dobrze -
pocałowała chłopczyka w czółko i wyszła z pokoju, przymykając
drzwi.
Spojrzała na
chłopaka, ale zaraz szybko opuściła wzrok. On sam też nie miał
zamiaru się odezwać. Blondynka ruszyła w kierunku salonu i
zatrzymała się nagle w półkroku.
- Może herbaty? -
odwróciła się w jego stronę.
- Mogę poprosić o
kawę? - zapytał.
- Oczywiście -
ruszyła z powrotem do kuchni.
Song poszedł za nią
i oparł się o blat tuż obok jej. Blondynka wyciągnęła dwa kubki
i herbatę owocową, następnie sięgnęła po kawę. Robiła
wszystko powoli i z wyczuciem. Wlała wodę z czajnika i otwarła
szafkę z ciastkami.
- Zaniesiesz do
salonu? - zapytała.
- Oczywiście -
odpowiedział, złapał za kubki i zaniósł na stoliczek w salonie.
Zabrała
pudełko ciastek i poszła za chłopakiem do salonu. Usiała obok nie
niego, wyciągnęła spod stolika cukierniczkę i posłodziła sobie
herbatkę. Siedzieli w milczeniu. Kiedy ich spojrzenia się
spotykały, od razu się odwracali. W pomieszczeniu atmosfera stała
się ciężką. JoongKi nie wytrzymał i przewał ją.
- Skąd jesteś? -
zapytał.
- Z Osaki. Mieszkam
tu kilka miesięcy – mruknęła.
- Ciekawe. Co lubisz
robić? - zapytał, pijąc powoli kawę.
Spojrzała przez
okno.
- Niebo. Lubię na
nie patrzeć – uśmiechnęła się.
- Wiesz, że ja też?
- uśmiechnął się do niej.
- Nic o tobie nie
wiem. Wiem tylko ześ sławny – napiła się troszkę i sięgnęła
po ciastko.
- Ciekawe. Dlaczego?
- drążył temat.
- Jestem tu kilka
miesięcy, nie za wiele wiem. Dalej do rodziny mówię po japońsku –
napiła się znowu.
- Coś jeszcze lubisz
robić? - zapytał.
- Koszykówka,
spacery, czytanie, zabawę z psem, historię – przewróciła
oczami.
- Też masz pieska? -
zdziwił się.
- Shi Tzu, Mai –
uśmiechnęła się. - Upierdziuch, jakich mało.
Oboje w jednym
momencie spojrzeli na siebie.
- A ty? - zapytała
nieśmiało.
- Pływanie, książki,
głównie Szekspira, swoją pracę też, do tego niemiecki –
zaśmiał się.
- Nienawidzę poezji
i niemieckiego – mruknęła ponuro.
- Peszek.
Do środka weszła
pani Kim i uśmiechnęła się.
- Pani tak szybko? -
zapytała.
- Wzięłam urlop, w
środę SunBae ma urodziny. Przyjdźcie oboje – poszła do kuchni.
- To widzimy się w
środę. Pójdę już – zabrała pusty kubek i zaniosła do kuchni.
Nie wiedziała, ale
Song wykonał dokładnie tę samą czynność. Pożegnała się z
pracodawczynią, zabrała torbę i poszła do drzwi, gdzie się
ubrała. Wyszła spokojnie z domu i wyciągnęła z torby telefon i
słuchawki. Szła przez chwile przed siebie. Poczuła uścisk na
ramieniu i odwróciła się szybko. Spojrzała w ciemne tęczówki
chłopaka i jęknęła.
- Spokojnie, nie
krzycz. To tylko ja – uśmiechnął się.
- Przepraszam –
odsunęła się i wyciągnęła słuchawki z uszu.
- Pomyślałem, że
cię odprowadzę, ponieważ już ciemno się robi. W ogóle obiecałaś
mi spacer – uśmiechnął się szerzej.
- Niech będzie –
schowała telefon i słuchawki do torby.
Zaczęli iść powoli
w stronę jej domu w milczeniu. Nikt nie miał zamiaru się odezwać.
Zapadł już zmrok i na niebie pojawił się tabun gwiazd. Blondynka
od razu spojrzała na nie i uśmiechnęła się słodko. Zatrzymała
się przed swoim domem i spojrzała na niebo ponownie. Szatyn
spojrzał na nią i w jej nietypowe tęczówki. Były jak niebo we
własnej osobie, ale tym razem w jej oczach były gwiazdy. Zarumienił
się i szybko się odwrócił. Yuki spojrzała na niego.
- Przepraszam, coś
się stało? - zapytała.
- Nic, nic –
odwrócił się do niej. - Mogę wpaść jutro na kolejny spacer?
- Tak nie ma problemu
– wyciągnęła do niego rękę. - Yuki, Yuki Ishi.
- Song JoongKi –
uścisnął jej dłoń i zauważył kartkę z jej numerem, kiedy
odsunął rękę.
- Do zobaczenia –
uśmiechnęła się i wbiegła do domu.
JoongKi stał przez
chwilę i wpatrywał się w jej dom. Ciągle miał przed oczami jej
twarz, jej oczy i gwiazdy w nich. Wyglądało to cudownie, ale i tak
bał się odezwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz