5/31/2015

|ONE-SHOT XIII| "Do you believe in world of happy endings?" - "Angel" - Yuki.


Idąc przez most, brunet ledwo trzymał się na nogach. Z jego skroni i kącika ust sączyła się krew. Na jego policzkach, rękach i na kolanach znajdowały się zadrapania. Jego ubrania były podarte oraz na jego ciele znajdowało się wiele świeżych siniaków. Puste spojrzenie skierował na wodę. Chciał zrzucić się z mostu do wody i nie myśleć o swoim zniszczonym sercu. Zatrzymał się, ale zamiast skoczyć, upadł na kolana, a następnie cały leżał na ziemi, spoglądając na wodę. Po chwili jego świadomość zaczęła zanikać. Jego ostatnim widokiem była dziewczyna, o jasnych włosach i zielonych lub błękitnych oczach, a raczej mieszanką. Chłopak wyszeptał „Anioł” i odpłynął całkowicie.

~*~
Brunet obudził się otumaniony i słaby. Spojrzał na rękę, a raczej dłoń, na której miał wenflon. Spojrzał zdziwiony w górę, gdzie znajdowała się butelka z kroplówką. Rozejrzał się uważnie po otoczeniu.
Wszystko było sterylne i od razu można było stwierdzić, że to pomieszczenie jakiejś mniejszej kliniki, ponieważ wszystko było ubogie. Chciał usiąść, ale zabolał go brzuch. Syknął z bólu i opadł na plecy, zaciskając mocno oczy.
Kiedy usłyszał, że drzwi się otwarły, zaczął udawać, iż śpi. Ktoś usiadł na krześle, które znajdowało się obok łóżka. Słuchać było, jak osoba siedzącą zabiera rzeczy z szafki. Po chwili niedoszły samobójca, poczuł na swoim brzuchu delikatne dłonie, które zmieniały mu opatrunek. Robiły to powoli i z bardzo dużym wyczuciem. Nie czuł w ogóle bólu, tylko lekkie pieczenie i szczypanie. Kiedy nieznajomy zaczął mu zmieniać opatrunek na ramieniu, otworzył gwałtownie oczy, czując ból. Wystraszony, odepchnął osobę siedzącą na krześle i złapał się za ramię, a nieznajomy upadł na ziemię. Kiedy brunet spojrzał na osobę, ujrzał tą samą dziewczynę, którą widział na moście. Tylko tym razem jej oczy nie były tak spokojnie i piękne, ale bardzo wystraszone.
- Czy ja... Jestem w niebie? - powiedział cicho.
Przestraszona blondynka pisnęła dosyć głośno i uciekła z pokoju. Zdziwiony chłopak spojrzał za nią, wypowiadając cicho „poczekaj”, ale uciekła zbyt szybko.
Podniósł się, opierając się na przedramionach i westchnął. Zamknął oczy i zastanawiał się, gdzie jest i co tu robi. Z myślenia wyrwał go trzask drzwi, przed którymi stał wysoki, dobrze zbudowany brunet w kitlu. Na jego twarzy widniał wesoły uśmiech, śmiał się z czegoś. Kiedy podszedł do bruneta, ten położył się i odwrócił wzrok.
- Ładnie to tak straszyć mojego małego aniołka, niedoszły samobójco? Co moja siostra Ci takiego zrobiła? - zaśmiał się.
- Trzeba było mnie zostawić... - powiedział cicho.
- Powiedz to Naris... - westchnął i usiadł. - Panie niedoszły samobójco, wszystkie rany zostały opatrzone, w prawym ramieniu był wbity lekko pręt. Był mały, ale trudno było go wyciągnąć, nie raniąc nerwów. Do tego - westchnął. - ... Uszkodzona nerka - widząc spanikowanego pacjenta, uśmiechnął się. - Spokojnie, jest na swoim miejscu.
- Dzięki Bogu... - odetchnął z ulgą.
- Ty, a ja myślałem, że nie chcesz żyć - zaśmiał się lekarz.
- Bo tak było... - ściszył głos. - ... Dopóki nie widziałem anioła... - dodał dużo ciężej.
- Kiedy wróci tu moja siostra, zachowujesz się grzecznie, dajesz sie opatrzyć i wypełniasz papiery. Zgoda? - klepnął go lekko w ramię.
- Dobrze... - Przytaknął.
- A tak w ogóle, jestem Oh KwangSoo, twój lekarz - uśmiechnął się szeroko.
- Song KyuHyun - powiedział cicho.
- Do zobaczenia później - powiedział i wstał.
- Ile bylem nieprzytomny? - zapytał.
- Prawie dwa tygodnie - powiedział lekarz, wychodząc.
- Dwa tygodnie... - powtórzył cicho.
Po kilkunastu minutach, blondynka wróciła i zaczęła zbierać rzeczy z ziemi. Wyrzuciła je i wyciągnęła z szafki nowe bandaże, gazy i tym podobne. Usiadła na krześle i ostrożnie kończyła zmieniać opatrunek na przed ramieniu. Unikała jego spojrzenia jak ognia, lecz kiedy je spotkała, błyskawicznie odwróciła wzrok i rumieniła się. Panowała cisza, którą tylko przerywał respirator, poprzez swoje ciche tykanie. Gdy tylko Naris skończyła, wyrzuciła brudne opatrunki i sięgnęła po podkładkę z dokumentami oraz niebieski długopis z głową kotka.
- Proszę podać: Imię i Nazwisko - zaczęła.
- Song KyuHyun, a ty? - zapytał.
- Naris - odparła bez zastanowienia.
Kiedy Oh zrozumiała, co powiedziała, pokręciła głową.
- Data urodzenia - ciągnęła.
KyuHyun odpowiadał na każde pytanie blondynki. Miała włosy spięte w lekkiego francuza, a kosmyki, które nie były spięte, opadały lekko na jej twarz. Jej zielono-niebieskie oczy uważnie śledziły wyrazy na kartkach.
- Numer kontaktowy do kogoś bliskiego? - zapytała.
- Nic nie wpisuj - powiedział stanowczo i ponuro.
- Dobrze - przytaknęła i postawiła w odpowiednim miejscu kreskę.
- To wszystko? - zapytał.
- Tak,proszę pana - wstała.
- Mów mi po imieniu. Mam do ciebie jedno pytanie - spojrzał na nią.
- Słucham.
- Dlaczego, wtedy mnie zabrałaś? Dlaczego tu?
Dziewczyna zmieszała się i nie wiedziała, co odpowiedzieć.
- Rekonstrukcja kosztowałaby za dużo... A widząc, że rany są poważne... Ja po prostu nie mogłam zostawić Cię w potrzebie! - ostatnie słowa prawie wykrzyczała i wybiegła.
Zdziwiony i lekko przestraszony Song, położył się i układał wszystko w głowie.
Tymczasem Naris, zostawiła podkładkę i recepcji i pobiegła do pokoju, który znajdował się z przeciwnej strony kliniki. Rzuciła się na łóżko i schowała twarz w poduszce. Zaciskała mocno powieki i czerwieniła się. Zrobiła coś, czego nie powinna. Zakochała się w pacjencie, który zapewne zniknie z jej życia. Blondynka również zakochała się w pacjencie dwa lata temu, ale niestety ten zmarł. Przezywała depresję i nie wychodziła z pokoju przez kilka tygodni, a nawet miesięcy.
Ten nocy nie mogła zasnąć, myślała o nowym pacjencie, który był całkiem sam. Zastanawiała się też, dlaczego niw podał informacji o rodzinie lub o kimś bliskim. Poszła pod prysznic około drugiej nad ranem. Siedziała w wannie pełnej wody i wpatrywała się w pianę. Kiedy ktoś zapukał, szybko umyła włosy i ubrała pidżamę. Gdy otwarła drzwi, oparty o ścianę czekał jej brat.
- Co ja ci mówiłem, o chodzeniu o tej porze do łazienki? Znowu masz problem ze snem? - zapytał.
- Może ? - opuściła wzrok.
- Chodź, rozczeszę ci włosy - powiedział.
Posłusznie poszła z bratem do swojego pokoju i usiadła na ziemi przed łóżkiem. KwangSoo usiadł na łóżku i rozczesywał jej włosy. Wzrok młodszej był skierowany w pustkę, a starszego w jej włosy, aby jej nie pociągać. Kiedy uznał, że juz są gotowe, zaczął je pleść w mocny francuz. Od dziesięciu lat tak robili, kiedy to ich matka zmarła, a ojciec bez słowa i powodu. Została im tylko babcia, która bardzo dbała o wnuczęta.
- Naris... Czy ty zakochałaś się w tym nowym? - zapytał, przerywając ciszę.
- Nie, wcale nie - skłamała.
- Wiesz, że nie chce, aby takie rzeczy działy się w naszym szpitalu - mówił spokojnie, ale zarazem poważnie.
- Wiem braciszku, wiem - mruknęła.
Zawiązał małą zieloną gumkę na końcu kucyka.
- Proszę. Gotowe - oznajmił. - a teraz spać.
- Tak braciszku - powiedziała i weszła pod pościel.
Lekarz ucałował jej policzek i wyszedł z pokoju, gasząc światło. Poszedł jeszcze do swoich pacjentów.
Dziewczyna nie spała jeszcze, wpatrując się w niebo i gwiazdy. Nie wiedziała, że również wpatruje się w nie KyuHyun, który nie mógł zasnąć, gdyż rozmyślał nad swoim życiem i siostrze swojego lekarza, a raczej swojej bohaterce.

~*~
Naris po obudzeniu się, poszła do kuchni i pomogła kucharce przygotować śniadanie, które potem zawsze zawoziła do pacjentów.
Kiedy wszystko było gotowe, zaczęła odwiedzać pacjentów swojego brata i podawała im, zawsze się cieszyła, widząc uśmiech na ich twarzach. Jednakże zanim weszła do pokoju nowego pacjenta, wzięła głęboki oddech. Widząc, że KyuHyun śpi, postawiła miseczkę ryżu i kubek herbaty na szafce i już chciała wychodzić, gdy poczuła uścisk na nadgarstku. Odwróciła się do bruneta, wypowiadając ciche „hm”.
- Usiądź - powiedział, patrząc na nią zaspany.
Blondynka posłusznie usiadła, ale w głębi duszy bała się spojrzeć na niego.
- Coś się stało? Mam zachować lekarza? - zapytała.
- Nie, nie trzeba. Chciałem Ci podziękować - próbował usiąść, ale od razu się położył.
- Proszę, nie wstawaj. Nie możesz jeszcze wstawać. A o chodzeniu nie ma mowy - otuliła go pościelą.
Mając ręce po jego obu stronach, podniosła głowę i spojrzała w jego ciemne oczy. Po chwili na jej policzki wstępował jasnoróżowy rumieniec, podkreślając jej śnieżnobiałą cerę.
Wpatrywali się w oczy drugiej osoby, kiedy drzwi do pomieszczenia wszedł KwangSoo. Blondynka błyskawicznie odsunęła się, ale brat złapał ją za kołnierzyk białej koszulki i pociągnął ją do tyłu.
- Aniołku, proszę nakarmić naszego pacjenta, a następnie zmienić mu opatrunek - powiedział z dużym uśmiechem.
- Tak braciszku, właśnie chciałam to zrobić, ale pacjent chciał wstać - powiedziała lekko przestraszona.
- Że co?! - spojrzał na bruneta. - Jak mi spróbujesz chociaż wstać, twój pobyt tu, Naris nie będzie umilała.
- Oppa ... - szepnęła. - Postaw mnie.
Postawił ją i wyszedł. Dziewczyna usiadła i westchnęła.
- Świetnie się dogadujecie - skomentował Song.
- To coś jest niezrównoważone psychicznie - zaśmiała się cicho, co było jak melodia dla pacjenta.
- Słodko się śmiejesz - uśmiechnął się.
Na twarzy Naris ponownie zjawił się rumieniec.
- Miałam Cię nakarmić - zmieniła szybko temat i zabrała miseczkę z ryżem.
Zaczęła powoli karmić pacjenta, wszystko zjadł i wypił herbatę. Następnie dziewczyna zmieniła mu opatrunek.

~*~
Przez następne dni, Naris spędzała więcej czasu z KyuHyun'em, niż powinna. Jej brat nie był zadowolony, ale nie mógł nic zrobić.
- Naris? - zapytał KyuHyun.
- Słucham? - oderwała się od jego rany na przedramieniu i spojrzała na niego.
- Możesz zabrać mnie na mały spacer? Chyba już mogę - zapytał.
- Dobrze, tylko będziesz mi pomagać z pacjentami - uśmiechnęła się.
- Z przyjemnością - przytaknął.
Dziewczyna posadziła go na wózku, ale kiedy się prostowała, brunet ucałował delikatnie jej policzek. Zarumieniła się i spojrzała na niego.
- KyuHyun-Oppa... - szepnęła.
- Idziemy czy nie? - zaśmiał się.
- Tak, tak - powiedziała szybko i wyszła z nim na korytarz.
Korytarz był śnieżnobiały i za oknami rozciągał się lub polana. Okolica była bardzo urodziwa, zapach świeżego leśnego powietrza zawsze witał pacjentów o poranku do południa, a później dało się wyczuć piękne zapachy polnych kwiatów.
- Mieszkacie tu od urodzenia? - zapytał.
- Nie. Mieszkaliśmy w mieście, ale po tym jak ojciec nas zostawił, przenieśliśmy się do babci, a brat założył klinikę dla mieszkańców tej wsi - wyjaśniła.
- Dlaczego zniknął? - zapytał zdziwiony.
- Pewnie załamał się po śmierci swojej żony... - powiedziała cicho.
Song chciał coś powiedzieć, ale widząc jej zmartwioną minę, spasował. Wpatrywał się w piękne widoki za oknami, a kiedy dziewczyna pomagała starszym pacjentom, czekał na korytarzu. Oh wyjaśniła mu, że w klinice znajduje dwudziestu trzech pacjentów. Dwunastu emerytów, siedmioro dzieci i czterech dorosłych włącznie z nim. Gdy weszła do jednego pacjenta, który był po pięćdziesiątce, leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Naris ostrożnie zmieniła mu kroplówkę, ale ten popchnął ja mocno, przez co upadła.
- Ty mała suko! Patrz, co robisz! Oblałaś mnie tym!
KyuHyun wściekł się i wstał, wbrew poleceniom lekarza. Podszedł do niej i pomógł jej wstać, a kiedy spojrzał na starca ze żądzą mordu w oczach, ten uciszył się.
- Może tak grzeczniej! Przecież panu nic nie zrobiła! - warknął.
- KyuHyun-Oppa... Twoja rana ... - powiedziała cicho, wtulając się w niego.
Do pomieszczenia wbiegł przerażony KwangSoo. Uspokoił pacjenta i kazał brunetowi zaprowadzić dziewczynę do jej pokoju. Zrobił, jak chciał, ale dalej czuł ból rany na brzuchu. Wchodząc do ich mieszkania, stwierdził, że trochę pieniędzy to oni mają. Poszedł za nią do pokoju i posadził ja na łóżku.
- Wszystko w porządku? - zapytał niepewnie.
- To niepierwszy raz ... - szepnęła.
Usiadł obok niej i szybko ją przytulił. Gładził delikatnie jej włosy, ale odsunął sie gwałtownie i złapał za brzuch.
- Oppa?! - pociągnęła mu koszulkę i pobiegła po opatrunek.
Kiedy wróciła, położyła go i zmieniła mu opatrunek.
- Nie powinieneś się przemęczać... - powiedziała cicho.
- Wiem, ale nie patrzeć, jak cie tak traktują - powiedział poważnie i usiadł.
- Dlaczego?
- Jak myślisz, czy twój brat zgodzi się, abym wam tu pomagał? Jestem po medycynie, ale praca w jakimś szpitalu do mnie nie pasowała. Więc, żyłem z tego, co miałem po rodzicach.
- Naprawdę chcesz tu zostać?! - ucieszyła się nagle.
- Tak. Chce.

~*~
Po miesiącu, gdy KyuHyun doszedł do siebie i mógł wspierać KwangSoo w klinice. Chciał wrócić do miasta po swoje rzeczy i zamieszkać razem z rodziną Oh. Naris postanowiła pojechać z nim, ponieważ musiała odebrać rzeczy do kliniki.
Rozdzielili się pod hurtownią, Song zostawił tam dziewczynę i pojechał do swojego mieszkania. W tym czasie, Oh kupowała zaopatrzenie.
KyuHyun wchodząc do mieszkania, czuł się dziwnie. Wspomnienia wracały i kłębiły się. Usiadł w zniszczonym mieszkaniu i rozglądał się.
Kiedy Naris wyszła z hurtowni, z dwoma kartonami nie widziała KyuHyun'a. Pojechała do centrum i kupiła kilka drobiazgów. Jak książki, kosmetyki i jakieś słodycze. Wychodząc ze sklepu, spotkała bruneta.
- Masz wszystko? - zapytał.
- Tak.
- To chodź, auto czeka - zabrał od niej kartony.
Dziewczyna spojrzała na niego, a raczej na osobę za nim. W jej oczach pojawiły się łzy i upuściła siatki.
- Naris? Co się stało? - zapytał zmartwiony.
- A-appa... - powiedziała drżącym głosem.
Song odwrócił się szybko i zamarł. Obok mężczyzny stała dziewczyna, która nie była zwykłą dziewczyną. Szatynka była jego byłą.
Kiedy mężczyzna spojrzał na swoją córkę, zamarł. Również, kiedy spojrzenie szatynki spotkało chłopaka, też zamarła.
Mimo hałasu na ulicy zapadła cisza.
- A...ppa... - powiedziała głośniej.
- ChuChun? - mruknął mężczyzna.
- CzupaCzups? - powiedziała jego towarzyszka.
W oczach Naris zebrały się łzy, a po chwili spłynęły jej po policzku. Pokręciła głową i uciekła. Brunet zabrał rzeczy i pobiegł za nią.
Szukał ją dosyć długo. Znalazł ją na fontannie, siedzącą na murku zapłakaną. Kucnął przed nią i pogłaskał po policzku, wycierając jej łzy.
- Naris... Spójrz na mnie - powiedział cicho.
Spojrzała na niego czerwonymi od płaczu oczami.
- Rozumiem, że to trudne... Ta szatynka... To przez nią chciałem... Wiesz...
Blondynka rzuciła się na niego i objęła za szyję, płacząc dalej. Płakała, dopóki nie zasnęła zmęczona. KyuHyun poprosił jakiegoś chłopca, aby zabrał rzeczy, a sam zabrał dziewczynę do samochodu. Dał chłopcu jakieś drobne i pojechał w stronę wsi.

~*~
Brunet nie był zadowolony z tego, co się stało. Stojąc przed swoim nowym współpracownikiem, nie mógł pohamować emocji i wymierzył pięścią KyuHyun'owi w nos. Song nie miał nic przeciwko, ale musiał opatrzyć sobie nos. Blondynka wyszła z pokoju, mając dalej czerwone od płaczu oczy. Ujęła szybko jego twarz w dłonie i przyglądała mu się przestraszona.
- Kto Ci to zrobił? - zapytała zmartwiona.
- Nie ważne, nie martw się - przytulił ją mocno.
- Opatrzyć Ci to? - zapytała.
- Możesz mi pomóc - uśmiechnął się lekko.
Po chwili oboje poszli do zabiegowego i tam wspólnie opatrzyli nos młodego lekarza. Siedzieli razem na kozetce, dziewczyna składaka pozostały fragment gazy, a KyuHyun przyglądał się jej. W końcu nie wytrzymał i złapał jej policzki w dłonie. Musnął delikatnie jej usta, co wywołało na twarzy Naris ogromne zdziwienie i rumieniec. Zaczął całować ją bardziej zachłannie i namiętnie. Dziewczyna była za słaba i uległa mu. Odwzajemniła jego pocałunek. Opuścił jedną rękę na jej udo i zaczął ją delikatnie głaskać po niebieskich rajstopach, wsuwając lekko dłoń pod jej spódniczkę. Oh wzdrygnęła się, ale nie odsunęła się. Położyła dłonie na jego tors i odwzajemniała. Pod wpływem jego ciężaru położyła się na plecach. Jego dłoń zawędrowała na jej pośladek i ścisnął go lekko. Blondynka odsunęła go i spojrzała na niego.
- Proszę... Nie... - mruknęła cicho.
- Przepraszam, nie powinienem - odsunął się i opuścił głowę.
Naris usiadła i położyła dłonie na jego policzkach.
- Oppa... Proszę, powoli - dała mu buziaka i zaczęła sprzątać.
Brunet od razu jej pomógł i poszedł z nią do pacjentów.

~*~
Blondynka siedziała nad dokumentami do późna w gabinecie brata. Niestety KwangSoo musiał wyjechać na kilka dni do miasta na jakąś konferencje, więc to Naris miała całą dokumentacje na głowie, a KyuHyun wszystkich pacjentów.
Nagle do pomieszczenia wszedł brunet.
- Oppa? - oderwała wzrok od papierów.
Nic nie odpowiedział, tylko zabrał jej dokumenty i pochował je.
- Oppa! Muszę to skończyć! - wstała zła.
Dalej nic nie mówił. Ujął jej twarz w dłonie i dał jej dłuższego buziaka. Dziewczyna uspokoiła się i spojrzała naburmuszona w bok.
- Jest druga w nocy... no prawie trzecia. Idziesz spać – powiedział z dużym uśmiechem.
- Nie, muszę teraz skończyć … - powiedziała cicho.
- Wcale nie – powiedział i zabrał ją na ręce.
- Oppa! Co ty robisz?! Postaw mnie! - zdziwiła się.
- Nie – zaśmiał się i podszedł do przełącznika światła. - Zgaś.
Wykonała posłusznie jego polecenie i wtuliła się w niego. Młodszy lekarz zaniósł ją do swojego pokoju i położył na łóżku. Sam ściągnął kitel i rzucił go na fotel od biurka, po czym położył się obok niej i wpatrywał się jej głęboko w oczy. Blondynka obserwowała jego rękę suwającą się po jej tali. Ni stąd, ni zowąd złapała go za koszulę i przyciągnęła do siebie, wpijając się w jego usta. Song zdziwił się, ale od razu zaczął odwzajemniać jej pocałunek. Nachylił się nad nią i zaczął ją całować namiętnie. Natomiast ona zaczęła rozpinać jego koszulę i położyła dłonie na jego torsie. Brunet szybko rozpiął jej koszulę i zsunął jej spódniczkę. Na jej twarzy pojawił się rumieniec, ale nie chciała przestać. KyuHyun zaczął całować ją po szyi i schodził powoli niżej. Ściągnął jej stanik i rzucił gdzieś w kąt, po czym zassał się na jej sutku. Naris jęknęła cicho, ale mu nie przerwała. Nagle rozległo się skrzypienie drzwi i kochankowie odsunęli się od siebie jak oparzeni. Blondynka odruchowo zasłoniła się koszulą, a kiedy jej wzrok napotkał KwangSoo, zawstydzona oblała się czerwienią na twarzy. Przerażona i równie zawstydzona, zabrała swoje rzeczy i uciekła do pokoju.
Naris zamknęła się w pokoju i płakała, siedząc na ziemi. Tymczasem, brat dziewczyny wpatrywał się poważnie we współpracownika.
- Pakuj swoje rzeczy, nie chce cię tu więcej widzieć – powiedział oschle.
- Nie – wpatrywał się w niego równie poważnie.
- Wypierdalaj stąd albo wezwę policję! - wrzasnął.
- To usunął mnie stąd siłą. Kocham Naris i wiem, że ona mnie też. Nie zniszczysz tego – Stanął przed nim.
Wściekły lekarz złapał bruneta za szyję i przycisnął go do ściany, dusząc go.
- Albo się stąd wyniesiesz, albo wyniesiesz się stąd w worku! - przycisnął go mocniej.
Młodszemu lekarzowi zaczęło brakować tchu. Zamknął oczy i z całej siły go odepchnął. Kochał Naris, ale w takiej sytuacji nic nie mógł zrobić. Spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedł.
Kiedy stanął przed budynkiem, spojrzał w okno, które należało do jej pokoju. Wypowiedział ciche „przepraszam” i ruszył w kierunku miasteczka. Miał nadzieje, że ktoś go przenocuje do rana.

~*~
Od tamtego wydarzenia minęły prawie dwa miesiące. Naris pomagała bratu, ale nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Kiedy rozmawiali, dochodziło do kłótni, że dziewczyna dalej kocha KyuHyun'a. Wściekły lekarz nie chciał o tym słyszeć i nakładał na jej barki coraz więcej obowiązków. Zabraniał wychodzić jej do miasta. Była ciągle była kontrolowana.
Niestety. W centrum miasta zdarzył się wypadek, a główny chirurg był poza granicami kraju. KwangSoo otrzymał pilny telefon, żeby zjawić się w miejskim szpitalu. W klinice znajdowali się tylko osoby starsze, które miały zostać jutro wypisane. Tak, więc brunet zadecydował, że Naris pojedzie z nim, a w szpitalu zostanie ich babcia.
Kiedy rodzeństwo znalazło się w mieście, blondynka nie podniosła głowy. Nie chciała patrzeć na miasto ani ludzi.
Będąc niecałe dwie ulice od szpitala, pijany kierowca uderzył w samochód rodzeństwa Oh. Miali wiele szczęścia, gdyż lekarz poturbował się lekko, a dziewczyna uderzyła się tylko o szybę. Przestraszony brat, szybko zobaczył czoło swojej siostry, z którego ciekła stróżka krwi.
Któryś z przechodni wezwał pogotowie. Oboje pojechali do szpitala, a w samej karetce opatrzono ich lekkie rany.
Kiedy wysiedli, od razu poszli pod blok operacyjny. Naris zatrzymała się zdziwiona i przyglądała się uważnie mężczyźnie stojącego do nich tyłem.
- Siostra? - powiedział cicho lekarz.
Blondynka podbiegła do młodego mężczyzny, który odwrócił się. Wtuliła się w niego mocno i rozpłakała.
- Naris?! - powiedział zdziwiony, a zarazem przestraszony KyuHyun, widząc opatrunek na jej czole.
- Oppa... - jęknęła cicho, czując, jak mocno ją przytula.
Wściekły lekarz szybko odciągnął ją, ale ta szybko się odwróciła i uderzyła brata w twarz. Miała łzy w oczach i wpatrywała się w brata.
- Mam dość! Nie jestem małym dzieckiem! Nie masz prawa mnie już kontrolować! Kocham go, a tobie gówno do tego! Przestań się zachowywać jakbym była twoją własnością! - wrzasnęła na brata.
- Naris... - szepnął brunet, trzymając dłoń na policzku.
- Mam dość... rozumiesz to …? - powiedziała ciszej i łzy spłynęły po jej policzkach.
KyuHyun bez wahania objął ją i wtulił mocno w siebie. Zmieszany KwangSoo usiadł na krześle i pochylając się do przodu, opuścił głowę. Odezwał się dopiero po kilku, jakże długich minutach.
- Przepraszam... - powiedział cicho. - Wybaczycie mi?
- KwangSoo-Oppa... jesteś moim bratem i kocham cię... ale pozwól mi być szczęśliwą...
- Ja... tak... pozwolę... - wstał z krzesła i spojrzał poważnie na Song'a. - Co z naszym pacjentem?
- Chyba z twoim. Ja mam tylko przekazać dokumenty – wskazał na teczkę leżącą na stoliku.
- Widzimy się później. Dbaj o nią, jak nie to wiesz – powiedział brunet, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Po chwili Oh zniknął za drzwiami, a KyuHyun z ogromnej tęsknoty wpił się w usta blondynki, kładąc swoje słonie na jej policzkach. Nie zamierzał przestać, całował ją namiętnie i nie chciał, żeby go zostawiła. Był szczęśliwy tym, że mogą być razem. Dziewczyna cały czas odwzajemniała jego pocałunek, ale musiała się odsunąć, żeby złapać oddech.
- Oppa... - szepnęła.
- Wybacz...
- Kocham cię – spojrzała w jego oczy.
- Ja ciebie też... ja ciebie też... - przytulił ją mocno.

~*~
Minął rok, a KyuHyun oświadczył się Naris i planowali ślub.
Leżeli oboje na polanie, całkowicie schowanie w gęstej roślinności. Wpatrywali się w siebie i uśmiechali lekko. Byli bardzo szczęśliwi i nie martwili się niczym. Song wrócił do kliniki i razem z KwangSoo byli głównymi lekarzami w miasteczku. Brunet ucałował delikatnie jej usta i uśmiechnął się.
- Kocham cię – powiedział i patrzył jej w oczy.
- Ja ciebie też – wtuliła się w niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics