dla SoRy
Siedziałem
sam w pokoju. Nie chciałem nikogo widzieć. Chciałem być sam, aby
nie móc nikogo krzywdzić. SoRa zerwała ze mną. Powiedziała mi,
że jestem coraz bardziej, obojętny w stosunku do niej i że nie
chce cierpieć przeze mnie. Wtedy poczułem się strasznie. Chciałem
za nią biec, ale nie potrafiłem. Jej łzy mnie zahamowały.
Zatrzymałem się i poczułem, jak moje łzy spływają po
policzkach.
Sięgnąłem
po lampkę nocną i rzuciłem ją o ścianę. Następnie poduszkę i
innym rzeczami. Cały pokój był w ruinie.
Mijały
tygodnie i nie czułem już tego smutku. Wróciłem do siebie i
normalnie funkcjonowałem. Koncerty i sława stawały się dla mnie
rzeczami najważniejszymi.
Wracałem
z przyjaciółmi z baru. Nie było z nami Kris'a, powiedział, że ma
coś ważnego do zrobienia i musiał zrobić coś ważnego.
Wyszliśmy
zza rogu i zesztywniałem. Zobaczyłem SoRę i Kris'a razem.
Dziewczyna płakała, a mój przyjaciel ją pocieszał. Nie
wytrzymałem i podszedłem do nich. Uderzyłem hyung'a z całej siły
pięścią w twarz. Ten poleciał do tyłu, ale ustał na nogach.
SoRa pisnęła i przykucnęła. Sam ruszyłem w kierunku Kris'a i
chciałem zadać mu jeszcze jeden cios, ale inni zatrzymali mnie.
Mówiąc „inni”, mam na myśli resztę EXO. Odciągnęli mnie, a
brązowowłosa podbiegłą do hyung'a i zaczęła płakać. Mówiła
też, że to wszystko to jej wina. Lider zabrał ją i zagroził mi,
abym nie zbliżał się do „jego dziewczyny”.
Tego
dnia widziałem ją po raz ostatni. Przez rok nie słyszałem o niej
ani słowa. Nawet Kris się nie odzywał. Musieliśmy ze sobą
wytrzymać, nie ważne, jakie były między nami relacje, należeliśmy
do EXO-M.
Siedziałem
na ławce w parku i sam nie wiedząc czemu, siedziałem w nocy.
Raczej
wiedziałem. W zeszłym roku, dokładnie tego dnia poznałem SoRę w
tym parku. Było to również nocą, taka jak ta. Z początku ładnie,
a potem runął deszcz.
Rozejrzałem
się dookoła i nic nie przykuło mojej uwagi.
- Co ty
tu robisz? - usłyszałem za plecami.
Zeszłem
z ławki i odwróciłem się do osobnika. Za ławką stała SoRa.
Nagle wszystkie wspomnienia wróciły. Również uczucie, jakim ją
darzyłem.
-
Wspominam – odparłem.
-
Przepraszam, nie chciałam ci przeszkadzać – powiedziała.
- Nie
przeszkadzasz. Wspominam o tobie – przyznałem.
-
Nienawidzisz mnie, prawda? - odpowiedziała, spuszczając głowę.
- Nic z
tych rzeczy! - wrzasnąłem.
-
Powinieneś.
- Wcale
nie! Nadal cię kocham! - wykrzyczałem.
Podeszłem
do niej i złapałem ją za rękę.
- Nie
możemy być razem – powiedziała i zaczęła płakać.
Wyplątała
się z uścisku i uciekła.
Sam się
rozpłakałem. Cierpiałem tak bardzo, a żadnego leku nie było.
Minęły
kolejne dni i znowu zacząłem rozpamiętywać. Z myślenia wytrącił
mnie telefon. Dzwonił Kris. Z początku chciałem odrzucić, lecz
jeśli to miało coś wspólnego z EXO, musiałem odebrać.
- Tak?
-
Musimy pogadać. Chodzi o SoRę. Bądź za 10 minut w parku –
rozłączył się.
Odruchowo
wstałem i pobiegłem tam.
Zjawiłem
się tam bardzo szybko. Nie wiedziałem, o co chodzi, ale zależało
mi na niej.
- O co
chodzi?! - zapytałem Kris'a.
-
Przepraszam, że kłamałem. Sama chciała, żebyś się nie
dowiedział, ale jedno jest pewne. Ona cię kocha, jest teraz po
operacji i czeka na ciebie! Musisz do niej iść!
Dopiero
teraz przed oczami widziałem, jak ostatnim razem jej włosy spadały
na ziemię, kiedy uciekała.
- Co
jej się stało!? - krzyknąłem.
- Miała
wycinany nowotwór.
Zmieszałem
się, lecz odwróciłem się i pobiegłem prosto do szpitala.
Dotarłem
na miejsce i znalazłem ją niemal natychmiast. Leżała na sali sama
i była nieprzytomna.
Podszedłem
do niej i uścisnąłem jej dłoń. Zacząłem płakać i nie
potrafiłem przestać. Cały smutek, wszystko ze mnie uszło, jak
powietrze z balona.
-
Przepraszam, że byłem ślepy! - wyjąkałem.
Nagle
jej oczy otwarły się.
-
Debil... kocham cię – szepnęła.
Nachyliłem
się nad nią i pocałowałem ją.
-
Zawsze będę cię kochał nie ważne, co powiesz, zrobisz, jestem
tylko dla ciebie – powiedziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz