N/A: nie kiementuje tego co ten debil ze mną robi... ale przytuliłam się u niego i mi wystarczy. A teraz mi choruje. <3
feel
SooHyun
odsunęła się od niego szybko, przestraszona i zarumieniona.
Chłopak zauważył to i szybko ją przytulił.
-
Spokojnie, to tylko wiatr - powiedział spokojnie, głaszcząc ją po
włosach.
Przytaknęła
cicho i zamknęła oczy.
- Kiedy
sobie przypomniałaś? - zapytał.
- Kiedy
widziałam cię na ziemi - zacisnęła dłonie na jego koszulce.
-
Spokojnie - pogłaskał ją po włosach.
Siedzieli
w ciszy.
-
Opowiesz mi, co się stało? - zapytała cicho.
-
Przeszłość mnie dopadła - westchnął.
-
Rozumiem... Jestem śpiąca - szepnęła.
- Do
domu nie wracasz. Nie w taką pogodę - spojrzał na nią.
Zasnęła.
Była dzisiaj tak wystraszona i przejęta wszystkim, że zasnęła z
wycieczenia. Położył ją obok siebie i wpatrywał się w nią.
Nawet nie wiedział, kiedy zasnął.
Po
kilku godzinach, kiedy pogoda się uspokoiła, HaJin poprosił
HyoBin'a, żeby zabrał SooHyun do domu. Nie zbyt przychylnie, zabrał
ją na ręce i zaniósł do samochodu. W domu położył ją w jej
łóżka i wyszedł zająć się swoimi sprawami. Będąc w kuchni,
dostał telefon. Odpowiadał twierdząco i schował telefon.
Posprzątał w domu i wyszedł, zostawiając Park samą, przez co
kilka godzin później oberwało mu się od „Wielkiego Brata”.
Brunetka
przesiadywała całe dnie u najmłodszego. Rozmawiali o zwyczajnych
sprawach. Niestety młody Ahn jeździł na wózku, zalecenie lekarza
prowadzącego.
Poszedł
z dziewczyną na obiad. Musiała wyjść na chwile do łazienki i
poprosiła go, aby wrócił sam. Oczywiście zgodził się. Wracał
powoli, popychając lekko koła wózka. Zobaczył na końcu korytarza
HaJin'a.
-
Hyung! - Zawołał.
Niestety
szatyn celowo nie zareagował. Zaczął szybciej pchać koła wózka.
Wołał brata, ale ten go ignorował.
Nagle z
jednej sali wyjechała pielęgniarka z wózkiem zaopatrzeniowym i
uderzyła w KyungWoo, który spadł z wózka. Najstarszy odwrócił
się i prychnął.
Po
drugiej stronie korytarza stała Park. Zasłoniła dłonią usta i
spojrzała przestraszona. Podbiegła do chłopaka i razem z
pielęgniarką pomogła mu usiąść.
Ahn nie
tłumaczył zachowania najstarszego. Wrócił z brunetka na sale.
Jutro mógł wrócić do domu.
W końcu
KyungWoo mógł wrócić do domu. Trochę bał się ogólnej reakcji
braci, jednak mylił się z tym nieco. Powitali go, jak należy.
Brunet nie zdziwił się, gdy do pokoju wszedł najstarszy i nic nie
mówiąc, wyszedł od razu.
Pokój
najmłodszego był całkowicie pusty, do spania musiał sobie
nadmuchać materac, a kilka czystych ubrań sprezentowali mu NamJoon,
HyoBin i SooHyun. HaJin'a prawie w domu nie było, a jeśli był,
rozmawiał ze wszystkimi, prócz KyungWoo, który i tak uznał, że
najlepiej go omijać. Kiedy już musieli siedzieć w swoim
towarzystwie, nie odzywali się do siebie, ignorując drugiego, jakby
nie istniał. Tak mijały dni.
HaJin
dokuczał najmłodszemu a wiele sposobów, który znosił to
dzielnie.
KyungWoo
nie wytrzymał, gdy wracając kiedyś ze spaceru z SooHyun, zobaczył,
jak najstarszy brat wywala do kosza jedzenie, które przygotował.
- Co
jest z tobą nie tak? - zaczął KyungWoo.
-
Trochę szacunku dla starszego brata - rzucił mu i odepchnął od
siebie.
-
Wyrzucasz dobre jedzenie. Ja je zrobiłem i nikt ci nie każe tego
jeść, jeśli ci nie smakuje.
- Było
zepsute - warknął HaJin z okropnym uśmiechem na ustach.
-
Zrobiłem je dzisiaj!! - chłopak był totalnie zdenerwowany.
-
Uspokój się, zrobisz sobie nowe - zaśmiał się pobłażliwie
szatyn.
- Do
cholery jasnej przestań zachowywać się jak dziecko!!
- Kto
tu jest dzieckiem? Ja nie pakuję się w problemy cały czas. I
nie... - urwał i wyszedł z kuchni, trzaskając za sobą drzwiami.
- A
niech cię... - wyszeptał KyungWoo i poszedł do swojego pokoju, w
którym także czekała na niego ''niespodzianka''. Cała podłoga
była wymazana czymś lepkim i cuchnącym. Chłopak wybiegł od razu
z pomieszczenia. Chwilę później wszedł do pokoju najstarszego,
odciągnął go od biurka, postawił i dał mu po twarzy.
-
Przestań zachowywać się jak dziecko. Dziesięć lat temu może
było, by to zabawne, ale nie... - KyungWoo nie dokończył, bo sam
oberwał.
- Ty
szmato! Wynoś się stąd! Z tego domu! - krzyczał na niego HaJin -
Nie jesteś nic wart! Jak ona może cię kochać...? Sam nie byłeś
zbytnio za tym, by z nami mieszkała, a teraz jesteście parą -
ostatnie słowa wypowiedział, śmiejąc się - Nie wiesz, że... -
westchnął - Wynoś się z tego domu! Nie chcę cie już więcej na
oczy widzieć!!
KyungWoo
spojrzał przerażony na brata. Dostał jeszcze raz i został
dosłownie wyrzucony z pokoju.
Nie
miał zamiaru posłuchać. Wrócił do siebie, posprzątał i spędził
resztę dnia na spaniu.
Obudziła
go w środku nocy SooHyun.
- Oppa,
nie mogę zasnąć... - szeptała, szarpiąc nim delikatnie. - boję
się... O ciebie...
-
Dlaczego...? - spytał sennym głosem chłopak.
-
Słyszałam, jak HaJin krzyczał na ciebie...
- Nie
martw się o nic. Wszystko będzie dobrze. - powiedział i
przyciągnął ją do siebie. Przytulił dziewczynę i zasnęli oboje
szybko.
Nazajutrz,
kiedy się zbudzili, dom był pusty. Cisza zdawała się najgorszą i
najlepszą rzeczą w obecnej sytuacji. Po zjedzeniu śniadania, w
południe, KyungWoo siedział na stole i czytał gazetę, a SooHyun
kroiła owoce do sałatki.
-
Kyungwoo - Oppa? O czym czytasz? - spytała, podchodząc do niego z
dużą, soczystą truskawką w dłoni.
Nie
zorientowała się, gdy ten ugryzł owocka.
-
Przepyszna - zaśmiał się cicho. Spojrzał jej w oczy i przejechał
palcem po ustach i w oblizał go. Dziewczyna stała czerwona jak
burak.
- Mogę
ją zjeść do końca? - dodał po chwili.
- Masz
- wcisnęła mu do buzi, opuszczając wzrok.
Kiedy
znowu na niego spojrzała, on znowu patrzył jej w oczy, wylizując
ustami, robiąc to z ogromnym zaangażowaniem.
-
Oppa... - zamruczała cicho.
- Tak?
- KyungWoo przekręcił głowę lekko na bok.
- Nic -
dziewczyna pokręciła głową, wzięła od niego gazetę i uderzyła
go, nią, w czoło.
- Ej! -
zaśmiał się.
Nie
zdążył więcej powiedzieć, bo zaczęła go całować namiętnie.
Uśmiechnął się lekko, objął ją mocno i zaczął odwzajemniać.
Oderwali
się po chwili, dopiero gdy KyungWoo przypomniał sobie, że parzy mu
się kawa.
-
Moja... - zaczął, ale dziewczynie było mało. Na dodatek jego usta
były słodkie. SooHyun czuła truskawkę, co pociągało ją jeszcze
bardziej. Odsunęła się, by nabrać powietrza.
-
Wybacz... - czerwieniła się na całej twarzy.
- Nie
ma za co - wstał i cmoknął ją w usta.
Podszedł
do blatu, odlał kawę do innego kubka, po czym dolał mleka i
posłodził. Wymieszał starannie, patrząc na zawartość kubka.
- Nie
wiem, po co to pije, skoro rozbudziłaś mnie. - zaśmiał się
cicho, popijając powoli.
Dziewczyna
powiedziała coś, by ''rozładować'' za słodką atmosferę, po
czym oboje zaczęli się śmiać.
Brunet
miał przez cały dzień dobry humor, tak samo, jak i brunetka.
Spędzili go potem raczej osobno, ale każde spojrzenie czy
usłyszenie głosu drugiego rozweselało ich jeszcze bardziej, niczym
patrzenie na małe, przeurocze i przesłodkie kotki.
Późnym
wieczorem KyungWoo zmywał naczynia w zlewie. Właściwie to płukał
je już i odkładał na bok, by je wytrzeć i pochować. W pewnym
momencie wszedł HaJin i całe szczęście obróciło się w mrok i
strach.
-
Przypadkiem nie powiedziałem ci, byś się wynosił? - warknął na
najmłodszego.
- Nie
będę cię słuchać... - spojrzał na brata i wyczuł od niego
alkohol. - Piłeś? Od kiedy ty...?
Szatyn
był mocno wstawiony i do tego wkurzony. Zaczęli się kłócić,
HaJin ze złości stłukł kilka talerzy i kazał wysprzątać to
bratu. Ten jednak nie posłuchał i kolejna wiązanka poleciała na
niego.
-
Uspokój się, proszę - zaczął mówić KyungWoo, prawie płacząc.
To
zdenerwowało lekarza jeszcze bardziej. Chwycił brata za włosy z
tyłu głowy. W zlewie nadal była woda aż po brzeg, co wykorzystał
i wepchnął twarz brata do niej. KyungWoo zaczął się szarpać,
ale HaJin był za silny, a on jeszcze w pełni nie odzyskał sił. Po
chwili mógł nabrać oddechu, ale tylko na chwile, gdyż znowu jego
głowa była cała zanurzona. Teraz HaJin trzymał go dłużej,
najmłodszemu zaczęło brakować powietrza. Ręka bruneta cały czas
naciskała na jego głowę, był przerażony. Nie chciał zginąć,
nie w taki sposób, nie teraz... Kiedy już odlatywał, HaJin wyczuł
ten moment i wyprostował go. KyungWoo kaszlał, z trudem łapiąc
oddech. Prawie od razu dostał od najstarszego po twarzy, znowu i
padł na zimne, kuchenne płytki tracąc przytomność.
- Leż
gnoju, masz na, co zasłużyłeś. Wynoś się stąd! - wykrzyczał
HaJin. Dla ''zabawy'' kopnął leżącego w brzuch. Dopiero wtedy
oprzytomniał i uświadomił sobie, co zrobił, widząc, że KyungWoo
nie oddycha. Rzucił się na pomoc bratu, udzielił mu pierwszej
pomocy. Kiedy brunetowi wrócił oddech, HaJin uciekł z kuchni do
swojego pokoju. Tam wypił jeszcze więcej i poszedł spać.
KyungWoo
obudził się w środku nocy. Wstał i chwiejnym krokiem poszedł do
siebie. Wziął szybki prysznic, przebrał się. Wpakował do
portfela wszystkie pieniądze i dokumenty. Wyrzucił z niego
wszystkie zdjęcia, braci, ojca i nawet SooHyun. Ubrał buty, zabrał
kurtkę i wyszedł z domu. Zaczął iść przed siebie, ale w pewnym
momencie zaczął płakać jak dziecko, a nogi ugięły się pod nim.
Usiadł szybko na ławce obok i pozwolił sobie się wypłakać.
Kiedy się uspokoił, spojrzał w niebo. Pełne gwiazd i księżyc,
wielką tarczę.
Poszedł
do szpitala, w którym pracował. Wszedł do swojego gabinetu. Miał
w szafce kilka koców, jeden rozłożył na podłodze, a z drugiego
zrobił sobie poduszkę. Tak leżąc, zasnął, nie gasząc nawet
światła w pomieszczeniu.
Rankiem
wystraszyła go jedna z pielęgniarek.
- Co
pan tu robi? - powiedziała lekko zdezorientowana.
- Aj,
wybacz, trudna noc - zaśmiał się, wstając. - Ktoś jest do mnie?
- Nie,
znaczy tak... Proszę do niego zajrzeć - podała mu teczkę -
Kac...? - spytała niepewnie.
- Nie,
nie - zaśmiał się, ubierając biały kitel i biorąc od niej
teczkę.
-
Zrobię panu kawy.
-
Dziękuję, jesteś wielka - dodał i wyszedł z pomieszczenia do
pacjenta.
W
południe przygotowując się do jakiejś operacji, którą miał
przeprowadzić, zdał sobie sprawę, że nie przydzielili mu do
pomocy HaJin'a tylko kogoś innego, bo jego jeszcze nie było.
- Ty
już zdrowy? - spytał go ten lekarz. Był od bruneta o wiele
starszy.
- Tak,
dziękuję. Czasami zdarzają się małe wypadki.
-
Podobno masz zwolnienie do końca miesiąca?
-
Zwolnienie, zwolnieniem, a tu chorzy mnie potrzebują. - zaśmiał
się cicho.
Po
operacji znowu musiał iść do pacjenta, u którego był rano.
Nieszczęśliwy traf sprawił, że był tam też HaJin. Rozmawiali
jedynie o stanie pacjenta, nie patrząc na siebie. Po tym KyungWoo
prawie wybiegł z sali byle się nie narazić na rozmowę z bratem.
Usłyszał za sobą głos najstarszego i krótkie ''Ahn KyungWoo!!'',
jednak nie zatrzymał się i uciekł do swojego gabinetu. Akurat
skończył się jego czas pracy. Rozebrał się i zmienił koszulkę
na koszule, którą miał na wszelki wypadek w szafie i poszedł na
miasto coś zjeść.
Wychodząc
z jednej restauracji, wpadł na SooHyun. Miał ochotę uciec lub
spojrzeć w jej oczy i skończyć to, mimo że czuł, jak coś kroi
mu serce na drobne kawałki. Jednak ona była szybsza. Rzuciła mu
się w ramiona i zaczęła całować. Zacisnął dłonie i
odwzajemnił.
- Czemu
tu jesteś? - spytała, gdy spacerowali po parku.
- Mam
przerwę w pracy, wpadłem coś zjeść - skłamał i spojrzał na
zegarek - Mam jeszcze chwilkę.
- A nie
powinieneś odpoczywać w domu?
- Czuje
się wspaniale.
- No
dobrze - westchnęła - Zrobiłam pyszny obiad, będę czekać na
ciebie.
-
Rozumiem. Przyjdę, jak najszybciej będę mógł. - skłamał znowu.
- Chciałem sobie jeszcze kupić kilka rzeczy, więc będę już
właściwie szedł.
- No
dobrze, ja wracam od brata. Chciał się zobaczyć ze mną -
uśmiechnęła się szeroko.
Nakłamał
jej, że przyjdzie, jednak nie przyszedł, tego dnia ani w kilka
następnych. Płacił za pokój w jakimś niedrogim hotelu i zaczął
szukać mieszkania do wynajęcia. Nie widział się z dziewczyną
przez ten czas, ani z braćmi, prócz HaJin'em, którego unikał,
bojąc się, że jak brunet go dorwie to, skończy się to
tragicznie. Nie sypiał zbyt dobrze, nadganiał kawą i jak mógł,
jadł bardzo dużo.
Pewnego
dnia wybrał się do starego domu, by porozmawiać na spokojnie z
NamJoon'em, HyoBin'em i SooHyun. Kiedy ściągał buty, usłyszał
krzyk w kuchni.
Przez
kilka dni brunetka martwiła się o swojego chłopaka. Po czasie
doszła do wniosku, że tylko ją wykorzystał. Zaczęła się
zamykać w pokoju. Chciała być sama, czuła się oszukana.
Wyszła
z pokoju, mając mokre włosy. Weszła do kuchni i wyciągnęła
mleko z lodówki. Nalała do miski mleka i sięgnęła po płatki.
Nagle poczuła na swoich biodrach czyjeś ręce. Upuściła płatki i
odwracając się, uderzyła szatyna.
-
HaJin-Oppa! - wrzasnęła. - Co ty robisz?!
- Nic
takiego - trzymał dłoń na policzku.
- Jak
to ... - spojrzała w jego ciemne oczy - ... piłeś....
- Aish,
przestań gadać - prychnął.
Złapał
ją mocno za nadgarstki, przycisnął do ściany i dał jej ręce nad
jej głowę. Po chwili zbliżył się do jej ust. Krzyczała cały
czas, żeby ja zostawił, jednak wpił się w jej usta. Zacisnęła
mocno oczy, a jej poleczkach zaczęły spływać łzy.
HaJin
wylądował na podłodze, a SooHyun uderzyła się o szafkę.
KyungWoo
zabrał ją do pokoju. Tulił ją mocno i rozpłakał się.
Młody
lekarz nie spodziewał się, że tak bardzo będzie go bolało to, że
nie potrafił ją ochronić.
-
SooHyun, przepraszam.
Zasnął
z nią, tuląc ją i siedząc na ziemi, opierając się o łóżko.
Kiedy
SooHyun obudziła się, wyciągnęła rękę i pogłaskała bruneta
po policzku.
-
Oppa...? - szepnęła.
Chłopak
się obudził i uśmiechnął do niej.
-
Tęskniłam - wtuliła się w niego mocno.
- Ja
też - przytulił ją.
Ktoś
zapukał do drzwi. Usiedli oboje na łóżku i dziewczyna
powiedziała, żeby wszedł.
Do
pokoju wszedł HaJin, z przygnębioną minął.
-
KyungWoo, chciałem cię przeprosić za wszystko. Wróć do domu. -
spojrzał na brunetkę - ciebie tez SooHyun. Byłem pijany i nie
panowałem nad sobą.
Zapadła
cisza. Dziewczyna spojrzała na chłopaka, a następnie na
najstarszego z braci.
-
Wybaczę co, jeśli SooHyun to zrobi.
-
Wybaczę - zaczęła kaszleć.
Oboje
spojrzeli na nią zdziwieni. KyungWoo położył dłoń na jej czole.
-
SooHyun! Kiedy ty się gorączki nabawiłaś?! - zapytał
zdenerwowany.
-
Wczoraj padało, a nie zabrałam parasolki - opuściła głowę.
-
Wiesz, że mogłaś zadzwonić do któregoś z nas - westchnął
brunet.
-
Równie dobrze wiesz, że nie możesz być chora ze względu na twój
stan zdrowia - dodał szatyn.
- To
był przypadek - rozpłakała się.
Młodszy
Przytulił ją mocno.
- Nie
płacz. Wyleczymy cię szybko - głaskał ją po włosach.
-
Przyniosę leki - oznajmił starszy lekarz i wyszedł.
Brunetka
spojrzała na bruneta.
-
Będziesz tu cały czas? - zacisnęła dłoń na jego koszulce.
- Tak,
obiecuje - uśmiechnął się.
- Ale w
łazience zostawisz mnie na chwile - uśmiechnęła się lekko.
-
Dobrze. Ja za chwile wrócę, obiecuje - cmoknął ją w czółko.
- Jak
nie wrócisz, to lepiej nigdy nie wracaj - wstała i poszła do
łazienki.
KyungWoo
pozbierał się szybko i pojechał po swoje rzeczy. W tym czasie
SooHyun brała kąpiel.
Wyszła
z łazienki w ręczniku na głowie i drugim owinięta. Usiadła na
łóżku i wycierała włosy. Nagle do pokoju wrócił najmłodszy z
braci Ahn. Zarumienił się strasznie. Odchrząknął i odwrócił
się.
- Mogę
wejść? - zapytał.
-
KyungWoo-Oppa? Wróciłeś? - spojrzała na niego przez mokrą
grzywkę.
- Tak
wróciłem. Mam wyjść? - zapytał.
-
Dlaczego? Przecież jesteś moim lekarzem - zdziwiła się.
- Nie
jestem ginekologiem - szepnął.
- Ale
jesteś moim chłopakiem, jakby nie było - usłyszała go.
- Nie
będę się kłócił - Westchnął - HaJin już dał ci te leki? -
dodał po chwili.
-
Jeszcze nie. Chyba się zapodział gdzieś – odpowiedziała,
szukając czegoś w szafie.
KyungWoo
stanął za nią. Dziewczyna poczuła jego gorący oddech na szyi.
-
Oppa...?
- Cii -
wyszeptał i złapał ją za ramiona delikatnie. Ostrożnie ściągnął
ręcznik z jej włosów i rzucił na podłogę.
SooHyun
była czerwona jak burak, myślała, że chłopak na tym jednym
ręczniku nie przestanie. Brunet zaczął całować ją po szyi, po
ramionach.
-
KyungWoo... - mówiła, rozpływając się od tych pieszczot.
Obróciła się do niego przodem i patrząc mu w oczy, zrzuciła
ręcznik, którym była owinięta.
On
uśmiechnął się lekko i przejechał palcami po jej talii,
oglądając jej ciało. SooHyun czuła się z nim bezpieczna, kochała
go, więc pozwoliła mu na dotykanie. Chłopak pieścił delikatnie
jej piersi, ona zamknęła oczy, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
Wpiła się w jego usta, obejmując go za szyje. Jednak po chwili
odsunęła się.
- Czuje
truskawki - powiedziała z uśmiechem.
Teraz
on zaczął ją całować, przytulił ją do siebie, nie mając
zamiaru, ani ochoty jej puszczać. Stali tak przez jakiś czas, aż
SooHyun poczuła jego dłoń na swoim pośladku, którą zacisnął
lekko. Odepchnęła go od siebie i wylądował na łóżku.
Dziewczyna położyła się na nim i pocałowała go w czoło.
- Jak
to jest, że tacy starzy faceci lecą, na taką nastolatkę? -
spytała, rozpinając mu koszule.
-
Jesteś ładna, słodka. Umiesz gotować - za to zdanie dostał
poduszką po głowie. Zaśmiał się i mówił dalej. - Potrzebujesz
kogoś do ochrony, a te dzieci, twoi rówieśnicy nie zapewnią ci
tego. Poza tym miło się z tobą spędza czas. Ale czyż nie jest
najważniejsze, że cię kocham?
Dziewczyna
zaczerwieniła się znowu. Nie wiedząc, co powiedzieć po prostu go
pocałowała. KyungWoo położył dłonie na jej policzkach i znowu
odwzajemnił.
Rozpięła
mu koszule do końca i wzięła się za jego spodnie. Wtedy poleciała
na drugą część łóżka.
- Tak
nie można... - powiedział KyungWoo, wstając i zapinając koszule.
- Ale
jeśli mnie kochasz...
- Masz
szesnaście lat...
-
Prawie siedemnaście! - przerwała mu.
-
Dobrze, ale... Ale... Po prostu nie mogę! Ubierz się, zanim HaJin
tu przyjdzie. - dodał szybko.
Dziewczyna
posłuchała go i gdy siedziała przed lustrem, rozczesując prawie
suche włosy, wszedł najstarszy.
-
Wybacz, już jestem. Zatrzymał mnie telefon ze szpitala. -
powiedział z uśmiechem, podając brunetce lekarstwa i szklankę
soku.
- Nic
się nie stało. - odrzekła.
Popiła
wszystko sokiem i podziękowała.
- A co
tu tak cicho? - spytał, patrząc na KyungWoo.
- Miło
jest podziwiać coś pięknego w ciszy. Jak idziesz do galerii
sztuki, to nie idziesz z kimś. Tylko sam, by nacieszyć się w
spokoju wszystkimi wspaniałymi dziełami. - odpowiedział, patrząc
w lustrze na SooHyun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz