3/16/2015

|Our Lies| Rozdział 4


 N/A: nie kiementuje tego co ten debil ze mną robi... ale przytuliłam się u niego i mi wystarczy.  A teraz mi choruje. <3


feel
SooHyun odsunęła się od niego szybko, przestraszona i zarumieniona. Chłopak zauważył to i szybko ją przytulił.
- Spokojnie, to tylko wiatr - powiedział spokojnie, głaszcząc ją po włosach.
Przytaknęła cicho i zamknęła oczy.
- Kiedy sobie przypomniałaś? - zapytał.
- Kiedy widziałam cię na ziemi - zacisnęła dłonie na jego koszulce.
- Spokojnie - pogłaskał ją po włosach.
Siedzieli w ciszy.
- Opowiesz mi, co się stało? - zapytała cicho.
- Przeszłość mnie dopadła - westchnął.
- Rozumiem... Jestem śpiąca - szepnęła.
- Do domu nie wracasz. Nie w taką pogodę - spojrzał na nią.
Zasnęła. Była dzisiaj tak wystraszona i przejęta wszystkim, że zasnęła z wycieczenia. Położył ją obok siebie i wpatrywał się w nią. Nawet nie wiedział, kiedy zasnął.
Po kilku godzinach, kiedy pogoda się uspokoiła, HaJin poprosił HyoBin'a, żeby zabrał SooHyun do domu. Nie zbyt przychylnie, zabrał ją na ręce i zaniósł do samochodu. W domu położył ją w jej łóżka i wyszedł zająć się swoimi sprawami. Będąc w kuchni, dostał telefon. Odpowiadał twierdząco i schował telefon. Posprzątał w domu i wyszedł, zostawiając Park samą, przez co kilka godzin później oberwało mu się od „Wielkiego Brata”.
Brunetka przesiadywała całe dnie u najmłodszego. Rozmawiali o zwyczajnych sprawach. Niestety młody Ahn jeździł na wózku, zalecenie lekarza prowadzącego.
Poszedł z dziewczyną na obiad. Musiała wyjść na chwile do łazienki i poprosiła go, aby wrócił sam. Oczywiście zgodził się. Wracał powoli, popychając lekko koła wózka. Zobaczył na końcu korytarza HaJin'a.
- Hyung! - Zawołał.
Niestety szatyn celowo nie zareagował. Zaczął szybciej pchać koła wózka. Wołał brata, ale ten go ignorował.
Nagle z jednej sali wyjechała pielęgniarka z wózkiem zaopatrzeniowym i uderzyła w KyungWoo, który spadł z wózka. Najstarszy odwrócił się i prychnął.
Po drugiej stronie korytarza stała Park. Zasłoniła dłonią usta i spojrzała przestraszona. Podbiegła do chłopaka i razem z pielęgniarką pomogła mu usiąść.
Ahn nie tłumaczył zachowania najstarszego. Wrócił z brunetka na sale. Jutro mógł wrócić do domu.


W końcu KyungWoo mógł wrócić do domu. Trochę bał się ogólnej reakcji braci, jednak mylił się z tym nieco. Powitali go, jak należy. Brunet nie zdziwił się, gdy do pokoju wszedł najstarszy i nic nie mówiąc, wyszedł od razu.
Pokój najmłodszego był całkowicie pusty, do spania musiał sobie nadmuchać materac, a kilka czystych ubrań sprezentowali mu NamJoon, HyoBin i SooHyun. HaJin'a prawie w domu nie było, a jeśli był, rozmawiał ze wszystkimi, prócz KyungWoo, który i tak uznał, że najlepiej go omijać. Kiedy już musieli siedzieć w swoim towarzystwie, nie odzywali się do siebie, ignorując drugiego, jakby nie istniał. Tak mijały dni.
HaJin dokuczał najmłodszemu a wiele sposobów, który znosił to dzielnie.
KyungWoo nie wytrzymał, gdy wracając kiedyś ze spaceru z SooHyun, zobaczył, jak najstarszy brat wywala do kosza jedzenie, które przygotował.
- Co jest z tobą nie tak? - zaczął KyungWoo.
- Trochę szacunku dla starszego brata - rzucił mu i odepchnął od siebie.
- Wyrzucasz dobre jedzenie. Ja je zrobiłem i nikt ci nie każe tego jeść, jeśli ci nie smakuje.
- Było zepsute - warknął HaJin z okropnym uśmiechem na ustach.
- Zrobiłem je dzisiaj!! - chłopak był totalnie zdenerwowany.
- Uspokój się, zrobisz sobie nowe - zaśmiał się pobłażliwie szatyn.
- Do cholery jasnej przestań zachowywać się jak dziecko!!
- Kto tu jest dzieckiem? Ja nie pakuję się w problemy cały czas. I nie... - urwał i wyszedł z kuchni, trzaskając za sobą drzwiami.
- A niech cię... - wyszeptał KyungWoo i poszedł do swojego pokoju, w którym także czekała na niego ''niespodzianka''. Cała podłoga była wymazana czymś lepkim i cuchnącym. Chłopak wybiegł od razu z pomieszczenia. Chwilę później wszedł do pokoju najstarszego, odciągnął go od biurka, postawił i dał mu po twarzy.
- Przestań zachowywać się jak dziecko. Dziesięć lat temu może było, by to zabawne, ale nie... - KyungWoo nie dokończył, bo sam oberwał.
- Ty szmato! Wynoś się stąd! Z tego domu! - krzyczał na niego HaJin - Nie jesteś nic wart! Jak ona może cię kochać...? Sam nie byłeś zbytnio za tym, by z nami mieszkała, a teraz jesteście parą - ostatnie słowa wypowiedział, śmiejąc się - Nie wiesz, że... - westchnął - Wynoś się z tego domu! Nie chcę cie już więcej na oczy widzieć!!
KyungWoo spojrzał przerażony na brata. Dostał jeszcze raz i został dosłownie wyrzucony z pokoju.
Nie miał zamiaru posłuchać. Wrócił do siebie, posprzątał i spędził resztę dnia na spaniu.
Obudziła go w środku nocy SooHyun.
- Oppa, nie mogę zasnąć... - szeptała, szarpiąc nim delikatnie. - boję się... O ciebie...
- Dlaczego...? - spytał sennym głosem chłopak.
- Słyszałam, jak HaJin krzyczał na ciebie...
- Nie martw się o nic. Wszystko będzie dobrze. - powiedział i przyciągnął ją do siebie. Przytulił dziewczynę i zasnęli oboje szybko.
Nazajutrz, kiedy się zbudzili, dom był pusty. Cisza zdawała się najgorszą i najlepszą rzeczą w obecnej sytuacji. Po zjedzeniu śniadania, w południe, KyungWoo siedział na stole i czytał gazetę, a SooHyun kroiła owoce do sałatki.
- Kyungwoo - Oppa? O czym czytasz? - spytała, podchodząc do niego z dużą, soczystą truskawką w dłoni.
Nie zorientowała się, gdy ten ugryzł owocka.
- Przepyszna - zaśmiał się cicho. Spojrzał jej w oczy i przejechał palcem po ustach i w oblizał go. Dziewczyna stała czerwona jak burak.
- Mogę ją zjeść do końca? - dodał po chwili.
- Masz - wcisnęła mu do buzi, opuszczając wzrok.
Kiedy znowu na niego spojrzała, on znowu patrzył jej w oczy, wylizując ustami, robiąc to z ogromnym zaangażowaniem.
- Oppa... - zamruczała cicho.
- Tak? - KyungWoo przekręcił głowę lekko na bok.
- Nic - dziewczyna pokręciła głową, wzięła od niego gazetę i uderzyła go, nią, w czoło.
- Ej! - zaśmiał się.
Nie zdążył więcej powiedzieć, bo zaczęła go całować namiętnie. Uśmiechnął się lekko, objął ją mocno i zaczął odwzajemniać.
Oderwali się po chwili, dopiero gdy KyungWoo przypomniał sobie, że parzy mu się kawa.
- Moja... - zaczął, ale dziewczynie było mało. Na dodatek jego usta były słodkie. SooHyun czuła truskawkę, co pociągało ją jeszcze bardziej. Odsunęła się, by nabrać powietrza.
- Wybacz... - czerwieniła się na całej twarzy.
- Nie ma za co - wstał i cmoknął ją w usta.
Podszedł do blatu, odlał kawę do innego kubka, po czym dolał mleka i posłodził. Wymieszał starannie, patrząc na zawartość kubka.
- Nie wiem, po co to pije, skoro rozbudziłaś mnie. - zaśmiał się cicho, popijając powoli.
Dziewczyna powiedziała coś, by ''rozładować'' za słodką atmosferę, po czym oboje zaczęli się śmiać.
Brunet miał przez cały dzień dobry humor, tak samo, jak i brunetka. Spędzili go potem raczej osobno, ale każde spojrzenie czy usłyszenie głosu drugiego rozweselało ich jeszcze bardziej, niczym patrzenie na małe, przeurocze i przesłodkie kotki.
Późnym wieczorem KyungWoo zmywał naczynia w zlewie. Właściwie to płukał je już i odkładał na bok, by je wytrzeć i pochować. W pewnym momencie wszedł HaJin i całe szczęście obróciło się w mrok i strach.
- Przypadkiem nie powiedziałem ci, byś się wynosił? - warknął na najmłodszego.
- Nie będę cię słuchać... - spojrzał na brata i wyczuł od niego alkohol. - Piłeś? Od kiedy ty...?
Szatyn był mocno wstawiony i do tego wkurzony. Zaczęli się kłócić, HaJin ze złości stłukł kilka talerzy i kazał wysprzątać to bratu. Ten jednak nie posłuchał i kolejna wiązanka poleciała na niego.
- Uspokój się, proszę - zaczął mówić KyungWoo, prawie płacząc.
To zdenerwowało lekarza jeszcze bardziej. Chwycił brata za włosy z tyłu głowy. W zlewie nadal była woda aż po brzeg, co wykorzystał i wepchnął twarz brata do niej. KyungWoo zaczął się szarpać, ale HaJin był za silny, a on jeszcze w pełni nie odzyskał sił. Po chwili mógł nabrać oddechu, ale tylko na chwile, gdyż znowu jego głowa była cała zanurzona. Teraz HaJin trzymał go dłużej, najmłodszemu zaczęło brakować powietrza. Ręka bruneta cały czas naciskała na jego głowę, był przerażony. Nie chciał zginąć, nie w taki sposób, nie teraz... Kiedy już odlatywał, HaJin wyczuł ten moment i wyprostował go. KyungWoo kaszlał, z trudem łapiąc oddech. Prawie od razu dostał od najstarszego po twarzy, znowu i padł na zimne, kuchenne płytki tracąc przytomność.
- Leż gnoju, masz na, co zasłużyłeś. Wynoś się stąd! - wykrzyczał HaJin. Dla ''zabawy'' kopnął leżącego w brzuch. Dopiero wtedy oprzytomniał i uświadomił sobie, co zrobił, widząc, że KyungWoo nie oddycha. Rzucił się na pomoc bratu, udzielił mu pierwszej pomocy. Kiedy brunetowi wrócił oddech, HaJin uciekł z kuchni do swojego pokoju. Tam wypił jeszcze więcej i poszedł spać.

KyungWoo obudził się w środku nocy. Wstał i chwiejnym krokiem poszedł do siebie. Wziął szybki prysznic, przebrał się. Wpakował do portfela wszystkie pieniądze i dokumenty. Wyrzucił z niego wszystkie zdjęcia, braci, ojca i nawet SooHyun. Ubrał buty, zabrał kurtkę i wyszedł z domu. Zaczął iść przed siebie, ale w pewnym momencie zaczął płakać jak dziecko, a nogi ugięły się pod nim. Usiadł szybko na ławce obok i pozwolił sobie się wypłakać. Kiedy się uspokoił, spojrzał w niebo. Pełne gwiazd i księżyc, wielką tarczę.
Poszedł do szpitala, w którym pracował. Wszedł do swojego gabinetu. Miał w szafce kilka koców, jeden rozłożył na podłodze, a z drugiego zrobił sobie poduszkę. Tak leżąc, zasnął, nie gasząc nawet światła w pomieszczeniu.
Rankiem wystraszyła go jedna z pielęgniarek.
- Co pan tu robi? - powiedziała lekko zdezorientowana.
- Aj, wybacz, trudna noc - zaśmiał się, wstając. - Ktoś jest do mnie?
- Nie, znaczy tak... Proszę do niego zajrzeć - podała mu teczkę - Kac...? - spytała niepewnie.
- Nie, nie - zaśmiał się, ubierając biały kitel i biorąc od niej teczkę.
- Zrobię panu kawy.
- Dziękuję, jesteś wielka - dodał i wyszedł z pomieszczenia do pacjenta.
W południe przygotowując się do jakiejś operacji, którą miał przeprowadzić, zdał sobie sprawę, że nie przydzielili mu do pomocy HaJin'a tylko kogoś innego, bo jego jeszcze nie było.
- Ty już zdrowy? - spytał go ten lekarz. Był od bruneta o wiele starszy.
- Tak, dziękuję. Czasami zdarzają się małe wypadki.
- Podobno masz zwolnienie do końca miesiąca?
- Zwolnienie, zwolnieniem, a tu chorzy mnie potrzebują. - zaśmiał się cicho.
Po operacji znowu musiał iść do pacjenta, u którego był rano. Nieszczęśliwy traf sprawił, że był tam też HaJin. Rozmawiali jedynie o stanie pacjenta, nie patrząc na siebie. Po tym KyungWoo prawie wybiegł z sali byle się nie narazić na rozmowę z bratem. Usłyszał za sobą głos najstarszego i krótkie ''Ahn KyungWoo!!'', jednak nie zatrzymał się i uciekł do swojego gabinetu. Akurat skończył się jego czas pracy. Rozebrał się i zmienił koszulkę na koszule, którą miał na wszelki wypadek w szafie i poszedł na miasto coś zjeść.
Wychodząc z jednej restauracji, wpadł na SooHyun. Miał ochotę uciec lub spojrzeć w jej oczy i skończyć to, mimo że czuł, jak coś kroi mu serce na drobne kawałki. Jednak ona była szybsza. Rzuciła mu się w ramiona i zaczęła całować. Zacisnął dłonie i odwzajemnił.
- Czemu tu jesteś? - spytała, gdy spacerowali po parku.
- Mam przerwę w pracy, wpadłem coś zjeść - skłamał i spojrzał na zegarek - Mam jeszcze chwilkę.
- A nie powinieneś odpoczywać w domu?
- Czuje się wspaniale.
- No dobrze - westchnęła - Zrobiłam pyszny obiad, będę czekać na ciebie.
- Rozumiem. Przyjdę, jak najszybciej będę mógł. - skłamał znowu. - Chciałem sobie jeszcze kupić kilka rzeczy, więc będę już właściwie szedł.
- No dobrze, ja wracam od brata. Chciał się zobaczyć ze mną - uśmiechnęła się szeroko.
Nakłamał jej, że przyjdzie, jednak nie przyszedł, tego dnia ani w kilka następnych. Płacił za pokój w jakimś niedrogim hotelu i zaczął szukać mieszkania do wynajęcia. Nie widział się z dziewczyną przez ten czas, ani z braćmi, prócz HaJin'em, którego unikał, bojąc się, że jak brunet go dorwie to, skończy się to tragicznie. Nie sypiał zbyt dobrze, nadganiał kawą i jak mógł, jadł bardzo dużo.
Pewnego dnia wybrał się do starego domu, by porozmawiać na spokojnie z NamJoon'em, HyoBin'em i SooHyun. Kiedy ściągał buty, usłyszał krzyk w kuchni.

Przez kilka dni brunetka martwiła się o swojego chłopaka. Po czasie doszła do wniosku, że tylko ją wykorzystał. Zaczęła się zamykać w pokoju. Chciała być sama, czuła się oszukana.
Wyszła z pokoju, mając mokre włosy. Weszła do kuchni i wyciągnęła mleko z lodówki. Nalała do miski mleka i sięgnęła po płatki. Nagle poczuła na swoich biodrach czyjeś ręce. Upuściła płatki i odwracając się, uderzyła szatyna.
- HaJin-Oppa! - wrzasnęła. - Co ty robisz?!
- Nic takiego - trzymał dłoń na policzku.
- Jak to ... - spojrzała w jego ciemne oczy - ... piłeś....
- Aish, przestań gadać - prychnął.
Złapał ją mocno za nadgarstki, przycisnął do ściany i dał jej ręce nad jej głowę. Po chwili zbliżył się do jej ust. Krzyczała cały czas, żeby ja zostawił, jednak wpił się w jej usta. Zacisnęła mocno oczy, a jej poleczkach zaczęły spływać łzy.
HaJin wylądował na podłodze, a SooHyun uderzyła się o szafkę.
KyungWoo zabrał ją do pokoju. Tulił ją mocno i rozpłakał się.
Młody lekarz nie spodziewał się, że tak bardzo będzie go bolało to, że nie potrafił ją ochronić.
- SooHyun, przepraszam.
Zasnął z nią, tuląc ją i siedząc na ziemi, opierając się o łóżko.
Kiedy SooHyun obudziła się, wyciągnęła rękę i pogłaskała bruneta po policzku.
- Oppa...? - szepnęła.
Chłopak się obudził i uśmiechnął do niej.
- Tęskniłam - wtuliła się w niego mocno.
- Ja też - przytulił ją.
Ktoś zapukał do drzwi. Usiedli oboje na łóżku i dziewczyna powiedziała, żeby wszedł.
Do pokoju wszedł HaJin, z przygnębioną minął.
- KyungWoo, chciałem cię przeprosić za wszystko. Wróć do domu. - spojrzał na brunetkę - ciebie tez SooHyun. Byłem pijany i nie panowałem nad sobą.
Zapadła cisza. Dziewczyna spojrzała na chłopaka, a następnie na najstarszego z braci.
- Wybaczę co, jeśli SooHyun to zrobi.
- Wybaczę - zaczęła kaszleć.
Oboje spojrzeli na nią zdziwieni. KyungWoo położył dłoń na jej czole.
- SooHyun! Kiedy ty się gorączki nabawiłaś?! - zapytał zdenerwowany.
- Wczoraj padało, a nie zabrałam parasolki - opuściła głowę.
- Wiesz, że mogłaś zadzwonić do któregoś z nas - westchnął brunet.
- Równie dobrze wiesz, że nie możesz być chora ze względu na twój stan zdrowia - dodał szatyn.
- To był przypadek - rozpłakała się.
Młodszy Przytulił ją mocno.
- Nie płacz. Wyleczymy cię szybko - głaskał ją po włosach.
- Przyniosę leki - oznajmił starszy lekarz i wyszedł.
Brunetka spojrzała na bruneta.
- Będziesz tu cały czas? - zacisnęła dłoń na jego koszulce.
- Tak, obiecuje - uśmiechnął się.
- Ale w łazience zostawisz mnie na chwile - uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze. Ja za chwile wrócę, obiecuje - cmoknął ją w czółko.
- Jak nie wrócisz, to lepiej nigdy nie wracaj - wstała i poszła do łazienki.
KyungWoo pozbierał się szybko i pojechał po swoje rzeczy. W tym czasie SooHyun brała kąpiel.
Wyszła z łazienki w ręczniku na głowie i drugim owinięta. Usiadła na łóżku i wycierała włosy. Nagle do pokoju wrócił najmłodszy z braci Ahn. Zarumienił się strasznie. Odchrząknął i odwrócił się.
- Mogę wejść? - zapytał.
- KyungWoo-Oppa? Wróciłeś? - spojrzała na niego przez mokrą grzywkę.
- Tak wróciłem. Mam wyjść? - zapytał.
- Dlaczego? Przecież jesteś moim lekarzem - zdziwiła się.
- Nie jestem ginekologiem - szepnął.
- Ale jesteś moim chłopakiem, jakby nie było - usłyszała go.
- Nie będę się kłócił - Westchnął - HaJin już dał ci te leki? - dodał po chwili.
- Jeszcze nie. Chyba się zapodział gdzieś – odpowiedziała, szukając czegoś w szafie.
KyungWoo stanął za nią. Dziewczyna poczuła jego gorący oddech na szyi.
- Oppa...?
- Cii - wyszeptał i złapał ją za ramiona delikatnie. Ostrożnie ściągnął ręcznik z jej włosów i rzucił na podłogę.
SooHyun była czerwona jak burak, myślała, że chłopak na tym jednym ręczniku nie przestanie. Brunet zaczął całować ją po szyi, po ramionach.
- KyungWoo... - mówiła, rozpływając się od tych pieszczot. Obróciła się do niego przodem i patrząc mu w oczy, zrzuciła ręcznik, którym była owinięta.
On uśmiechnął się lekko i przejechał palcami po jej talii, oglądając jej ciało. SooHyun czuła się z nim bezpieczna, kochała go, więc pozwoliła mu na dotykanie. Chłopak pieścił delikatnie jej piersi, ona zamknęła oczy, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Wpiła się w jego usta, obejmując go za szyje. Jednak po chwili odsunęła się.
- Czuje truskawki - powiedziała z uśmiechem.
Teraz on zaczął ją całować, przytulił ją do siebie, nie mając zamiaru, ani ochoty jej puszczać. Stali tak przez jakiś czas, aż SooHyun poczuła jego dłoń na swoim pośladku, którą zacisnął lekko. Odepchnęła go od siebie i wylądował na łóżku. Dziewczyna położyła się na nim i pocałowała go w czoło.
- Jak to jest, że tacy starzy faceci lecą, na taką nastolatkę? - spytała, rozpinając mu koszule.
- Jesteś ładna, słodka. Umiesz gotować - za to zdanie dostał poduszką po głowie. Zaśmiał się i mówił dalej. - Potrzebujesz kogoś do ochrony, a te dzieci, twoi rówieśnicy nie zapewnią ci tego. Poza tym miło się z tobą spędza czas. Ale czyż nie jest najważniejsze, że cię kocham?
Dziewczyna zaczerwieniła się znowu. Nie wiedząc, co powiedzieć po prostu go pocałowała. KyungWoo położył dłonie na jej policzkach i znowu odwzajemnił.
Rozpięła mu koszule do końca i wzięła się za jego spodnie. Wtedy poleciała na drugą część łóżka.
- Tak nie można... - powiedział KyungWoo, wstając i zapinając koszule.
- Ale jeśli mnie kochasz...
- Masz szesnaście lat...
- Prawie siedemnaście! - przerwała mu.
- Dobrze, ale... Ale... Po prostu nie mogę! Ubierz się, zanim HaJin tu przyjdzie. - dodał szybko.
Dziewczyna posłuchała go i gdy siedziała przed lustrem, rozczesując prawie suche włosy, wszedł najstarszy.
- Wybacz, już jestem. Zatrzymał mnie telefon ze szpitala. - powiedział z uśmiechem, podając brunetce lekarstwa i szklankę soku.
- Nic się nie stało. - odrzekła.
Popiła wszystko sokiem i podziękowała.
- A co tu tak cicho? - spytał, patrząc na KyungWoo.
- Miło jest podziwiać coś pięknego w ciszy. Jak idziesz do galerii sztuki, to nie idziesz z kimś. Tylko sam, by nacieszyć się w spokoju wszystkimi wspaniałymi dziełami. - odpowiedział, patrząc w lustrze na SooHyun.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics