Moje
łzy lały się strumieniami. Nie chciałam widzieć nikogo. Odcięłam
się od świata. Przez kilka dni nie wchodziłam ani na Facebook, GG,
kakotalk czy inne komunikatory. Internet też był mi obcy. Kilka dni
bez informacji. Poduszka była mokra. Dosłownie. Nigdy nie sądziłam,
że złamane serce tak boli. Tłumaczenia, kłamstwa - czyli coś,
czego nienawidzę. Kochałam go. Jego uśmiech, pogodę ducha i
pozytywne myślenie. Jednakże ostatnio wszystko zaczęło się psuć.
Od pewnego dnia, każdy kolejny dzień zaczął zanikać. Niestety ja
byłam prostą, głupią nastolatką. On? On gwiazdą, jednego z
najpopularniejszego zespołu, w obecnym czasie. Każdy dzień był
piękny, mówił, że mnie kocha. Nazywa swoim „kotkiem”,
„koteczkiem”, „oczkiem w główce”, ale jedno słowo
sprawiło, że straciłam całą nadzieję.
Kilka
dni temu zaczął prace nad nowym albumem, ja natomiast mam w tym
roku egzamin maturalny. Zero rozmów. Zero wiadomości. Pod wieczór
tylko jakiś kwadrans z wiadomościami. Przedwczoraj napisał, że
nie ma czasu i nie odezwie się. Płakałam i rodzina nie wiedziała,
co się dzieje. Zostawili mnie w spokoju. Nie jadłam, nie piłam.
Uczyłam się sama, aczkolwiek każda kartka była okropnie mokra od
moich łez. Zerwałam z szyi naszyjnik i rzuciłam w kąt. Czułam
się, jak zwyczajna idiotka, która dała się wykorzystać i teraz
cierpi.
Położyłam
się na łóżku i wpatrywałam w sufit. Łzy już nie płynęły.
Czułam się fatalnie, a każda komórka mojego chciała krzyczeć.
Powiedzieć, że to boli, że on nie powie mi żadnego „Annyeong”,
„Saranghae”. Zawsze byłam delikatna i emocjonalna. Dlatego też
ludzie wykorzystywali mnie. Kiedy go poznałam, odmienił moje życie.
Rodzice,
kiedy go poznali nie byli zachwyceni. Powiedzieli, że on mnie zrani
przez swoją pracę. Gdybym tylko ich posłucha, nie byłoby tego
wszystkiego.
Ale
co miałam poradzić na to, że się zakochałam. Teraz muszę podjąć
konsekwencję własnych czynów.
|3
tygodnie później|
Widziałam,
że dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiał się napis „Min YoonGi”,
ale nie odbierałam albo odrzucałam. Wiadomości usuwałam, nie
czytając ich. Był kilka razy, ale rodzice mówili, że nie ma mnie
w domu. Kiedy przychodził pod szkołę, przyjaciółka mówiła, że
poszłam wcześniej, ponieważ zmienił mi się plan. Odchodził
smutny, ale to ja cierpiałam. On nie miał czasu, on nie chciał się
odezwać, kiedy go najbardziej potrzebowałam. Wiedział, że mam coś
ważnego przed sobą i zapomniał o tym.
Przeglądałam
kartki w książce z historii. Każde zdjęcie obrazowało drugą
wojnę światową. Każdy tekst dotyczył walk i śmierci. Nim się
spostrzegłam, nie myślałam o tych okropnych rzeczach. Tylko o tym,
że ludzie ginęli nie tylko przez drugiego człowieka, ale też
przez miłość. Mogła być bolesna albo nieodwzajemniona. W
romantyzmie, w Europie podczas tej epoki wiele twórców i ludzi
popełniali samobójstwa, ponieważ nie mogli być z ukochaną osobą.
Teraz też się tak dzieje, aczkolwiek nie przechodzili przez takie
losy jak Werter. Sam werteryzm objawia się może i do tej pory, ale
mało kto go zauważa.
Nagle
ołówek wypadł mi z dłoni na podłogę. Oderwało mnie to od toku
myślenia. Podniosłam przedmiot i westchnęłam. Nie chciałam
szczerze już o tym myśleć. Włożyłam słuchawki do uszu i
położyłam się do łóżka. Byłam sama w mieszkaniu, ale wszystko
pozamykałam. Jedynie co, to w moim pokoju było otwarte okno, ale
nie nikt mądry nie wszedłby na drugie piętro.
Zaczęłam
odpływać w ramiona morfeusza, muzyka spełniała swój cel i
odprężała mnie.
„Siedziałam
sama na polu, które było otoczone wiśniami, a płatki kwiatów
latały w powietrzu. Było spokojnie, cicho i bezpiecznie. Tutaj nic
nie potrafił mnie nikt skrzywdzić. Uśmiechnęłam się i
spojrzałam na rozgwieżdżone niebo.
-
Koniec...? - mruknęłam do siebie.”
Obudziłam
się w środku nocy. Zrobiło mi się zimno. Wyciągnęłam słuchawki
z uszu i podeszłam do okna. Zamknęłam je i przeciągnęłam.
Spojrzałam na podłogę, gdzie były krople krwi. Zasłoniłam
dłońmi usta i jęknęłam. Spojrzałam za śladami pod ścianę.
Pod ścianą ktoś stał. Cofnęłam się pod przeciwną ścianę.
Zabrałam do ręki pierwszą, lepszą rzecz.
-
Kim jesteś?! - krzyknęłam.
-
Spokojnie, SunRi - powiedział, a jego głos był dla mnie znajomy. -
To ja YoonGi.
-
Oppa?! Co ty tu robisz?! - przestraszyłam się.
-
Proszę, daj mi wyjaśnić... - podszedł do mnie, wyciągając ręce.
Na
wewnętrznej stronie rąk widziałam krew. Ciął się. Moje źrenice
jeszcze bardziej się poszerzyły.
-
Suga... Coś ty zrobił? - głos mi się załamał.
-
Przepraszam... Ja nie potrafiłem sobie nawet pomyśleć, co bym bez
ciebie zrobił...
-
Ale zostawiłeś mnie wtedy, kiedy cię potrzebowałam! - zamknęłam
mocno powieki i czułam, że łzy lecą mi po policzkach.
-
SunRi... Proszę nie płacz. Wiesz, że mnie to rani... - powiedział.
-
To, co zrobiłeś... Zabolało mnie... - upuściłam to, co miałam w
ręce.
-
Wybacz mi... Ja nie chce cię stracić... - upadł na kolana i
oddychał ciężko.
Podeszłam
do niego i spojrzałam na jego ręce.
-
Oppa... Czemu to zrobiłeś?! - krzyknęłam i zaczęłam mocniej
płakać.
-
Kocham cię... - mruknął.
Pobiegłam
szybko po apteczkę. Wróciłam, posadziłam go na łóżku i
opatrzyłam mu nadgarstki.
-
Dziękuję ci, jesteś kochana - uśmiechnął się lekko.
-
Oppa... - zamknęłam pudełko. - Ja nie wiem, czy mogę ci dalej
ufać.
-
SunRi... Błagam... Rozumiem... Zrobię wszystko, aby cie odzyskać...
- powiedział poważnie i spojrzał mi w oczy.
Zmieszałam
się.
-
Ja... Dam ci tą ostatnią szansę... Ale już naprawdę ostatnią...
Przytulił
mnie mocno i rozpłakał się. Wtuliłam się w niego i zamknęłam
oczy. Czułam, jak jego łzy zatrzymują się na moich włosach.
-
Kocham cię i nie opuszczę... - cmoknął mnie w główkę.
-
Ja ciebie też...
Odsunął
mnie od siebie i musnął delikatnie moje usta. Nie opierałam się.
Zaczęłam odwzajemniać i położyłam dłoń na jego policzek, a
drugą na jego ramię. Jego dłonie przejechały po mojej tali i
zatrzymały się. Na moich biodrach. Jego dłonie były zimne i każdy
jego dotyk przyprawiał mnie o lekkie dreszcze. Zamknęłam oczy i po
chwili odsunęłam się.
-
SunRi? Co się stało? - spojrzał na mnie zmartwiony.
-
Nic, przepraszam. Do mnie to jednak trochę za szybko... - opuściłam
głowę i oparłam ją o jego tors.
-
Rozumiem. To ja przepraszam - przytulił mnie.
-
Oppa... Zostaniesz dziś ze mną? Rodzina wraca za kilka dni
dopiero...
-
Zostanę. Nie zostawię cię samą. Nawet nie pozwolę ci do łazienki
iść samej - usłyszałam jego cichy śmiech.
-
Bez przesady - uśmiechnęłam się i odsunęłam się.
Spojrzałam
na jego dłonie i delikatnie przejechałam palcami po bandażach. Łzy
cisnęły mi się do oczu, ale nie potrafiłam ich długo tamować.
Spłynęły po moich policzkach.
-
SunRi? - złapał mnie za dłonie.
Spojrzałam
na niego przez łzy.
-
Oppa... To boli? - jęknęłam.
-
Jeśli jestem z tobą to, to nie boli. Gdybyś mi nie wybaczyła to
bardzo - przytulił mnie mocno.
Zamknęłam
oczy i wtuliłam się w niego.
-
Już spokojnie... Jestem z tobą... - zaczął głaskać mnie po
głowie.
-
Mogę iść się umyć i wrócę do ciebie? - spojrzałam w jego
oczy.
-
Dobrze. A ja poczekam tutaj - uśmiechnął się.
-
Nie idź za mną, proszę. Możesz zrobić coś w kuchni -
uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do szafki po rzeczy.
Zabrałam
to, co miałam i poszłam do łazienki. Słyszałam, że chłopak
poszedł do kuchni. Westchnęłam ciężko i wzięłam szybki
prysznic. Kiedy wyszłam, czułam z kuchni przyjemny zapach jajek.
Poszłam tam i zobaczyłam, jak YoonGi gotuje jajecznicę z cebulką.
Tę, którą uwielbiam. Podeszłam do niego cicho i wtuliłam się w
jego plecy.
-
Już wykąpana? - odwrócił się w moją stronę i przytulił.
-
Tak. Świeżutka, czyściutka i pachnąca - uśmiechnęłam się.
-
Uwielbiam, kiedy tak mówisz - zaśmiał się.
Nachylił
się nade mną i delikatnie musnął moje usta. Zamknęłam oczy i
odwzajemniłam. Chłopak zacieśnił uścisk i nasze ciała stykały
się ze sobą. Brunet szybko jeden palnik na piecu i posadził mnie
na blacie, nie odrywając ust. Z czasem nasze pocałunki się
pogłębiły. Tak bardzo chcieliśmy siebie nawzajem, że aż
zapomnieliśmy o Bożym świecie. W końcu zaniósł mnie na łóżko
i tam zasnęliśmy.
Kiedy
się rano obudziłam, Suga już nie spał. Głaskał mnie delikatnie
po policzku i uśmiechał się.
-
Dzień dobry, Śpiąca Królewno – zaśmiał się cicho.
Przywitałam
się i uśmiechnęłam szeroko.
|Kilka
dni później|
Wychodziłam
właśnie ze szkoły. Mimo że jest listopad, było ciepło. Miałam
na sobie bawełniane rajstopy, kraciastą spódniczkę i płaszczyk.
Słońce ładnie świeciło i dawało temu miesiącu urokowi.
Zatrzymałam się przy YoonGi'm i uśmiechnęłam szeroko.
-
Gotowa? - odwzajemnił uśmiech.
-
Tak – przytaknęłam.
-
To idziemy – złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą lekko.
W
końcu wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Byłam szczęśliwa
i myślę, że on też jest. Czasem będzie nam brakować dla siebie
czasu, ale naprawdę się kochamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz