For K-Panda
Siedziałam
na łące i obserwowałam, jak trawa porusza się bezwładnie na
wietrze. Korzystałam z chwili ciszy, której w moim życiu było tak
niewiele. Rodzina, szkoła, to miasto – zawsze słychać
sprzeczność.
Poderwałam
się na równe nogi, kiedy do moich uszów dotarł dziewczęcy krzyk.
Odruchowo podniosłam się i ruszyłam w kierunku, z którego
pochodził.
Zobaczyłam
dziewczynę opartą o drzewo, w którą wpatrywał się ciemny wilk.
Zauważyłam, że oczy wilka były smutne, nawet nie szczerzył kłów.
Podeszłam
bliżej i stanęłam między nimi. Przykucnęłam i spojrzałam w
oczy zwierzęcia.
- Co
się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytałam.
Odwrócił
pysk w geście wstydu.
-
Dziewczyno, możesz iść – powiedziałam, nie odrywając wzroku od
wilka.
Dziewczyna
uciekła, a ja przysiadłam na trawie.
-
Teraz mi powiesz, co się stało? - zapytałam.
-
Zabiłem – mruknął.
Przez
chwilę jego słowo odbijało się echem w mojej głowie, aczkolwiek
przymknęłam powieki i westchnęłam ciężko.
-
Czasem trzeba zaakceptować to, co się zrobiło – otwarłam oczy i
zobaczyłam, jak oczy wilka połyskują się w świetle promieni
słońca.
Po
chwili jego oczy się śmiały. Uśmiechnęła się szeroko i objęłam
zwierzaka.
Poczułam
mocny ból głowy i otwarłam oczy. Leżałam, gdzie: na ziemi, razem
z pościelą.
- Co
ja...? - powiedziałam zdezorientowana. - A tak, szkoła...
Ubrałam
się i opuściłam pomieszczenie.
Kiedy
zrozumiałam, że spotkanie z tym wilkiem było zwyczajnym snem,
wróciłam do porządku dziennego,
Jednakże
nie był to jedyny raz, kiedy śniłam o nim. Często rozmawialiśmy
w moich snach. Tak wiem, dziwne... dziewczyna rozmawiająca ze
zwierzętami! To się działo tylko w mojej głowie!
Zaśmiałam
się donośnie.
- Co
Cię tak bawi? - zapytał Kris, gdyż tak prosił, żeby go nazywać.
-
Nie bawi, smuci – powiedziałam spokojnie.
- Co
się stało?
Upadłam
plecami na trawę i wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo.
-
Przeprowadzam się do Korei, ponieważ ojciec dostał awans –
ciągle mówiłam spokojnie,
- To
znajdę Cie tam – powiedział poważnie.
Poderwałam
się na równe nogi.
- Co
ty pieprzysz?! - powiedziałam zdziwiona. - Przecież ty jesteś
wytworem mojej wyobraźni!
-
Kto tak powiedział? - zaśmiał się.
~
Wszystko, w co wierzyłam, runęło – powiedziałam w myślach.
Wilk
odszedł w kierunku lasu, lecz nim zdążyłam zamrugać, nie było
wilka tylko jasnowłosy chłopak niewiele starszy ode mnie.
Otwarłam
oczy i wpatrywałam się w sufit.
- Czy
ja, do cholery zawsze muszę się budzić na ziemi?! - warknęłam na
głos.
~*~
Poczułem
mocne uderzenie w nos, czego skutkiem było tryśnięcie krwią.
Zasłoniłem dłonią zranione miejsce, lecz szkarłatna ciecz
zaczęła kapać na podłogę.
~Głupie
fanki, kiedyś życie przez nie stracę – pomyślałem.
Kumple
z zespołu odciągnęli mnie od dziewczyn i pomogli zatamować
krwawienie.
-
Powinieneś bardziej uważać – skomentował Tao.
-
Zamknij się, Panda – warknąłem.
Często
zdarza się nam, że ucierpimy w miejscu publicznym, a najczęściej
na lotnisku. Każdy powrót z Chin ma swoje konsekwencje.
- Gdzie
ten menadżer? - powiedziałem zirytowany.
- Zaraz
powinien być – uspokajał mnie Luhan.
*
Samolot z Polski właśnie wylądował na pasie startowym. Proszę o
podejście do bramki numer 7 * - poinformowała informatorka.
*Przed dostaniem w nosek i po* |
Spojrzałem
na bramkę, nieoczekując niczego. Tak się złożyło, że
siedzieliśmy obok. Trzymałem przy nosie zakrwawioną chustkę,
która wypadła mi z dłoni, kiedy ze wcześniej wymienionej bramki
wyszła brązowowłosa Polka.
Poderwałem
się na równe nogi i obserwowałem ją. Była z lekka
zdezorientowana, lecz kiedy zboczyła rodzinę, na jej twarzy
zagościł uśmiech.
- Co,
zakochałeś się w tej brunetce? - powiedziała Panda.
Złapałem
go obiema rękami za koszulkę, po czym spojrzałem poważnie w jego
ciemne oczy.
- Tao,
to ONA – powiedziałem stanowczo i powoli.
~*~
Tak
właśnie przybyłam do nowego kraju. Nowa szkoła, nowi ludzie, nowe
życie.
Minęła
noc i czułam się dobrze, w miarę. Czułam lekki żal, że nie
spotkałam dzisiaj Krisa.
~ To
znajdę cię tam – usłyszałam w głowie.
Zamknęłam
oczy i zobaczyłam, jak się przemienia z wilka w człowieka.
-
Ostatni raz go wtedy widziałam – powiedziałam do siebie.
Podniosłam
się i wyjrzałam przez okno. Mieszkałam w dużym apartamencie z
rodzicami i starszą siostrą, którą mam dość. Mówiąc krótko.
Za oknem znajdował się park, który już był oblężony przez
dzieci. Wyciągnęłam spod poduszki komórkę.
Godzina
12:47; 28 Lip 2014; PONIEDZIAŁEK
- Nie
lubię poniedziałków – skomentowałam na głos.
Wyszłam
z łóżka i podeszłam do szafy, Wyciągnęłam ubrania i
pomaszerowałam do łazienki, która znajdowała się w pomieszczeniu
obok. Tak każda sypialnia miała swoją łazienkę.
Po
kilkunastu minutach opuściłam swoje nowe sanktuarium i podeszłam
drzwi wejściowych. Znajdowały się tam tylko moje buty, co
oznaczało, że zostałam sama.
Westchnęłam
i obróciłam się na pięcie, po czym spokojnie weszłam do kuchni,
która była, a raczej jest połączona z salonem. Podeszłam do
stolika i sięgnęłam po pilota. Włączyłam pilota i moim oczyma
ukazał się koncert EXO, powtórka. Pogłośniłam i podeszłam do
części kuchennej, żeby przyrządzić sobie posiłek.
Po
wykonanej czynności, usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać
jakąś dramę.
* -
Przecież Cię kocham!
- Nie
możemy być razem, ponieważ jestem … *
- NUDA!
- krzyknęła i wyłączyłam TV.
Odniosłam
naczynia do zmywarki i ku swojemu zdziwieniu zobaczyłam karteczkę:
„Kate
masz od dzisiaj KARTĘ KREDYTOWĄ! ZASZALEJ!”
Pobiegłam
z kartą w ręku do pokoju po torbę i kluczę. Następnie wybiegłam
z mieszkania, zamykając je na cztery spusty.
Zwiedzałam
Seoul i była pod wielkim wrażeniem.
- Chyba
żartował, mówiąc, że mnie tu znajdzie – skomentowałam.
Weszłam
do największej galerii i dosłownie szczęka mi opadła.
~To
w chuj duże – pomyślałam.
Zaczęłam
chodzić po różnych sklepach, aż trafiłam do sportowego.
Zauważyłam piękną deskę, która spodobałby się mojej
przyjaciółce z Polski.
Uśmiechnęłam
się i postanowiłam ją kupić. W końcu, przylatuje za kilka dni,
aby iść na studia.
Kilkoro
Koreańczyków spojrzało na mnie z ukosa, ale nie interesowało ich
to. Nie to, co w Polsce. Wyszłam z tego sklepu i szłam do
następnego. Urzekła mnie bluza z wilkiem. Tak bardzo przypominała
mi o Krisie. Oczywiście kupiłam ją i parę innych T-shirtów. Po
zapłaceniu poszłam jeszcze do obuwniczego i sportowego. Znalazłam
super buty i torbę na deskę. Logiczne, w jakich sklepach.
Miałam
zamiar opuścić budynek, lecz poczułam, że ktoś wbija we mnie
swój wzrok. Nie był to byle jaki, znajomy i smutny.
Przełknęłam
ślinę i odwróciłam się, aczkolwiek niczego takowego nie
zobaczyłam. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam do wyjścia.
~*~
Znowu
ją spotkałem, lecz nic nie zrobiłem. Uciekłem, jak jakiś tchórz!
Teraz wiem, że jest szczęśliwa i jaki ma styl. Może, kiedy zacznę
się do niej zbliżać, to z początku zachowam „wilka” dla
siebie.
- A ty
co? Laskę widziałeś? - podszedł do mnie Sehun.
- Nie
twoja sprawa – warknąłem.
Przez
pakt, który nas obowiązuje, nie możemy się ujawnić. Tylko i
wyłącznie Tao wie o Kate i tak musi zostać.
Trafiłam
do niej snu przypadkowo, szukałem zrozumienia po tym, jak zabiłem
pewną dziewczynę w przypływie furii. Bardzo przeżywałem, lecz
właśnie ona uświadomiła mi, że mogę żyć dalej.
~*~
Minęło
kilka dni i czekałam na lotnisku, na przyjaciółkę. Trzymałam w
ręce prezent dla niej.
Przez
ostatnie dni jestem obserwowana, lecz kiedy się odwracam, nie ma
niczego. Nawet tu w terminalu, odczuwam to samo. Odwróciłam się i
nie ma nikogo. Westchnęłam i spojrzałam na bramkę,z której
zaczęli wychodzić podróżni z Polski.
Kiedy
zobaczyłam czerwonowłosą, od razu ucieszyłam się i podbiegłam
do niej. Dziewczyna ciągnęła za sobą torbę i miała też swoją
prywatną torebkę, a raczej torbę z logo jej ulubionego zespołu.
Przytuliłyśmy
się i obie rozpłakałyśmy się.
-
Tęskniłam – jęknęła.
- Ja
też - mruknęłam. - mam coś dla ciebie.
- Ja
również – odpowiedziała.
Odsunęłyśmy
się od siebie i jednocześnie podałyśmy sobie prezenty.
-
Polski żurek!?
- Deska
– powiedziałyśmy jednocześnie.
Zaśmiałyśmy
się donośnie i przyjęłyśmy je.
Pojechałyśmy
taksówką do jej ciotki Monic i po rozpakowaniu pudeł poszłyśmy
na spacer. Pauline za wszelką cenę chciała wypróbować nową
deskę.
Poszłyśmy
do skateparku.
Zielonooka
świetnie się bawiła. Nawet pobiła kilku całkiem dobrych
chłopaków i wyrywała kolejnych. Zaśmiałam się i odwróciłam,
żeby zawiązać sznurówkę. Podniosłam się gwałtownie, kiedy
usłyszałam krzyki. Zobaczyłam, że moja przyjaciółka upadła i
to w dodatku na chłopaka, całując go w usta.
Natychmiast
się odsunęła i zaczęła przepraszać. Ten tylko machnął ręką.
Podbiegła
do mnie, a ja poczułam ukłucie w żołądku. Spojrzałam na
chłopaka, z którym całowała się przyjaciółka. Wyczułam od
niego tą samą aurę, którą wyróżniał się Kris. Jednakże po
chwili wybuchłam śmiechem, z powodu koloru jego włosów.
-
Idziemy – pociągła mnie czerwonowłosa.
Poszyłyśmy
i kupiłyśmy sobie lody. Śmiałam się, ponieważ ta mądra kupiła
tęczowe!
*Ubiór Kris'a tego dnia i deska *.* xD * |
Lecz tu
był mój błąd. Wróciłam się i całe lody spoczęły na torsie
jakiegoś chłopaka.
- Jezu!
Sorry! - pisnęłam.
Sięgnęłam
po chusteczki i zaczęłam wycierać plamę, a moja towarzyszka
śmiała się w najlepsze.
-
Spokojnie to nic wielkiego! - powiedział i dopiero wtedy na niego
spojrzałam.
Wydawał
się znajomy, nawet bardzo.
- Mój
błąd – powiedział.
- Nie,
bo mój – sprzeciwiłam się.
- Hę...
- spojrzał na zielonooką. - Ty pocałowałaś epicko mojego
przyjaciela. Całkiem niezła jesteś na desce.
- To
tylko przypadek – powiedziała zawstydzona.
-
Możesz mi podać swój numer? Przekaże mu go, gdyż ten chciał Cię
zapytać, ale ulotniłaś się.
- Um,
oke – przytaknęła.
- A ty
możesz mi dać swój? - zawrócił się do mnie. - Wybaczcie, jestem
Kris.
Moje
serce zabiło mocniej.
-
Jestem Kate, a to Pauline – odezwałam się, aby nie wzbudzać
niczego.
- Ten
gościu, no wiesz, to Sehun.
Wymieniliśmy
się numerami i pożegnaliśmy się, ponieważ ściemniało się.
~*~
Minęło
kilka tygodni i zaczęła się szkoła. Przez ten czas umawiałam się
z krisem. Coraz bardziej dochodziłam do przekonania, że nie jest
zwykłym człowiekiem i jest TYM KRISEM.
Poprosiłam
go w końcu o spotkanie wieczorem w pewnej uliczce.
- Co
się stało?! - zapytał przestraszony.
- Nic,
chciałam Cię zobaczyć, tylko... - powiedziałam z uśmiechem.
- W
porządku – odetchnął z ulgą i przytulił mnie.
- …
tylko, w tej prawdziwej formie – dokończyłam.
- Co? -
odsunął się.
-
Myślałeś, że się nie dowiem?! - powiedziałam ponuro.
- O
cholera – jęknął.
- Udało
Ci się, znalazłeś mnie.
Chłopak
odsunął się ode mnie i przemienił się, a po moich policzkach
spłynęły łzy.
-
Kocham Cię – szepnęłam.
- Nie
możemy być razem, ponieważ jestem …
Podszedł
do mnie w ludzkiej formie i otarł mi łzy. Potrzebowałam chwili na
reakcję.
- Nie
gadaj bzdur! To nie pieprzona DRAMA! - warknęłam i pocałowałam go
w usta.
Kris
odwzajemnił pocałunek i zaczęliśmy walczyć językami o
dominację.
Poczułam,
jak blondyn mnie popycha i uderzyłam mocno o mur.
-
Przepraszam, nie panuje nad tym – powiedział zdyszany.
-
Kocham Cię. Nie ważne kim jesteś – powiedziałam i przejechałam
mu dłonią po policzku.
- To
będzie trudne – powiedział i spojrzał mi prosto w oczy.
Przysunął
się do mojego ucha i poczułam jego ciężki oddech.
-
Kocham Cię – szepnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz